Poprzednie częściWybacz mi. - Prolog.
Pokaż listęUkryj listę

Wybacz mi cz 60

Siedziałam tak do godziny piętnastej. Może to i głupie, ale gdy tak człowiek siedzi sam na sam, może zauważyć wiele rzeczy. I to takich z pozoru oczywistych. Bo pomimo tego, że w tym domu jestem, już tydzień to nie zwiedziłam tego ogrodu. Mówię zwiedziłam, bo był olbrzymi. Więc wyruszyłam na wycieczkę krętymi kamienistymi ścieszkami. Na swojej drodze napotkałam jakąś starą szopkę, na której ścianach wyrzeźbione były postacie z bajek. A obok niej rósł krzak herbacianej róży. W sumie ten ogród nie różnił się prawie niczym od pozostałych Szkockich ogrodów. Lecz było tam jedno miejsce, do którego nawet moja babcia nie zaglądała. Było one otoczone wysokim kamiennym murem. Taki mały tajemniczy ogród w Szkockim wydaniu. A tam znajdowała się pewna huśtawka która miała na sumieniu więcej niż jedno życie. Gdy weszłam do tej części ogrodu poczułam się jak w bajce. Pomimo że to miejsce nie było, odwiedzane przez babcie było zadbane. Muszę powiedzieć, że ogrodnik wykonywał syzyfową pracę. Krzaki były chyba tknięte ręką mistrza w swoim fachu. Miały różnorakie kształty. Wszędzie pełno było róż, rododendronów, tulipany. Mnie najbardziej podobał się wino, które pięło się po murze niczym uciekinier. Usiadłam więc na owej huśtawce zawieszonej na gałęzi wielkiego dębu. Tak sobie myślę, jak wyglądałoby moje życie, gdyby ta huśtawka nie zabrała na tamtą stronę brata mojej mamy Stanleya. Swoją drogą, gdy słuchałam tej historii dziesięć lat temu cały czas płakałam. A wracając do mojego świętej pamięci wujka był on starszy od mojej mamy o trzy lata. I to właśnie na jego proźbe babcia odnowiła to miejsce. Ponieważ gdy mój dziadek dostał w spadku to miejsce było one w ruinie. Nikt nie chciał nim się zająć. I wszystko przez tą huśtawkę. Według legendy opowiadanej przez miejscowych sto lat temu w tym samym.ogrodzie na tej samej huśtawce życie straciła księżniczka Felicja. Nie była to jednak zwykła śmierć spowodowana zerwaniem liny. Lecz była to zemsta zranionej kobiety. Otóż w owych czasach uczucia nie miały prawa głosu. A Felicja była narzeczoną jakiegoś bogatego obcokrajowca. A ta odtrącona kobieta chyba Nina miała na imie podcięła liny tej huśtawki. Wiedziałam bowiem, że Felicja lubi tu siedzieć. I gdy księżniczka oderwała nogi od ziemi, by się pohuśtać huśtawka zwyczajnie spadła na ziemie. A Felicja skręciła sobie kark. Przynajmniej tak stwierdził lekarz. Ja tam twierdze, że ktoś jej pomógł. A mój wujek no cóż. Miał dziesięć lat gdy podzielił jej los. Z tym że moja babcia ostrzegała, go by nie chodził tu sam. W jego przypadku było podobnie. Z tą różnicą, że on zbyt mocno się huśtał. I również znaleziono go ze skręconym karkiem. Ja twierdze, że jemu też ktoś pomógł. Ciekawe co by zrobiła babcia, gdyby się dowiedziała, że ja tu jestem sama.

 

Trochę krótki i nudny rozdział, ale dziś nie mam dużo czasu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Margerita 13.08.2016
    pięć jak zawsze
  • Tina12 13.08.2016
    Dzięki
  • lea07 13.08.2016
    E tam fajny jest <33. Leci 5 :)
  • Tina12 13.08.2016
    Dzięki. Bo dziś jakoś mnie dopadł leń.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania