Wybacz mi cz 78
Tej nocy nie potrafiłam jednak zmrużyć oka. Wierciłam się z boku na bok i zastanawiałam się, czy Bóg ten jeden raz mnie wysłucha. Gdy zegar wybił drugą w nocy postanowiłam napić się ciepłego mleka. W dzieciństwie zawsze pomagało mi na bezsenność. Zeszłam więc na dół i skierowałam się w stronę kuchni. Tym razem miałam szczęście, w lodówce był ostatni kartonik mleka. Tak bez większych ceregieli podgrzałam mleko i usiadłam przy stoliku. Chciałam sprawdzić, czy nie ma jakieś wiadomości od Liama, ale telefon nie łapał zasięgu. No to już półprzytomna poszłam do salonu. Tam na szczęście był zasięg. Już miałam odczytać SMS-a, a tu nagle o coś się potknęłam. I wylałam połowę szklanki mleka na śpiącego Jacka. A on zerwał się na równe nogi i chyba nie bardzo wiedział co się dzieje. Pobiegł jak szalony do kuchni i wcale mnie nie widział. A ja jak gdyby nigdy nic usiadłam na kanapie i odczytała SMS-a.
- NIE WPUSZCZAJĄ MNIE DO MAMY. KAZALI IŚĆ ODPOCZĄĆ. A TY NIE PRZEJMUJ SIĘ MNĄ I JEDŹ JUTRO DO CORTACHY. WSZYSTKO JUŻ JEST GOTOWE DO WYJAZDU.
Na śmierć o tym zapomniałam! Ale nie mogę zostawić teraz Liama. On mnie potrzebuje. Nagle Jack oświecił światło.
- Lili? Co ty tutaj robisz.
- Szukałam zasięgu.
- To na przyszłość uważaj, gdzie szukasz tego zasięgu. A no i nie noś ze sobą ciepłego mleka.
- Okej. Tak przy okazji dzięki, że zostałeś z babcią. Widzisz do tej drugiej pokojówki jak jej tam na imie?
- Nicola.
- Właśnie. Nie mam zaufania.
- Nie za, co dziękować. Powiedz lepiej co Lindą.
W tym momencie zaczęłam płakać jak bóbr. To coś nowego, bo zazwyczaj nie okazuje uczuć. A co zrobił Jack? Usiadł obok mnie i przytulił.
- Ej chyba nie płaczesz?
Ja wyrwałam się z uścisku i popatrzyłam mu prosto w oczy.
- A co mogło mnie doprowadzić do takiego stanu? Na moich oczach lekarze po raz trzeci ją reanimowali. I wierz co nie wiem, czy ją uratowali. Bo jakaś pielęgniarka mnie zauważyła i wyprosiła, z miejsca, gdzie patrzy się na pacjentów OIOMu.
- Ty sobie chyba żartujesz.
- A wyglądam na taką?
- No nie.
Po tych słowach zapadłam krępująca cisza. Więc aby dłużej nie musieć słyszę tej pustki wstałam i już chciałam wyjść, gdy nagle Jack chwycił mnie za rękę.
- Przepraszam.
- Za co?
- Za wszystko.
- Acha. To może puścisz moją rękę?
- Z bóle serca. Ale dla ciebie wszystko.
- To, co dobrej nocy.
Gdy tak szłam, do pokoju myślałam o jednym. Czemu Jack mnie przeprosił? Jemu takie rzeczy zazwyczaj ciężko przechodzą przez gardło. A no i co z tym wyjazdem. Niech ta noc się już kończy, bo zwariuje.
Komentarze (12)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania