Wybaczam
Białe żelazne łóżko szpitalne
przymykam oczy, widzę tam Ciebie
byłeś w mym sercu nie powiem draniem
zrozum musiałem pokochać siebie
szaleńczy upór bardzo nas zranił.
Mówisz za długo to wszystko trwało
dzisiaj wiem ojcze często myślałem
wina czy moja, swoją widziałeś
wracać do tego szkoda tak nie chcę
dłonią skinąłeś mnie pożegnałeś.
Wiesz przecież dobrze, bywało różnie
pamiętam nasze wspaniałe chwile
mama płakała mężu gdzie jesteś
dzionek już świtał stoisz przed drzwiami
tak wtedy było tatuś kochany.
Odszedłeś cicho przy mamie leżysz
czułeś jak dobrze wychować synów
życia używać mnie się należy
tak mi mówiłeś, Ty stary draniu
ja wciąż pamiętam twą dłoń rozstania.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania