Poprzednie częściWybrańcy 1

Wybrańcy 10

Dziecko rozwijało się znakomicie. Ojciec, kochany przez żołnierzy dowódca legionów w Bretanii, nie zajmował się bastardem zajęty drugą żoną i wojną. Wspierana przez wyznawców coraz powszechniejszej religii, matka nie odczuwała trudów wychowywania młodego Flaviusza Konstantyna. Nauczono go retoryki zarówno w grece, jak i łacinie, zaznajomiono z filozofią, a gdy nadszedł właściwy czas Flaviusz rozpoczął pracę w sądzie samego cesarza Doklesa. Potem, zgodnie z wolą Rady, którą przedstawiono mu dyskretnie, wyruszył do Galii, by spotkać się z ojcem - tetrarchą. Ten ruszył przeciw Piktom na północ i poniósł śmierć.

Imię ojca, poprzednie zwycięstwa Konstantyna oraz pomoc bractwa spowodowały, że legiony okrzyknęły go cezarem zachodniej części Imperium, a przekonani o potędze brytyjskich legionów, pozostali tetrarchowie potwierdzili tytuł augusta.

Rzym jednak trwał w rozterce po śmierci Marcelina, którego służba pozwoliła ograniczyć prześladowania Doklesa i jego zięcia aktualnie panującego na wschodzie Galeriusa. Ten znając religijne sympatie Chlorusa i podejrzewając jego syna, zostawił mu tytuł cezara zachodu, pozbawiając tytułu augusta (pełnego boskiej mocy).

=+=

– Wejdź panie. Strażnik-Opiekun Rzymu oczekuje.

– Wiesz Konstantynie, że od twych narodzin czuwamy nad twoją rodziną, a matka twoja żyje w dostatku chwaląc Pana. Nie oczekujemy teraz, byś został obmyty z grzechu i stał się jednym z nas. Ten czas nadejdzie kiedyś później. Teraz oczekujemy cierpliwości, rozsądku i posłuszeństwa byś dostał to, czego ci odmówiono. Tetrarchowie, którzy ulękli się twojej potęgi militarnej wcześniej czy później spróbują zrobić to, co zrobił Brutus. Czekaj cierpliwie i rad naszych braci chciej słuchać. Teraz postaraj się wejść do domu cezara. Ma on córkę imieniem Fausta. Uczyń ją swoją żoną, bo to przybliży cię do celu i odsunie od brata Fausty złe zamiary względem ciebie, o których wiemy. Idź już przyszły cezarze auguście. Pamiętaj, że pan nagradza i karze, a my czuwamy z jego polecenia.

– Żegnaj strażniku.

Młody człowiek z niewolnikiem opuścił budynek, a wewnątrz, jak zwykle wydane zostały stosowne dyspozycje.

=+=

W niedługim czasie obaj tetrarchowie zginęli. Konstancjusz, mimo że niedawno został ojcem, napominany przez wyznawców nowego ładu, rozstał się z Minerwiną, zabierając pierworodnego Kryspusa. Taki był warunek ożenku z Faustą, który to związek miał przypieczętować sojusz pomiędzy synem cezara Maksencjuszem a cezarem zachodu, Konstantynem.

 

Minęły trzy lata.

 

– Twój syn i Konstantyn zamierzają pozbawić cię życia panie. Wiadomość jest najzupełniej pewna. To zapewne odwet za twoją próbę odzyskania władzy.

– Skąd tyle pewności w twoim głosie Hibernusie?

– Mam przyjaciół panie wśród tych, którzy wyznają jednego boga. Jeden z nich przypadkiem posłyszał jak rozmawiali. Ich religia uznaje zabójstwo za ciężką winę i nakazuje zrobić wszystko by temu zapobiec.

– Odejdź i zawołaj Melusa.

– Panie? – szczuplutki i niepozorny chłopiec pojawił się bezszelestnie.

– Dowiedz się, którego ze sług mojego syna można namówić, by był dla mnie okiem i uchem. Najlepiej, gdyby było ich kilku.

=+=

– Pan patrzy i słucha. Ja pilnie potrzebuję mówić ze strażnikiem. Zwą mnie Melus.

– Pan nagradza. Mów Melusie.

Chłopiec rozejrzał się dookoła i głosem tak cichym, że słuchający go mężczyzna musiał się schylić, przekazał informacje. Potem ruszył kryjąc się za drzewami jakby bawił się z kimś w chowanego. Mężczyzna, który z nim rozmawiał wywołał półgłosem kogoś z wewnątrz, a sam zniknął w środku.

– Stało się tak, jak zaplanowano. Maksymian chce mieć szpiegów w domu swego syna, przeciw któremu wystąpił dwa lata temu.

– Damy mu to, czego pragnie. Idź i zarządź co trzeba. A i jeszcze. Trzeba powiadomić Konstantyna. Niech wyśle swoich ludzi pod pozorem zamachu na niego. Podrzucimy mu ciało tego biedaka co wczoraj zmarł. Kastratowi co u niego służy przekaż, że bronił cezara przed tym groźnym zamachowcem.

– A co przekazać Konstantynowi? Co mają zrobić z jego teściem wysłani ludzie?

– Tego nie mów! Nie bierzmy grzechów na siebie, bo nie musimy. Pamiętaj o tym zawsze!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Wrotycz 13.01.2019
    Cofam zarzut o suchej sprawozdawczości z wyobraźni, Tacytusie.
    Zajmujące oryginus chrześcijanus ponad ustalonym wyrazem.
    Wypatruję kolejnej części sagi.
    Pozdrawiam:)
  • Karawan 14.01.2019
    Wisi i (cóż za ulga dla pisacza) powoli zmierza do kończenia. Dziękuję i "odpozdrawiam" ale za to serdecznie :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania