Poprzednie częściWybrańcy 1

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Wybrańcy 13 Zakończenie

Nowy rządca wschodnich połaci Imperium okazał się nie tylko zdolnym dowódcą, ale doskonałym politykiem. Wzorem poprzedników zawarł z napastnikami ugodę, a ci za żywność mieli dostarczać wojowników. Wspólnota nie była jednak zadowolona. Teodozjusz ciągle nie był tym narzędziem, którego potrzebowała. Pełen zdrowia nagle ciężko zaniemógł. Dzięki pomocy Ambrosiusa jego chore ciało i duch zostały oczyszczone i wyzdrowiały. Widać nawet pomoc Ambrosiusa nie gwarantowała stałości poglądów cezara, bo sam Opiekun Opiekunów Damazy musiał prowadzić kolejne katechezy.

 

Rok po cudownym ozdrowieniu cezar wydał edykt nakazujący rozpoczęcie bezwzględnej walki z odstępcami i wprowadzenie jednej religii w całym imperium. Kolejne zarządzenia rosnącego w siłę cezara pozwoliły niebawem karać śmiercią bez względu na wiek i płeć wszystkich, którzy nie chcieli przyjąć nowej wiary, a usankcjonowaniem stały się zdeformowane słowa tego, który dał się ukrzyżować.

 

Epilog

 

Pomieszczenie wypełnione pergaminami, księgami ich zapachem i półmrokiem. Przez małe okienka skryptorium wpadało do środka niewiele światła. Piszący kronikę zakonu mnich przerwał pracę i się zamyślił. Przed nim strona pyszniła się wspaniałymi ornamentami i inicjałem rozpoczynającym kolejny wpis: „Chwała Pańska nie zna granic. Dożyliśmy mimo proroctw roku tysiąc pierwszego od narodzin Pana...”

Zakonnik znał treść wielu ksiąg, lecz treść tej ostatniej, najstarszej nie dawała mu spokoju. Powoli przeszedł do regału i ostrożnie wyjął oprawne w deski, ciężkie tomisko. Sapiąc z wysiłku, doniósł je do pustego pulpitu i otwarł. Karta po karcie szukał aż znalazł i półgłosem z namaszczeniem odczytał słowa sprzed niemal tysiąca lat:

– „Kto nie jest przeciw nam, będzie z nami”. – Po tych słowach w najciemniejszym kącie komnaty czerń zaczęła się zmieniać w seledynowo-błękitną poświatę powoli formującą jakąś mglistą postać.

– A wy teraz głosicie „Kto nie jest z nami będzie przeciw nam” – rozległ się w jego głowie cichy, ale przenikający na wskroś głos, który bezlitośnie kontynuował: – od zarania dziejów fałszywie podpowiadacie. Pierwsi, którym dane było posiąść moc leczenia oraz trucia, szamani i ich różnie nazywani następcy, przez stulecia, aż do ostatniego z waszego gatunku głosić i czynić ów fałsz będą, bom zakazał wam spożywać owocu z jednego drzewa. Tego, który śmierć niesie, lecz mami uzdrawianiem, tego, który lęk w was sącząc, dzieli i agresję budzi. Spójrz w przeszłość i przyszłość!

I zobaczył stary zakonnik jak wyznania win zostają wykorzystane. Ojca i matkę przebijanych mieczem, a dziecko obmyte wodą i powoli, bez rodziców konające z głodu. Zobaczył rodziny całe i plemiona zabijane w imię pana, tylko dlatego, że nie znały modłów.

Ugięły się pod nim nogi, a oczy wypełniły łzami. W głowie tętniącej krzykami rozpaczy rozległ się ponownie nieco donośniejszy głos:

– Spójrz w przyszłość! – A jasność wzbierająca w kącie rozświetliła regały i tomy, kamienne szare ściany i pociemniałe deski podłogi, zaś widmo postaci nabrało wyraźnego kształtu.

 

Klęczący przez łzy obserwował jak wyznawcy tego samego jednego boga w pobliżu miejsca, gdzie ukrzyżowano dobrowolną ofiarę, bez litości wyrzynają się nawzajem. Dostrzegł potem człowieka ubranego w szatę zakonną idącego na czele rzeszy dziesiątek tysięcy dzieci, które umierały idąc, a gdy doszły do brzegu morza zostały sprzedane w niewolę.

Zobaczył łowców czarownic i płonących na stosie, widział lądujących na nowym kontynencie i zarazę przybyłą wraz z nimi. Widział coraz potężniejszą rzeszę już nie tylko w szatach kapłańskich tych, którzy dzień po dniu fałszem się posługując, innych doprowadzali do czynów potwornych.

A każdy kolejny obraz przygniatał go coraz mocniej. Nie zdając sobie z tego sprawy, szlochał już na cały głos i jego rozpacz była z każdą chwilą potężniejsza. Hekatomby ofiar kolejnych, coraz okrutniejszych wojen spowodowały, że zaczęła mu płynąć krew z nosa. Głowę rozsadzał dźwięk kaszlu umierających w długich rowach od śmiertelnych oparów. Dusił się wraz z przysypanymi tonami ziemi, potem krzyk duszonych w wielkich warczących wozach wydarł mu z gardła jedynie charkot. Osuwał się coraz niżej, a gdy zobaczył zapalone przez człowieka drugie słońce i wyjące z bólu, ociekające krwią, na pół ślepe dzieci, za którymi płaty ich własnej skóry powiewały niby chorągiewki – upadł. Ostatnim co zobaczył był widok umierającej dziewczynki w ruinach grodu, przez który wieki temu przechodził ten, którego zwano Wyzwolicielem. Na leżącej, pół przysypanej pyłem i gruzem tablicy można było odczytać „Aleppo”.

 

Świetlistość i widmo zniknęły. Braciszkowie znaleźli brata Verusa leżącego w kałuży czarnej krwi u stóp pustego pulpitu. W drewnie stanowiącym blat widniały wypalone słowa: „Pan patrzy i widzi”

 

Posłowie

Tym, którzy dotrwali w czytaniu do końca zobligowany jestem dodać.

Większość postaci to historycznie lub religijnie istniejące osoby. Czytelnikom zostawiam ustalenie kto jest kim. Na ewentualne pytania w miarę posiadanej wiedzy chętnie odpowiem. Dziękuję za poświęcony czas.

Karawan

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (16)

  • Wrotycz 17.01.2019
    Ups... Faktycznie, spodziewałam się choćby małej chwalby wiekowej Organizacji... a tu powrót do źródeł Przesłania.
    W proroczym widzeniu zatrzymała (nt. ujęcie Syrii świetne) funkcja wiedzy. Rola dobra i zła z niej wypływająca. Stąd pewnie cisi wejdą do Królestwa. Zastanawiające. Wiedza... to pycha, umiejętność przekształcania, intryg, itd.?
    Można tu się kręcić, relatywizując. Strasznie trudne do przełknięcia.
    ________________
    "Wybrańcy" - kawał ambitnej literatury. Projekt wymagający wiedzy.
    A dałbyś sam odnośniki do postaci, hadko pytać:)
    Pozdrawiam serdecznie, bardzo żałując końca.

    5!
  • Karawan 17.01.2019
    Trochę mi to zajęło. Jeślim kogoś pominął - sorry.
    Postaci w kolejności występowania:
    Herod – znany z opowieści o masowym mordzie na dzieciach (niepotwierdzonej) postać historyczna.
    Warus – historycznie wymieniana postać tłumiąca bunt w Jerozolimie i Judei.
    Zachariasz, Elżbieta, Maria, Joszef postaci Nowego Testamentu, Dina Tidal Birsz wymysł pisacza.
    Anna i Salome postaci z Nowego Testamentu podobnie jak Jan, syn Zachariasza i Elżbiety.
    Neferuptah – wymysł pisacza.
    Chenefren, albo Chenefres, Mosu Smenchkare postaci wymieniana przez historyków
    Echnaton autentyczny faraon
    Szymon postać odnotowana przez historyków
    Joszua postać z Nowego Testamentu
    Heana, Labayon, Gezer – fikcja
    Kaligula – historyczny cesarz Rzymu
    Szaul z Tarsu oponent Szymona Kefasa postać historyczna
    Linus, Mattai, Anaklet, Klemens, Ewaryst, Galerius, Dokles, Chlorus, Feliks – postaci historyczne
    Konstantyn i fakty z jego życia – wg historyków.Melus i Soteria – fikcja
    Auksencjusz, Ambrosius,Teodozjusz, Damazy – postaci historyczne Camillus - fikcja
  • Wrotycz 18.01.2019
    Karawan, dziękuję za spis. Np. o postaciach z trzeciej linijki od końca nie miałam bladego pojęcia. Kefas - to Piotr. Verus - fikcja, ale jaka ważna.
    Jeszcze raz przeczytam, teraz w luksusie poznania statusu postaci i ciągłości lektury.
  • Karawan 18.01.2019
    Wrotycz Verus - znaczy prawdziwy, rzetelny. Kiedyś kazali mi się tego uczyć tych wszystkich plusquam perfectów i innych. Nic już nie pamiętam ,ale czasem się przydaje.;) Dzięki za wizyty ;)
  • Wrotycz 18.01.2019
    Karawan - in vino veritas:)
    Takoż musiałam cztery latka wkuwać.
  • Karawan 18.01.2019
    Wrotycz Teraz to nikomu niepotrzebne. A podobno Polska z kregu kultury Rzymskierj ;D
  • Wrotycz 18.01.2019
    Karawan, panta rei. Teraz Tamizy, Hudsony i second handy:)
  • Wrotycz 18.01.2019
    Ale i tak wszystko rozciąga się między podejściem Platona i Stagirytą:)
  • Wrotycz 18.01.2019
    ...ryty*:)
  • Karawan 18.01.2019
    Wrotycz Raczej między pieluchą a pampersem ;c
  • Freya 18.01.2019
    Trzeba będzie przeczytać całość twego dzieła, bo widzę iż warto - już choćby tylko po zaliczeniu tej finalnej ekspiacji...
    Nie mam teraz do tego głowy, ale możesz być spoko - kiedyś postaram się zmobilizować w tej intencji. Musiałeś odwalić kawał merytorycznej pracy... no i własnej subiektywnej inwencji twórczej :) Pzdr
  • Karawan 18.01.2019
    Jakie tam dzieło ;) Ritha mnie namówiła na codzienne pisanie. Szczerze? Nigdy więcej!! Dziękuję za wizytę, środek nie tak "ludzki" jak zakończenie, ale może przeżyjesz ;)
  • Freya 07.02.2019
    Oki, przeczytałem całość, merytorycznie przeskoczyłeś mnie, więc nie będę się wpierdalać (jakieś tam minimalne potknięcia zapisu zawsze...) Fajnie, że coś takiego popełniłeś – całkiem nieźle.... Jestem pod wrażeniem :) Pozdro
  • Karawan 07.02.2019
    Freya Dziękuję za czas, koment i pozdrowienia. Miło, że zapasowało. :) Dziękuję ;)
  • Jared 15.02.2019
    Komentarz muszę poprzedzić małym wstępem, gdyż poprosiłeś mnie o karkołomne zadanie wyjaśnienia, co autor chciał przekazać. Nie jest to łatwe zadanie, wbrew licealnemu „co autor miał na myśli?”, ponieważ zdecydowana większość szkół interpretacji zrezygnowała z tego pytania, a już zwłaszcza hermeneutyka Schleiermachera-Heideggera-Gadamera, której jestem gorliwym wyznawcą. „Autor” zawsze był najbardziej kłopotliwą instancją – wystarczy przypomnieć Pamiętnik Gombrowicza i całe może pomyłek w interpretacjach, które popełniły nawet takie tuzy jak Jerzy Andrzejewski czy prof. Pimko-Sinko brutalnie wyśmiany za to w „Ferdydurce”. Również takiej „Absolutnej amnezji” kompletnie nie rozumiano dopóki nie wzięła się za nią prof. Janion oraz sama autorka. Podstawową więc myślą hermeneutów jest „intencje autora pozostają nieodgadnione”, fenomenologów: „istota utworu jest na rozstaju tekstu i interpretacji”, a strukturalizm w ogóle miał to gdzieś i skupiał się tylko na tym, co da się wyhaczyć w samej strukturze językowej utworu. Dlatego jest to zadanie stukrotnie bardziej trudne niż sam komentarz i interpretacja – postaram się jednak spełnić Twoją prośbę, ponieważ byli tacy, co sądzili, że jest to możliwe. Ja im jednak nie wierzę i myślę, że sam się przekonasz, że w ich psychanalityczno-mitycznej metodzie są same dziury, a sam komentarz w wielu miejscach będzie tak RÓŻNY od tego co planowałeś, że z pewnością polubisz hermeneutów. :D

    Na kłopotliwe „co autor chciał przekazać?” udzieliłbym odpowiedzi: chciał unaocznić proces socjo-administracyjny a zarazem psychologiczny powstawania religii, odzierając nieco szaty sakralne na rzecz wyrafinowanego planowania. „Łaska pana niejedną ma drogę i nie nam Jego ścieżki śledzić, lecz gdy je wskazuje, iść nimi”. A w gruncie rzeczy jest to wąska grupa ludzi, która nieco makawielicznie postanowiła podpiąć się pod rewolucyjne nurty i wykorzystać swoje pięć minut. Ich socjologiczna koncepcja ekspansji religijnej zakładała wygenerowanie określonej puli nagród w zamian za jedno – lojalność. Nie więzy krwi i powinowactwo rodowe, ale zaangażowanie pozwoliło na błyskawiczny rozrost nowej wiary. Czyż nie dlatego właśnie chrześcijaństwo wygrało? Czyż nie dlatego że nie było religią arystokratyczną i naburmuszoną, która deklarowała się jako opozycja do każdego, ale właśnie wszystkich zapraszała w swoje progi? Zaproponowana w utworze koncepcja powstawania religii nie jest opozycją i nie ma za wiele wspólnego z relatywizmem. Pozostałe przynależności blokowały inne – Assayas nie lubiło się z Perushim itd. Tymczasem nowa religia spod szyldu „kto nie jest przeciw nam, ten będzie z nami” była znacznie bardziej ekspansywna przez swój szeroki target. Ryba (ważny symbol) nie psuje się przeto od głowy, ale właśnie od ogona (najbiedniejszych) a tułów i głowa infekowane są z dołu, ponieważ nowe wyznanie uderzyło w tak szeroki elektorat, dając mu to co koniecznie: spokój, harmonię, cuda, obietnice zbawienia. Planowanie męczeństwa i silne kontrataki Rzymian paradoksalnie zwiększały zasięgi i potęgowały rewolucje. Nie sposób było zatrzymać tego zjawiska ani w sposób pokojowy ani militarny. Czy może być coś gorszego od wojownika, który nie boi się zginąć? Religia była prawdziwą fabryką takich ludzi. Jest przy tym doskonałym narzędziem kontroli ze swym „Pan osądzi twe czyny”, co przymusza pewną moralność i ugodowość wśród ludu. W gruncie rzeczy religia stała się metodologią „dziel i rządź”, i w żaden sposób nie mogła już być ignorowana, nie była już alternatywą dla miecza czy słowa – ona była i mieczem, i słowem jednocześnie – była spiritus movens wierzących, a ten kto dzierżył Słowo stawał się panem. New faith, kiedy ukorzeniła się już zaczęła eliminować zjawiska podobne, wszystkie „fałszywe wiary”. Nie jest to więc tyleż teoria spiskowa, co nieco inne, bardziej fizyczno-polityczne ujęcie. Mnogość postaci historycznych miała na celu ukazanie ewolucji samej doktryny i jej realizacji w czasie. To hasło post factum: „kto nie jest z nami jest przeciwko nam” jest odwróceniem początkowego hasła, religia przeszła procesy homeostatyczne i stała się w pewnym sensie swoją antytezą. Słowo „bóg” w epilogu zapisane zostało małą literą – autor zdaje się chciał tym naznaczyć odebranie boskości religii, wyśmianie jej sakralnego szalika podpartego mieczem. „Piękny kościół ale bez Boga” - mówi autor. Nieco ryzykownym stwierdzeniem będzie, że mówił to także na samym początku:

    „Stworzył tedy Bóg człowieka na obraz Swój. I tak utworzył Wiekuisty człowieka z prochu ziemi…"

    Motto początkowe: to człowiek jest bogiem, który stworzył boga na obraz swój, a że sam człowiek jest istotą marną i okrutną, to właśnie „proch” - powojenny, krwisty i nędzny – jest dominantą religii.
  • Karawan 15.02.2019
    Zrobiłeś coś czego bardzo chciałem, a jednocześnie nie wierzyłem, że jest to możliwe. Twój komentarz to po prostu odpowiedź na kluczowe dla mnie pytanie "pisać czy nie pisać". Dziękuję więc bardzo. Znaczy pisać, bo to coś napisał jest tym co chciałem Czytelnikom przekazać. Czyli zrobiłem to w miarę skutecznie i czytelnie. Uff. Jeb, Łup, Trzask! to kamienie z mego serducha. Dzięki !!! ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania