Poprzednie częściWybrańcy 1

Wybrańcy 3

Wybrańcy 3

W dwa miesiące od opisywanych zdarzeń, dzień po święcie Purim, gdy w domownikach radość jeszcze trwała Elżbieta, korzystając ze wspólnego posiłku, zwróciła się do Birsza.

– Czy powiedziałeś panu, co wydarzyło się onegdaj gdyśmy pojechali do grot? – i nie czekając na odpowiedź, zwróciła się do kapłana ni to pytając, ni twierdząc – nie rzekłeś ni słowa,choć mogłeś zwątpić we mnie...

Zachariasz uśmiechnął się i odpowiedział spokojnie zwracając się do wiarusa:

– Com ci rzekł gdyś mi doniósł gdzieście byli?

– Powiedziałeś panie: „Dziękuję. Wiem, że żona wiedziała co robi, a za czas jakiś sama mi to wyzna”

– Jakże mógłbym po tylu latach związku wątpić? – mówił duchowny już do Elżbiety, jakby ta była małą dziewczynką, a nie kobietą naznaczoną siwizną – Jak zdrów na umyśle mógłbym domniemywać jakąś nieprawość czy zdradę po latach związku, a i z tak liczną grupą świadków? – Ciągnął dalej patrząc czule na partnerkę – Ach, żono moja... –

A potem poważniejąc, zwrócił się do stojącej w przejściu Marii:

– Byłaś tam. Opowiedz.

Lecz Elżbieta patrząc na męża uklękła i nie dopuściła, by dziewczyna się odezwała prosząc:

– Mężu módl się ze mną, módlmy się wszyscy, którzy tu jesteśmy, bo wysłuchane zostały nasze błagania.

=*=

Joszef z uczniem zmagali się z umieszczeniem nowej krokwi w miejsce nadgniłej, gdy Zachariasz krzyknął żeby kończyli, bo chce coś przekazać. Przerwali więc pracę i zeszli z rusztowania. W atrium byli już wszyscy. Na przedzie kobiet promieniejąca, z wydatnym brzuchem Elżbieta, obok Joszefa trochę młodszy Birsz i dwaj młodzi; uczeń rzemieślnika z Tidalem.

– Myślałem, że po tylu strasznych ofiarach, terror nieco przygaśnie – zaczął Zachariasz – alem się mylił. Nadal łowcy ścigają przywódców, a łotry z naszego narodu, łase na cudze dobro, wskazują fałszywie kogo chcą usunąć. Elżbieta ma rodzinę w Nacerat. Z wieści napływających z północy wiem, że z dala od stolicy jest spokojniej. Zamierzam opuścić Miasto, ale muszę to przygotować. – tu zwrócił się do Joszefa – Czy zechciałbyś na stałe zamieszkać u mnie? Z tego, co wiem, to żonę pochowałeś, a córki i synowie nie mieszkają z tobą?

– Zaskoczony rzemieślnik milczał przez chwilę rozważając propozycję, a potem zapytał:

Czy to znaczy panie, że mam tu przenieść swój warsztat i cały dobytek?

– Jak powiedziałem – odparł zapytany – zamierzam ze wszystkimi opuścić ten dom. Wolę go zostawić w dobrych rękach, niż miałby zostać przybytkiem zbójów. Nim zaś to miejsce opuścimy muszę wysłać Birsza i Tidala do Nacerat, a dom bez mężczyzn w dzisiejszych czasach... – tu urwał czekając na deklarację Joszefa.

Ten zaś milczał jeszcze przez chwilę, a potem, odpowiedział:

– Na zaufanie odpowiem zaufaniem. Wiedz panie, że jestem sługą Asseayas. Wiesz, że nie wyrzeknę się tej posługi i zawsze to ona będzie na pierwszym miejscu w moim sercu. Zważ proszę, że taki związek naraża ciebie i twoich bliskich na sroższą karę, niż gdybyś mnie nie znał, bo ani rzymianie, ani Perushim ci nie odpuszczą.

– Dlatego zamierzam poszukać spokoju z dala od tego miejsca. Więc jak Joszefie?

– A co jeśli zechcesz wrócić? Co wtedy ze mną?

– Przed wyjazdem dom przepiszę na ciebie, a gdybym wrócił to ty mi powiesz co ze mną. Nie ma żadnej ceny na to, co się dzięki tobie wydarzyło – odpowiedział z uśmiechem kapłan.

=*+

Po dwu tygodniach wrócili wysłani do Nacerat. Rozpoczęło się wielkie pakowanie i przygotowania do podróży. Dina wraz z Marią pracowały za trzy, bo Elżbieta w zaawansowanej ciąży męczyła się szybko. Joszef wyszukiwał osły do transportu i co kilka dni przybywał kolejny kłapouch, co w oczywisty sposób dodawało pracy Tidalowi, który i bez tego dwoił się i troił.

 

Nareszcie wszystko było gotowe. Tuż przed wschodem słońca niewielka karawana wyruszyła z domu kapłana, który na odjezdnym przekazał Joszefowi informację:

– Gdyby władza chciała co od ciebie – udaj się pod świątynię i zapytaj o półwidzącego Jakuba. To kapłan biegły w piśmie i prawie rzymskim. Pozdrów go w moim imieniu, a wskaże, co możesz zrobić.

Pożegnali się niemal jak bracia.

 

Dzięki Birszowi udało się nakłonić, za niewielką zapłatą, kilku jego kompanów do eskorty skromnego dobytku kapłana. Elżbieta, której już niewiele zostało do rozwiązania, jechała na ośle. Reszta wędrowała pieszo. Dina i Maria blisko pani. Kapłan i pilnujący karawany mężczyźni, obok osłów z ładunkiem. Po ośmiu dniach dotarli szczęśliwie do celu, gdzie, na przedmieściu czekał już skromny dom kupiony przez Annę i Salome, siostry Elżbiety.

 

Perushim w Nacerat przyjęli Zachariasza o wiele lepiej niż mógł przypuszczać. Być może spowodowały to wieści o okrucieństwach rzymian i współczucie lub wrażenie, że każdy, kto przeżył rzeź w Mieście jest człowiekiem niezwykłym. Nie wiadomo. W każdym razie kapłan był zadowolony, tym bardziej że zasoby finansowe były już więcej niż skromne, a najbliższa przyszłość zapowiadała, że narodziny pociągną za sobą niekończący się łańcuch potrzeb i kosztów.

=*=

Po miesiącu na świat przyszedł wybłagany następca Zachariasza. Obrzezany zgodnie z tradycją, otrzymał imię Jan i w otoczeniu sióstr, co rusz odwiedzających Elżbietę, oraz zachwyconej nim Marii, rozwijał się skąpany miłością i podziwem najbliższych.

Nacerat okazało się oazą spokoju. Upragniony potomek spowodował, że zarówno kapłan, jak i jego domownicy powoli zapominali o czasie lęku i niepewności. Jak jednak mówi przysłowie szczęście zawsze trwa za krótko.

Po pół roku mały Jan zachorował. Początkowo nikt nie zauważył, że maluch częściej płacze, ale gdy przyszła biegunka przerażenie ogarnęło rodzinę. Sprowadzony pospiesznie uzdrowiciel zatrzymał chorobę na kilka tygodni. Gdy ucieszeni rodzice zaczęli odzyskiwać spokój ducha, choroba wróciła jak ucieleśniony dybuk.

Zrozpaczony Zachariasz wypadł z domu i pobiegł w pobliże świątyni szukać tych, którzy przynoszą ofiary. Ludzie, których nagabywał patrzyli na niego nie bardzo rozumiejąc dlaczego szczegółowo wypytuje, kto jest ofiarodawcą. Wreszcie, gdy niemal stracił nadzieję, natrafił na ubogiego, który przyniósł ofiarę od Asseyas.

Następne częściWybrańcy 4 Wybrańcy 5 Wybrańcy 6

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Aisak 05.01.2019
    A to tutaj o brzuchu :]

    Najbardziej mnie ciekawią Asseyas.
  • Karawan 05.01.2019
    Znaczy źlem napisał, bo kolejna fotka to kolejne kilka miesięcy remontu (były podłogi, posadzki, okiennice etc., a teraz krokiew). Elzbieta już jest około piątego miesiąca, i ciąża zaczyna być mocno widoczna
    Asseyas... dobrze czujesz! ;)
    Dlategom zaczął to opko widzieć w łepecie, bo przedziwna jest regularność w zdarzeniach pozornie niezwiązanych. Istota zaś każdej teorii spiskowej, czy historii jest fabuła czyli jakowyś sens. Teraz aby tylko sprawności pióra starczyło... ;) Dziękuję.
  • Wrotycz 05.01.2019
    Sprawności w pisaniu nie zbywa, dobrze jest. Widać to również w stylizowanych dialogach, onegdaj i tym podobne próby archaizacji języka pod nasze oczywiście wyobrażenia:)
    Dobry rozdział, z żywo biegnącą akcją.
    O chorobie przyszłego świętego wiesz z jakiś źródeł, czy to tylko autorska imaginacja?
  • Karawan 05.01.2019
    Fantastyka pseudologiczna ;) Dziękuję za wizytę.
  • Wrotycz 05.01.2019
    Karawan, czyli jednak wnioskowanie o przeszłości na podstawie objawów z przyszłości.
  • Karawan 05.01.2019
    Sorry za milczenie - walczyłem z czwórką. Powiem tak: wnioskowanie na podstawie bardzo nikłych ( czy nie celowo??) informacji oraz koincydencji zdarzeń i efektów. Tak. Masz rację objawy z przyszłości dotyczące przeszłości - jak kości dinozaurów.;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania