Wybrany Rozdział 2
Lecieli samolotem od pięciu godzin, Kim zdążyła zjeść obiad i wyspać się. Riv w tym czasie coś czytał.
- Jesteś pewny tego snajpera?- spytała po długim milczeniu.
- Nie, ale ufam mu bardziej niż tym z sił specjalnych. - odpowiedział wampir.
- Więc następnym celem jest Japonia .co tak czytasz?
- Nic, akta kolejnego kandydata do mojego oddziału.
- Czemu nie możesz zostać przy swoich ludziach?
- Ponieważ oni są ludźmi, a człowiek nie dorówna wampirowi.
Kim westchnęła ciężko, co prawda o prawda, pomyślała. Oddział Riva był jednym z najlepszym po stronie ludzi, ale nie dorównywał przeciwnikowi.
- Kto jest następny na twojej liście, Armen ją dostał i się zgodził, ale ja jej nie znam. Czemu?
- Bo byś się nie zgodziła na współpracę z nimi.-zaśmiał się Riv.
Kim przewróciła oczami i wróciła do swojego filmu.
- Daleko musimy jechać?-spytała Kim.
- Nie, przejdziemy się.
Właśnie wyszli z samolotu i ruszyli w stronę budynku oddalonego o jakieś dwieście metrów, był on szary z płaskim dachem i kilkoma oknami. Zbliżali się do niego szybko i sprawnie, zauważyli poruszenie koło niego.
- Przepraszam pani generał nie może pani tam wejść, więzień się uwolnił.- powiedział jakiś porucznik.
Ominęli go i weszli przez drzwi do budynku, który służył do przetrzymywaniu ludzi którzy mieli zostać przetransportowaniu drogą powietrzną.
- Domyślam się, że to więzień jest naszym celem, tak?-powiedziała Kim.
- Jak ty dobrze mnie znasz. Tak dokładnie.- oznajmił Riv z uśmiechem na ustach.
Po drodze znaleźli radio którego używali policjanci kiedy był jeszcze pokój. Podnieśli je i powiedzieli przez nie:
- Gdzie znajduję się więzień?
- Na Sali konferencyjnej…- powiedział głos po chwili szumu.
Ruszyli do Sali konferencyjnej, nie weszli do niej bocznym wejściem, to co zobaczyli było komiczne. Na podeście w środkowej części Sali stała kobieta, miała w ręce nóż, wokół niej było pięciu policjantów. Kobieta miała długie czarne włosy, czarne przylegające ubranie i azjatycką urodę.
- Ja jestem jedna, was jest pięciu nie możecie odejść? Was wcale nie jest więcej.- powiedziała kobieta.
- Jak to?-zdziwił się jeden policjant.
- To jest taki matematyczny paradoks, więc wypierdalać.-po chwili bezczynności dodała – Trudno.
Nagle policjanci zobaczyli, że z sufitu spadają cztery takie same postacie, wyglądały tak jak ich cel. Wszystkie szykowały się do walki.
- Dobra wystarczy tego przedstawienia.-powiedział nagle Riv który starał się nie pokazywać. Ruszył w stronę środka Sali.
- Wycofać się.-tak brzmiał komunikat przekazany przez radio.
Po chwili w pomieszczeniu zastali tylko Kim, Riv i tajemnicza kobieta.
-Czego chcesz Riv?-spytała kobieta.
- Miła jak zwykle, Mikasa.
- Do rzeczy, pewnie za parę minut wpadnie tu oddział specjalny, chcę mieć chwilę spokoju. A tak właściwie cześć Kim.
Kim odpowiedziała skinieniem głowy.
- Mam dla ciebie propozycję, może chciała byś dołączyć do mojego oddziału?
- Ja, do twojego oddziału? Żartujesz rząd mnie się boi, jestem tak dobrym szpiegiem, że boją się, że was zdradzę.
- Ich bierze na siebie Armen. Możesz być spokojna. – powiedziała nagle Kim.
- Potrzebujesz kolejnego Wampira, po co? – spytała Mikasa.
- Ludzie są tylko ludźmi, potrzebuję kogoś kto potrafi kłamać tak, że nawet on myśli, że to prawda. Tylko ty tak potrafisz przekonywać. – stwierdził Riv.
- Przestań bo się zarumienię. – powiedziała kobieta. – Podasz jakieś szczegóły?
- Bądź jutro gotowa, samolot odleci z tego lotniska.
- A co mam zrobić z policją?
- Jesteś wolna, możesz iść gdzie chcesz. – powiedział wampir. – mam u ciebie dług to go spłacam i nie chcę, żeby połowa ludzi w tym mieście zginęła. Do jutra.
Po tych słowach Riv i Kim wyszli i skierowali się do wyjścia,
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania