Poprzednie częściWybrany Prolog

Wybrany Rozdział 3

Od kilku godzin lecieli samolotem. Podróżowali w milczeniu. Każdy był pogrążony w swoich myślach.

Riv myślał jakim był człowiekiem, miły, dobry w nauce nastolatek bez większych problemów. Wielu przyjaciół, ludzie których naprawdę kochał, teraz połowa z nich to pewnie żołnierze, reszta pracuje w fabrykach broni. Czy to my jesteśmy tymi dobrymi, tymi którzy postępują „Dobrze”? na początku wojny odpowiedź była banalna, teraz nie zna odpowiedzi. Nie ma dobrych i złych. Kim on się stał? Riv zadaję sobie to pytanie od długiego czasu. Był zwykłym człowiekiem, teraz jest mordercą i to nie tylko przeciwników, pamiętał to jak gdyby to było pięć minut temu, mała wioska w Afryce, dostali rozkaz pomóc w odparciu ataku martwych, gdy przybyli na miejsce to z budynków nic nie pozostało. Jego oddział wysłano na północny kraniec osady. Bronili się przez godzinę, po tym czasie Riv wydał rozkaz odwrotu do centrum. Sam sprawdzał czy jest ktoś żywy w pobliżu, zobaczył kogoś, podszedł bliżej, była to kobieta nogi miała przygniecione przez ścianę jakiegoś budynku, pewnie były zmiażdżone. Spytał się przez radio czy ma pozwolenie na sprowadzenie cywila do obozu, odrzucili jego prośbę. Spytał się kogo pytał się łącznościowiec, dowódcy brygady. Były to czasy z samego początku, Kim jeszcze nie była dowódcą. Rozkaz brzmiał „Zakaz sprowadzania cywili, rób co chcesz tylko nie przyprowadzaj kolejnego darmozjada”, Riv wytłumaczył całą sytuację. Rozkaz brzmiał tak samo. Nagle kobieta powiedziała po angielsku „pomóż mi.” Dalej pamięta to uczucie żal, smutek, przygnębienie. Wyciągnął swój pistolet wycelował w głowę, spojrzał w oczy kobiecie, błagały, pociągnął za spust. Odszedł powoli ze spuszczoną głową. Dołączył do swoich. Kontynuował walkę, walczył jak nigdy, po dwóch godzinach walki przeciwnicy uciekali na widok wampira.

Po pół godzinie od wycofania się przeciwników przyjechał dowódca Riv’a. Wysiadł z transportera opancerzonego, zaczął gratulować wszystkim i wysłuchiwać raportów, podszedł do Riv’a i chciał mu złożyć gratulację, zaczął swoją wyuczoną gadkę „gratuluję dostajesz medal odwagi za postawę w czasie ostatniej bitwy z…” wampir nie wytrzymał wyjął pistolet i strzelił dowódcy w kolano, następnie uderzył go pistoletem w głowę.

Po tych wydarzeniach stworzono nową formację którą dowodziła Kim. Nie raz w nocy Riv budzi się przez widok oczu tej kobiety we śnie.

Nagle z rozmyślań wyrwał go głos. Gdy się skupił na tym co mówi usłyszał:

- Mamy problem. – oznajmiła kobieta która weszła do pomieszczenia.

- W czym rzecz? – spytała Kim.

- lotnisko na którym mieliśmy wylądować zostało opanowane przez rebeliantów. – oznajmiła kobieta.

- Co robimy Riv? – spytała Kim.

- Możecie mnie połączyć z oddziałem Rebeliantów? – spytał Riv kobiety.

- Oczywiście. – powiedziawszy to wyszła.

- No to czekamy, mamy jakieś piętnaście minut lotu.

- Połączenie jest na linii, proszę odebrać. – rozległ się głos w głośnikach.

Riv wstał, podszedł do telefonu który był zawieszony na ścianie i go odebrał.

- Słucham. – odezwał się głos w słuchawce.

- Połącz mnie ze swoim dowódcą. – to nie brzmiało jak prośba.

Po chwili ciszy w słuchawce rozległ się głos:

- Czego?

- Ivan, musimy pogadać. – powiedział Riv.

- To ty, mosisz wylądować, co?

- Tak, jest robota.

- Dwie godziny temu odbiliśmy to lotnisko, nie możesz lądować, ale ląduj. Jakoś się z tego wytłumaczę.

- Dobra widzimy się za piętnaście minut.

Po tym czasie samolot wylądował, załoga odmówiła opuszczenia podładu. Riv nie naciskał. Kim wyszła razem z wampirem na zewnątrz był zmierzch. Ostanie promienie słońca padały na ich twarze.

- Prowadź. – powiedział Riv do Kim.

Ruszyli ku grupce ludzi. Wyglądali jakby przyszli tu z pola walki, kurz, błoto i zaschnięta krew. To pokrywało ich ubrania. Gdy stanieli przed nim odezwał się wysoki barczysty mężczyzna o surowej twarzy.

- Mikasa skontaktowała się ze mną, jeżeli chcesz prosić mnie o to samo to licz się z tym, że będziesz musiał słono zapłacić.

- Liczę się z tym. – powiedział od razu Riv.

- To dobrze, ale kiedy bym miał dostać się do Europy?

- Odlatujemy jak tylko uzupełnimy paliwo, to jedyny samolot.

- Stawiasz mnie pod ścianą. – powiedział Ivan.

- Znam cię, zgodzisz się od razu, albo wcale. – powiedział wampir. – masz pół godziny na zebranie rzeczy.

- Potrzebujesz tylko mnie czy moich ludzi też?

- Tylko ciebie.

Godzinę później, wszyscy troję byli na pokładzie maszyny, nikt nie chciał zaczynać rozmowy.

Riv znał dobrze tego najemnika, bezwzględny, okrutny, skuteczny, ale bardzo zdyscyplinowany. Zabrał ze sobą tylko mały plecak z ubraniami i karabin. Ivan był jednym z nielicznych najemników którym było można zaufać. Był to wilkołak. Poznał go przy obronie Filipin, nie lubili się od razu, ale potem musieli współpracować i poznali się lepiej. Riv zachęcał najemnika do wstąpienia do armii, bezskutecznie. Spotykali się parę razy na polach walk. Czasem byli razem czasem naprzeciwko siebie. Teraz walczył w wojnie w Meksyku, zmęczyła go duża wojna, znowu chciał tak jak przed tym wszystkim walczyć w małych konfliktach.

Riv ułożył się do spania, zasnął z uśmiechem na ustach, że udało mu się wszystkich namówić do współpracy.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania