Tak wiele dzieci obecnie rodzi się ze sztucznego zapłodnienia, że kolejnego nikt nie zauważy.
Tylko przeciwnicy tej metody potrafią opluć w jednej chwili je wszystkie.
Pozdrawiam
Euzebiusz i Estera zadowoleni, ale czy aby dziecko będzie szczęśliwe nie znając prawdziwego ojca? Ciekawe to opowiadanie, czy nastąpi jeszcze dalszy ciąg? Serdecznie pozdrawiam!
Bardzo mi sie podobało. Moim skromnym zdaniem to Twój najlepszy tekst, jaki czytałem. Bo lubię czytać o ludziach innych, kiedy zwykłe zdarzenia wywołują o wiele więcej emocji niż w przypadku opowiadania ze zwyczajnym bohaterem. Świetne!
— Jeszcze nie teraz. — Chodź za mną — rzekła.
Spójrz na pauzy. Ogólnie masz z tym problem, bo to nie pierwszy raz.
Połączenie urwało się, a ja pozostałem w szoku.
Nie podoba mi się tu stwierdzenie: pozostałem w szoku. Bo w tym kontekście brzmi to, jakby to było miejsce. Ale może to subiektywka.
Jeśli dziecko będzie miało urodę po tobie, a po mnie inteligencję, będzie geniuszem.
Tu ryknąłem śmiechem. Bo co ma (jej) uroda do bycia geniuszem?
— Przyjadę... Do słuchawki wdarła się trzeszcząca cisza.
Brak pauzy albo od nowej linii.
„Jak uprzedzenia rasowe desperacko”
Sugestia: Jak uprzedzenia rasowe – desperacko (bez tego zdanie jest nieczytelne)
„Czy mam Pana połączyć”
To wypowiedź, więc pana małą literą.
Biedny ten mąż. Nie dość, że rogacz, to jeszcze będzie wychowywał nieswojego bękarta. Niektóre kobiety to jednak podłe są ale i niebezpiecznie przebiegłe – wykorzystując jedynie swoje organy płciowe całkowicie wykiwała dwóch samców. Karzeł wołał: Dajcie mi punkt podparcia, a poruszę całą Ziemię! A ja podpowiadam – szukaj go między udami niewiasty.
Dziękuję pięknie za spojrzenie i podzielenie się swoimi myślami. Karzeł to niespodziewanie łagodny i skromny człowiek. Pogodził się już dawno ze swoim losem.
Pana poprawione, a co do drugiej sugestii? Przemyślę.
Świetne opowiadanie. W całej tej "grze", że tak to nazwę całkowite zwycięstwo odniosła Estera. Dostała wszystko czego chciała. Euzebiusz, biedny chłop, dostał tylko połowę tego, czego tak naprawdę pragnął. Na, a o mężu, to aż szkoda mówić. Lepiej aby nie wiedział co otrzymał w tej grze i w jaki sposób. Zgodzę się w stu procentach z Bajkopisarzem. Kobiety potrafią być podłe, a z drugiej strony przebiegłe jak lisice. Ale cóż, takie to już one są, pełne sprzeczności.
Jeszcze raz rzeknę, świetne opowiadanie :D.
Pozdrawiam ;)
Powiedziałam, że wrócę :) Ze swoim dopowiedzeniem ;) O najsłynniejszym polskim "niziołku":
Anna Grześkowiak – Krwawicz (Zabaweczka. Józef Boruwłaski – fenomen natury, szlachcic, pamiętnikarz, Gdańsk 2004). Wychowanek miecznikowej Anny Humieckiej, inteligentny, w wieku lat osiemnastu mówiący pięcioma językami, „słynął dowcipem i dojrzałością umysłu”, grał też na gitarze. W charakterze swoistej sensacji odwiedzał czołowe dwory europejskie (Wiedeń, Wersal, Luneville), wzbudzając ciekawość, podziw i zazdrość. Jak sam pisał potem w swoich niezmiernie poczytnych pamiętnikach, „byłem modny, jak nowe suknie właśnie sprowadzane dla dam”. Po powrocie do Polski zakochał się w pannie respektowej swojej chlebodawczyni, niejakiej Izalinie Barboutan, o której względy długo się starał, pisząc płomienne listy. „O tak, Izalinko, będziemy szczęśliwi, jeżeli tylko tego zechcesz (...) ludzie myślą, że Ty się zgadzasz” – snuł wygodne dla siebie marzenia. Normalnego wzrostu, ładna Izalina, młodsza od swego adoratora o 15 lat, nie odwzajemniała jego uczuć, najprawdopodobniej czuła doń zwyczajny wstręt. O amorach Joujou plotkowała zawzięcie cała Warszawa, wmieszał się też w konkury sam król Stanisław August, wyznaczając Boruwłaskiemu roczną pensję w wysokości 120 dukatów. Izalina, praktycznie zmuszona do upokarzającego ją małżeństwa, urodziła niedobranemu wzrostem mężowi trzy córki normalnego wzrostu, lecz stadło rozpadło się z pewnością przed 1792 r. w Anglii, dokąd małżonkowie udali się dziesięć lat wcześniej.
Befano pięknie dziękuję za taką pigułkę wiadomości. Nie znałam tej ciekawostki. Jesteś skarbnica takiej wiedzy, ale to dlatego, że żyłaś pośród książek. Chapeau bas krajanko.
A ja myślę, że każde z nich było nieszczęśliwe na swój własny sposób - bo każde pragnęło czegoś, czego mieć nie mogło, i nawet po tym wszystkim, co zaszło, nadal nie zaznali pełni szczęścia, bo każdemu czegoś będzie nadal brakowało. Smutne, ale i pouczające.
Masz rację. Wszyscy ponieśli porażkę i niedokończenie swoich marzeń. Tutaj brak będzie miłości i ciągłe pragnienie będzie dokuczać. Miło, że spojrzałaś. Pozdrawiam ciepło
Komentarze (21)
Tylko przeciwnicy tej metody potrafią opluć w jednej chwili je wszystkie.
Pozdrawiam
Miłego dnia
Serdecznie :)
— Jeszcze nie teraz. — Chodź za mną — rzekła.
Spójrz na pauzy. Ogólnie masz z tym problem, bo to nie pierwszy raz.
Połączenie urwało się, a ja pozostałem w szoku.
Nie podoba mi się tu stwierdzenie: pozostałem w szoku. Bo w tym kontekście brzmi to, jakby to było miejsce. Ale może to subiektywka.
Jeśli dziecko będzie miało urodę po tobie, a po mnie inteligencję, będzie geniuszem.
Tu ryknąłem śmiechem. Bo co ma (jej) uroda do bycia geniuszem?
— Przyjadę... Do słuchawki wdarła się trzeszcząca cisza.
Brak pauzy albo od nowej linii.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
Sugestia: Jak uprzedzenia rasowe – desperacko (bez tego zdanie jest nieczytelne)
„Czy mam Pana połączyć”
To wypowiedź, więc pana małą literą.
Biedny ten mąż. Nie dość, że rogacz, to jeszcze będzie wychowywał nieswojego bękarta. Niektóre kobiety to jednak podłe są ale i niebezpiecznie przebiegłe – wykorzystując jedynie swoje organy płciowe całkowicie wykiwała dwóch samców. Karzeł wołał: Dajcie mi punkt podparcia, a poruszę całą Ziemię! A ja podpowiadam – szukaj go między udami niewiasty.
Pana poprawione, a co do drugiej sugestii? Przemyślę.
Pozdrawiam ciepło
Jeszcze raz rzeknę, świetne opowiadanie :D.
Pozdrawiam ;)
Pozdrawiam
Anna Grześkowiak – Krwawicz (Zabaweczka. Józef Boruwłaski – fenomen natury, szlachcic, pamiętnikarz, Gdańsk 2004). Wychowanek miecznikowej Anny Humieckiej, inteligentny, w wieku lat osiemnastu mówiący pięcioma językami, „słynął dowcipem i dojrzałością umysłu”, grał też na gitarze. W charakterze swoistej sensacji odwiedzał czołowe dwory europejskie (Wiedeń, Wersal, Luneville), wzbudzając ciekawość, podziw i zazdrość. Jak sam pisał potem w swoich niezmiernie poczytnych pamiętnikach, „byłem modny, jak nowe suknie właśnie sprowadzane dla dam”. Po powrocie do Polski zakochał się w pannie respektowej swojej chlebodawczyni, niejakiej Izalinie Barboutan, o której względy długo się starał, pisząc płomienne listy. „O tak, Izalinko, będziemy szczęśliwi, jeżeli tylko tego zechcesz (...) ludzie myślą, że Ty się zgadzasz” – snuł wygodne dla siebie marzenia. Normalnego wzrostu, ładna Izalina, młodsza od swego adoratora o 15 lat, nie odwzajemniała jego uczuć, najprawdopodobniej czuła doń zwyczajny wstręt. O amorach Joujou plotkowała zawzięcie cała Warszawa, wmieszał się też w konkury sam król Stanisław August, wyznaczając Boruwłaskiemu roczną pensję w wysokości 120 dukatów. Izalina, praktycznie zmuszona do upokarzającego ją małżeństwa, urodziła niedobranemu wzrostem mężowi trzy córki normalnego wzrostu, lecz stadło rozpadło się z pewnością przed 1792 r. w Anglii, dokąd małżonkowie udali się dziesięć lat wcześniej.
Miłego dnia
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania