Przez cały tekst oczekiwałam czegoś strasznego. Świetnie budujesz napięcie. Miałam wrażenie, że już za chwilę, że w następnym zdaniu poleje się krew i posypią flaki, a tu nic, a nic! :) Klimat jak w "Lśnieniu". Jak dla mnie 5 :) czekam na ciąg dalszy
Niezmordowana w tworzeniu smoków, demonów i złych rycerzy, których on z całą sumiennością pokonywał.- które on sumiennie pokonywał. - Tak mi wygląda poprawniej.
Jak zwykle 5 za styl. Wszystko zobrazowane i podane czytelnie i po mistrzowsku.
Kurde, pomyślę nad tym, ale mój zapis jakoś mi nie zgrzyta. Jak mówię, pomyślę, ale to już w chałupku.
Dzięki miss Fell.
Niech słońce Ci świeci w okno pod tym kątem, by smugi pozostałe po niedomyciu, były ledwie widoczne. Cerata na stole w kuchni niech schodzi gładko, gdy postawiwszy nań stołek, wdrapiesz się, celem wieszania dopiero co wypranych firan.
Niech... A starczy tego dobrego.
Przestała rozjeżdżać parowym żelazkiem koszulę męża i podeszła do okna. - żelazko z duszą.
Czemu to powiedziałam? Bo chyba nie po to, żeby podzielić winę, gdyby coś mu się stało. - zawsze takie wyjścia dziecka konsultujemy z drugim rodzicem.
Dwie małe rączki, wielkości strączków fasoli, wystawały ze zdobnie wykonanej kołyski - te strączki podkładka... cudne
Wyobraźnia jest jak nektar dla duszy. Jest biletem działającym zawsze i wszędzie. Mając ją lub „dobrze z nią żyjąc”, możesz po prostu zamknąć oczy i wybrać. - tylko wyobraźnia zdroworozsądkowa, bo za bardzo wybujała tu już podlega pod jednostkę chorobową.
Nigdy jednak, ale to naprawdę przenigdy, jej nie lekceważcie. - ostrzeżenie całkiem rozumne
W tej mistyce kolorów przeplatanych absolutną ciszą czaiło się coś złego - A jednak miał przeczucia jak normalny chłopiec.
Wyobraźnia siedziała cicho. Przerażona tak samo, jak on. - w takiej chwili zawsze wszystko cichnie, a strach nas uspokaja.
Płynnie przychodzisz w poszczególne kadry. Dlatego opowiadanie jak film przesuwa się przed oczami. Matka jako główna bohaterka najbardziej myśli i przekazuje emocje i obrazki z życia.
Kategoria horror, ale ja tu nie widzę żadnej sceny mrożącej krew w żyłach. Tylko ból i rozważania po starcie dziecka.
No może ten jeden moment - Spójrz na jego główkę. Zobacz, jak wycieka z niej)
" tylko wyobraźnia zdroworozsądkowa, bo za bardzo wybujała tu już podlega pod jednostkę chorobową." - ciekawie to ujęłaś.
Nie napisałem tego dziś. To pierwszy tekst, który gdzieś tam się przedarł i wrzuciłem z sentymentu i trochę, by samemu sobie zobrazować przebytą drogę.
Dawny, popierdolony melancholik, obrodził dzisiejszym, popierdolonym cynikiem. Jak widzisz, środek pozostał.
Wrzuciłęm już część drugą, ale z racji przekroczenia dobroobyczajowych, opowijskich norm, wylądowała od razu na półce. Tam horroru jest kapkę więcej, choć nadal raczej wyważony.
Dziękuję.
Również miłęgo wieczoru życzę.
Lećta, lećta. I wrażenia spiszta. Ja też tu grasuje. Muszę, bo mam za gorącą herbatę na razie, więc i tak czekam, aż ostygnie.
A techuchanie na nią, jak mawiali w"dzieciństwie", to chuj nie robota. Jak za słabo chuchasz, to nie studzi. Jak depniesz w gardziel, to oblany stolik. Do dupy z taką robotą. Czekam, aż samo wystygnie.
Mały tech-aid:
"...Popatrzyła po nim..." - po kimś się nie patrzy, chyba że to jakaś kolejka do patrzenia. Popatrzyła "na niego".
Ależ klimat. Zima, odcięcie od świata, dramat rodziny. Świetne są te urywki, obrazy, krótkie, wyraziste, te drobiazgi w nawiasach, niczym filmowe "przebitki". Do tego śnieżna aura.
Zacząłeś pysznie.
Pozdrawiam ;)
Dzięki.
Chciałbym kiedyś napisać serię w zimowej scenerii.
Ubielbiał The Thing.
A z ksiązek, wpierw było "W górach szaleństwa" - Lovecrafta, a potem dobiłmnie. Dan Simons: Terrorem.
Klimat zimy jest zajebisty.
W sensie, ogólnie, bo tutaj, to tak trochę.
Tech-aid - nie wiem czy zmienię. Tym razem zapis został popełniony z pełną świadomością. Spotykałem się już z takim zapisem. Nie znam się bardzo, ale na pierwszy rzut, nie widzę błędu.
Być może od strony stricte logicznej jest to błąd, jednak, kurde. Nie wiem. Pomyślę o świeższej głowie, czyli nie wiem, kiedy.
Jak uważasz, dla mnie to błąd. Będziesz patrzył "po nim", czy "na niego"? Ja też się z tym spotkałem, ale to nawet gramatycznie jest bez sensu. Ale spoko, pełen luzik. Ja się tylko dzielę spostrzeżeniem ;)
Pozdrawiak ;)
"Pradawne normy obchodzenia się z zimą nie zostały złamane." - dokładnie :)
Niepokój matki, przeczucie, irracjonalny lęk czy intuicja? Czymkolwiek to było, oddane w punkt. Nawet ten przebłysk, że chciała obudzić męża, żeby może podzielić ewentualną winę na dwoje.
"Tak bardzo chętne pochwycić magię zaklętą w poruszanych wiatrem dzwoneczkach" :)
Kurde, jak dotąd emocje chwyciły mnie za gardło, dawno mnie u Ciebie aż tak nie chwyciły. Kaleki mąż, pretensje z żalu, syn, który wychodzi na bidę, jej niepokój, malutka, bezbronna córeczka, dzicz wokół, zima, ach! Klimat zbudowany mistrzowsko. Nawet się złapałam na tym, że strach czytać dalej...
" Możesz stoczyć setki bitew, nie wychodząc ze swojego pokoju. Wyobraźnia jest jak nektar dla duszy. Jest biletem działającym zawsze i wszędzie. Mając ją lub „dobrze z nią żyjąc”, możesz po prostu zamknąć oczy i wybrać.
Miejsce. Czas. Wszystko jest w twym zasięgu" - przecudne. Zgadzam się w 200 %.
"Żyjcie dobrze ze swoją wyobraźnią. Karmcie ją i rozwijajcie. Nigdy jednak, ale to naprawdę przenigdy, jej nie lekceważcie" - i to zacne.
"- Stąd właśnie pochodzicie, prawda potwory? To tu lądują wasze statki. Stąd nas porywacie na swe niewolnicze plantacje. Drżyjcie. Agent Mikka położy temu kres" - słodki chłopczyk
"- Mam iść go poszukać?– spytał" - brakuje spacji przed kreseczką w środku
"W tym czasie niebo zgęstniało. Pojawiły się chmury o grubych rysach, które skojarzyły się chłopcu z wrogością.
Po chwili jednak Mikka zarzucił wędkę i usiadł, otulony śnieżną ścianą. W tej mistyce kolorów przeplatanych absolutną ciszą czaiło się coś złego. Coś, czego nie można nazwać, ponieważ nikt, kto to spotkał, nie przeżył, by móc nadać temu imię." - i to mi się widzi. Cały obrazek mam namalowany, a zimna sobie nie musze długo wyobrażać, żeby poczuć. I kolory północy, i on łowiacy te ryby, podczas gdy matka w domu się niepokoi, a najgorsze jest to... najgorsze jest to, że to Twój tekst! :D Znaczy na pewno stanie się coś złego :(
"Wyobraźnia siedziała cicho. Przerażona tak samo, jak on" - majstersztyk
Na a w chołpie obraz po awanturze i zbyt wiele słów, nie do cofnięcia. Kurwa! Najlepsza, naj, naj, najlepsza Twoja miniatura! Złapała mnie za gardło solidnie i w pewnym momencie prawie rozkleiła, ale jeszcze się trzymam. Zaraz do dwójki, tylko faktury, i inna papierologia, bleee, ale dójkę muszę!
"Cały obrazek mam namalowany, a zimna sobie nie musze długo wyobrażać, żeby poczuć. I kolory północy, i on łowiacy te ryby, podczas gdy matka w domu się niepokoi, a najgorsze jest to... najgorsze jest to, że to Twój tekst! " - Kurwa, to jeden z najlepszych, komentarzowych kawałków, Koniecznie do The Best of... Idę Ci odpisać pod dwójką.
Dziękuję
"Tysiąc słów. Żadne nie do cofnięcia.
Kaleka.
Przez ciebie.
Dziwka.
Do niczego się nie nadajesz.
Nienawidzę cię.
Żadne nie do odwołania." - bardzo dosadne, choć minimalistyczne.
Czytałam i zastanawiałam się, kiedy machniesz dłonią w klawiaturę i odbierzesz chłopcu życie. Przebrnęłam przez tyle Twoich tekstów, że spodziewałam się najgorszego. I wiem, że jest druga część, więc pewnie te wrogie chmury nad głową chłopca coś znaczą.
Chyba wiem, jakie uczucia ogarnęły jego matką. Już pogodziła się z najgorszym i wręcz czeka na coś złego. Chciałaby, aby coś się zmieniło, a jej wyobraźnia podsuwa najczarniejszy scenariusz. Tak myślę, że może ona chce, aby uwaga wreszcie skupiła się na niej, a nie na mężu bez nóg. Chyba chciałaby, aby ludzie się nad nią litowali i współczuli. Niektórzy potrzebują tego rodzaju atencji.
W małżeństwie, jak i w każdym innym związku, najgorsze są problemy. Dla niektórych to przeszkody nie do przeskoczenia. I to małe dziecko. Jak przebrniesz przez plik w mailu to pewnie zrozumiesz, że płacz dziecka w tym całym bajzlu, wzbudza tylko mój niepokój i wprawia serce w drganie.
Kurde, to muszę: "Czytałam i zastanawiałam się, kiedy machniesz dłonią w klawiaturę i odbierzesz chłopcu życie. Przebrnęłam przez tyle Twoich tekstów, że spodziewałam się najgorszego. I wiem, że jest druga część, więc pewnie te wrogie chmury nad głową chłopca coś znaczą." - Ritha też napisała, e najgorsze, ze to moje opko i coś się stanie.
A w ogóle to stary tekst. Jedne z neilicznych opubblikowanych. I to z tyloma błędami, że aż dziwne :)
Im dłużej pisałam poniższy komentarz, tym bardziej się utwierdzałam w przekonaniu, że jest, niestety, gorzej niż lepiej.
Z jednej strony serwujesz kawał dobrej, przyzwoicie zmajstrowanej literatury, który, generalnie, można porównać do chipsów: nieważne, ile tego jest w misce, i tak zeżresz wszystko i nawet nie zauważysz kiedy. I to jest wielki plus Twojego opowiadania. Pomysły, klimat, solidnie zbudowana postać.
Gorzej natomiast z jakimiś takim… odbiorem ogólnym. Po pierwsze, początek nie współgra mi z zakończeniem. W sensie takim, że budujesz jakąś tajemnicę, taką całkiem fajnie haczykującą czytelnika, ale kiedy przychodzi do jej rozwiązania (którego człowiek domyśliłby się zapewne – choć może bez wszystkich szczegółów – o wiele wcześniej, gdyby oderwał się od bieżącej historii i poświęcił zagadnieniu choć jedną myśl), to jednocześnie przychodzi też i rozczarowanie. W każdym razie ja osobiście zostałam z takim: “No okej… i co?”.
Mówiąc krótko: lektura zupełnie zajmująca i na swój sposób przyjemna, niestety jednak nie dająca oczekiwanej satysfakcji.
W pełni się zgadzam, bo momimo głosów, że tekst jest emocjonalny, dla mnie nieszczegolnie. O nie chodzi o to, że mój tekst, to taki odbiór. Mam teksty, gdzie emocje widzę, czuję, odbieram.
Tekst ma przynajmniej 10-12 lat, więc jeśli coś mogłoby być czynnikiem łagodzącym, to być może to. Jakaś moja cząstka w tekście na pewno jest, jednak nie wiem jak duża.
W skrócie: teraz już buduję i kombinuję nieco inaczej (co nie znaczy, że zawsze lepiej, bo kartofle się zdarzają).
Wstawilem sporo starszych tekstów, bo nie wstydzę się przebytej drogi, nie boję się konkretnej (takiej jak ta) krytyki i w dupie mam średnią ocen z gwiazdem, bo nijak się ona ma do miarodajności.
Dziękuję Ci pięknie za pochylenie się nad tekstem. Ufam, że w ramach zadośćuczynienia za Twe czytelnicze trudy, Bozia Ci doliczyć ze czterdzieści minut do przewidzianej puli łażenia po tej planecie.
Starsze teksty poprawiam w kontekście ortografii, interpunkcji oraz czasem błędów logicznych, ale nie ingeruję w ich rdzeń.
Tak będzie i tu.
Canulas, moim zdaniem jednak tak "lepiej", jakkolwiek to brzmi. Podpisanie sie pod czyms bliskim serduszku, typu Deformacje, Balety (no, zmrozila mnie ta sugestia).
Aaa, i dziekuje za dedykacje. Wieczorem bede sluchac, co tam czarodziejka zrobila z Twoim cudem ;).
Hmmm, coś mnie omija?
Nie wiem, kurwa, białaczkę mam?
Bo się czuję, jakby "całkiem przypadkiem" odwiedził mnie mój ulubiony zespół, piłkarz i piosenkarz.
Ale, ten... Nie krępować się proszę :)
Na wspolnym mamy 25, wiec jeszcze 3 wrzucisz i bydzie syntetyczne 223 :P I oddaj kropki!
I tę radosne wiesci postanowiłam wyćwierkac wlasnie tu, bo tekst wart odkopania.
Komentarze (42)
Dzięki za wizytę.
A Lsnienie super. Książka, film. Nawet ten Brytyjski dwuczęściowy serial.
Mile porównanie, choć oczywiście na wyrost.
Pozdrawiam
Jak zwykle 5 za styl. Wszystko zobrazowane i podane czytelnie i po mistrzowsku.
Dzięki miss Fell.
Niech słońce Ci świeci w okno pod tym kątem, by smugi pozostałe po niedomyciu, były ledwie widoczne. Cerata na stole w kuchni niech schodzi gładko, gdy postawiwszy nań stołek, wdrapiesz się, celem wieszania dopiero co wypranych firan.
Niech... A starczy tego dobrego.
Czemu to powiedziałam? Bo chyba nie po to, żeby podzielić winę, gdyby coś mu się stało. - zawsze takie wyjścia dziecka konsultujemy z drugim rodzicem.
Dwie małe rączki, wielkości strączków fasoli, wystawały ze zdobnie wykonanej kołyski - te strączki podkładka... cudne
Wyobraźnia jest jak nektar dla duszy. Jest biletem działającym zawsze i wszędzie. Mając ją lub „dobrze z nią żyjąc”, możesz po prostu zamknąć oczy i wybrać. - tylko wyobraźnia zdroworozsądkowa, bo za bardzo wybujała tu już podlega pod jednostkę chorobową.
Nigdy jednak, ale to naprawdę przenigdy, jej nie lekceważcie. - ostrzeżenie całkiem rozumne
W tej mistyce kolorów przeplatanych absolutną ciszą czaiło się coś złego - A jednak miał przeczucia jak normalny chłopiec.
Wyobraźnia siedziała cicho. Przerażona tak samo, jak on. - w takiej chwili zawsze wszystko cichnie, a strach nas uspokaja.
Płynnie przychodzisz w poszczególne kadry. Dlatego opowiadanie jak film przesuwa się przed oczami. Matka jako główna bohaterka najbardziej myśli i przekazuje emocje i obrazki z życia.
Kategoria horror, ale ja tu nie widzę żadnej sceny mrożącej krew w żyłach. Tylko ból i rozważania po starcie dziecka.
No może ten jeden moment - Spójrz na jego główkę. Zobacz, jak wycieka z niej)
Miłego wieczoru duża piątka
Nie napisałem tego dziś. To pierwszy tekst, który gdzieś tam się przedarł i wrzuciłem z sentymentu i trochę, by samemu sobie zobrazować przebytą drogę.
Dawny, popierdolony melancholik, obrodził dzisiejszym, popierdolonym cynikiem. Jak widzisz, środek pozostał.
Wrzuciłęm już część drugą, ale z racji przekroczenia dobroobyczajowych, opowijskich norm, wylądowała od razu na półce. Tam horroru jest kapkę więcej, choć nadal raczej wyważony.
Dziękuję.
Również miłęgo wieczoru życzę.
Znając ciebie oczekiwałam czegoś straszliwego... dobrze ci wychodzi takie budowanie nastroju wyczekiwania ... lecim dalej...
A techuchanie na nią, jak mawiali w"dzieciństwie", to chuj nie robota. Jak za słabo chuchasz, to nie studzi. Jak depniesz w gardziel, to oblany stolik. Do dupy z taką robotą. Czekam, aż samo wystygnie.
"...Popatrzyła po nim..." - po kimś się nie patrzy, chyba że to jakaś kolejka do patrzenia. Popatrzyła "na niego".
Ależ klimat. Zima, odcięcie od świata, dramat rodziny. Świetne są te urywki, obrazy, krótkie, wyraziste, te drobiazgi w nawiasach, niczym filmowe "przebitki". Do tego śnieżna aura.
Zacząłeś pysznie.
Pozdrawiam ;)
ahaha, Ritha i jej idiotyczny żart, no trudno :D
Chciałbym kiedyś napisać serię w zimowej scenerii.
Ubielbiał The Thing.
A z ksiązek, wpierw było "W górach szaleństwa" - Lovecrafta, a potem dobiłmnie. Dan Simons: Terrorem.
Klimat zimy jest zajebisty.
W sensie, ogólnie, bo tutaj, to tak trochę.
Tech-aid - nie wiem czy zmienię. Tym razem zapis został popełniony z pełną świadomością. Spotykałem się już z takim zapisem. Nie znam się bardzo, ale na pierwszy rzut, nie widzę błędu.
Być może od strony stricte logicznej jest to błąd, jednak, kurde. Nie wiem. Pomyślę o świeższej głowie, czyli nie wiem, kiedy.
Pozdrawiak ;)
Niepokój matki, przeczucie, irracjonalny lęk czy intuicja? Czymkolwiek to było, oddane w punkt. Nawet ten przebłysk, że chciała obudzić męża, żeby może podzielić ewentualną winę na dwoje.
"Tak bardzo chętne pochwycić magię zaklętą w poruszanych wiatrem dzwoneczkach" :)
Kurde, jak dotąd emocje chwyciły mnie za gardło, dawno mnie u Ciebie aż tak nie chwyciły. Kaleki mąż, pretensje z żalu, syn, który wychodzi na bidę, jej niepokój, malutka, bezbronna córeczka, dzicz wokół, zima, ach! Klimat zbudowany mistrzowsko. Nawet się złapałam na tym, że strach czytać dalej...
" Możesz stoczyć setki bitew, nie wychodząc ze swojego pokoju. Wyobraźnia jest jak nektar dla duszy. Jest biletem działającym zawsze i wszędzie. Mając ją lub „dobrze z nią żyjąc”, możesz po prostu zamknąć oczy i wybrać.
Miejsce. Czas. Wszystko jest w twym zasięgu" - przecudne. Zgadzam się w 200 %.
"Żyjcie dobrze ze swoją wyobraźnią. Karmcie ją i rozwijajcie. Nigdy jednak, ale to naprawdę przenigdy, jej nie lekceważcie" - i to zacne.
"- Stąd właśnie pochodzicie, prawda potwory? To tu lądują wasze statki. Stąd nas porywacie na swe niewolnicze plantacje. Drżyjcie. Agent Mikka położy temu kres" - słodki chłopczyk
"- Mam iść go poszukać?– spytał" - brakuje spacji przed kreseczką w środku
"W tym czasie niebo zgęstniało. Pojawiły się chmury o grubych rysach, które skojarzyły się chłopcu z wrogością.
Po chwili jednak Mikka zarzucił wędkę i usiadł, otulony śnieżną ścianą. W tej mistyce kolorów przeplatanych absolutną ciszą czaiło się coś złego. Coś, czego nie można nazwać, ponieważ nikt, kto to spotkał, nie przeżył, by móc nadać temu imię." - i to mi się widzi. Cały obrazek mam namalowany, a zimna sobie nie musze długo wyobrażać, żeby poczuć. I kolory północy, i on łowiacy te ryby, podczas gdy matka w domu się niepokoi, a najgorsze jest to... najgorsze jest to, że to Twój tekst! :D Znaczy na pewno stanie się coś złego :(
"Wyobraźnia siedziała cicho. Przerażona tak samo, jak on" - majstersztyk
Na a w chołpie obraz po awanturze i zbyt wiele słów, nie do cofnięcia. Kurwa! Najlepsza, naj, naj, najlepsza Twoja miniatura! Złapała mnie za gardło solidnie i w pewnym momencie prawie rozkleiła, ale jeszcze się trzymam. Zaraz do dwójki, tylko faktury, i inna papierologia, bleee, ale dójkę muszę!
Masz 5 porządnych tłustych gwiazd!
Dziękuję
Kaleka.
Przez ciebie.
Dziwka.
Do niczego się nie nadajesz.
Nienawidzę cię.
Żadne nie do odwołania." - bardzo dosadne, choć minimalistyczne.
Czytałam i zastanawiałam się, kiedy machniesz dłonią w klawiaturę i odbierzesz chłopcu życie. Przebrnęłam przez tyle Twoich tekstów, że spodziewałam się najgorszego. I wiem, że jest druga część, więc pewnie te wrogie chmury nad głową chłopca coś znaczą.
Chyba wiem, jakie uczucia ogarnęły jego matką. Już pogodziła się z najgorszym i wręcz czeka na coś złego. Chciałaby, aby coś się zmieniło, a jej wyobraźnia podsuwa najczarniejszy scenariusz. Tak myślę, że może ona chce, aby uwaga wreszcie skupiła się na niej, a nie na mężu bez nóg. Chyba chciałaby, aby ludzie się nad nią litowali i współczuli. Niektórzy potrzebują tego rodzaju atencji.
W małżeństwie, jak i w każdym innym związku, najgorsze są problemy. Dla niektórych to przeszkody nie do przeskoczenia. I to małe dziecko. Jak przebrniesz przez plik w mailu to pewnie zrozumiesz, że płacz dziecka w tym całym bajzlu, wzbudza tylko mój niepokój i wprawia serce w drganie.
Kurczę, idę do drugiej części.
A w ogóle to stary tekst. Jedne z neilicznych opubblikowanych. I to z tyloma błędami, że aż dziwne :)
Z jednej strony serwujesz kawał dobrej, przyzwoicie zmajstrowanej literatury, który, generalnie, można porównać do chipsów: nieważne, ile tego jest w misce, i tak zeżresz wszystko i nawet nie zauważysz kiedy. I to jest wielki plus Twojego opowiadania. Pomysły, klimat, solidnie zbudowana postać.
Gorzej natomiast z jakimiś takim… odbiorem ogólnym. Po pierwsze, początek nie współgra mi z zakończeniem. W sensie takim, że budujesz jakąś tajemnicę, taką całkiem fajnie haczykującą czytelnika, ale kiedy przychodzi do jej rozwiązania (którego człowiek domyśliłby się zapewne – choć może bez wszystkich szczegółów – o wiele wcześniej, gdyby oderwał się od bieżącej historii i poświęcił zagadnieniu choć jedną myśl), to jednocześnie przychodzi też i rozczarowanie. W każdym razie ja osobiście zostałam z takim: “No okej… i co?”.
Mówiąc krótko: lektura zupełnie zajmująca i na swój sposób przyjemna, niestety jednak nie dająca oczekiwanej satysfakcji.
Tekst ma przynajmniej 10-12 lat, więc jeśli coś mogłoby być czynnikiem łagodzącym, to być może to. Jakaś moja cząstka w tekście na pewno jest, jednak nie wiem jak duża.
W skrócie: teraz już buduję i kombinuję nieco inaczej (co nie znaczy, że zawsze lepiej, bo kartofle się zdarzają).
Wstawilem sporo starszych tekstów, bo nie wstydzę się przebytej drogi, nie boję się konkretnej (takiej jak ta) krytyki i w dupie mam średnią ocen z gwiazdem, bo nijak się ona ma do miarodajności.
Dziękuję Ci pięknie za pochylenie się nad tekstem. Ufam, że w ramach zadośćuczynienia za Twe czytelnicze trudy, Bozia Ci doliczyć ze czterdzieści minut do przewidzianej puli łażenia po tej planecie.
Starsze teksty poprawiam w kontekście ortografii, interpunkcji oraz czasem błędów logicznych, ale nie ingeruję w ich rdzeń.
Tak będzie i tu.
Dzięki wielkie raz jeszcze.
Aaa, i dziekuje za dedykacje. Wieczorem bede sluchac, co tam czarodziejka zrobila z Twoim cudem ;).
Ja, mistrzyni pocieszania xd).
Strasznie przypadkowo odgrzebałam. Przepraszam, już wychodzę.
:P
Nie wiem, kurwa, białaczkę mam?
Bo się czuję, jakby "całkiem przypadkiem" odwiedził mnie mój ulubiony zespół, piłkarz i piosenkarz.
Ale, ten... Nie krępować się proszę :)
Usza-nowanie
I tę radosne wiesci postanowiłam wyćwierkac wlasnie tu, bo tekst wart odkopania.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania