Wypadek przy pracy

Mam tylko nadzieję, że nie przerazi taka ściana tekstu, a i może nawet ktoś pokusi się o przeczytanie :) Pozdrawiam i czekam na podpowiedzi, co jest do ćwiczenia. Miłego czytania S*S

 

*

Deszcz z każdą chwilą padał coraz mocniej. Ogromne krople wgryzały się w moją kamienną twarz. Szary, ponury dzień ciągnął się nieustannie. Ciężko było dostrzec niebo, przez gęste, burzowe chmury. Stałem tak pośrodku niczego, na samym środku szarej, zniszczonej, jesiennej polany. W oddali drzewa wyglądały zupełnie, jakby utworzyły krąg wokół mnie, lecz ich korony nie potrafiły mnie dosięgnąć. To była dobra pora na płacz, na wydostający się z tchawicy krzyk emocjonalny. Mało kto potrafi rozróżnić łzę od kropli deszczu, lecz jest legenda, która głosi, że ponoć i tacy się narodzili. Tylko ze świecą szukać, tylko spróbować uwierzyć w tę legendę. Przysiadłem na wygniecionej, mokrej trawie, równie mokrymi spodniami z przeciętnego hurtowca. Uniosłem głowę, nie było nic pięknego, żaden włos nie opadł mi na skroń, podpuchnięte oczy i zdarte gardło wydawały się regenerować. Bardziej można by powiedzieć, że były gotowe na kolejną rundę. Ryknąłem, wydałem z siebie przeraźliwy krzyk, jak ranny wilk, jak zgładzony lew, jak obdarty ze skóry pies. Zachwiane zostało moje życie, moja wiara w ludzi. Przestałem ufać samemu sobie, gdy tylko doszło do mnie jakie myśli potrafiły przemknąć przez moją głowę. Zbyt często ludzkość widziała zamiast spadających gwiazd, lecące ciało z wieżowca. Zbyt często ratowało się tych, którzy tego nie chcieli. Jednak czas mnie naglił, grom burzy jakby z lekka ucichł, deszcz padał dalej intensywnie. Mogłem pozwolić sobie na kilka dodatkowych łez, jednak musiałem zrezygnować z wycia. Wtem nagle usłyszałem kroki, spokojne, lekkie kroczenie w moją stronę. Nie oglądałem się, nie chciałem widzieć miny osoby, której przerwałem spacer swoimi wyrzutami. Coś jednak nie dawało za wygraną, mimo kolejnych łez i zdartego gardła, głowa sama zaczęła uciekać w prawo, aby tylko rzucić wzrokiem, nic więcej.

 

Zobaczyłem ją. Ubrana w jasną sukienkę jak promyk słońca przebijający się przez burzowe chmury. Szła w moją stronę, nie spieszyła się i nie chciała uciekać. Wyglądała całkiem normalnie, a z drugiej strony z lekka inaczej. W pewnej chwili chciałem uciekać, nie dać jej zobaczyć z bliska kłębka nerwów, nie dać zobaczyć jak wygląda rozrywająca się ludzka dusza. Gdzieś w środku głowy krzyczałem, równie głośno, co poprzednio, próbowałem ruszyć nogami, lecz te wydawały się wykończone, jak z waty. Oparłem więc głowę o zgięte kolana w geście poddania się, myślałem, że po tym, jak mnie zobaczyła, zwyczajnie ucieknie. Ona jednak również nie dała za wygraną, stanęła tuż za mną. Dreszcze przebiegły po moich plecach, a ja czułem każdą kość, w którą uderzały jak pędzące stado koni, uderzające z impetem w podłoże.

 

- Co tutaj robisz, całkiem sam? - spytała.

 

Nie potrafiłem odpowiedzieć albo nie chciałem bądź nie mogłem. Nie wiem sam. Przeraziła mnie samym faktem, że zechciała do mnie podejść. Wzbudziłem czyjeś zainteresowanie swoją osobą albo tym głupim wyciem.

 

- Cały zmokniesz, jeśli dalej będziesz tak siedział, chodź ze mną — zaproponowała.

 

Serce stanęło, zwykle tętno powinno przyspieszyć, jednak mi zwolniło. Wystraszyła mnie prostym zdaniem, chęcią pomocy. Zebrałem wszystkie resztki sił, jakie tylko mi zostały. Wyglądałem wtedy pewnie głupio, wytrzeszczając oczy na niewinną osobę, z buzią otwartą prawie do ziemi.

 

- Deszcz zmywa nienawiść — udało mi się sklecić proste zdanie.

- Nienawiść? - spytała.

- T-tak, a skąd ty się tutaj wzięłaś?

- Krzyczałeś, tak głośno, tak przerażająco wołałeś o pomoc, więc przyszłam.

- Ale kim jesteś? - spytałem.

- Masz takie same oczy jak ja. Przepełnione nienawiścią, bólem i goryczą. Jesteś więźniem samotności.

 

Rozumiałem, co do mnie mówiła, jednak setki myśli na minutę tylko pogarszały mój stan. Byłem zbyt rozkojarzony, jednak starałem się słuchać uważnie, jak wykładowcy życia. Ona sobie nie przeszkadzała, mówiła do mnie dalej.

 

- Ból jest nieunikniony, a cierpienie przymusem. Z takiego założenia wychodzisz? - spytała.

- N-nie. Kiedyś to przerwę, zmienię coś raz na zawsze. Wiem, że mogę zaprowadzić pokój w mojej duszy, w moim umyśle, jednak nie potrafię chyba do tego dążyć.

- Doskonale cię rozumiem, wiem, co czujesz, dobrze wiem, jak cierpienie rozrywa cię od środka.

- Czemu w ogóle ze mną rozmawiasz? Dalej nie odpowiedziałaś mi, kim jesteś! - warknąłem.

- Nie wiesz kim jestem? - spytała, a jej długie czarne jak heban włosy opadły na moim ramieniu. Zbliżyła swoje ciemne oczy do mojego policzka, uniosła lekko głowę i szepnęła mi do ucha.

 

- Ja jestem twoją nienawiścią, to mnie naprawdę kochasz.

- Nieprawda! - krzyknąłem, wstając z ziemi i gapiąc się z byka w dość małej odległości.

- Nie uciekaj ode mnie. To ja utrzymuje cię przy życiu, to ja jestem twoim tlenem, twoją karmą i muzą, bez której każdy dzień jest stracony. To ja jestem twoim wybawieniem i zarazem klątwą, której nie zdołasz z siebie zrzucić.

- Przestań! - krzyczałem w szale, jednak nie zdołałem jej tym przeszkodzić w dalszym dialogu.

- Za późno na skruchę, rzeczywistość biegnie dalej, nieubłaganie zbliżamy się do tego, co wy zwiecie wojną. Tylko ta będzie inna, nie będzie żołnierzy, nie będzie żadnej armii, żadnych głowic, broni, armat, czegokolwiek, co powstrzyma wojnę dusz. Ludzka dusza jest najsilniejsza, to ona daje siłę na kolejny dzień, więc wystarczy ją złamać. Wystarczy uderzyć na tyle mocno, aby pękła i rozbiła się na setki malutkich drobnych kryształków. Ty byłeś słaby, byłeś najsłabszym odpadem człowieczeństwa, twoja dusza również taka była, można było ją złamać już lata temu, ale jak myślisz, czemu teraz jesteś tak potężny? Skąd masz tyle drzemiącej mocy, która w tobie jest?

- Nie wiem o czym ty w ogóle mówisz — odpowiedziałem zaskoczony tematem tej rozmowy, wojną dusz i dziwną mocą.

- Pokochałeś mnie. Mnie, która odrzuca, odraża, a nawet zabija. Już ci mówiłam, jestem nienawiścią, nie ma nic silniejszego ode mnie. Jednak ludzie wykorzystują mnie do wszelakich celów, do zemsty, do zbrodni, czasami nawet ranią siebie. Ty jesteś inny. Jako nieliczny, nienawidzisz siebie. Mimo wszystko musisz pamiętać, że chcę byś żył. Nawet tak wielka siła, jak ta w twoim sercu, ma się nijak do woli, którą równie łatwo można zrównać z ziemią. Szlifuj ją, nie daj się i bądź dalej tak silny, jak jesteś, a wkrótce będziesz potężny.

- Nie potrafisz zrozumieć, że ja czuję ból! Czuję ogromną pustkę, nawet nie w sercu, które jest twarde jak stal. Czuję, że nie ma nikogo na tym pieprzonym świecie, kto będzie, chociaż w ułamku podobny do mnie.

- Jeśli czujesz ból, to oznacza, że w dalszym ciągu żyjesz. To potwierdza tylko, jak silny jesteś, że jeszcze ze sobą potrafisz żyć. Życzę ci, abyś zobaczył światło, abyś mógł iść w jego stronę z zamkniętymi oczami, prowadzony intuicją. I gdy tak będziesz szedł, nie próbuj otwierać oczu, choćby nie wiem, co się działo. Nie otwieraj ich, bo możesz się wystraszyć, musisz pamiętać, że tuż obok ciebie, będzie biegła również ciemność.

- Filozoficzne myśli — mruknąłem.

- Gówno prawda, próbuję przemówić do twojego rozsądku — powiedziała zdenerwowanym głosem.

Położyła bosą stopę bliżej mnie, stopniowo zbliżała się w moją stronę. Czułem kalejdoskop emocji, strach i zarazem dziwną ciekawość. Zdawała się być ideałem, osobą, która była więcej niż ułamkiem mnie.

- Jeśli jednak do mnie dołączysz, dostaniesz większą moc, dostaniesz mnie całą dla siebie. Jednak musisz się liczyć, że to będzie największy koszt, jaki może ponieść człowiek. Będziesz cierpiał jeszcze bardziej i doznasz prawdziwej samotności.

- Nie chrzań — mruknąłem.

- Zamknij się i pomyśl nad następnym krokiem. Co zrobisz ze mną? Odrzucisz, tracąc to, co ci ofiarowałam? Czy pokochasz mnie jeszcze bardziej?

 

Stałem tak sparaliżowany, a ona położyła swoje jedwabne dłonie na moich policzkach. Uśmiech nie znikał jej z ust, wiedziała, jaka będzie odpowiedź. Filozoficzna rozmowa o egzystencji to głupia hipnoza. Jednak coś w tym było, coś, w co uwierzyłem i jej zaufałem. Objąłem ją i zbliżyłem do siebie, wpadłem w czarną otchłań jej oczu i nie mogłem się wydostać, chociaż może bardziej nie chciałem. Pocałowałem ją tak namiętnie, jak tylko potrafiłem, zaakceptowałem ją i pokochałem jeszcze bardziej. Tak jak chciała, tak też uczyniłem. Nagle moje ręce oderwały się od jej talii, zachwiałem się i leciałem, a ona ze mną w dalszym uśmiechu. Upadliśmy na trawę, deszcz jakby zwolnił. Potrafiłem dostrzec każdą kroplę. Przytuliła się do mnie i zasnąłem, raz na zawsze. Umarłem.

*

- Tak właśnie wygląda moja historia, miło, że ostatnie chwile swojego życia poświęciłaś na moją opowieść.

- Więc jesteś śmiercią? - spytała wystraszona dziewczyna.

 

Scena leśnego zgiełku zmieniła się na cztery kąty. Brudne ściany i burdel, jak to bywa w pokoju nastolatki z depresją. Oparty o ścianę w czarnej szacie wpatrywałem się z uśmiechem na niedoszłą samobójczyni. Przerażona stała na drewnianym krześle z liną na szyi. Wyglądała na może osiemnaście lat, ledwo po szkole albo w trakcie. Problemy życiowe zaczęły ją przerastać. Uśmiechałem się równie mocno i szczerze, co Nienawiść.

 

- Więc jak będzie? Dołączysz do mnie? - spytałem, mimo że znałem odpowiedź.

-Czy życie jest ważne? - odpowiedziała pytaniem.

- To zależy, jak na nie patrzysz, jesteś młoda i wszystko przed Tobą. Przybyłem, ponieważ mnie wezwałaś — mruknąłem.

 

Dziewczyna zrzuciła linę z szyi i zeszła na ziemię, po czym upadła na kolana i zaczęła wylewać łzy. Trzęsła się jak w trakcie padaczki, życie daje w kość. Trzeba jednak mieć większą siłę, by móc oddać za cios od życia. Nie wiem, czy uwierzyła, że życie może być wartościowe, czy może, że mogła porozmawiać ze mną. Nawet bóg śmierci potrafi zrobić dobry uczynek, choć wolę nazwać to zwykłym wypadkiem przy pracy.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Namei 16.12.2018
    Łoooo... Dobre.
    Piszesz naprawdę ładnie i dobrze się to czyta. Zupełnie nie spodziewałam takiego biegu historii i za to duży plus.
    No cóż, kawał dobrej roboty. Leci piąteczka :)
  • * StarScream * 27.12.2018
    Dziękuje bardzo :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania