Poprzednie częściWyprawa po odwagę cz. 1

Wyprawa po odwagę cz. 2

Kolejny dzień zapowiadał się pięknie. Niebo było bezchmurne, a poranne słoneczko przebijając się przez listowie, sprawiało, że kropelki rosy błyszczały niczym malutkie diamenty. Księżniczka rozprostowała się, ziewnęła przeciągle i po szybkim śniadaniu ruszyła w dalszą drogę, a Piórek z radością zapowiadał piękną pogodę.

Biedroneczka szła pewniejsza siebie z uśmiechem od ucha do ucha, gdy nagle coś ją zatrzymało. Nie mogła się ruszyć, a każda próba uwolnienia się z niewidzialnych sideł pogarszała sprawę. Szamotała się zawzięcie, aż zrozumiała, że wpadła w sieć pająka. Spanikowała. Szarpała, krzyczała, ale nic nie pomagało. Przeczuwała, że pająk zbliża się do niej, myląc ją z motylem. I tak też było, wielki właściciel pajęczyny szedł powoli po swój łup.

– Cóż za piękny motylek… w sam raz na drugie śniadanie – powiedział, oblizując się na myśl o przekąsce.

– Ależ panie pająku, ja nie jestem żadnym motylem, tylko księżniczką, opiekunką zwierząt! – tłumaczyła się nerwowo.

– Księżniczka w mojej pajęczynie, dobre sobie. Już różne gadatliwe motyle tu miałem, ale księżniczkę pierwszy raz – mówiąc to, śmiał się szyderczo.

– Kiedy to najszersza prawda… – Biedroneczka bała się okropnie i była zła na siebie, że nie potrafi przekonać swojego oprawcy. Przecież role powinny być inne! To ona miała mu pomóc w razie potrzeby, a nie stać jego posiłkiem.

Nagle spomiędzy drzew wyskoczył Piórek, do którego uszu dotarły krzyki przyjaciółki. Widząc pająka zbliżającego się do swojej ofiary, podleciał i już miał go zjeść, gdy księżniczka krzyknęła:

– Nie! Nie zjadaj go! On myśli, że jestem motylem. Nie możesz go winić za to, że mi nie wierzy. Nie zna mnie, a pewnie jest głodny.

Pająk przystanął w pół drogi, słysząc te słowa. Zamyślił się po raz pierwszy w życiu.

– Bronisz mnie? Mimo że mam zamiar cię zabić?

– Jestem córką Króla Zielonki, opiekunką zwierząt. Jestem gotowa oddać swoje życie.

– Ty faktycznie jesteś księżniczką! I to nietuzinkową! Przepraszam, już cię wypuszczam.

Sprawnymi ruchami oswobodził Biedroneczkę i wyraził najgłębsze ubolewanie. Na znak przeprosin i dozgonnej przyjaźni utkał kopertę z pajęczyny, aby list, który niosła, był bezpieczny.

– Proszę, weź na pamiątkę ten drobiazg – rzekł, kłaniając się nisko.

– Dziękuję ci pająku, to doprawdy wspaniały podarunek – uśmiechnęła się i z rumieńcami na buzi schowała do niego list.

Po chwili znów była w drodze, bogatsza o nowe doświadczenie. Serce jej podpowiadało, że teraz wszystko będzie już dobrze. Skoro poradziła sobie z pająkiem to, ze wszystkim sobie poradzi!

Piórek był pełen podziwu. Nie mógł uwierzyć, że tak drobna postać kryje w sobie tyle odwagi i szlachetności.

Wzleciał znów ponad szczyty drzew i dostrzegł na horyzoncie granatowe, ciężkie chmury zwiastujące burzę. Bardzo bał się grzmotów, więc szybko czmychnął pomiędzy drzewa i po chwili znów był przy małej wędrowniczce.

– Kochana Biedroneczko, musimy się gdzieś schować, nadciąga burza!

„O nie”– pomyślała, nerwowo wypatrując schronienia. Również niepokoiła ją myśl o błyskawicach, porywistym wietrze i ulewnym deszczu. Z braku lepszych kryjówek weszła pod duże liście paproci. Początkowo stała spokojnie, wyczekując pierwszych kropel. Nie musiała długo czekać. Burza nadciągnęła szybciej niż sądziła. Wraz z szumem deszczu, pojawił się również grzmot. Malutka księżniczka aż podskoczyła, cofając się w głąb zarośli.

– No wiesz?! Mogłabyś uważać, jak chodzisz! – Usłyszała nieznajomy głos za plecami.

– Ojej, bardzo przepraszam, nie zauważyłam cię – odparła, spostrzegając, że przypadkiem nadepnęła na pietę pewnego ślimaka, który wybrał tę samą kryjówkę.

– No nie wiem… Co za wychowanie… – powiedział ślimak, próbując powstrzymać uśmiech na widok malutkiej istotki.

– Błagam o wybaczenie, bardzo boję się burzy.

– To tak jak ja, dlatego schowałem się tu szybciutko.

– Szybciutko? – zachichotała.

– Nie widzę w tym nic śmiesznego. – Wciąż próbował ukryć uśmiech. – Lepiej powiedz, co tu robisz księżniczko Biedroneczko.

– Skąd wiesz, kim jestem?

Już zamierzał odpowiedzieć, gdy nagle w paprocie wpadł zdyszany Piórek. Zatrząsł liśćmi tak, że wszystkie nagromadzone na powierzchni krople spadły na dziewczynkę i ślimaka. Już oboje otwarli buzie, by zwrócić mu uwagę, gdy po lesie echem rozniósł się kolejny grzmot. Cała trójka odskoczyła jeszcze głębiej w zarośla.

– Nigdzie nie potrafiłem cię znaleźć. Wystraszyłem się, że może ci coś grozić. Nie rób mi tak więcej – mówił zdenerwowany ptaszek, strzepując ze skrzydełek wodę i tym samym, chlapiąc po twarzach towarzyszy.

– Nic mi nie jest. Spokojnie Piórku. Poznaj mojego nowego… – mówiąc to, skierowała się w stronę ślimaka – No właśnie nawet nie wiem, jak masz na imię.

– Mam na imię Izydor.

– Miło cię poznać Izydorze – odparła, skłaniając się nisko. – Powiedz mi teraz mój drogi, skąd znasz moje imię.

– Wiem wiele różnych rzeczy, ponieważ potrafię przewidzieć przyszłość. Wygląda na to, że mój umysł jest o wiele szybszy niż ciało. – Uśmiechnął się szeroko.

– Bardzo ciekawe to, co mówisz…

– Wiem, wiem, wiem… patrz pod nogi… nogi… nogi… – mówiąc to, Izydor zwyczajnie usnął.

Biedroneczka razem z Piórkiem próbowali go obudzić – niestety bezskutecznie. Zresztą sami niedługo poszli spać, bo burza wydawała się nie mieć końca.

Księżniczka całą noc śniła o słowach ślimaka. Rano chciała zapytać, o co mu chodziło, jednak po nowym towarzyszu ślad zaginął. Piórek próbował go zlokalizować z góry, jednak na marne.

Kolejny dzień wędrówki zaczął się więc od pytań. Piórek i Biedroneczka wiąż myśleli o Izydorze. Myśleli długo skąd przywędrował, gdzie przepadł i co mogły oznaczać jego słowa?

Maszerowali powoli, bo po nocnej burzy w lesie było mnóstwo błota. Ptaszek chciał ponieść swoją towarzyszkę na grzbiecie, ta jednak bała się wysokości. Pozostało jej skakać po kamyczkach i połamanych gałęziach raz po raz, unosząc się delikatnie na swoich skrzydełkach.

Niestety wszystko było bardzo śliskie i Biedroneczce ujechała noga. Wpadła wprost w błoto i jakby tego było mało, nie potrafiła z niego wyjść. Coś jakby wciągało ją pod ziemię. Krzyczała i wołała pomocy, ale jej podniebny przyjaciel nic nie słyszał.

Po chwili znalazła się w podziemnej komnacie. Zaskoczona całym zajściem oczyściła pobieżnie ubranko, starła błoto z czoła i zaczęła się rozglądać. Szybko zauważyła, że ma liczne towarzystwo. Dżdżownice zebrały się wokół i obserwowały swojego gościa. W głębi sali, na tronie siedział ich władca i smutno spoglądał w stronę Biedroneczki.

Następne częściWyprawa po odwagę cz. 3

Średnia ocena: 4.2  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Dekaos Dondi 15.10.2018
    Ojej. Dlaczego tak mało przeczytań? Znowu na Tak! Tekst jest taki, nie wiem jak rzec... ciepły, uroczy i uczy. Pozdrawiam→5:~)
    Gdybyś chciała pozbyć się→ się. Obadaj po swojemu.
    O nie - pomyślała, nerwowo wypatrując schronienia. / Z braku lepszych kryjówek,weszła pod duże liście paproci. / Burza nadciągnęła szybciej niż sądziła. / Wraz z szumem deszczu, usłyszała również grzmot / Nie mógł uwierzyć, że taka drobna postać, kryje w sobie tyle odwagi i szlachetności / Myśleli długo, skąd tutaj przywędrował, gdzie przepadł..:~))
  • Justyska 15.10.2018
    Dekaosie trafne uwagi. Za chwilę sobie to dokładnie zobaczę. To stary tekst i choć trochę poprawiam przed wstawieniem to mam poczucie ze teraz inaczej bym to napisała.
    Dziękuję za wizytę i miły komentarz :)
    Pozdrawiam!
  • Hej :)
    Byłem i tutaj. Bardzo dobre to opowiadanie aby mała dzieci, które wszystkiego się boją, a są takie i coś podejrzewam, że czerpiesz natchnienie z własnych, bardzo wnikliwych obserwacji.
    Pięknie i delikatnie pokazujesz, że każdą obawę można przezwyciężyć. Dla mnie ta bajka jak i inne Twoje to naprawdę świetny materiał dla rodziców jak i innych opiekunów zajmujących się kilkuletnimi dziećmi.
    Pamiętam też swojego czasu opowiadałem dzieciom bajki, ale one nie były tak wspaniałe jak te Twoje :)
    Piąteczka tutaj, jak i do poprzedniej części poleciały :)
  • Justyska 15.10.2018
    Maurycy bardzo dziękuję. Jak wiesz próbuję pisać różne rzeczy, ale bajki... lubię najbardziej i zawsze wychodzą zbyt długie:) Tu wiele bym poprawiła, bo dawno pisane, ale niech już takie będzie. Fajnie, że czytasz:)
    Jutro będzie trzecia część, zapraszam serdecznie i pozdrawiam!
  • Pasja 21.10.2018
    Dzień dobry
    Tak się zaczytałam, że przez chwilę byłam dzieckiem. Taki beztroski świat i bezkonfliktowy. Wszystko dzieje się bez złości i bez uprzedzeń. Wkładasz pomiędzy słowa wiele mądrości i ciepła. Jak na razie księżniczka swoją misję wykonuje bardzo dobrze. Zyskuje coraz więcej przyjaciół i coraz więcej poznaje i uczy się życia. Lęk wpisany jest w nasze życie od urodzenia, ale jak widać można go przezwyciężyć spokojem. Zaciekawia mnie Izydor... wizjoner?
    Teraz Biedroneczka pozna świat mroczny pod ziemią. Kiedy przeczytam wnukom to opowiem ci ich odbiór.

    Pozdrawiam i miłego dnia życzę
  • Justyska 21.10.2018
    Super Pasjo będę czekać, Bo to ważna recenzja :) dziekuje za komentarz i dobre slowo!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania