"Wyspa" - Cz. 2

-Uff... Udało się. Zawsze wiedziałem, że jesteś w tym dobry. - Rzucił nerwowo Marcus.

-Eee... Robi się nieco ciemno, ma ktoś lampę?

-Została w kajucie! - Odrzekła Nadia

-Chodź, pójdziemy po nią, zanim stracimy całkowicie pole widzenia. - Po tej szybkiej decyzji, dziewczyny energicznie zbiegły pod pokład, depcząc w szamotaninie leżący na mokrej podłodze pamiętnik Marcusa. Lampa wraz z butelkami nafty stała na stole w rogu. Anette wiedziała, że Nadia panicznie boi się ciemności i sama weszła w głąb pomieszczenia. Po paru sekundach wróciła z lampą i naftą do roztrzęsionej Nadii.

-Już spokojnie... Pomóż mi to zapalić...

Po niezbyt skomplikowanej czynności, przyjaciółki ze źródłem światła w ręce udały się z powrotem do męskiej części załogi.

-Dziewczyny, widzicie to? - Zapytał skonsternowany Sven.

Trudno było nie zauważyć idealnie wypolerowanych ścian w jaskini, przez którą płynęli. To nie było dzieło matki natury. Skały miały lekko żółty kolor, co również wydawało się być sprawką człowieka. Ale jaki byłby sens ozdabiania jaskini na środku morza? Nikt tego nie wiedział. I nikt nawet nie szukał odpowiedzi. Ogólną konsternację przerwał silny podmuch wiatru, który zdołał zgasić zapaloną lampę naftową.

-Aaaaaaaaa! - Krzyknęła Nadia

-Tylko spokojnie, błagam Was - krzyknął Marcus.

-Anette! Uspokój ją, proszę...

-Nadia... zaraz będziemy...

-Aaaaaaaaaaaa! - wykrzyknęła Nadia jeszcze głośniej

-Nie no, to już przechodzi ludzkie pojęcie, Nadia, do cholery! Przestań się mazać, masz 26 lat, kobieto!

-Tym niczego nie wskórasz, Sven! - odpowiedziała nerwowo Anette.

-SPÓJRZCIE TAM! - po tej głośnej komendzie wszyscy odwrócili się w stronę, w którą pokazywała Nadia. Nic tam nie było. Strach zadziałał na dziewczynę tak mocno, że zaczęła mieć halucynacje. Anette mocno ją przytuliła i kazała się uspokoić. Statek płynął w całkowitej ciemności, jednak o nic nie uderzał. Było to bardzo dziwne. Sven czuł, jakby jakiś silny prąd wciągał ich coraz głębiej. Z gracją przenosił Carlina po lekkich falach, zgrabnie omijając uwypuklenia ściany skalnej i mniejsze kamienie. Nagle jednak statek zatrzymał się. Wszyscy to spostrzegli, mimo że było całkowicie ciemno. Po chwili rozbrzmiał głos niewiadomego pochodzenia, odbijający się od ścian i rozchodzący po całej jamie.

-Witajcie, moi towarzysze.

-Kim jesteś i czego chcesz? - zapytał Sven pewny siebie.

-Nie chcę od was niczego, wykonuję tylko swoją pracę. Muszę powiedzieć wam zagadkę. Jeśli odpowiecie poprawnie, zaprowadzę was prądem na drugą stronę tej jaskini. Jeśli jednak się pomylicie, będę musiał wrzucić was w wir morski.

-No świetnie... - rzucił zmęczonym głosem Marcus. - Szkoda, że nie mam teraz przy sobie mojego pamiętnika. Nie wiem, czy dożyję momentu, kiedy będę mógł spisać, co się tutaj działo.

-Milcz, przyjacielu. - odrzekł Sven. - Pamiętasz, jak dobrze szła nam logika w szkole średniej? Rozwiążemy te zagadkę. Jaka jest jej treść, nieznajomy głosie?

-Gdy samotna, pogrążona jest w bezwzględnej ciemności. Jednak na dnie zamkniętego pudła umieszczona, światłość do niego wnosi. Powodzenia.

-Ile mamy czasu na odpowiedź?

-Ile tylko chcecie. Gdy będziecie gotowi, po prostu powiedzcie "odpowiedź brzmi...", a wtedy poznacie swój dalszy los.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania