Poprzednie częściWyspa Nawiedzona I

Wyspa Nawiedzona III

Nagle przypomniałem sobie te wszystkie wieczory spędzone przy ogniskach w towarzystwie znajomych. Żadne takie spotkanie nie mogło odbyć się bez choćby jednej strasznej historii. Zazwyczaj opowiadali je moi kuzyni, którzy byli największymi entuzjastami twórczości Stephena Kinga. Swoimi wymyślonymi opowieściami chcieli mnie wystraszyć, dlatego że byłem najmłodszy. Próbowali kilka razy, do czasu, aż zauważyli jak bardzo bawią mnie ich nieudolne starania. Tylko dziewczyny dawały się zaskakiwać, gdy w pewnym momencie ktoś za ich plecami wykrzykiwał głośne „BU!”. Napięcie błyskawicznie spadało, wszyscy pokładali się ze śmiechu. Byłem z siebie zadowolony, w końcu nie dałem nikomu żadnej satysfakcji. Co więcej, myślałem że niczego w życiu już nie będę się bał. Niestety, los okazał się surowszy.

Niechętnie wstałem z mokrego piasku. W tafli wody, jak w lustrze, odbijały się gwiazdy połyskujące na granatowym oceanie nieba.

– Gdzie jest kuter? – zapytał Jonas.

Głos miał opanowany, ale wiedziałem, że niewiele potrzeba, aby wyprowadzić go z równowagi.

– Nie wiem – odparłem cicho.

Moje serce nieustannie wybijało rytm najbardziej szalonych piosenek rockowych (nigdy ich nie lubiłem). Błyskawicznie do mnie dotarło, w jakiej sytuacji się znajduję. COŚ porwało prawie całą bandę Vikinga, a zaraz w tajemniczy sposób znika nasz kuter. To nie mógł być przypadek.

– Może pomyliliśmy drogę?

Przecząco pokręciłem głową. Kilka metrów ode mnie na piasku widoczne były liczne ślady butów, pozostawione przez nas po zejściu z pokładu.

– To koniec.

– Co ty bredzisz?! Jaki znowu koniec?!

– Czy ty w ogóle rozumiesz naszą sytuację? Nie mamy żadnej drogi ucieczki.

– Wytłumacz mi w takim razie, dlaczego zostaliśmy oszczędzeni? Pozostałych gdzieś wcięło, a my nadal żyjemy.

Uwagę Jonasa skwitowałem westchnieniem. Nie znałem odpowiedzi na jego pytanie. Może źle interpretowaliśmy całe zajście? Może wcale nie zostaliśmy oszczędzeni celowo, tylko mieliśmy odrobinę szczęścia? Szczerze powiedziawszy, wolałbym mieć już to wszystko za sobą. Teraz czekają mnie i Jonasa długie godziny męki oraz zapewne walka o życie.

– Mamy tu tak siedzieć?

– Nie, na pewno nie możemy tutaj zostać.

– Chcesz tam wracać?

– Nie, ale musimy znaleźć jakąś łódź albo telefon.

– Czyli gdzie idziemy?

Rozejrzałem się wokół. Mieliśmy trzy opcje: wrócić do lasu, ruszyć brzegiem wyspy w stronę lewą lub prawą. Pierwszą z nich od razu odrzuciłem.

– W lewo – zarządziłem, chociaż sam nie wiedziałem, dlaczego.

Po kwadransie naszej przeprawy przez piaszczyste brzegi, wiatr wzmógł się na tyle, że spokojna dotąd tafla wody niespokojnie się poruszyła. Tańczące drzewa jakby drwiły z naszej sytuacji. Idący u mego boku Jonas wyglądał niczym zdjęty z krzyża. Błądził wzrokiem gdzieś bardzo daleko. Teraz pewnie żałował, że dołączył kiedyś do grupy Vikinga.

Czas mijał, a nasza sytuacja nie ulegała zmianie.

– Mam dość.

Jonas usiadł na piasku, po czym złapał się za głowę. Jeszcze nigdy nie widziałem na jego twarzy podobnego zrezygnowania. Sprawiał wrażenie, jakby był już pogodzony z losem.

Powinienem go jakoś zmotywować, dodać otuchy. Tymczasem kucnąłem obok i rozejrzałem się po okolicy. Nic szczególnego. Zwykła wyspa, normalny las, ta sama rzeczywistość. Inna była tylko atmosfera… Nie potrafiłem odpędzić się od myśli, że „mam duszę na ramieniu”, jakkolwiek może to zabrzmieć. Ktoś lub coś nieustannie obserwowało mnie oraz Jonasa.

– Nie masz wrażenia, że ktoś nas śledzi? – zapytałem.

Przyjaciel spojrzał na mnie zagubionym wzrokiem. „Przyjaciel”. Naprawdę go tak nazwałem? Tego, który tak chętnie używał określenia „Kaczucha”? Jeszcze kilka godzin temu mógłbym o nim powiedzieć tylko tyle, że jest dla mnie zwykłym znajomym. Niesamowite, jak bardzo takie sytuacje zbliżają ludzi.

– Źle się tutaj czuję. Chcę stąd iść.

Jonas nie żartował. On naprawdę wyglądał, jakby miał zaraz stracić przytomność.

– Tylko mi tutaj nie odpływaj – ostrzegłem.

Wtem Jonas podniósł dłoń i wskazał palcem przestrzeń za moimi plecami. Źrenice rozszerzyły mu się, a wyraz twarzy nie pozostawiał wątpliwości, że coś szczególnie zwróciło jego uwagę. Z ciężkim sercem odwróciłem głowę, przygotowany na najgorsze.

To, co ujrzałem, nieco podniosło mnie na duchu. Była to tylko jakaś stara, rozpadająca się komórka zbita z desek, którą w dużej mierze zasłaniały krzaki. Dlaczego dodało mi to otuchy? Chyba dlatego, że w końcu coś zaczęło się dziać. Pewnie niewiele to wniesie do naszego obecnego położenia, ale może znajdziemy coś, co pomoże nam wydostać się z tej pułapki.

– Idziemy – zarządził Jonas.

Niewiarygodne, jak bardzo zmieniło się jego nastawienie. Chyba obaj potrzebowaliśmy takiego przełomu.

Jonas ostrożnie pociągnął do siebie spróchniałe drzwi, które cudem się nie rozpadły. Okropny zgrzyt zardzewiałych zawiasów przyprawił mnie o gęsią skórkę.

– Niczego tam nie widzę.

– Trzeba bardziej rozchylić drzwi.

Kiedy nie bez trudu przesunęliśmy je o pół metra, do środka wkradł się blask księżyca. Pierwszy wszedł Jonas.

– Spójrz. – Chłopak wskazywał na otwartą księgę. Jej kartki były nowe, białe niczym świeży śnieg. Jedną ze stron zapełniał jakiś odręcznie pisany tekst. Jonas dotknął jej, po czym pokazał mi palec, na którym widniała plama atramentu.

– To jest świeże.

Wtem na drewniany stół padł jakiś cień. Przerażeni jednomyślne się odwróciliśmy. Obok drzwi stała jakaś postać. Mężczyzna w płaszczu i kapeluszu. W jego dłoni błysnęło ostrze noża.

 

Zapraszam na moją stronę internetową:

https://kakarottoopowiadan.wixsite.com/kakarotto

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • detektyw prawdy 02.04.2017
    genialnie, zreszta jak zwykle.klimat wlasnie taki podobny troche do Stephena K.
    Na koncu zapomniales dac kropki (albo bylo to celowe?), jak sie spieszyles to nie dziwota ze zapomniales, ale popraw to, bo kluje w oczy. Jednak jak bylo to celowo to tez jest to blad,bo jesli chce sie stworzyc taki "klimat niepewnosci" to wystarczy dac trzykropek i tadam.
    Tak czy inaczej piatka.
  • Kakarotto 03.04.2017
    Dzięki wielkie, tej kropki to chyba po prostu nie zaznaczyłem, kiedy kopiowałem tekst z Worda. :D Oczywiście masz rację, że był to mój błąd, już poprawiłem. Dzięki za ponowne odwiedziny ;)
  • fanthomas 03.04.2017
    Nie ma to jak poczytać dobry horror. 5
  • Kakarotto 03.04.2017
    Dziękuję, miło mi ;)
  • Tanaris 04.04.2017
    Mroczny klimat pełen tajemnic, super. Leci 5 :D
  • Kakarotto 04.04.2017
    Dziękuję! :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania