Brawo dla taty Wilkinsona za pomysłowość, motyw trupa w zbroi - świetny. A samego Wilkinsona szkoda, opowieść/sytuacja zdaje się przerosła chłopa, a on i tak ma, eee, dużo na głowie xd
A do tego wszystkiego, stadko znudzonych i sfrustrowanych dziwek przebranych za szlachcianki, na statku pośród, z przyczyn oczywistych, nie zaintersowanej załogi xd Nożyczki albo miewasz kapitalne pomysły, ale szaleństwo Wilkinsona faktycznie jest zaraźliwe xd
Myślę, że przebywając wystarczająco długo wśród wariatów, można przejąć pewne ich zachowania i sposób postrzegania świata, a w konsekwencji, najzwyczajniej zaświrować. Jednak Peevey z pewnością się nie zaraził, bo piękność wszak jest pięknością jak najbardziej z krwi i kości :)) Nie mniej, wieczny rycerz wymiata w tej części. Mój telefon też wymiata i z piątki zrobił trzy :(( Ale on już tak ma, niestety.
"Ojciec u schyłku życia był przekonany, że jak będzie wkładał archaiczną zbroję swojego pradziadka i ćwiczył stanie nieruchomo, stanie się nieśmiertelnym posągiem wszechwiedzy. Uważano go za zaginionego, aż któregoś dnia ktoś zechciał się zainteresować, dlaczego żelastwo w zbrojowni śmierdzi, jakby coś w niej zdechło - i problem rozwiązał się sam. Ojca w stanie półpłynnym, wciąż zakutego w blachy, po prostu łopatą przełożono do trumny i zakopano." - kurwa. Właśnie takie coś chce widzieć w każdej części. Dobre, ale nie krzyczące z daleka: "Hop, hop. Paczta, jakie śmiszne". - Dobry kawałek.
" Na wyspę co i rusz trafiali jacyś ludzie" - nie ma co i rusz, niestety. Jest, co rusz.
No i tyle.
Robotę robi to, co wyżej.
Pojebane srogo, ale tak jak lubię. Motyw przesypywania (przelewania) do trumny - wyrazisty.
Podoba mi się opisowa obojętność tego kawałka.
Komentarze (5)
A do tego wszystkiego, stadko znudzonych i sfrustrowanych dziwek przebranych za szlachcianki, na statku pośród, z przyczyn oczywistych, nie zaintersowanej załogi xd Nożyczki albo miewasz kapitalne pomysły, ale szaleństwo Wilkinsona faktycznie jest zaraźliwe xd
" Na wyspę co i rusz trafiali jacyś ludzie" - nie ma co i rusz, niestety. Jest, co rusz.
No i tyle.
Robotę robi to, co wyżej.
Pojebane srogo, ale tak jak lubię. Motyw przesypywania (przelewania) do trumny - wyrazisty.
Podoba mi się opisowa obojętność tego kawałka.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania