Jakaż gęsta atmosfera, z Sheerą trzeba albo ostrożnie, albo siłą, bo ostra babeczka, chociaż Mary Ann też nie w ciemię bita, nawet taka mniej dzika. Peeveya to szkoda, pokładowy głupek, ale w sumie trudno się dziwić, że się pogubił w tym wszystkim :D I znów moment kulminacyjny. I znów nie mam się czego przyczepić, i znów piąteczka. :)
To był zwód klasyczny, dwie panie przy jednym stole, obie z zamiłowaniem do spustów... może być gorąco. Do tego były York i cała reszta śmietanki. Aż miło pójść dalej ::))
Komentarze (9)
Następna część o nosorożcu w muzeum (tyle mam na razie)
'burdelik, na razie skromniutki, już stał" - no ba! ;))
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania