Poprzednie częściWywiad cz.1

Wywiad cz.2

Deszcz nasilił się. Siąpił mocno i ostro. Hermiona pędziła jak burza przez mokre uliczki tej dzielnicy. Oszołomienie, które ją wcześniej ogarnęło przerodziło się w smutek następnie w złość. Była wściekła na Snape’a. Chciała krzyczeć ze złości chciała wrócić do niego i powiedzieć mu jakim jest dupkiem! Co on sobie myśli, że jak mnie cmoknie i spróbuje zgwałcić, to będę mu posłuszna jak pies ?! –parsknęła i odgarnęła mokre włosy. Ale przyznać musze…całuje świetnie… ile bym dała, żeby Ron całował mnie z takim…hymm…takim….tym czymś !- rozmarzyła się i nie zauważyła latarni, na którą nie bezpiecznie się kierowała. Tak nie może być! Nie ujdzie mu, to tak ! Pac. Hermiona wpadła na latarnie.

-Wiem! – wykrzyknęła zbierając się z ziemi i trąc obolałą głowę. Teraz już nie szła, aportowała się do swojego mieszkania. Nie przebierając się w suche rzeczy. Usiadła w gabinecie przy biurku i wyciągnęła notatki z wywiadu ze Snape’m.

-Czas na małą korektę mój drogi. – uśmiechnęła się złowieszczo i zaklęciem sprawiła, że kartki z odpowiedziami Snape’a spłonęły.

>>><<<

-RITA ! – zagrzmiał Snape wchodząc do jej gabinetu i trzaskając przy tym drzwiami. Dziennikarka odwróciła się na obrotowym krześle i prześwidrowała go fioletowymi tęczówkami :

-Witaj kochaneczku ! –zaćwierkała. – Czego u mnie szukasz ? Jak propozycji seksualnych, to możemy…

-Rita! –zagrzmiał znów Snape. – Co.To.Ma.Być. ? – powiedział akcentując każdy wyraz. Rzucił na jej biurko dzisiejsze wydanie Proroka Codziennego.

-Jak sądzę…gazeta. Ooo! Akurat mój Prorok ! – Ucieszyła się.

-Nie o to mi chodzi, głupia kobieto. –Zirytował się .Przewertował kilka stron gazety –O tu. – Wskazał palcem rubrykę z nagłówkiem. – „Wywiady” –Czytaj. –zażądał. Dziennikarka poprawiła okulary, zmrużyła lekko oczy i zaczęła czytać na głos :

-„Snape ,tak naprawdę potulny, jak baranek !” - Zaśmiała się.

Wczorajszego dnia nasza dziennikarka Hermiona Granger ,przeprowadziła wywiad na temat tego co najbardziej fascynuje i lubi Severus Snape .

Mówi się że, gdyby pan chciał szampon do włosów, to mógł, by pan sobie go uwarzyć. Dlaczego pan tego nie zrobi?

Ohhh….wielka przesada ! Po co mi szampon do włosów ! Przecież tłuste są bardziej błyszczące !

Dlaczego nosi pan sutannę ? Chce pan zmienić płeć ?

Dobre pytanie ! Wiele razy myślałem o zmianie płci jednak tego nie zrobiłem .Zapuściłem tylko włosy .Tak czuje się bardziej kobieco ! A jak to nazwałaś ,te sutannę noszę dlatego, że zdradzę ci w sekrecie jak nikt nie patrzy, to przebieram się w sukienki !Uwielbiam ten stan, gdy mój węgorz… -Przerwała czytanie i zaśmiała się głośno. –Nie sądzisz, że to świetny wywiad ?

-To ma zniknąć z gazet ! – Ryknął podirytowany nachylając się na Ritą.

-Przestań. – Zachichotała słodko – To jeden z lepszych wywiadów Hermiony jestem z niej dumna. –Wstała i zbliżyła się do Snape’a.

-Moja reputacja zostanie zniszczona przez twoje cholerne pisemko ! To ma zniknąć i koniec !

-Może pójdźmy na układ. – Pogładziła go po ramieniu. –Jeśli przekonasz Hermiona, aby zgodziła się na usunięcie wywiadu…to do jutra nie znajdziesz żadnego nakładu gazety z jej pracą albo mam drugie wyjście. – Uśmiechnęła się kokieteryjnie. –Tam na zapleczu. –Rozpięła jeden z jego guzików, a jemu zaczęło zbierać się na wymioty. –Jest łóżko i moglibyśmy…

-Idę do Grenger. – Zniknął za drzwiami gabinetu Rity. Prędzej zostanę gejem, niż pójdę do łóżka z Ritą Skeeter !

>><<<

Grenger ,Grenger ,Grenger, gdzie ona jest ? Snape nie udolnie szukał dziewczyny. Przechadzał się już po 3 piętrze budynku Proroka i zdawało mu się, że jest w tym miejscu chyba setny raz .Wszystkie piętra wyglądały tak samo. Ściany pomalowane na beżowo i wszędzie pełno ludzi, coś piszących na maszynach albo dyktujących coś komuś. Ze świrował bym, gdybym miał tu pracować…-pomyślał Snape i ruszył w stronę schodów prowadzących na 4 piętro. Mógł jechać windą, ale stwierdził, że pochodzi sobie, bo pewnie nie wyjdzie z pracowni przez najbliższe dwa tygodnie. Doczłapał na samą górę po schodach i osłupiał.Spodziewał się kolejnego beżowego pokoju, a tu co ? Naprzeciw niego było troje drzwi. Jedne z prawej strony, drugie pośrodku, a trzecie z lewej strony. Które wybrać ? Ruszył w stronę tych po środku. Coś mu podpowiadało, że właśnie tam jest Granger.Zapukał.

-Proszę. –Krzyknął jakiś kobiecy głos za drzwi .Czyżby Granger ? –Witam profesora ! –Nie zdążył wejść do środka, a już wiedział,że jest tam, gdzie być powinien. Hermiona stała do niego tyłem, przeglądając na biurku jakieś papiery. Podszedł bliżej niej. -Co profesora ,do mnie sprowadza? – Odgarnęła włosy i uśmiechnęła się kokieteryjnie.

-Dobrze wiesz co ,Granger .-sarknął ponuro.

-Nie ,nie mam pojęcia. -Zaczęła coś czytać.

-Nie bądź taka ,głupia jaką z siebie robisz. – zirytował się.

-Ale ja naprawdę nie mam pojęcia o czym ,profesor mówi – powiedziała głosem, ociekającym jadem.

-Granger ! –Wyrwał jej z ręki kartkę, którą czytała. -Ten wywiad ma zniknąć z gazet !

-O, to chodzi. –zaśmiała się złowieszczo .-Dlaczego ? Mi się podoba. –Usiadła na biurku ,eksponując piersi i tym samym wybijając go z rytmu. Czarna bluzka z dekoltem podkreślała jej biust, a ołówkowa skórzana spódniczka wysmuklała jej talię i nogi. Rżnął bym cię tu ! Na tym biurku ! –Rzeczywiście był wybity z rytmu.

-Usuń, to.

-Magiczne słowo.

-Granger !

-Wiem jak mam na nazwisko.

-Hermiona !

-Bardzo dobrze .Pamięta, profesor jak mam na imię, choć nigdy go pan nie używał. – zaśmiała się i stanęła naprzeciwko niego. – Zresztą nie przeszliśmy na ty. –Objęła go w pasie .Zaczynamy grę według moich zasad. –pomyślała. -Więc upraszam sobie. –On również objął ją w tali i błądząc po jej plecach rękami, zniżył się do pośladów. - Żeby zwracał się, profesor do mnie panno Granger.–Pocałowała go w szyję.

-Co, to za wymagani. –warknął i zaczął całować jej obojczyk, przechodząc do szyi, policzków i w końcu do… Zatrzymał się przy ustach .CAŁUJ ! Dzieliły ich milimetry. –Niech, to zniknie z gazet. –uśmiechnął się złośliwie.

-Niech pomyśle…hymm..NIE !– wpiła się w jego miękkie aksamitne usta. Całował tak zmysłowo. Powoli. Mógłby nigdy nie przestawać.

-Niech ci będzie .P.R.O.S.Z.E.-wysyczał przez zęby ostatnie słowo.

-Teraz co najwyżej mogę się zastanowić. –uśmiechnęła się złośliwie i zaczęła rozpinać guziki jego surdutu.

-Grenger. – sarknął zrezygnowany.

-Nie tak. – Zsunęła z niego surdut i koszule.

-Panno Granger. – Pocałował ją i posadził na biurku.

-Słucham –Chwyciła za jego przyrodzenie <warkną> i rozpięła pasek spodni.

-Proszę.-Zsunął ramiączko jej bluzki.

-O co prosisz ? – był już bez spodni, stał przed nią prawie nagi, był tylko w slipkach – Do, których ona też zaczynała się dobierać.

-Żebyś usunęła…-Zsunął drugie ramiączko bluzki i całował jej szyję.

-Co usunęła? – Masowała jego męskość ręką .Zawarczał z podniecenia, nie umiał złapać tchu. Podniecała go jak żąda inna kobieta. Chciał ja posuwać, tu, teraz na tym biurku ! CO ONA Z NIM ROBIŁA ?!

-Ten nie przyjemny artykuł na temat mojej osoby. – Zeszła z biurka i ściągnęła z niego ostatnie skrawek materiału jaki miał na sobie. Masowała jego męskość ręką, całując tors, potem brzuch ,pępek aż w końcu… Weź go do ust !!! BIERZ ! – krzyczał w środku siebie Snape.-Więc jak będzie ? - Zbliżyła usta .Otworzyła je…i zegar w jej biurze wybił godzinę drugą.

-Nie usunę tego. –podniosła się nałożyła ramiączka bluzki i wzięła torebkę z krzesła.-Wybacz. – dodała wychodzą z gabinetu i posyłając mu całusa .Drzwi zamknęły się za nią.

Severus Snape stał kompletnie nogi na środku gabinetu Grenger .Był skołowany. Przecież…oni mieli…tu…teraz…!W co ona pogrywa ! Nie tak się umawialiśmy ! To ja ustalam zasady tej gry ! Nie grzeczna dziewczynka.

Naprawde ją lubił.

Nałożył na siebie szaty i wybiegł z gabinetu. Rozejrzała się po piętrze i za rogiem mignęła burza loków. Rzucił się w bieg za nią. Hermiona stała w windzie, która powoli zaczęła się zamykać. Puściła mu oczko i uśmiechnęła się zadziornie. Snape o mało się nie wywracając i kompromitując, wleciał do windy obok Hermiony. Drzwi zamknęły się od razu za, nim. Zatrzymał windę.

-Ten artykuł ma zniknąć – sarkną ,zdyszany.

-Przerabialiśmy, to już.

-Granger. – Stanął naprzeciw niej. Czarne włosy przykrywały mu policzki i oczy, a nie dopięta koszula i surdut sprawiały wrażenie jakby właśnie komuś wyszedł z łóżka. I prawie tak było !

-Panno Granger. – Poprawiła go. –Chodź tu. Nie możesz tak chodzić. –Odgarnęła jego włosy za uszy i zapięła do porządku koszule i surdut. Znów byli tak blisko siebie.

-Panno Granger. –przełknął ślinę i spróbował nie rzucić się na nią. -Proszę o usunięcie tego artykułu z Proroka.

-Ile razy mam powtarzać, profesorze, że nie zgadzam się na, to. – przygryzła wargę. O bogowie…Nie rób tego więcej kobieto ,jeśli nie chcesz żebym się na ciebie rzucił…! Odsunął się od niej i oparł o ścianę windy. Założył ręce na piersi.-Ale nie dąsamy się. –Podeszła do niego i ZNÓW przygryzała wargę. -Może…-Pogładziła jego policzek i kciukiem przejechała po dolnej wardze, cały czas przygryzając swoją.

Nie wytrzymał. Przywarł ją do ściany i mocno pocałował.

-Łamiesz zasady gry. – wyszeptała pomiędzy kolejnym pocałunkiem.

-Ja ? –Pocałował jej szyję. –To ty mieszasz w mojej grze.

-Mogłeś mnie nie zapraszać do niej…

-Czy mogę? - Przerwał jej.- Z resztą ,pozwolę sobie na, to. –Zerwał z niej bluzkę i całował piersi. Hermiona dygotała z podniecenia. Jęknęła. Bogowie co on z nią robił ?! Wplotła ręce w jego włosy i rozkoszowała się ciepłymi pocałunkami. Znów jęknęła. Jego ręce wędrowały po je plecach, badając każdy skrawek, aż do zapięcia od stanika .

-Profesorze…-uniosła jego podbródek, odrywając go od rozpięcia jej stanika. -Winda jedzie.

-Nie obchodzi mnie, to. –wpił się w jej usta. Odepchnęła go palcem.

-Pozwól mi się dosiąść. Dam ci rozkosz jakiej nigdy w życiu z nikim nie doświadczysz. –Nachylił się nad nią ,odgradzając wyjście.

-Mam narzeczonego. – Zaczerwieniła się ,była zakłopotana.Teraz, to on ustalał zasady.

-I kochanka. –Pocałował ją w czoła z czułością. -Pozwól mi.

-Nie tu, nie teraz. -Zreperowała bluzkę zaklęciem i umknęła pod jego ramieniem. Zaczęła się oddalać.

-Kiedy ? –chwycił ją za rękę, tym samym zatrzymując ich obu na środku pomieszczenia.

-Ja…- Jej policzki przybrały kolor dorodnego pomidora.

-Kiedy ?- Był stanowczy i zdeterminowany.

-Idę do Rity. Anuluje ten artykuł. -Wyrwała się.

Teraz już nikt nie ustalał zasad gry. To oni rządzili tym. Na przemian ona z, nim. Doprowadzali siebie do szaleństwa i w skrajności w skrajność, jednak to ich nakręcało do dalszego działania, do tego dążyli, żeby doprowadzić siebie do euforii i nie dosytu.

Czy, to wszystko na pewno miało tak wyglądać ?

Weszła do gabinetu szefowej i usłyszała jeszcze głos Snape wołający „kiedy ?”

Już nie długo. –Odpowiedziała sobie w myślach .

Czyżby tak naprawdę wszystko było zaplanowane ?

Czy, to na pewno nie koniec ?

Następne częściWywiad cz.3

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania