Wyzwolić Montanę cz. I

[NAGRANIE]

 

- Montana...Kraina Wielkiego Nieba... Kraina Skarbów... Ludzie różnie ją nazywają. Ja po prostu nazywam domem - powiedziała kobieta, wpatrując swój humorzasty wzrok na twarz pastora.

 

- Mieszkam tu od urodzenia. Wciąż zaskakuje mnie jej piękno – odrzekł pastor spokojnie mówiąc.

 

- Może to nas zaślepiło, że nie zobaczyliśmy, jak paskudni robili się ludzie – powiedział brodaty mężczyzna, siedzący na skórzanym fotelu tym samym podpierający swoją prawą rękę na końcu skórzanej powłoki brązowego siedziska.

 

Druga scena w nagraniu ukazywała mężczyznę, który wchodził do białego kościółka z ukrytą kamerką umieszczoną w czarnej, chropowatej kurtce. Kościoła przejętego przez jakiś szalonych wyznawców, których ludzie nazywają „Edeniarzami". Ci ludzie byli kiedyś mieszkańcami Montany, lecz większość z nich przeszła na tą złą stronę, ponieważ za namową Josepha - „ Ojca '', który wmówił im że wyzwoli ich z grzechu, że dostąpią zbawienia, ci szaleńcy zdołali zająć całą Montanę, którą podzielono na pięć regionów.

 

- ... wszystko nagle zamarło w bezruchu... - w oddali słychać było donośny głos Ojca

 

Każdy kto wchodził do kościoła witał się z uzbrojonym żołnierzem Edenu. Ów mężczyzna także się przywitał:

 

- Witaj, bracie.

 

Kolejna scenka filmiku powracała do rozmowy trojga osób.

 

- Nie rozumiesz. Nikt nie brał takich ludzi na poważnie – powiedział pastor, mówiąc poważnym głosem w stronę dwojga osób.

 

- Oni byli inni. Religijni. Wojowniczy – rzekł ów brodaty mężczyzna unosząc wskazujący palec , którym tworzył dziwaczne gesty - To był cholerny kult! – krzyknął, pochopnie wstając.

 

Kolejna scena filmu ukazywała moment gdy wszyscy ludzie byli już w kościele. Mężczyzna z kamerą powoli szedł przez środek tym samym słuchając przemówienia Ojca.

 

- Nadciąga Upadek, moje dzieci.

 

Następna scena, ukazująca dalszą rozmowę pastora, kobiety i mężczyzny.

 

- Zaczęli skupywać wszystkie farmy w okolicy. Potem kupili stację radiową – powiedziała kobieta – Wkrótce mieli w kieszeni nawet jebanych gliniarzy – rzekła tak, jakby bardzo przejęła się ową sytuacją.

 

- ... ich własne, suwerenne państewko religijne. Zbudowali je tu, tuż pod naszymi nosami – odrzekł pastor, także pokazując swoimi rękoma przeróżne gesty.

 

- Nikt nam nie pomoże – powiedział brodaty mężczyzna poprawiając swoją brudną koszulę - Rząd może im gówno zrobić. Zostaliśmy z tym sami – dodał, unosząc tonację głosu.

 

Kolejna scena powracała do przemówienia Ojca.

Mężczyzna kroczący po kościele, usiadł na ławce w drugim rzędzie.

 

- Bóg żąda od nas, byśmy uratowali te dusze, niezależnie od tego, czy pragną one ocalenia.

 

Scena ponownie powróciła do rozmowy:

 

- Ludzie nie chcą wierzyć, że takie grupy istnieją – odrzekła kobieta.

 

- Ludzie są przerażeni, człowieku – powiedział mężczyzna, jego twarz wskazywała jakby sam był przestraszony.

 

Kolejna scena powracająca do przemówienia Ojca:

 

- ... niektórzy chcą nas skrzywdzić. Niektórzy chcą zniszczyć wszystko, co razem zbudowaliśmy. Niektórzy chcą nas zdradzić – wtem, oczy Ojca skierowały się na mężczyznę który miał ukrytą kamerkę.

 

Jeden ze sługusów Edenu podszedł i szarpną owym mężczyzną, wtem z jego kurtki wyleciała kamerka, która upadła na drewnianą podłogę, obracając się w stronę Ojca. Sam mężczyzna został zaprowadzony siłą pod ich przywódcę, gdzie upadł na kolana.

Następna scena powróciła do dalszej rozmowy zgromadzonej trójcy.

 

- Nie wiemy, do czego on jest zdolny... Kto? Ich przywódca – powiedział pastor.

 

- Joseph Seed – dodał brodaty mężczyzna, po jego lśniącej od blasku promieni słońca twarzy widać było dość duże rozgniewanie.

 

- Nazywają go „Ojcem'' – odrzekła kobieta, kończąc rozmowę.

 

Scena wróciła do dalszych czynów Josepha.

- Ludzie z zewnątrz są ślepi. Nie wierzą. Nie ma w nich wiary – powiedział Ojciec, spokojnym głosem łapiąc swymi rękoma za głowę złapanego mężczyzny – Ciii... Ale my sprawimy, że przejrzą na oczy... - Kończąc przemowę, Ojciec swymi palcami wyłupił oczy niewinnego mężczyzny, uśmiercając go. Następnie uniósł swoje zakrwawione ręce ku górze, pokazując ludziom swoją potęgę.

Kamerka zaczęła szwankować, po chwili nagranie urwało się. Widoczny był jedynie komunikat „Brak sygnału".

 

- Hej, Świeża. Świeża! – powiedział szeryf.

 

Odłożyłam telefon i spojrzałam na starego mężczyznę.

 

- Marnujesz czas, nie ma tu sygnału – dodał szeryf.

 

Nie odpowiedziałam mu, uniosłam tylko kciuk do góry wskazując, że usłyszałam jego komunikat. Obejrzałam się zza szybę lecącego helikoptera, patrząc na ponury krajobraz zamglonej Montany.

Przede mną siedział mój dowódca, który przeglądał mapę, tym samym dodając:

 

- Przelatujemy właśnie nad Henbane.

 

Po chwili dojrzeliśmy wielki posąg Josepha Seeda, który stał w wielkiej chumrze z mgły, z góry wydawał się jakby nie miał końca.

- Noż kurwa... no i jest – rzekła, siedząca obok mnie towarzyszka.

 

- Szurnięty skurwiel – powiedział dowódca, z wielkim gniewem.

 

- Jezu... - dodał pilot.

- No to jesteśmy w kraju Edeniarzy – powiedział szeryf.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • oldakowski2013 22.04.2018
    Jeżeli ma to być recenzja filmu, to ja nic nie rozumiem...
  • littlegiant 24.04.2018
    Nie, to jest wstęp do opowiadania.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania