z cyklu : listy nigdy nie wysłane
pamiętasz tę mgłę nad jeziorem
szła ku nam rozpościerając szeroko ramiona
były wilgotne od potu wieczoru
i pachniały świeżym lękiem
miałam mokre warkocze
od deszczu przekleństw
kokardy potargane gniewnymi słowami
ciążyły kamieniem
zimy nie były łaskawsze
gołębie umierały za oknem
chłód klatki schodowej
boleśnie parzył bose stopy
ślady piąstek zaciśniętych na poręczy
wystygły pod cierpkim spojrzeniem
oczu pełnych suchych łez
do dziś nie potrafię zapłakać
między snem a wspomnieniem
rozdrobniona jak grudka ziemi
złość w żółtym rondlu
wciąż kipi zapachem jajecznicy
dałabym ci skrzydła anioła
tylko odleć proszę
Komentarze (5)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania