Z moczarów

Pewnego razu w podmiejskim gaju,

W zanieczyszczonym błotnym ruczaju,

Gdzie tylko żab z rzadka rzewne rechoty,

Wypełzł Dziw, pełen snadnej ochoty.

 

Ledwo wylazło to niedobłocię,

Zaraz przypadło w jakim wykrocie,

Stamtąd zezuje, skrycie wywęszyć,

Komu to sprawić kłopot największy.

 

Na salamandrę padł mu wzrok ostry,

Gdy gałganiła w kłąb wodorosty.

Tej by poplątać wątki i nici,

Niechaj się sama w wór swój pochwyci.

 

Postrzegł rzekotkę na cienkiej trawce,

Gdy z pajęczych nici puszczała latawce.

Tej by tak dmuchnąć, ażby porwało,

Zaraz by się tu wiele zadziało.

 

Żuka czarnego widział na głazie,

Co w krąg wierzbowe układał bazie.

Tego by kopsnąć, aby poleciał,

Że się nie lenić zaraz by wiedział.

 

Chruścika ze złotym widział kokonem,

Co się niebacznie wzdragał przed zgonem.

Temu by jęknąć, pod samym uchem,

Może by umknął z przestrachu duchem.

 

Jeża zazerknął co się uchował,

Co sto winogron wyszaszłykował.

Tego by wtoczyć w wądoły ciemne,

Gdzie mu te kolce będą daremne.

 

I tak knowało to podłe niebożę,

We mchu podeschłym mościwszy łożę,

I zapomniawszy schronić się w błocie,

Aż je w swym locie wydziobał bociek.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • betti 03.02.2018
    Zaciekawiony zszokowałeś mnie - rymem. Dzisiaj, nawet w satyrze jest większa dbałość o poprawny rym. Każdy, kto się zna ucieka od dokładnych i gramatycznych, a Ty Częstochową jedziesz.... wstyd!
  • A dla mnie ciekawe to bardzo. Tutaj ten rym, przy zastosowaniu tego słownictwa (trochę archaicznego) odnajduje się całkiem dobrze. Nie jest to na pewno jakiś mega modern tekst, ale chyba nie o to ci chodziło. Piękny klimat... trochę miałem wrażenie jakbym oglądał film przyrodniczy. Normalnie, zwyczajnie mi się podobało.
    Pozdrawiam
  • Dekaos Dondi 03.02.2018
    Mnie się podobało. Takie rymy w takiej treści - nie szkodzą, tylko dodają uroku. ''Gdy gałganiła w kłąb wodorosty'' !!! Pozdrawiam - 5
  • Pasja 03.02.2018
    Takie Dziwy to straszne osobniki. Dlatego według przysłowia wpadł w dołek przez siebie wykopany.
    Czyta się lekko, a przy tym wyobraźnię tak potrafisz rozbijać, że czytelnik widzi, czuje i słyszy te cuda przyrody. Na innych rzeczach się nie znam.
    Ukłony dla Autora.
  • Zaciekawiony 03.02.2018
    Wiersz ma charakter bajkowy, opowieść o zwierzątkach, które robią mało zwierzęce rzeczy, a przy tym ciekawą genezę. Na studiach mieliśmy pewną ilość przedmiotów humanistycznych, w ramach adaptacji systemu bolońskiego. Na trzecim roku pojawił się przedmiot na temat wynalazczości i innowacyjności; prowadził to wykładowca pochodzący z Białorusi, który na dwóch pierwszych wykładach opowiadał o tym jakie prace doprowadziły go do wynalazków na które dostał patent. Było to strasznie nudne więc następnych parę wykładów sobie odpuściłem, były nieobowiązkowe i wypadały pod koniec piątkowych zajęć. Gdy jednak przyszedłem na przedostatni aby dowiedzieć się na czym będzie polegać zaliczenie, dowiedziałem się że wykładowca wcześniej zadał studentom zadania do napisania, o czym jakoś nikt mi nie powiedział.
    No więc, czy mam napisane.
    Nie bardzo.
    To do końca wykładu ma pan czas.
    Jednym z zadań było wymyślenie części ubioru. Że akurat byłem w śmieszkowym nastroju, narysowałem i opisałem Nosonosz, to jest zamszową obejmę na końcówkę nosa, przyczepianą sznureczkami do uszu, która zapobiega zadzieraniu nosa jak i spuszczaniu go na kwintę. Jako pomysł urządzenia technicznego zaproponowałem urządzenie, które wykorzystując energię fal zbierało śmieci pływające po swobodnym oceanie (niedawno zbudowano coś opartego o bardzo podobną zasadę). Trzecim zadaniem było napisanie wiersza. Udał mi się tak bardzo, że przed oddaniem kartki sobie go przepisałem.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania