''cień wyobrażenia'' ''rozedrgana śniąca'' A zatem jedno i drugie niedopowiedziane. Mimo wszystko taki eteryczny przekaz.
Przedostatnie dwa wersy - jakby wchłonięcie piosenki. →Ostatnia najbardziej mi podeszła. Mnie się podoba - w moim odczuciu .
Ale namieszałem. Pozdrawiam→5
Jestem przeciwny wielce, stwierdzeniom typu: to jest poezja a to nie jest...ten obraz jest ładny a ten brzydki - w sensie ogólnym. O wszystkim decyduje ''obserwator''. Gdyby Twój tekst powstał sam ze siebie w absolutnej pustce, to by nie był ani ładny ani brzydki. Dopiero jakby ktoś go przeczytał, to by mu nadał subiektywną wartość. Sorry. Ale mnie naszło.
Dekaos Dondi no może coś w tym jest. W zasadzie do piszącego należy te 15, maks 20 %.
Więc taak. Chyba masz rację. Choć warsztat piszącego na ten odbiór znacząco wpływa. Stąd moja prośba o krytykę na wstępie :)
Mam problem z takimi wierszami, bo jestem pewnie za cienka na taką poezję, ale ostania strofa podoba mi sie tak bardzo, ze zostawiam ślad :) będę obserwować komentarze to się może czegoś nauczę :) pozdrawiam serdecZnie!!
Witaj, Aisak. Z relacjami jest tak, że im bardziej nam zależy, tym bardziej emocjonalnie się wiążemy z daną osobą. Więc nie dziwne, że to bywa trudne. Tutaj akurat jest ciężko, bo jest toksycznie. Taki rodzaj zamkniętego koła.
Dziękuję za ślad, no i oczywiście bycie
(totalnie się Ciebie nie spodziewałam ;))
Enchanteuse Wesoło; Piękny rysunek choć nie wiem co przedstawia;)) A tak bardziej na serio to fajne porównania ale (jak zwykle i zawsze!!) przesłania nie łapię i pewnie dlatego nie rozumiem nowoczesnej poezji. Jedyne co w niej mogę, to subiektywne; ładne - nieładne. No, więc to jest ładne. :)
Karawan no to cieszę się, że przypadł do gustu. To może zabrzmi dziwnie, ale ja też 2/3 wierszy nie chwytam, co nie przeszkadza mi podziwiać ich piękno. Jednak interpretacja to o wiele większa sztuka, niż tworzenie poezji. Wyjątkiem są ścisłe formy typu sonet, tak myślę ;)
Enchanteuse Tu trochę odmiennie patrzę. Zobacz sama;
"O cichym zmierzchu u wejścia w dolinę
Leżę i patrzę na błękitno sine,
Czyste i senne w bezmiar rozesłane
Rozwieje niebios... Gdzieś na skalną ścianę
Padł spływający zwolna sinem niebem
Blask i skalistym w dół sączył się żlebem
I był podobny do olbrzymiej róży
Z łodygą złotą. A kędyś daleko
Beskidem taśmy słoneczne się wleką,
Blado-różane, przez łąki i lasy,
I liliowo-modre wiszą pasy,
Owstężające błękitne zamrocza.
Był wiatr. Las czarny... "
Co tu interpretować? Podane tak pięknie, że dech zapiera i tylko by się patrzyło i chciało patrzeć dalej. Tak pisano sto dwadzieścia lat temu. A rzeźba Fidiasz, Rodin, ocean czasu miedzy nimi a piękno? Dlaczego więc ktoś wpadł na pomysł, że zacznie oczekiwać ode mnie iż spróbuję interpretować jego kulfoniasto-kanciasty kształt zatytułowany np."Pieta" skoro nic poza tytułem ni mówi o przesłaniu? Dlaczego uczniowie "kochają" ponad wszystko postawę nauczyciela "zgadnij czego od ciebie oczekuję!"... Ech, chyba za stary jestem i za często Andersena "Nowe szaty cesarza" czytałem.
Interpretacja wg mnie to tylko sztuka oparcia się o przesłanki, logiczne rozumowanie wynikające ze śladów, ale jeśli brak przesłanek i przesłania zostaje tylko "zgadnij kotku co mam w środku"...
Rozpisałem się subiektywie. Przepraszam.
W przypadku, który podałeś, nie bardzo jest co interpretować, to prawda. Poezja krajobrazu to uwznioślanie tegoż; tylko tyle i aż tyle.
Ależ ja niczego nie wymagam, żadnych interpretacji ;)
Sam wiesz, jak to bywa z poetami - sami czasem nie wiedzą do końca, co mieli na myśli. Trudno więc oczekiwać pełnej interpretacji od odbiorcy.
A w szkole, nie wiem jak w innych, ale w swojej możliwości interpretacyjne zawsze były szerokie (z pewnymi wyjątkami).
Masz racje, bywa, że przesłanek brak i to właśnie nazywam trudem interpretacji. A sztuką - trochę innego rodzaju - wyciągnięcie coś z tego niczego właśnie.
Enchanteuse Nie było to moim zamiarem obciążanie Ciebie tym co mnie wqrza nonstopowo, a o czym sama piszesz; " A sztuką - trochę innego rodzaju - wyciągnięcie coś z tego niczego właśnie." - to można ująć dwojako; albo jest to sztuka krasomówstwa nie mająca nic wspólnego z faktyczną wartością "dzieła", albo jest to ( i niestety w mojej ocenie tak jest znacznie częściej!) jest to bełkot bez sensu, bo skompresowany sprowadza się do stwierdzenia "skoro celebryci mówią, że piękne to jest to cud natury" czysty Andersen! Zazdroszczę tym którzy pięknie mówią, ale tym drugim wcale. Myślę również, że prawdziwi poeci doskonale wiedzą co chcą przekazać i potrafią to zrobić w dowolnej formie - vide nasza noblistka.
A jak chodzi o to co na Opowi to sama wiesz, że bywają perełki pełne piękna czasem ( jak Justyska) pisane prozą (choć mogłyby pretendować do wiersza zapewne) czasem rymnięte (Neurotyk, puszczyk) czasem podobno białe - to nie forma, a treść stanowi o ich wartości, to, że potrafią wzbudzić emocje i skojarzenia jednoznaczne u czytających. O ile mnie skleroza nie zawodzi to i Tobie udało się kilka razy wejść na ten poziom.;))
Na tym chyba polega trudność pisania w ogóle - przekazać by wzruszyć i zachęcić do zawołania "dawaj jeszcze". ;) Sorki za wykład - pogoda filozoficzna tylko leżęć i myśleć, bo na resztę za cieplutko. ;)
Karawanie - będę się trzymała uparcie tego, że wiersze da się zinterpretować. I nie jest to bynajmniej kwestia krasomówstwa, tylko odpowiednich narzędzi, kontekstu, ale przede wszystkim wrażliwości. Czyli: nie każdy ma predyspozycje. Niektórzy uważają, że można ją pogłębiać (wrażliwość), ale mi się widzi to trochę trudne. Sytuacja z rodzaju : "naucz matematyki humanistę" ;)
Co do Poetów i Poetek. Myślę, że to zależy od przypadku. Bywa, że autor jest precyzyjny, bo chce przekazać coś konkretnego; a bywa, że zwyczajnie poniesie go wena. Ale chyba masz rację, że ci najlepsi piszą jak najbardziej świadomie; żonglerka środkami artystycznymi służy im, a nie oni jej ;)
Taak, Justystkę podziwiam za samo dzienne wrzucanie drabbla. Każde z puentą bądź morałem. Chapeau bas.
Puszczyk ma ostry styl, taką też tematykę, ale tu już znać warsztat. Nie dziwne, że wzrusza.
Do twórczości Neuro mam podejście ambiwaletne, moim zdaniem niektóre jego wiersze są przeintelektualizowane.
Jeśli o mnie chodzi, to dokładnie z dwóch swoich utworów (no, może trzech) jestem w pełni zadowolona. Reszta to szajs ;)
Nie, fajnie podyskutować, a zresztą mój komentarz dłuższy :)
Twój tekst sprawił, że zatrzymałem się na tę chwilę potrzebną, by przeczytać, wchłonąć słowa. Klimatycznie tak - napisałaś. Ślad swój pośród tych gwiazd[ek] zostawiłem. Pozdrawiam, Echne
Komentarze (22)
Przedostatnie dwa wersy - jakby wchłonięcie piosenki. →Ostatnia najbardziej mi podeszła. Mnie się podoba - w moim odczuciu .
Ale namieszałem. Pozdrawiam→5
Wiesz, ja bym zaryzykowała stwierdzenie: "wchłonięcie przez piosenkę" ;)
Dziękuję za obecność i, choć zawyżoną, ocenę.
Więc taak. Chyba masz rację. Choć warsztat piszącego na ten odbiór znacząco wpływa. Stąd moja prośba o krytykę na wstępie :)
Dziękuję za bycie.
pozwalam jej się głaskać
czasem wypalać piętna
(nie wiesz) jak to bywa
w bliskich relacjach
chce bym wzięła horyzont
na wieczne nieoddanie
tylko dlaczego zabrania
z nim odejść
Relacje w ogóle nie są łatwe.
Z obcymi, bliskimi, czy z tymi ludźmi z lustra,
którzy wydają nam się znajomi.
Dziękuję za ślad, no i oczywiście bycie
(totalnie się Ciebie nie spodziewałam ;))
Prędzej przyjdę pod wiersz niż opowiadanie.
Aczkolwiek bywają wyjątki.
Także, jak coś mi wpadnie do serduszka, to przylezę.
Zawsze.
Goodnight :)
Ale cieszę się, oczywiście.
Bonne nuit. Wszak dziś Twoje święto, jak wcześniej wspominałaś ;)
;))
Ale podobało się, nie podobało?
"O cichym zmierzchu u wejścia w dolinę
Leżę i patrzę na błękitno sine,
Czyste i senne w bezmiar rozesłane
Rozwieje niebios... Gdzieś na skalną ścianę
Padł spływający zwolna sinem niebem
Blask i skalistym w dół sączył się żlebem
I był podobny do olbrzymiej róży
Z łodygą złotą. A kędyś daleko
Beskidem taśmy słoneczne się wleką,
Blado-różane, przez łąki i lasy,
I liliowo-modre wiszą pasy,
Owstężające błękitne zamrocza.
Był wiatr. Las czarny... "
Co tu interpretować? Podane tak pięknie, że dech zapiera i tylko by się patrzyło i chciało patrzeć dalej. Tak pisano sto dwadzieścia lat temu. A rzeźba Fidiasz, Rodin, ocean czasu miedzy nimi a piękno? Dlaczego więc ktoś wpadł na pomysł, że zacznie oczekiwać ode mnie iż spróbuję interpretować jego kulfoniasto-kanciasty kształt zatytułowany np."Pieta" skoro nic poza tytułem ni mówi o przesłaniu? Dlaczego uczniowie "kochają" ponad wszystko postawę nauczyciela "zgadnij czego od ciebie oczekuję!"... Ech, chyba za stary jestem i za często Andersena "Nowe szaty cesarza" czytałem.
Interpretacja wg mnie to tylko sztuka oparcia się o przesłanki, logiczne rozumowanie wynikające ze śladów, ale jeśli brak przesłanek i przesłania zostaje tylko "zgadnij kotku co mam w środku"...
Rozpisałem się subiektywie. Przepraszam.
Ależ ja niczego nie wymagam, żadnych interpretacji ;)
Sam wiesz, jak to bywa z poetami - sami czasem nie wiedzą do końca, co mieli na myśli. Trudno więc oczekiwać pełnej interpretacji od odbiorcy.
A w szkole, nie wiem jak w innych, ale w swojej możliwości interpretacyjne zawsze były szerokie (z pewnymi wyjątkami).
Masz racje, bywa, że przesłanek brak i to właśnie nazywam trudem interpretacji. A sztuką - trochę innego rodzaju - wyciągnięcie coś z tego niczego właśnie.
Dzięki za ślad i obecność ;)
A jak chodzi o to co na Opowi to sama wiesz, że bywają perełki pełne piękna czasem ( jak Justyska) pisane prozą (choć mogłyby pretendować do wiersza zapewne) czasem rymnięte (Neurotyk, puszczyk) czasem podobno białe - to nie forma, a treść stanowi o ich wartości, to, że potrafią wzbudzić emocje i skojarzenia jednoznaczne u czytających. O ile mnie skleroza nie zawodzi to i Tobie udało się kilka razy wejść na ten poziom.;))
Na tym chyba polega trudność pisania w ogóle - przekazać by wzruszyć i zachęcić do zawołania "dawaj jeszcze". ;) Sorki za wykład - pogoda filozoficzna tylko leżęć i myśleć, bo na resztę za cieplutko. ;)
Co do Poetów i Poetek. Myślę, że to zależy od przypadku. Bywa, że autor jest precyzyjny, bo chce przekazać coś konkretnego; a bywa, że zwyczajnie poniesie go wena. Ale chyba masz rację, że ci najlepsi piszą jak najbardziej świadomie; żonglerka środkami artystycznymi służy im, a nie oni jej ;)
Taak, Justystkę podziwiam za samo dzienne wrzucanie drabbla. Każde z puentą bądź morałem. Chapeau bas.
Puszczyk ma ostry styl, taką też tematykę, ale tu już znać warsztat. Nie dziwne, że wzrusza.
Do twórczości Neuro mam podejście ambiwaletne, moim zdaniem niektóre jego wiersze są przeintelektualizowane.
Jeśli o mnie chodzi, to dokładnie z dwóch swoich utworów (no, może trzech) jestem w pełni zadowolona. Reszta to szajs ;)
Nie, fajnie podyskutować, a zresztą mój komentarz dłuższy :)
Dzięki za wizytę.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania