Z pamiętnika sieroty - Roz.1 - Kartka nr 1.

Obudziłam się, czując, że mój lewy policzek jest wilgotny. Otworzyłam oczy i ujrzałam wielkie psisko dyszące nad moją twarzą.

- Eithan, złaź! - prychnęłam, zrzucając go z łóżka. Zerknęłam na jego duże, białe zęby. Tym razem (właściwie tak, jak przez ostatnie dni) ściskał w nich moje ulubione pióro.

- Znów masz szajbę? Przynosisz mi to już od pięciu dni. Nie zbrzydnie ci? Zresztą zobacz, jest całe w twojej ślinie. - wymamrotałam na wpół przytomna i opadłam na poduszki. Jednak on szturchnął mnie nosem i potruchtał do biura.

- Och! - wstałam podążając za nim. Leżał przy biurku i wpatrywał się w mój stary zeszyt od taty. - O co ci chodzi? Tęsknisz za nim?

- Chcesz żebym o nim nie zapomniała, tak? - Eithan pokręcił głową. - Co mam napisać? Ach, i tak mi nie powiesz.

Chwyciłam pióro i przejechałam po jednej z kartek. A może... Może chcesz żebym napisała o naszych przygodach? O tym jak mnie wychował? Zaryzykuję!

"Mój tata. Mówił, że znalazł mnie w parku, albo jak opowiadał: w mroźną wigilię siedziałem na jednej z drewnianych ławek w parku. Wszyscy się we mnie wpatrywali. Może dlatego, że oni mieli towarzyszy, a ja nie. Nie wiem. I gdy wsłuchałem się w dźwięk dzwoneczków na choince, usłyszałem to - twój piękny płacz. Tak, płakałaś uroczo jak każde niemowlę. Zawinięta byłaś jedynie w cienką szmatkę. Leżałaś na śniegu, więc wziąłem cię na ręce, abyś nie zachorowała i zakryłem kurtką. Czekałem na twoją mamę. A zajęło to dużo czasu. Lecz nie przyszła. Miałem do wyboru zostawić cię samej sobie, albo podjąć się opieki nad małym dzieckiem. Ku swojemu zdziwieniu, wybrałem drugą opcję... Tak mówił. Resztę z trudem mogę przypomnieć sobie sama. Zajmował się mną jak kompletny amator. Nie wiedział nic o zmienianiu pieluch, chorobach dziecięcych, ani nic o dzieciach. Jednak kochałam go. Nawet gdy dawał mi kakao zamiast mleka. Z ubraniami też nie było łatwo. Nie wiedział co mi kupić. W końcu poprosił o pomoc stare koleżanki. W ten oto sposób wyglądałam jak księżniczka rodem z pałacu. Ha, ha. Wiele osób twierdziło, że czarowałam ludzi oczami. Były błękitne jak niebo i błyszczące jak diamenty. Gdy raz się w nie spojrzało, traciło się poczucie czasu. Ale wróćmy do taty. On też się na to złapał. Kiedyś zabrał mnie do salonu, by obejrzeć mecz. Zerknął w moje ślepka, chcąc sprawdzić, czy plotki są prawdziwe. I były. Zasnął. Całą noc jęczałam na jego kolanach. Bez picia, bez jedzenia, bez pluszaka, ani nocnika. Jego mina po przebudzeniu była nie do opisania. Poza smrodem z mojej pieluchy, czuł jeszcze smród kupki Ally. Owczarki niemieckie też muszą się załatwiać. Chyba o tym też zapomniał. Co jeszcze? Hm... Pamiętam, że przez jego umiejętność używania pralki straciłam ponad połowę sukienek. Każdą wypaloną dziurę nazywał sprawką kosmitów. Sądził, że mu uwierzę. Oj tak, był dobrym tatą i dowcipnisiem..."

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Neli 28.06.2015
    Z tego powodu, że jestem na telefonie nie wytknę ci błędów. Nawet nie zwróciłam uwagi czy jakieś są. Przyciągnął mnie tytuł. Zapowiada się ciekawie. Widzę, że tata rzeczywiście nie ma pojęcia o dzieciach! Wiadomo; nikt nie ma takiej wprawy jak matki, he he.
  • NataliaO 28.06.2015
    Ja nie znam się na błędach nawet jak jestem na kompie. Tekst przykuł moją uwagę, tytuł tez zapraszający. Na razie czytało mi się dobrze i treść jest dobra. 4:)
  • KarolaKorman 29.06.2015
    Lekkie, zabawne 4 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania