Z tobą, życie ma sens - Rozdział 4

Rozdział 4

 

 

Od mojego pobytu w szpitalu minął tydzień. W sobotę miała przyjechać do mnie Paulina z książkami, ale podobno coś jej wypadło i moja mama musiała je przywieźć. Dzisiaj jest środa i znów zaplanowałyśmy, że w niedzielę przyjdzie do mnie, gdy tylko o tym myślę od razu poprawia mi się humor. Tak dawno się z nią nie widziałam, że zdałam sobie sprawę jaką ważną osobą jest w moim życiu. Plecy już w ogóle mnie nie bolą, ale lekarz powiedział, żebym do końca tego tygodnia została w domu na wszelki wypadek. Mama na szczęście od tego tygodnia też wróciła już do pracy i nawet niedużo protestowała na ten temat. Natomiast Mateusz zadzwonił do mnie raz, ale w jego głosie wyczułam smutek i żal. Pytał tylko czy jestem już zdrowa i kiedy wracam do szkoły, a ja nie zdobyłam się na odwagę, żeby cokolwiek wspomnieć na temat mojego „niby’’ chłopaka. Choć to nawet dobrze, bo wole o tym z nim porozmawiać w cztery oczy.

Z zamyślenia wyrwał mnie głos mamy wołającej na obiad. Przygotowała spaghetti . Tata z mamą już siedzieli przy stole.

-Jak tam? Plecy nie bolą?

-Na szczęście nie i oby tak zostało.- odpowiedziałam nabierając sobie porcję jedzenia na talerz.

-To co, może w następnym tygodniu jedziemy na kręgle?- zaproponował tata.

-O! Pewnie, świetny pomysł.- bardzo się ucieszyłam na tę wiadomość, uwielbiałam tam spędzać czas z rodzicami.

-No nie wiem, czy to taki dobry pomysł. Gabi powinna jeszcze odpoczywać. Nie dość, że wraca do szkoły, to jeszcze będzie przemęczać się na kręglach.

-Mamo, proszę cię, nie przesadzaj. Ja już jestem zdrowa, a co dopiero za tydzień.

-Gabi spokojnie, być może mama ma rację. Jeszcze okaże się jak pójdziesz na wizytę do doktora.- tata teraz zawsze trzyma stronę mamy po tym jak namawiał ją do tego, aby wróciła do pracy, a tymczasem zdarzył się ten wypadek. Przecież ja też ją do tego namawiałam i tata nie ma prawa czuć się winnym.

-Dobrze, wstrzymajmy się na razie z tą decyzją.- przez resztę obiadu fajnie się nam rozmawiało, ale atmosfera była trochę napięta. Reszta dnia minęła mi szybko. Troszkę leniuchowałam i spędzałam czas z rodzicami.

Rano obudziłam się i była 9.00. Skorzystałam z toalety i poszłam sobie przygotować śniadanie. Zauważyłam, że u mnie trochę się nabałaganiło i wzięłam się za porządki. Nigdy za tym za bardzo nie przepadałam, ale tym razem w pewnym sensie sprawiało mi to przyjemność. Był to dla mnie taki znak, że jestem już zdrowa i mogę wykonywać wszystkie czynności, które podczas choroby mama kazała mi odpuszczać. Nie miałam i tak nic innego do roboty, więc posprzątałam na błysk i dół i górę. Wreszcie przy sprzątaniu ten czas minął mi trochę szybciej. Podczas choroby bardzo mi się dłużył. Zanim się zorientowałam mama zdążyła już przyjechać i wzięłyśmy się za obiad.

-Gaba, sprzątałaś, prawda?? Jest bardzo czysto.

-Tak mamo posprzątałam cały dom i poodkurzałam, a kręgosłup w ogóle mnie nie boli.

-Przecież mówiłam ci, że masz odpoczywać, a ty niepotrzebnie sprzątasz cały dom.- mama trochę się zaniepokoiła.

-Ale mamo, to jest najlepszy dowód na to, że jestem już zdrowa, a poza tym ile można odpoczywać?

-Dobrze, powiedzmy, że trochę cię rozumiem, ale przecież mogłam to zrobić sama.

-Wiem, ale nudziło mi się.- mama trochę się już rozchmurzyła.

-A może chciałabyś, żebym wzięła sobie jeszcze urlop?- o nie, znowu zaczyna.

-Mamo, przestań nie ma takiej opcji, nie zgadzam się, a poza tym pewnie i tak byś już nie dostała. Nie nudzi mi się aż tak, żebyś musiała brać wolne.

-Dobrze, już dobrze, koniec tematu.- niedługo po rozmowie wrócił tata i dzień trwał tak jak zwykle.

 

Dziś niedziela, byłam w kościele o 9.00 i teraz czekam na Paulinę. Rodzice pojechali do restauracji, a potem do kina, żebym mogła pobyć z Pauliną sama. Przygotowałam mały deser i został jeszcze obiad ze wczoraj, więc gdyby była głodna, mam ją czym poczęstować. Nie mogę się doczekać, choć nie wiem jak to w ogóle będzie wyglądać. Może ona nadal jest na mnie zła? Może przyjdzie wytłumaczy mi coś z majzy i pójdzie sobie? Nie wiem tego, ale wiem, że dzisiaj muszę jej wszystko wyjaśnić.

Paulina powiedziała, że przyjdzie około 13.00, a jest 12.00. Nie mogę się doczekać i niewiadomo czemu, ale jestem bardzo zestresowana. Przecież ma przyjść do mnie przyjaciółka, nie ma w tym nic dziwnego.

Jest 13.00, a jej dalej nie ma. O co chodzi? Czy nie przyjdzie? Czemu mi nie powiedziała? Nagle z zamyślenie wyrwał mnie dźwięk komórki, pobiegłam po nią jak szalona z nadzieją, że to Paulina przysłała sms-a, ale to tylko znów przysłali mi jakąś idiotyczną promocję. Stałam zawiedziona na środku pokoju i nie wiedziałam co mam robić. Czekać, czy zadzwonić do niej i właśnie w tej chwili rozległ się dzwonek od drzwi.

- Cześć, wejdź – otworzyłam drzwi i z ulgą zobaczyłam, że to ona.

- Hej, przepraszam cię za spóźnienie, ale tramwaj mi się spóźnił – teraz też mi ulżyło, bo nie potrzebnie się zamartwiałam, a spóźniła się tylko 10 minut.

- Nic się nie stało… - i tak naprawdę nie wiedziałam co mam powiedzieć, ale na szczęście chyba nieświadomie wybawiła mnie z opresji.

- To co gdzie idziemy?

- Choć do salonu będziemy miały więcej miejsca. –salon był duży i dobrze oświetlony przez światło wbijające się dwoma dużymi oknami.

- To od czego zaczynamy od matematyki?

- Tak pewnie – wcale nie chciałam tak jej odpowiedzieć, ale nawet nie wiedziałam jak zacząć z nią rozmowę. Później tłumaczyła mi coś przez godzinę i na moje szczęście materiał okazał się nawet łatwy.

- Może jesteś głodna?

- Nie dzięki, jadłam niedawno. – nie to chciałam usłyszeć.

- No dobra, ale musisz spróbować chociaż trochę deseru, sama robiłam – szczerze się do niej uśmiechnęłam, ale ona nie odwzajemniła tego.

- Skoro nalegasz. – przeszłyśmy do kuchni.

- Proszę – powiedziałam podając jej upieczony przeze mnie sernik. Ja też sobie nałożyłam kawałek i zauważyłam, że zrobiło się trochę niezręcznie. Pomyślałam, że teraz jest najodpowiedniejszy moment, żeby zacząć rozmowę na ten ciągle dręczący mnie temat.

- Paulina… - nie wiedziałam co mówić dalej – zanim się rozchorowałam Mateusz powiedział, że ktoś rozniósł o mnie jakieś plotki. Chciałam ci to wszystko teraz wytłumaczyć, wiem, że to trochę późno, ale nie było wcześniej okazji się spotkać. – Paulina patrzyła na mnie nie odrywając wzroku, a jej oczy jakby mówiły „wreszcie to się wyjaśni’’. – Podobno ktoś powiedział, że mam chłopaka i nic wam o tym nie powiedziałam. W dodatku ciągle dawałam szansę Mateuszowi mając na boku niby chłopaka, ale to wszystko jest nieprawdą. Wiem, że teraz może mi nie wierzysz, ale pomyśl logicznie, po co miałabym was okłamywać? Jaki miałabym mieć w tym interes, oprócz takiego, że tak jak teraz straciłabym swoich najlepszych przyjaciół?

- Gabi, ja nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć? Skoro to nie prawda to czemu do nas chociaż nie zadzwoniłaś? Ty nie odzywałaś się do nas cały czas i z naszej strony to wyglądało tak, że masz nas gdzieś, że teraz wystarcza ci tylko ta twoja nowa miłość! – na jej twarzy pojawiło się zdenerwowanie.

- Ja próbowałam się z wami kontaktować, ale wy nie chcieliście do mnie przyjść tylko dzwoniliście i po pytaniu jak się czuję rozłączaliście się, a ta rozmowa nie jest na telefon. Tak naprawdę na Facebook-u gdy widzieliście, że jestem dostępna od razu się wylogowaliście. Po prostu mnie unikaliście! Ja też mam do was żal bo uwierzyliście jakiemuś dupkowi, który naopowiadał wam jakichś głupstw! Ja zostałam sama, tacy z was przyjaciele, że nawet mnie nie odwiedziliście nawet nie próbowaliście tego rozwiązać! To jest ta nasza przyjaźń, która się rozpadnie przy każdej puszczonej plotce, tak?! – poniosło mnie, łzy zaczęły mi spływać po policzkach. Poczułam ukłucie w sercu i poczułam, że tak naprawdę nie mam już żadnych przyjaciół, że oni mnie zostawili! W tym momencie miałam wykrzyczeć jej wszystko co o niej myślę, to że jest zwykłą… i wtedy Paulina do mnie podbiegła i mocno mnie przytuliła, poczułam jak bardzo mi jej brakowało i jak wiele dla mnie znaczy. Tkwiłyśmy tak w uścisku kilka minut i poczułam, że ona mi już uwierzyła.

- Już wszystko rozumiesz?

- Tak Gabi rozumiem cie i rozumiem również to, że my też popełniliśmy błąd. Masz rację, powinniśmy przyjść i z tobą porozmawiać. Nie powinniśmy uwierzyć temu palantowi, ale Mati skojarzył fakt, że ty nie chcesz z nim być i pomyślał, że to dlatego, że masz chłopaka. Ja dopiero teraz zrozumiałam, że to idiotyczne, że nie miałabyś powodów, żeby tak mówić i nas okłamywać. Gabi, przepraszam cię tak strasznie cię przepraszam. – spojrzałam jej głęboko w oczy i po chwili zobaczyłam jak łzy napływają jej do oczu. Tym razem to ja ją mocno uścisnęłam.

- Ja też was rozumiem, tylko teraz muszę spotkać się z Matim. Z nim też muszę sobie wszystko wyjaśnić. – w tej chwili przypomniałam sobie sytuację z pod szkoły. Gdy wtedy Mateusz spotkał się z jakąś dziewczyną – Pati, a wiesz coś może o tym, że Mateusz ma jakąś nową dziewczynę?

- To znaczy… - bardzo się jąkała jakby to miało mnie zaboleć i jakby wcale nie chciała mi tego mówić – to chyba nic poważnego. Na razie się tylko spotykają i nie wygląda to na jakiś poważny związek. – faktycznie zabolało.

- Przedstawił ci ją? – nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam.

- Tak, kiedy w szkole usiadłam obok niego na przerwie ta dziewczyna podeszła do nas i wtedy się poznałyśmy. Wydaje mi się, że jest spoko, – i w tym momencie zauważyłam, że pożałowała ostatniego wypowiedzianego zdania. – ale na przerwach ani nigdzie nie widziałam ich żeby się całowali, chyba że na powitanie.

- Dobra nie ważne to nie moja sprawa – nie chciałam tego dłużej słuchać.

- Gabi, przyznaj się zabolało cię to? Czujesz coś do niego?

- Paulina przepraszam cie, ale nie mam teraz ochoty o tym rozmawiać.

- Ok, nie nalegam – potem chciałyśmy wrócić do nauki, ale po 15 minutach stwierdziłam, że to łatwe i nie musze tego więcej ćwiczyć. Zrobiłyśmy sobie mrożoną kawę (to nasza ulubiona) i zaczęłyśmy plotkować o znajomych w naszej szkole. Tak jak zawsze obgadywałyśmy dziewczyny z młodszych klas i mówiłyśmy o przystojnych chłopakach, którzy się nam podobają. Wtedy usłyszałam coś czego się nie spodziewałam.

- I co? Jak ma na imię? Jak wygląda? Całowaliście się? Jesteście umówieni na następne spotkanie? – zasypałam ją masą pytań na temat chłopaka, którego poznała ostatnio jak była w kawiarni.

- No co ty! Widziałam się z nim tylko raz, ale owszem jesteśmy umówieni na następne spotkanie. Ma na imię Michał i jest mega przystojny, przynajmniej dla mnie.

- No tak, ale opowiedz kto kogo zagadał i w ogóle! – aż miałam ochotę skakać ze szczęścia.

- W ogóle to było trochę dziwne. Siedziałam w ,,Prymusie’’ - (to nasza ulubiona kawiarenka) – i czytałam książkę, a on podszedł do mnie i po prostu zapytał co czytam. Byłam trochę zaskoczona jego bezpośredniością, ale ja lubię takich facetów. Gdy tylko go zobaczyłam od razu mi się spodobał. Jest przystojny, wysoki, dobrze zbudowany, ma piwne oczy, jest blondynem, i w ogóle to mogłabym go wychwalać bez końca po prostu, chyba się zakochałam w nim od pierwszego obejrzenia.

- O czym dalej rozmawialiście?

- No więc, odpowiedziałam mu co czytam, a on zrobił to samo, później on przedstawił mi się i zaproponował mi kawę. Oczywiście zgodziłam się i zaczęliśmy sobie o nas opowiadać. Mówił, że mieszka niedaleko tej kawiarenki i często tu bywa. Wprowadził się tu niedawno i nie zna za dobrze miasta i niestety chodzi do innego liceum niż my, ale plusem jest to że przez to że nie zna miasta umówiliśmy się jutro pod Prymusem i ja będę oprowadzać go po mieście.

- To super, będziesz mi musiała wszystko opowiedzieć, nawet nie wiesz jak się cieszę.

Potem temat znów się zmienił i w końcu nadeszła pora aby się ubrać do kościoła. Niestety Paulina musiała wracać do domu ponieważ oni czasami jeżdżą do jej dziadka, któremu zmarła żona i jest samotny. Po prostu brakuje mu towarzystwa. Rodzice w tym czasie zdążyli już wrócić i wcześniej ode mnie poszli spacerem do Kościoła. Mi zostało trochę mało czasu bo Msza zaczyna się o szesnastej a jest dwadzieścia po piętnastej. Musiałam szybko wyprasować moją jedną z ulubionych, blado zieloną sukienkę, zrobiłam sobie szybko makijaż, ubrałam czarne szpilki i wyszłam z domu. Do Kościoła musiałam iść szybkim krokiem, ale zdążyłam na za pięć. Popołudniowa Msza jest krótka więc z rodzicami w domu byłam już za piętnaście siedemnasta. Potem jak zwykle w niedziele zjedliśmy razem kolację, spakowałam się do szkoły i reszta dnia bardzo szybko mi zleciała.

Rano chyba po raz pierwszy obudziłam się wyspana. Wszystkie czynności wykonywałam mechanicznie i z zapałem ponieważ jak najszybciej chciałam znaleźć się w szkole. Jak na złość tramwaj się spóźnił i przed lekcjami nie miałam w ogóle czasu porozmawiać z koleżankami. Na każdej lekcji (chyba po raz pierwszy) z zaciekawieniem słuchałam nauczycieli. Na przerwach gadałam z koleżankami o minionych przeze mnie aferach szkolnych i nie tylko. Mateusz na moje nieszczęście nie przyszedł dzisiaj do szkoły tak jakby wiedział, że ja wracam i będę chciała wszystko wyjaśnić.

Dzisiaj skończyłam lekcję wyjątkowo wcześnie, ponieważ jedna nauczycielka się rozchorowała, a z nią miałam mieć dwie ostatnie lekcje. Pomyślałam, że wybiorę się z Pauliną do parku na lody, ale ona miała przecież spotkać się z Michałem. Droga ze szkoły do parku jest krótka, musiałam tylko przejść obok komisariatu policji potem wejść w ulicę Jana Pawła II, ominąć szkołę podstawową i na drugim końcu ulicy Mikołaja Kopernika był park. Obok parku zawsze jest budka z lodami i goframi (są naprawdę pyszne), ale żeby się tam dostać musiałam przejść przez środek parku. Gdy szłam w tamtą stronę wyciągnęłam telefon z plecaka i zaczęłam dzwonić do Mateusza, żeby się umówić na spotkanie. Byłam już prawie w centrum parku i trochę zdziwiło mnie, gdy ja wcisnęłam przycisk ,,zadzwoń’’ i w tym samym czasie komuś zaczął dzwonić telefon. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam go. Mateusz siedział na ławce ze swoją nową dziewczyną i całowali się namiętnie. Na dźwięk jego telefonu blondynka zapytała czemu nie odbierze, a on odpowiedział, że w tej chwili jest bardzo zajęty. Wtedy oboje zaśmiali się i zaczęli kontynuować to co przerwali. Poczułam, że aż się we mnie gotuje ze złości i postanowiłam zadzwonić po raz drugi. Tym razem dziewczyna odparła: ,,odbierz, może to coś ważnego’’. Widać było jak Mateusz z niechęcią wypuszcza z uścisku dziewczynę i wyjmuje z kieszeni telefon. Gdy zobaczył kto dzwoni od razu schował telefon z powrotem do kieszeni. Gdy blondynka zapytała kto to, a on odpowiedział, że nikt ważny, ale tym razem nie zaczęli się znowu całować tylko zaczęli rozmawiać.

Obserwowałam tę sytuację zza drzewa i byłam po prostu wściekła, a jednocześnie smutna bo jego słowa mnie uraziły. Zaraz po tym jak po raz drugi zignorował mój telefon do niego, pobiegłam w stronę domu. Najchętniej opowiedziałabym wszystko Paulinie, ale wiedziałam, że nie powinnam jej przeszkadzać podczas randki.

W domu o dziwo nikogo nie było i miałam czas aby sobie to wszystko przemyśleć. Pobiegłam do mojego pokoju i głośno włączyłam muzykę. Jak on mógł mi coś takiego zrobić, ignorował mnie i unikał! Znalazł sobie nową dziewczynę i nic mi o tym nie powiedział, a przecież mówił, że będzie czekał! Ona była ważniejsza ode mnie?! Co on sobie w ogóle myślał?!

Wtedy dotarło do mnie co ja tak naprawdę robię. Przecież mam pretensje o to na co tak naprawdę się sama zgodziłam. Przecież co ja sobie myślałam, że on będzie czekał na mnie całą wieczność?! Przecież jeszcze mu nic nie wyjaśniłam więc miał prawo zignorować mój telefon, a co najbardziej mnie zaskoczyło w samej sobie to, to że on ma prawo mieć dziewczynę. Ja po prostu jestem zazdrosna o niego chociaż nie jest w cale moim chłopakiem. Co ja najlepszego robię?

W tym momencie przestałam się denerwować bo przecież gdyby nawet teraz zerwał z tą dziewczyną i znowu chciał się ze mną związać ja nie chciałabym tego i odmówiłabym mu. Gdy teraz o tym myślę to w sumie dobrze, że ma kogoś niż miałby się smucić dlatego, że nie chce z nim być. Rozumiem teraz jego zachowanie, ale mała nutka zazdrości cały czas we mnie siedzi i chyba tak będzie już zawsze bo to jest osoba, która w moim życiu znaczy bardzo dużo.

Myślałam tak jeszcze godzinę i w końcu wrócili rodzice. Zjedliśmy razem obiad i zaczęłam odrabiać lekcję. Z tego wszystkiego zapomniałam o tym, że Paulina miała dzisiaj randkę z Michałem. Postanowiłam do niej zadzwonić choć jest już późno.

- Cześć i jak?

- Hej, no po prostu fantastycznie, dawno nie spotykałam się z żadnym chłopakiem.

- No i co robiliście? – poczułam, że i mnie ogarnia lekki dreszczyk pozytywnych emocji.

- Najpierw spotkaliśmy się pod kawiarenką i zaprosił mnie na lody. Świetnie mi się z nim gadało, trochę opowiadaliśmy sobie o naszym życiu prywatnym, mówił, że w przyszłości chciałby być prawnikiem więc na pewno pójdzie na studia.

- Czyli kandydat idealny? – byłam równie zachwycona jak ona.

- Dokładnie tak, ale słuchaj co było dalej – później poszliśmy i pokazywałam mu różne ciekawe miejsca, cały czas rozmawialiśmy o sobie, a on często prawił mi komplementy. W ogóle już pod Prymusem powiedział, że pięknie wyglądam. Chodziliśmy tak do dwudziestej i w końcu zaproponował, że odprowadzi mnie do domu. I teraz jest najlepsze. – czułam, że rozmawiając ze mną skacze z radości.

- No mów, co było dalej?

- Gdy staliśmy przed moją bramą on zaprosił mnie do kina w środę, potem jeszcze chwile gadaliśmy i on pierwszy powiedział, że musi iść, Więc pożegnałam się z nim i ruszyłam w stronę furtki. Wtedy on złapał mnie za rękę, przyciągnął do siebie i pocałował mnie w usta.

- Co ty mówisz? Niemożliwe, już na drugim spotkaniu?! – byłam zaskoczona tym co usłyszałam.

- Tak! To znaczy, wiesz to nie był jakiś długi pocałunek tylko takie cmoknięcie, a najlepsze, że tylko jak mnie pocałował powiedział jeszcze raz: ,,pa’’ i po prostu odszedł sobie zostawiając mnie tak na ulicy.

- Typowy facet, on po prostu rozkochuje cie w sobie takim zachowaniem. Powiedz mylę się?

- Nie, masz całkowitą rację z każdą minutą spędzoną z nim jestem coraz bardziej w nim zakochana, – nagle zmieniła temat i zapytała mnie o coś o czym nie miałam ochoty rozmawiać – a co u ciebie? Rozmawiałaś z Mateuszem?

- Przepraszam cię Pati, ale nie mam ochoty o tym gadać. Opowiem ci w szkole. –chyba wyczuła, że nie wszystko poszło po mojej myśli i zmieniła temat. Rozmawiałyśmy jeszcze jakieś piętnaście minut, ale ja musiałam jeszcze skończyć zadanie z polaka, a potem czytając książkę w łóżku zasnęłam dosyć wcześnie.

Dzisiaj obudziłam się zanim jeszcze zadzwonił budzik. Skorzystałam z toalety, zjadłam śniadanie i musiałam się spakować do szkoły. Później zrobiłam sobie makijaż, a czasu zostało mi jeszcze dosyć dużo. Około piętnastu minut do odjazdu tramwaju nie licząc dwudziestu minut na dojazd do szkoły. Myśląc o tramwaju pomyślałam o Mateuszu domyśliłam się, że pewnie dziś przyjdzie do szkoły, ale odwiezie go tata. Zapewne w szkole będzie dużo wcześniej niż zazwyczaj bo jego tata bardzo wcześnie jeździ do pracy. Zdecydowałam, że zamówię taksówkę i nie będę marnować więcej okazji na spotkanie z Matim. Od razu chwyciłam za telefon i zamówiłam taxi.

Już po dwudziestu minutach byłam w szkole i nie myliłam się. Mateusz siedział na korytarzu z jakimś kolegą. Uczniowie zawsze przychodzą do szkoły chwilę przed rozpoczęciem lekcji, więc na korytarzu było mało osób. Gdy Mateusz mnie zobaczył trochę się przestraszył. Chyba nie spodziewał się mnie o tej porze. Przez chwilę udawał, że mnie nie widzi, ale ja podeszłam do niego i nie mógł już dalej udawać.

- Cześć – powiedziałam pierwsza.

- Cześć – odpowiedział bez entuzjazmu.

- Możemy pogadać?

- Przecież gadamy – odpowiedział wymijająco.

- W cztery oczy – powiedziałam i spojrzałam błagalnie na jego kolegę siedzącego obok, a gdy zdecydował się nas opuścić odwdzięczyłam mu się uśmiechem.

- Więc zostaliśmy sami, a jak tam u ciebie? Już wyzdrowiałaś?

- Tak wyzdrowiałam, ale… - chciałam przejść do sedna sprawy lecz on ciągle mi przerywał.

- To super, a radzisz sobie z zaległym materiałem? – Mati ciągle udzielał wymijających odpowiedzi.

- Tak, Paulina mi pomogła, ale teraz chciałabym porozmawiać o czymś innym. – wreszcie pozwolił mi dojść do słowa.

- O co chodzi?

- Chciałam porozmawiać o tym co wydarzyło się przed moją chorobom.

- Właśnie miałem cię o to zapytać. Jak tam z twoim nowym chłopakiem? Jak ma na imię? Tomek? – nie spodziewałam się takiej odpowiedzi. Co on w ogóle sobie myślał?!

- Mateusz, proszę cie przestań! Właśnie to chciałam wyjaśnić! Nie ma żadnego chłopaka jasne?

- Gabryśka proszę cie! Przestań już kłamać, a w ogóle nie mam ochoty z tobą rozmawiać. Cześć! – wydarł się na mnie, a potem po prostu zaczął odchodzić w stronę chłopaka, który wcześniej od nas odszedł.

- Mateusz zaczekaj! A ty niby jesteś taki święty co?! Masz dziewczynę i nic mi nawet nie powiesz? Tobie to już wszystko wolno, a mi nic?

- Tak mam dziewczynę, ale to ty pierwsza zaczęłaś nas okłamywać. Wiesz ja dalej czekałem i wierzyłem, że może nam się udać, a ty bawiłaś się mną jak jakąś zabawką! – jeszcze nigdy nie widziałam go tak wściekłego, a jednocześnie smutnego.

- Mateusz ja nie mam żadnego chłopaka jasne?! Cokolwiek i ktokolwiek ci to powiedział to jakieś bzdury. Gdybym była w związku powiedziałabym ci to bo nie miałabym powodu tego ukrywać. Pomyśl logicznie!

- Pewnie! Jaką jeszcze historyjkę masz zamiar mi wcisnąć co? – on mi nie wierzy, a ja nie wiem jak mam go jeszcze przekonać.

- Mateusz, proszę cię czy ty w ogóle siebie słyszysz?! Skoro tak sądzisz, to proszę podaj powód dla którego miałabym cie oszukiwać! Ty jesteś na mnie obrażony, ale powiem ci coś! Tak naprawdę to wy razem z Pauliną najbardziej mnie skrzywdziliście.

- My, ciebie? Co ty w ogóle mówisz? – starał się nie okazywać tego po sobie, ale widziałam, że powoli prawda docierała do niego.

- Tak, wy! Bo to wy uwierzyliście w jakąś pierwszą plotkę o mnie, a w dodatku zamiast przyjść i wyjaśnić to ze mną, wy po prostu się ode mnie odwróciliście i to ja zostałam sama! Wiesz co ci jeszcze powiem? Miłość powinna opierać się na zaufaniu, a jak widać ty nie darzysz mnie ani jednym, ani drugim!

- Gabi ty nie masz pojęcia co ja do ciebie czuję… - chyba w tym momencie dotarło do niego, że zrobił błąd nie wierząc mi i chciał mnie przeprosić, ale tym razem to ja mu przerwałam.

- Mam większe pojęcie niż ci się wydaje! Wiesz, teraz mam przynajmniej pewność, że nic do mnie nie czujesz bo gdyby było inaczej przyszedłbyś do mnie, porozmawiałbyś ze mną i to mi byś uwierzył! Ty po prostu poszedłeś sobie do innej dziewczyny, a ona wspaniale się tobą zaopiekowała!

- Gabi, ale…

- Mam gdzieś co masz mi więcej do powiedzenia i najlepiej idź się wypłacz do swojej dziewczyny bo właśnie tu idzie – gdy to powiedziałam Mateusz odwrócił się w przeciwnym kierunku, żeby sprawdzić czy mówię prawdę, a ja w tym czasie wybiegłam ze szkoły bo nie chciałam z nim dłużej rozmawiać. Próbował mnie zatrzymać, ale nie miałam ochoty przebywać w jego towarzystwie, a co dopiero w towarzystwie tej blondyneczki. Postanowiłam nie wrócić już do szkoły nie miałam ochoty się z nim widzieć do końca dnia. Szłam drogą i rozmyślałam o całej sprawie, po chwili poczułam jak do oczu zaczęły mi napływać łzy. To co on zrobił naprawdę mnie zabolało. Wróciłam taksówką do domu i rzuciłam się na łóżko z płaczem.

Średnia ocena: 3.8  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • NataliaO 11.01.2015
    Bardzo mi się podobała ta część jakieś reakcje, bohaterka w końcu trochę nabrała rozpędu. Świetnie mu powiedziała i dobrze, że sobie poszła. 4:) czekam na dalszą część:)
  • Neli 16.01.2015
    Ciekawe i ładnie opisane. Czekam na nową część :*
  • Judy 16.01.2015
    Dzięki :D Już za niedługo się pojawi :)
  • Sileth 17.01.2015
    Hmm... Jest coraz bardziej ciekawe, ale mogłaś to podzielić na krótsze części ;) Czekam na kolejne części
  • Judy 18.01.2015
    Dzięki :D Następnym razem tak zrobię ;-)
  • BreezyLove 23.02.2015
    Z każdą częścią jest coraz lepiej i ciekawiej :) idę dalej. 4 :)
  • Slugalegionu 29.06.2015
    Cóż by tu rzec. Nie powinnaś używać nawiasów w opowiadaniach. To w sumie jedyny minus. Jeśli faktycznie następne części będą krótsze to będę miał na co narzekać: ) Mówiłem już że zwykle nie czytuję romansów? Ten chyba będzie wyjątkiem. Zasłużona czwóreczka.
  • Judy 29.06.2015
    No cóż, na prośbę czytelników następne rozdziały są krótsze :D Dzięki, że pomimo tej zasady mój przeczytasz ;-)
  • Slugalegionu 29.06.2015
    Nie ma sprawy.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania