Z wizytą u mechanika Kwantowa
- Proszę zobaczyć na to autko. Nówka sztuka niestukana. Tylko trochę mu się ostatnio blacha wygięła.
- A co się stało?
- Gdyby tak po ludzku powiedzieć to potknął się i spadł ze schodów.
- Aha.
- No. To będzie dużo kosztować?
- Trochę tak.
- Spokojnie, ubezpieczalnia wszystko pokryje. Mam wykupione wszystkie możliwe ubezpieczenia. AC, OC, WC i wiele innych.
- Wie pan, tylko krążą plotki że ten pański samochód staczając się ze schodów zapewne zupełnie przypadkowo wpadł na inne auto. A do tego był pijany.
- Co najwyżej lekko nietrzeźwy. Kto tak mówi?
- Tak się składa, że właściciel wozu, na który spadł pański pojazd, zostawił go także u nas do naprawy. Padło z jego ust wiele niemiłych słów w pana kierunku.
- Tak? A co powiedział?
- Gdyby pominąć wszelkie przekleństwa, wulgaryzmy i inne niecenzuralne słowa, to w zasadzie cały czas milczał.
- A co mnie obchodzi jakiś nawalony popieprzony szaleniec? Zwykłe kłamstwa.
- A gdybym panu powiedział, że to ja jestem tym kierowcą, w którego samochód pan uderzył, jadąc po pijaku?
- Co? Niemożliwe.
- Z chęcią wyklepię panu maskę i urwę kilka części.
- Eee...To ja przyjdę kiedy indziej... ktoś inny przyjdzie. Do widzenia.
Komentarze (5)
Ktoś cię nie lubi chyba
Ot scenka, ale zacna.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania