Poprzednie częściZ życia nastolatki (1) pożegnanie

z życia nastolatki (2) nie wszystko stracone

Po rozmowie z Anastazją popędziłam do domu tak czekał na mnie samochód. Nic tylko wsiąść i jechać... A szkoda, że nie powiedzieli mi o tym wcześniej... Biedna Anastazja, Już mi jej brakuje...

 

***

 

Jadę samochodem nic tylko zapach spalin. Ohyda! Tato kieruje, a mama czyta katalog. Ja włączam telefon i SMS-uje z Anastazją.

 

***

 

Jesteśmy na miejscu. Mieszkać będę w dość dużym jedno piętrowym domie o żółto-czerwonych barwach. Po bokach są dwa duże okna z muślinowymi firankami. Z przodu domu stoją ogromne drzwi, z jasnego drewna. Od strony drogi można zauważyć malutki balkonik od mojego pokoju (tak mi mama powiedziała).

 

-Ok! to jesteśmy! - powiedział tato ocierając pot z czoła po długiej trzy- godzinnej wycieczce samochodowej.- Nasz dom jest od razu umeblowany. U ciebie Anielko, w pokoju stoi ogromne łóżko i...

-No tato, nie zdradzaj mi szczegółów – odpowiedziałam, a rodzice poszli obejrzeć po raz setny mieszkanie. Przez całą drogę i aż do teraz myślałam tylko i wyłącznie o Anastazji, aż do tej chwili.

 

Teraz drogą przechodził blondyn w moim wieku o przecudownych, błękitnych oczach. Ubrany był w koszulke w kradke oraz jeansowe spodnie. Spojrzał na mnie kątem oka i przyjacielsko podał rękę.

 

-Hej, jesteś nowa? Mam na imię Leon- przywiał się nieznajomy.

 

-Aniela. Tak właśnie tu przyjechałam, nigdy tu nie byłam i nie znam tego

miejsca- moje oczy zaczęły błyszczeć gdy zobaczyłam tego chłopaka, uśmiechnęłam się, rumieńce na tważy... Co sie ze mną dzieje?! Zamiast zamartwiać się na śmierć co myśli sobie o mnie Anastazja, ja się... zakochuje?

 

-Heh to widać, że jesteś nowa. Naprawdę nigdy tu nie byłaś?- zapytał podejrzliwie.

 

-No, nigdy nawet nie wiem jak się ta miejscowość nazywa...- o nie! Rumieńce! Coraz większe! Coraz bardziej większe!

 

-Może chciałabyś abym cię oprowadził?- popatrzył się na mnie swoimi błyszczącymi oczami... Jak mogłabym mu odmówić?

 

-Tak, może się nie zgubie w przyszłości- nie, nie, nie nie wierzę w to! Oprowadza mnie nieznajomy! Ale jaki śliczny i te jego perfumy!

 

***

 

W mignieniu oka zwiedziliśmy pół miasta. Tylko pół po trzech godzinach mama zadzwoniła, abym przyszła na obiad i na miłość boską nałożyła czapkę. Ach te mamy...

 

-Może cię podprowadzić? Mieszkam niedaleko -znowu nalegał.

-Tak, dziękuje miły jesteś – to już jest przegięcie! Jestem czerwona jak burak! Muszę coś z tym zrobić.

Leon mnie podprowadził pod sam dom. Po drodze dowiedziałam się godzie on sam mieszka. Teraz się wymieniliśmy numerami telefonów ,,jakbym się zgubiła" i poszłam na obiad.

Kotlety mielone. Jakby po prostu gorszego obiadu nie mogli zrobić! Mama mówi, że jestem chuda i muszę jeść, lecz w dzisiejszych czasach mówi się ,,być szczupłą i zadbaną". Po jak zawsze niedokończonym obiedzie poszłam na górę do pokoju idą napotkałam za sto drzwi, ale wiedziałam które były moje- w kolorze różowego złota. Mówią, że jestem za duża na takie rzeczy ale w końcu to mój pokój i nic im do tego...

 

W pokoju stało orgromne, białe łóżko z mnóstwoma poduszkami w ksztaucie emotikonek. Obok stała również białała komoda z trzema szufladkami. Naprzeciw niej było okno z pięknymi firankami. Przy nim było biórko wyposarzone w fotel obrotowy. Główną część mojego pokoju stanowiły szafy i regały na których były stosy książek, plakatów i oczywiście kurzu.

 

Zaraz po moim wejściu wpadła mama i kazała mi powycierać kurze, odkurzyć, umyć podłogi itd. Więc gdy poszła włączyłam se muzykę i poszłam po ściereczke do kurzy...

 

***

 

Po upływie zaledwie godziny, dowiedziałam się, że mam gościa i, że właśnie zmierza na górę. Nie miałam wątpliwości. To był Leon.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Neli 11.03.2018
    "Białała" po prostu biała ????
    Ten rozdział mnie nie przekonał. Czuć w nim fantazję. Jednak widzę w Twoim sposobie pisania, że jest nadzieja, by Twoje teksty stały się kiedyś całkiem niezłe. 3

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania