Poprzednie częściZ życia nastolatki (1) pożegnanie

z życia nastolatki (7) najnowsze nowinki

Tygodnie mijają czas, leci coraz szybciej i szybciej... Nawet nie przypuszczałam, że miną cały miesiąc. Październik- kojarzy się z błotem i deszczem, ale ma w sobie moc kolorów liści. Jakże dzisiaj jest kolorowo za oknem. Trawa, liście... Tylko nieszczęsny Michel zasłania widok, wymachując już od pół godziny dziwne znaki, których zresztą i tak nie rozumiem.

 

W końcu zadzwonił do drzwi. Jestem nim wykończona! On ciągle coś do mnie mówi, pisze, pokazuje pod oknem... Nie mam już do niego siły.

 

Ale zaraz... Przecież on jest na ulicy, a dzwonek jest pod moim domem. To musi być ktoś inny!

 

Szybko zeszłam na dół i otworzyłam drzwi. Listonosz, wiedziałam! Wręczył mi paczkę i zaczął rozglądać po bokach, jakby czegoś się obawiał. Ach tak! Przecież ten listonosz, to brat Pizzara, który zobaczył kosmitów.

 

Dobra wsiada do furgonetki i jedzie dalej. O Michel biegnie, on mi nie da żyć. Idę na górę.

 

Schody zaczęły trwać w nieskończoność, ale to pewnie przez tę paczkę. Była okropnie ciężka! Kiedy już byłam na ostatnim stopniu zauważyłam napis:

 

,, Dla najlepszej przyjaciółki!

 

Anastazja

 

Ps. zadzwoń jak dostaniesz.

 

A."

 

Położyłam paczkę na łóżku, ostrożnie zerwałam papier i odpięłam wszelkiego rodzaju ozdoby. Następnie włożyłam rękę i... Coś szeleści, ale niespodzianka musi pozostać niespodzianką.

 

Wykręciłam numer telefonu Anastazji. Odebrała.

 

- Hej co tam?- dopytywał głos z telefonu.

 

- Przysyłałaś mi coś?

 

- Już przyszło?! Dobra to otwieraj!

 

W paczce znajdowała się mała paczka żelek, parę wspólnych zdjęć oraz naszyjnik serce (drugą połówkę miała Anastazja).

 

Ja mówiłam o wszystkim co widzę, co mi się podoba, co czuję, a Anastazja mówiła jak jej smutno, albo co mówią o mnie w szkole.

 

Albowiem Peny myślała, że Anastazja nie mówi poważnie twierdząc, że wyjechałam, a potem sobie wmówiła, że z pewnością umarłam, gdyż przez cały miesiąc się nie pokazywałam. Diana i Karina na pamiątkę przysłały mi dwie muszelki, które znajdę na dnie pudełka, Alfred wyznał, że się we mnie kochał, a Anastazja musi teraz siedzieć z Rubby, której tak nienawidzi, bo odebrała jej chłopaka.

 

Przyjaciółka mówiła mi o wszystkim i wszystkich. Rozmawiałyśmy tak dwie godziny. W końcu raczyła się zapytać co u mnie.

 

- A jak tam z twoją miłością? Z tym Leonem?

 

- A... Muszę ci powiedzieć, że całkiem nie źle. Tylko te Michel, o którym ci opowiadałam ciągle się dobija do drzwi mojego domu.

 

- To wyjaśnia te ciągłe dzwonki w trakcie rozmowy- zaśmiała się.- Wiesz, przepraszam muszę już kończyć do przyjechała do mnie kuzynka. Porozmawiamy znowu innym razem. A! Przyjedź do mnie w wakacje!

 

Pip.

 

Było to straszne uczucie: Ja, sama w domu; Michel dobijający się do drzwi, a teraz przyjaciółka zakończyła rozmowę... Dla mnie jest to smutne.

 

Nagle coś zaczęło wibrować w moim plecaku. Tak, telefon. Tym razem dzwoniła Lucy.

 

- Hej! Masz czas się przejść? Nudno mi bez ciebie. A wkuwanie z biologi, nie wchodzi w grę, a poza tym, muszę ci coś powiedzieć!

 

- Dobrze mogę wyjść, ale to ty po mnie przychodzisz, bo jak słyszysz Michel od paru godzin się do mnie dobija.

 

- Rozumiem. To do zobaczenia!

 

- Pa.

 

***

 

- Aniela przepraszam wiem, że mnie nie nienawidzisz, ja się zmienię tylko powiedz co jest we mnie złego, proszę przebacz mi...- wyszeptał Michel, gdy Lucy zjawiła się pod domem, po czym przyklękną i pokazał mi bukiet kwiatów.

 

Zatkało mnie. To dlatego ciągle dzwonił ...

 

- To jak przebaczysz mi?- Zapytał tworząc minę grzesznika.

 

- No, ale zaraz... Co ja mam ci przebaczyć?

 

- Ym? Nie no... Nic, nic. Po prostu chodzi mi o... o te.... No wiesz.... te... Ym... te uczynki które... Które ten... Te, które ci sprawiły przykrość- powiedział niepewnie.

 

Na twarzy Michela, pojawiła się nadzieja. On chyba coś przeskrobał... Czy ja o czymś nie wiem?!

 

- No dobra możemy żyć w ,,zgodzie", ale już nie biegaj za mną w szkole... A i jeszcze nie przychódź do Leona, nie szpieguj mnie i idź z tąd- odparłam zadowolona stawiając nowe warunki.

 

***

 

-Dobra poszedł- wmawiała mi Lucy, gdy w kuchni zajadałyśmy lody.

 

- To, co mi chciałaś powiedzieć?

 

- Będzie wycieczka w góry!- zachwyciła się Lucy.

 

- Hm... A kiedy?

 

- No jeszcze nie wiadomo, ale następnym semestrze po zimie.

 

- Co?!

 

- Też mnie to zasmuciło.

 

- Ale, dlaczego mówią o tym teraz?

 

- A to moja zasługa- dumnie dodała Lucy.

 

- Chcesz mi powiedzieć, że maczałaś w tym palce?- dopytywałam.

 

- No ma się rozumieć! Zaproponowałam wychowawcy wycieczkę, on się zgodził, zaproponował góry i stwierdził, że gdy nastanie wiosna będzie cieplej i wtedy pojedziemy.

 

- A niech to! A już się zapowiadało ciekawie...

 

- I będzie! To, co ci powiedziałam to dopiero początek! Za tydzień będzie dyskoteka w tym klubie, o którym ostatnio mówiłyśmy!

 

- No to świetnie!

 

- A i jeszcze jedno- zapraszam cię w środę na zakupy! Mam zamiar kupić sobie jakąś fajną sukienkę i myślę, że ty też sobie coś znajdziesz.

 

- Dobra to jesteśmy umówione na środę! Pa!

 

- Do zobaczenia!

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Neli 13.03.2018
    Irytujące są błędy, które popełniasz, mimo że zostały Ci już wytknięte.
    Dlaczego ciągle skaczesz, pisząc raz o tym, co dzieje się teraz, a po chwili pojawia się czas przeszły?
    I zmień w końcu tytuł na poprawny, czyli "nastolatka" przez T.
  • Neli 13.03.2018
    Tym razem +2

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania