Żaba
W pewnej szkole była żaba,
w której uczyć dzieci chciała.
Pierwsze lekcje były względne,
rechotała ciągle coś.
Dzieci nic nie rozumiały,
bo i jakże, bo i co?
Więc na pomysł taki wpadła
by żabiego abecadła
ponauczać wszystkie dzieci
lecz niestety żaden szkrab
choćby wielkim był kujonem
nie ogarnie liter żab.
Poszła więc na geografię
pokazała coś na mapie
nurtem rzeki popłynęła
i dotarła aż na Hel.
Tam się trochę rozejrzała
lecz jej nie spodobał się.
Wystrzeliwszy niczym strzała
do bieguna dokicała
- Trochę zimno - powiedziała -
chciała bym się ogrzać gdzieś.
Trzeba dotrzeć w ciepłe strony,
tam mnie, Oceanie, nieś!
Tak Brazylię odwiedziła,
ciałko pięknie opaliła,
ale mówi:
- Za gorąco,
czas do domu wracać już.
W końcu dzieci za mną tęsknią
i pracować chcę znów móc.
Gdy wróciła, zakumkała.
Wszystkie dzieci wyściskała
i zabrała się do pracy.
W szkole zaszło kilka zmian
dyrektorem został bocian.
Żaba w strachu patrzy nań,
lecz powiada:
- Trudna rada,
może z boćkiem się dogadam.
i mnie nie zje na śniadanie.
Może pizzę chętniej zje
i wypije małą colę
a oszczędzi w zamian mnie.
Komentarze (12)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania