Poprzednie częściZacząć wszystko od nowa - 1

Zacząć wszystko od nowa - rozdział 25

Podjechałam na podjazd i otworzyłam bagażnik, by wyjąć zakupy. Zerknęłam w stronę garażu, lecz samochodu Axa nie było. Zabrałam pojedynczo torby i po zanosiłam do kuchni. Padnięta usiadłam na kanapie w salonie. Moje nogi były opuchnięte, a kręgosłup odmawiał posłuszeństwa. Zdałby się jakiś masaż odprężający na moje zbolałe i opuchnięte ciało.

Co za skurczybyk, powiedziałam na głos. Byłam w ciąży, a tylko ja musiałam się o wszystko martwić. Jego nic nie interesowało, chyba że jego mafijne hobby. Nikt nie wiedział, jak ja tego wszystkiego miałam dosyć. Moją nerwowość przerwało mi głośne burczenie w brzuchu. Na samą myśl uśmiechnęłam się i pogłaskałam brzuch. Na mój dotyk maleństwa zaczęły wariować.

 

- No już idę coś zrobić nam do jedzenia.

 

- Ja dziękuję, nie jestem głodny - usłyszałam głos Axa i głośne trzaśnięcie drzwiami.

 

Odwróciłam się w stronę, z której dobiegał głos mężczyzny. Stał z wkurzoną miną, a jego wzrok wypalał we mnie dziurę. Niby był zły, a niby nieobecny. Czułam, że ten dzień będzie należał do jednych z najgorszych w naszym związku.

 

- Nie mówiłam do ciebie - rzuciłam mu wredne spojrzenie - Jak zgłodniejesz to rączki masz, więc zrobisz sobie sam - Ax nic nie powiedział, tylko udał się do gabinetu, a ja poszłam do kuchni, bo głód dawał mi w kość.

 

Zrobiłam sobie na szybko sałatkę z pomidorem, ogórkiem zielonym, ogólnie ze wszystkim co było warzywem. Do tego podsmażyłam krewetki i usiadłam przy stoliku. Nasycona cudownym jedzeniem i szklanką soku pomarańczowego, wrzuciłam naczynia do zmywarki i udałam się do sypialni, by zażyć poobiedniej drzemki. Kiedy wygodnie się ułożyłam i zamknęłam oczy, zadzwonił telefon. Dzwonił tata.

 

- Tak tatku?

 

- Znalazłem Jacka - ucieszyłam się bardzo.

 

- Daleko jest?

 

- Nawet nie wiesz jak jest blisko. Zaraz wyśle ci adres.

 

- A o tej drugiej sprawie coś wiesz? - miałam nadzieję, że tatko coś wiedział już.

 

- Jeszcze nie. Bądź aniołku cierpliwa - pożegnaliśmy się i tata się rozłączył.

 

Za chwilę dostałam wiadomość z adresem przyjaciela. Faktycznie, Jack mieszkał ponad 50 kilometrów od naszego miejsca zamieszkania. Postanowiłam jutro tam jechać. Ponownie wygodnie się ułożyłam, ale tym razem też nie było mi dane spać, gdyż do sypialni wszedł Ax.

 

- Musimy porozmawiać - wychrypiał.

 

- Sądzisz, że po wczorajszym twym wybuchu mamy jeszcze o czym rozmawiać? Przecież ty i tak mi prawdy nie powiesz - podszedł bliżej i przysiadł na łóżku, plecami do mnie.

 

Zdziwiłam się, że ja miałam w czasie rozmowy oglądać jego umięśnione plecy, które opinała czarna koszulka. Gdyby to był inny moment, inny czas, to zerwałabym z niego tą koszulkę i zatapiała palce w jego gęstwinie włosów. Otrząsnęłam się z tych zboczonych myśli i usiadłam wygodnie, opierając plecy o miękki stos poduszek.

 

- Kocham cię, Martina - nerwowo przejechał dłonią po włosach - Ty i nasze dzieci to mój cały świat. Dlatego nie mogę powiedzieć ci wszystkiego, dla waszego bezpieczeństwa - zakrył dłońmi twarz i zaczął płakać. Chciałam coś powiedzieć, ale nie mogłam, bo Ax zaczął dalej mówić - Zaczęło się to wiele lat temu, przez jeden głupi zakład, a teraz moje życie jest skończone - chciałam wstać i podejść do niego. Nie wiedziałam co oznaczało, że jego życie jest skończone - Zrobiłem coś naprawdę złego, coś za co będę musiał zapłacić życiem za kratami - już miałam coś powiedzieć, ale Axel wstał i wyszedł z sypialni.

 

Jednak moje przeczucie się potwierdziło. Tego człowieka co znaleźli, musiał zabić Ax lub któryś z jego ludzi. Myśl, że Ax mógł kogoś zabić, wcale nie pasowało do niego. Był porywczy, ale nie do takiego stopnia. Nie mogłam siedzieć spokojnie i patrzeć jak mężczyzna, którego kocham, chciał zgnić w więzieniu. Wstałam więc z łóżka i zeszłam na dół żeby rozmówić się z narzeczonym. Oczywiście w salonie ani w kuchni nie było go, ruszyłam do gabinetu, w którym siedział na swoim skórzanym fotelu, a w ręku trzymał szklaneczkę z alkoholem. Weszłam do środka i usiadłam na jego ogromnym, mahoniowym biurku. Ax podniósł niepewnie swoje cudne oczy, które w danym momencie nie miały życia w sobie. Przeraziłam się nie na żarty. Jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie psychicznym.

 

- Ax - wyszeptałam jego imię - Z każdego problemu jest jakieś wyjście. Nigdy nie wolno się poddawać - nadal patrzył się na mnie, jednak nic nie mówił - Kocham cię Anderson i musisz zrobić wszystko, by dzieci miały przy sobie ojca - wstał, przechylił resztę alkoholu i rzucił szklaneczką o ścianę, co wywołało u mnie strach.

 

- Ja umarłem, aniołku - podszedł i wbił się w moje usta natarczywie. Całował mnie tak, jakby miał to być ostatni raz - Kocham cię i zawsze będę - mówił mi to prosto w oczy - Ale nasz związek nie ma szans.

 

- Że co? - ruszył do drzwi - Kurwa, ax! - przystanął.

 

- Musimy się rozstać - powiedział i wyszedł.

 

Przez kilka sekund byłam w szoku. Co on w ogóle do mnie mówił? Jakie rozstanie? Po moim trupie. Wyskoczyłam na tyle szybko z gabinetu, na ile pozwalał mi mój ogromny brzuch.

 

- Anderson! - wydarłam się w jego plecy - Stój ty cholerny draniu! - odwrócił się, a jego twarz była zalana łzami.

 

- Odejdź Martina i zostaw mnie w spokoju. Tak będzie lepiej.

 

- Dla kogo do cholery?! Może dla ciebie, bo dla mnie nie - stał i wbijał wzrok w podłogę, a jego dłonie zaciskały się w pięści.

 

- Dla ciebie i dzieci.

 

- Co ty pieprzysz? Ty, taki zawsze twardy, nie poddający się facet, który walczył zawsze o swoje, teraz zachowuje się jak mały kociak, który ucieka przed psem. Gdzie zniknął mój Axel, mój władczy dominator? - przełknął głośno ślinę i wybuchnął histerycznym płaczem, padając na kolana

 

- Moja przeszłość nigdy mnie nie zostawi - podeszłam do niego i objęłam, całując jego zapłakaną twarz.

 

- Nigdy ciebie kochany nie zostawię. Ty jesteś moim życiem i mym sensem istnienia - wtulił się we mnie mocno.

 

- Aniołku, bez ciebie nie ma mnie - był taki delikatny i cały w bólu - Nie zostawiaj mnie - jego bałaganie w głosie, rozczuliło mnie całkowicie.

 

- Nie zostawię cię. Damy sobie ze wszystkim radę. Będzie dobrze skarbie.

 

Zaprowadziłam go do sypialni i ułożyłam do spania. Ax poprosił mnie, bym była przy nim póki nie zaśnie. Ułożyłam się wygodnie i przytuliłam mojego zagubionego mężczyznę, który zagubił się gdzieś, ale ja pomogę Axelowi odnaleźć właściwą drogę do normalnego życia, które stało przed nami otworem.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania