Poprzednie częściZacząć wszystko od nowa - 1

Zacząć wszystko od nowa - rozdział 27

Obudziłam się kiedy słońce wschodziło na niebo. Axela nie było, ale za to leżała karteczka od niego.

 

Kochany aniele

 

Musiałem wyjść, by coś ważnego załatwić. Nie martw się, wrócę cały i zdrowy. Niczego głupiego też nie zrobię, bo zrozumiałem, że ty jesteś wszystkim o co warto walczyć. Nie długo wrócę i zabiorę ciebie na przejażdżkę i na obiad.

 

Twój kochający Axel.

 

Na te słowa aż zakręciła mi łezka. Wiedziałam, że mój wiecznie waleczny facet, który powrócił z dalekiej podróży umysłu, mnie kochał i teraz czułam, że wszystko zacznie się pomału układać. Wstałam, wzięłam szybki prysznic i ubrałam się ciepło. Za godzinę musiałam wyjeżdżać na spotkanie z Jackiem. Dzwoniłam do Henriego, ale on tak samo jak Ax nie odbierał. Nic innego mi nie pozostało tylko napisać kartkę Axelowi, że pojechałam na spotkanie z Jackiem. Zabrałam torebkę, telefon i kluczyki od wozu. Odjechałam na spotkanie z przyjacielem, który miałam nadzieję, że coś mi powie więcej.

 

AXEL

 

Czekałem na tego sukinsyna, ale on się wcale nie zjawiał. Nie wiedziałem dlaczego, bo przecież jemu też powinno zależeć na pieniądzach. Zrobiłem tak jak chciał i wypuściłem Liama, na którego doniosłem policji. Jednak z tego co się dowiedziałem nikt go jeszcze nie aresztował. Nie wiedziałem dlaczego. Moje myślenia przerwały mi ciężkie kroki. Odwróciłem się i zobaczyłem jego. Myślałem, że krew mnie zaleje. Ale jak to mogło być możliwe? Przecież on nie mógł sam do mnie listu wysłać.

 

- Widzę, że jesteś zaskoczony - zaśmiał się skurwiel.

 

- Nie zaprzeczę, ale jak to możliwe? Przecież ty nie żyjesz - stałem w odrętwieniu i nic więcej nie mogłem z siebie wydusić.

 

Ten człowiek zabił moją matkę i zniszczył mi moje życie, które przez niego umiera po raz drugi. W pierwszym momencie chciałem dojść do niego i go zabić. Najpierw moja matka, a teraz całe moje życie. Jak on tak mógł. Czy faktycznie zemsta może trwać aż tyle lat? Może i tak.

 

- Każdy tak sądził, ale pomógł mi mój syn, którego ty zabiłeś - on miał syna? Ale cholera, jaki syn?

 

- Co chcesz przez to powiedzieć?

 

- Gregor był moim nieślubnym synem, a ty zabiłeś go , tak jak twoja matka moje maleńkie dziecko - teraz wszystko już rozumiałem.

 

Najpierw matka pozbawiła go radości z narodzonego dziecka, a teraz ja zabiłem jego jedynego syna. Nie dziwiłem się, że szukał ponownie zemsty. Przecież to moja rodzina pozbawiła go dzieci. Jednak ja musiałem walczyć o swoją rodzinę i o swoje jeszcze nie narodzone dzieci.

 

- Przykro mi, że tak wyszło, ale twój syn wiele złego zrobił na tym świecie i śmierć to najlepsze co mogło go spotkać - nie mogłem dać poznać po sobie, że się denerwowałem.

 

- Gdybym był młodszy, to bym ciebie Anderson zabił, ale ciebie i tak już wystarczająca krzywda spotkała. A teraz chciałem ci powiedzieć, że twoja laleczka jest zagrożona i nie wiem co tym razem Liam jej może zrobić - na samo jego imię, szlak mnie trafiał, a do tego, że chciał ponownie zrobić krzywdę mojej kobiecie to już była tylko we mnie chęć zabicia.

 

- Masz tu swoje pieniądze i mam nadzieję, że jesteśmy kwita i nie będziesz mnie więcej szantażował.

 

- Axel, ja już jestem stary i potrzebuję spokoju. Tu masz adres i ratuj ją - podał mi kartkę i ruszył ku wyjściu. Wybiegłem i wsiadłem szybko do samochodu i chwyciłem za telefon, by zadzwonić do Martin, ale ona nie odbierała.

 

- Co jest? - zapytał przyjaciel.

 

- Liam chce zabić Martinę - zbladł i szybko ruszył pod wskazany adres.

 

MARTINA

 

Dojechałam szybko na miejsce i udałam się do baru, w którym miał czekać na mnie Jack. Jednak nigdzie go nie było. Było już pięć minut po czasie i zaczynało mi się to nie podobać. Wzięłam sobie gorącą herbatę na wynos i opuściłam budynek. Wsiadłam do wozu i z torebki wyjęłam adres Jacka. Postanowiłam pojechać do niego. Odpaliłam silnik i chciałam już ruszyć,ale wtedy wstecznym lusterku zobaczyłam Liama. Serce podeszło mi do gardła. Zablokowałam drzwi i spojrzałam ponownie w lusterko, ale już go tam nie było. Odjechałam z piskiem opon i ruszyłam w wyznaczone miejsce. Coś musiało się dziać z moim umysłem, skoro zobaczyłam poszukiwanego Liama. Ponownie spojrzałam w lusterko i zauważyłam, że jedzie za mną czarne audi. Byłam śledzona. Wybrałam numer do Axela, który momentalnie odebrał.

 

- Gdzie ty jesteś dziecinko? - głos miał przepełniony strachem i nerwami.

 

- W drodze do domu Jacka.

 

- Kurwa! Nie jedź tam, błagam.

 

- Wiem. Ktoś mnie Ax śledzi. Boję się, bo widziałam Liama - miałam stracha, by nie spotkało mnie to co ostatnio.

 

- Jedź do tego lasu, w którym ja ciebie znalazłem. My z Henrym zaraz tam będziemy - zgodziłam się i zawróciłam na pierwszym dozwolonym miejscu.

 

Jechałam do lasu, by mój mężczyzna i jego przyjaciel zajęli się moim prześladowcą. Kolejny raz w życiu ponownie się bałam. Nigdy nie chciałam, by ktoś z moich bliskich ucierpiał. Wystarczająco bólu i cierpienia spotkało moją rodzinę. Pragnę szczęścia.

 

AXEL

 

Zamartwiałem się o Martinę i błagałem Boga, by w czasie jazdy nic się złego nie stało. Czekaliśmy na przyjazd Martiny i tego sukinsyna. Henry zadzwonił na policję, która kilka minut temu zjawiła się i ukryła w zaroślach. Wszystko było gotowe. Zadzwoniłem do mojej narzeczonej.

 

- Gdzie jesteś?

 

- Za chwilę wjeżdżam w tą alejkę - wyłączyła się.

 

Dałem znak wszystkim. Przyjechała moja dziecinka i wysiadła z samochodu. Tuż za nią zjawiła się czarna audica, z której wysiadł Liam. Martina na jego widok się przestraszyła.

 

MARTINA

 

- Czego ty chcesz ode mnie!?

 

- Zakończyć to, co nie udało mi się - śmiał się jak chory psychicznie.

 

- Co ja ci takiego zrobiłam? Czemu niszczysz mi życie!? - krzyczałam i płakałam.

 

- Zostawiłaś mnie i musisz zapłacić za to. Już raz miałaś wypadek, ale suko przeżyłaś - podszedł do mnie i złapał za szyję, a kolanem kopnął mnie w brzuch. Upadłam na kolana i krzyczałam z bólu. Wtedy wszystko zaczęło dziać się jak w filmie akcji. Z krzaków wyskoczyła policja, która skuła Liama kajdankami. Widziałam nieprzytomnym wzrokiem, zmartwioną twarz Axa. Brzuch mnie bolał i odeszły mi wody.

 

- Ja rodzę! - krzyknęłam. Na co Ax zawołał, że potrzebna jest karetka.

 

Miesiąc przed porodem odeszły mi wody, przez Liama. Modliłam się, by dzieciom nic nie było i żeby wszystko skończyło się dobrze, a każdy problem przestał też istnieć.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania