Poprzednie częściZaginiona część - Prolog

Zaginiona część - Rozdział ósmy

Po słowach Eri zrobiło się zamieszanie. Aaron zaprowadził Jima w "bezpieczne" miejsce, a Wynn została wraz z Rose i jej wnuczką. Musiała jej wszystko wytłumaczyć.

Eri nadal była zaskoczona. Jej babcia uczyła ją wszystkiego, co zostało zapisane w księdze elfów i innych, ważniejszych księgach. O co chodziło z tą przepowiednią? Sprawa była dość prosta, ale Jim nie mógł się o tym dowiedzieć od nich. To by było zbyt niebezpieczne. Poza tym... czasu było coraz mniej.

- Kiedy chciałaś mu to powiedzieć? - spytała staruszka

- Zaraz po przyjściu tutaj. On chce...

- Tak, wiem. - przerwała jej i uśmiechnęła się - Pamiętam, o co mnie prosiłaś, ale... czy to nie będzie za bardzo...

- Jeśli mam mu to wytłumaczyć i sam ma walczyć, żadna cena nie wchodzi w grę. - odpowiedziała twardo

Staruszka pokiwała w zamyśleniu głową. Już nie było odwrotu.

 

~

 

Dwa lata temu, na terenie lasu Illis, doszło do tragedii, która poruszyła nie tylko elfy, ale i inne rasy, które chodzą po tym świecie. Zagubione Dusze żyły z Elfami w zgodzie wiele lat. Jednakże jedna z nich się pogubiła i znalazła w niewłaściwym miejscu. Była jedną z najpotężniejszych istot, która chodziła po tym świecie bardzo długo. Nieśmiertelność sprawiła, że wyglądała ciągle na szesnaście lat. Jest mało sposobów na to, żeby zabić nieśmiertelną istotę i tak samo mało osób o tym wie. Nieliczni wiedzieli, co trzeba zrobić, żeby właśnie ten człowiek zginął i stał się Zagubioną Duszą. Nie wypuścili go na wolność. Zamknęli go w specjalnym naczyniu i ukryli.

Dwa lata temu, jeden z elfów dowiedział się, gdzie schowano ich przyjaciela i chciano go odbić. Jednakże zapłacili za to życiem wszyscy, którzy byli w pobliżu. Nawet niewinni ludzie. W tym też Bart. Osiemnastolatek, który pragnął wrócić do swojego byłego domu. Chciał odzyskać brata, jednak jeden z członków Zakonu zauważył go. Doskonale wiedział, kim jest ten chłopak. Nie wahał się ani chwili. Wyciągnął swoją broń.

Nastolatek w ostatniej chwili zauważył, co się święci i niestety nie zdążył uskoczyć przed atakiem. Nie zginął od jednego ciosu. Próbowano go uratować, ale bez skutku. W chwili swojej śmierci nie myślał o sobie, lecz o swoim młodszym bracie. Chciał wiedzieć, czy żyje, czy daje sobie radę bez niego i rodziców. Pragnął go zobaczyć, powiedzieć mu, że wszystko się ułoży i będzie wszystko dobrze.

Ale nie chciał kłamać. Nie było, nie jest i nie będzie dobrze…

 

~

 

Nie wiedział jak zareagować na to, co zobaczył. Nie chciał wierzyć, ale teraz musiał. Jego brat naprawdę zginął… Nie wiedział, co ma teraz czuć. Po prostu stał i patrzył się w jeden punkt, a samotna łza popłynęła mu powoli po policzku. Nie miał na świecie nikogo z rodziny… Za co?

- Jim, muszę ci coś powiedzieć. – Wynn ścisnęła jego przedramię

Dopiero teraz poczuł, że coś w jego ręce jakby… rozrasta się. Kiedy na nią spojrzał, zobaczył siateczkę bladozielonych zawijasów, które malowały mu się pod skórą. Wytrzeszczył oczy.

- Co to jest?

- Zagubiona Dusza. – odpowiedziała

- Że co? – zdziwił się – Niby jak?

- Zakon wykradł duszę i schował w bezpiecznym miejscu, to już było wspomniane.

- No dobra, ale co ona robi w mojej ręce?!

- Nie tylko w ręce… - odparła pewnie dziewczyna – Jesteś nią wypełniony. A teraz chce przejąć kontrolę nad twoim ciałem.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania