Poprzednie częściZaginiony wojownik - 1

Zaginiony wojownik - 4

Desna była miastem położonym na odludziu. Na rozwidleniu rzeki Sedreip, która przecinała pustynie łącząc dwie zielone krainy. Miasto położone pośrodku pustyni utrzymywało się głównie z cła pobieranego od podróżujących rzeką. Drugim głównym źródłem gotówki była arena. Organizowana na niej walki niewolników, najemników, oraz różnej turnieje. Rolnictwo i hodowla bydła nie odgrywała ważnej roli ze względu na pustynna glebę. Większość żywności pochodziła z miast położonych w dolnej lub górnej części rzeki. Nie licząc areny oraz kilku posiadłości, które należały do władz i kilku najbogatszych ludzi, to dominowała prosta architektura. Budownictwo było bardzo chaotyczne, każdy stawiał budynki tam gdzie było tylko wystarczająco miejsca. Wszechobecne ciasne ulice i ślepe zaułki bardzo sprzyjały nielegalnej działalności. Przemyt, czarny rynek, hazard, nielegalne walki i kradzież to nieodłączne elementy miasta.

- Za dużo się tu nie zmieniło. - powiedział drogo wchodząc do miasta. - Dalej jest to zapyziała dziura.

- Byłeś już tu kiedyś? - zaciekawił się się Briok.

- Tak, przejazdem. Niezbyt dobrze wspominam te kilka dni, ówczesne władze zapewne też. O ile jeszcze żyją. Strasznie się wtedy wynudziłem. - uzupełnił znudzonym tonem i ziewnął.

- Dlaczego władze tęż? Co się wtedy wydarzyło? - ciekawość nie opuszczała chłopaka, który nie mal się przewrócił gdy zerkał na Droga, próbując wyczytać coś z jego miny.

- A takie małe zamieszanie, kilka obitych mord oraz zniszczonych budynków. Taka codzienność tego miasta. - pobudził tylko jeszcze bardziej zainteresowanie chłopaka, który już miał zadać kolejne pytanie, gdy wtrąciła się jego siostra.

- Wybacz mu tą ciekawość, niestety obracamy się nudnych kręgach a Briok zawsze zamęcza nowych ludzi. - wtrąciła się dziewczynka z niewielkim uśmieszkiem.

- Bardzo śmieszne. Ciekawe czy będziesz taka wygadana przy sprzedawaniu ziół.

- Ciekawość to nic złego, choć czasem może przysporzyć wielu problemów. - skomentował Drogo który pierwszy raz od dawna się uśmiechnął. - Mamy interesy różnych częściach miasta, więc rozdzielmy się. Spotkajmy się może pod arena.

- Dobrze, nowy transport powinien przyjść dopiero jutro dlatego powinno nam szybko zejść. Powodzenia. - zgodziła się Arya, nie chciała by jej brat przeszkadzał Drogowi w interesach.

Rozeszli się. Drogo ruszył do miejsca w którym stał kiedyś sklep ze starociami. Jedyny gdzie kiedyś byli wstanie docenić runy. Miał nadzieje że dalej tam stoi, oraz że właścicielem dalej jest jeden z długowiecznych. Nie znał go za dobrze. Ubił z nim tylko dwa drobne interesy, które przebiegły bez problemów. Nie miał innego pomysłu gdzie się udać. Dawno go tu nie było. Miasto było wtedy dziuplą naciągaczy i oszustów, prawdopodobnie dalej nią jest. Ulice były jak zwykle zatłoczone. Większość pędziła za różnymi sprawami, niewielu oddawało się przydrożnemu hazardowi. Można też było dostrzec też członków gangów, które ściągały haracz na swoim terenie, oraz pilnująca by konkurencja ich nie wyręczała.

- Co za ponure miasto. Że się jeszcze nie rozpadło. - mruknął pod nosem, i wszedł do wcześniej obranego sklepu. - Dzień dobry. - zaczął i rozejrzał się po wnętrzu. Było ono dość spore, wykończone w surowy sposób, typowy dla tego miasta. Towary były uporządkowane i rozstawione tak by w odpowiedni sposób przykuwały uwagę potencjalnych klientów. Całości pilnowało dwóch mężczyzn. Sklep mocno się rozwinął od jego ostatnie pobytu, aż głupio mu się zrobiło na myśl że przyniósł takie rupiecie. Nie miał jednak nic do stracenia.

- Dzień dobry. - zagadał do właściciela, którego rozpoznał. Był nim ten sam dziadzio co ostatnio.

- Dzień dobry. Witam ponownie moim sklepie. - odpowiedział.

- Pamięta mnie pan?- zapytał zaskoczony.

- Tak, mam dosyć dobra pamięć pomimo mojego wieku. Choć muszę przyznać nie pamiętam jednak kiedy i jak przebiegła tamta wizyta. - lekko się uśmiechnął i potem zaśmiał.

- Musze przyznać że nie spodziewałem się tego. Downa temu byłem tu dwa razy, ubijając dwa niezłe interesy. Niestety tym razem mam tylko te marne butelki do sprzedania. - podał zakłopotany butelki.

- hmm. Same butelko niemal nic nie warte, ale te runy być może nadają im jakiejś wartości, jeśli w ogóle działają. - skomentował dziadek.

- Oczywiście że tak. - wziął jedna i całej siły uderzy o ladę, wzbudzając podejrzenia jednego z ochroniarzy.

- Rzeczywiście, butelka jest dalej cała, szkoda że nie mogę tego powiedzieć o mojej ladzie. - przejechał po wgłębieniu pozostawionym po uderzeniu.

- Przepraszam. Mam nadzieje że to panu nie przeszkadza. - powiedział z uśmieszkiem.

- To zależy ile uda mi się zarobić. Te runu dodają jeszcze jakiś właściwości?

- Tak. Mógłbym prosić o jakąś szklankę? - zapytał i starał się ukryć zadowolenie z rozmowy.

- Gdzieś tu jakąś powinienem mieć. - wyszedł na chwile na zaplecze, by po chwili powrócić z dwiema szklankami. - takie mogą być?

- Pewnie. - potwierdził, otworzył jedną z butelek i nalał wody do szklanek. - Myślę że powinna być w sam raz. Zdrowie.

- Zdrowie. - handlarz chwile zaczekał aż klient pierwszy wypije i po chwili się napił. Był zaskoczony tym jak chłodna była ta woda. - Niesamowite, w tym pustynnym klimacie to spory rarytas. Myślę że możemy ubić interes.

 

Po krótkich negocjacjach Drogo opuścić sklep. Dręczyło go dziwne uczucie że ktoś go obserwował w sklepie. Jego obawy zostały potwierdzone gdy ta osoba wyszła za nim i zaczęła go śledzić. Wiedział że musi teraz ostrożnie poruszać się po mieście. Nie może pozwolić na konfrontację, a najlepiej jak by zgubił ogon. Postanowił znaleźć jakąś gospodę, najlepiej półotwartą, z możliwością złożenia zamówienia na zewnątrz. Nie chciał ryzykować ze wejdzie do budynku w którym przeciwnik mógłby znaleźć wsparcie. Gdy zje posiłek zastanowi się jak go pozbyć.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Freya 24.02.2017
    To opko może być nawet ciekawe, ale popraw formę zapisu tekstu. Są literówki; zwróć uwagę na znaki diakrytyczne (ogonki i teges), no i przecinki to normalka.
    "- powiedział drogo wchodząc" - drogo - to imię, a więc dużą literą.
    Przed edycją tekstu na stronie przeczytaj spokojnie każdy swój produkt i na pewno sam wyłapiesz większość niedomagań. Pozdro. ;)
  • Tanaris 24.02.2017
    Gdyby nie błędy, to opowiadanie naprawdę jest ciekawe :) Jak poprawisz je, to wstawię ocenę xD Tak dla zachęty. I nadal mało wiemy o głównym bohaterze, mam nadzieję, że kolejne części trochę to rozjaśnią.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania