Poprzednie częściZaginiony wojownik - 1

Zaginiony wojownik - 5

- Miał Pan apetyt jakby przez lata nie widział jedzenia. - powiedziała karczmarka, sprzątając naczynia.

 

- I tak było. - odpowiedział i zaśmiał się wiedząc, że ona nawet nie domyśla się, że to prawda. - Mam prośbę. Podaj kufel piwa temu mężczyźnie w kapturze, który udaje że poprawia uprząż konia.

 

- Dobrze. - zgodziła się i odebrała kilka monet.

 

Drogo rozejrzał się ostatni raz po okolicy. Obrał już drogę i czekał aż karczmarka odwróci uwagę bandyty. Wykorzystał monet gdy on odwrócił się plecami, kiedy to kobieta podawała mu piwo. Po chwili znajdował się na ulicy za karczmą, starając się jak najszybciej oddalić, ale też nie zwracać na siebie uwagi. Dwie uliczki dalej był już pewny, że nikt go nie śledzi. Przyczaił się w cieniu jednego z budynków. Sprzedaż butelek zapewniła trochę gotówki, ale potrzebował jeszcze więcej, dlatego obserwował jednego z wielu ulicznych hazardzistów. Był to młody chłopak, który grał w trzy kubki. Ręce miał bardzo zręczne i Drogowi chwilę zajęło dostrzeżenie że korzysta on z dwóch kulek, które odpowiednio chowa pod kubek lub do rękawa, tak by przechodnie zostawiali u niego jak najwięcej złota. Kulki jednak nie były jednakowe, jedna była trochę jaśniejsza. Dla większości osób jest to zapewne niezauważalna różnica. Postanowił to wykorzystać, podszedł do chłopaka.

 

- Spróbujcie szczęścia i wskażcie pod którym kubkiem jest kulka. Jak wam się uda zgarniacie pule a jak nie to się dorzucacie do niej. - wykrzykiwał niewinnym głosem hazardzista.

 

Drogo zbliżył się bardziej i wskazał palcem jeden z kubków.

 

- W tym przed chwilą była ciemniejsza kulka zanim przerzuciłeś ją do prawego rękawa. - powiedział szeptem, tak by słyszał go tylko chłopak, po chwili zobaczył w jego oczach strach. Wiedział że ma go w garści oraz że on pozwoli mu wygrać kilka kolejnych rozdań, byle tylko nie zostać wydanym. - A pod tym jest ta jaśniejsza.- powiedział rozkoszując się tym jak zaskoczył kanciarza. Podniósł kubek i zgarnął wygraną.

 

Kilka minut później miał już pokaźną sakiewkę złota. Ruszył dalej w miasto, z nadzieją że nie przykuł za bardzo czyjejś uwagi.Około godziny później zawartość sakiewki znacząco się zmniejszyła, ale umyty i ubrany w nowe rzeczy przestał wyglądać jak żebrak. Skierował się ku opustoszałej i wąskiej uliczce.

 

- Znalazłem cię. - powiedział pewny siebie zbir, ten sam, który go wcześniej śledził.

 

-Wiem. - odpowiedział półgłosem, który zaskoczył napastnika. - Ale nie powinieneś się z tego cieszyć.

 

- A to niby....- urwał gdy Drogo wbił mu nuż w gardło. Było to precyzyjne cięcie. Zadane tak żeby uszkodzić struny głosowe by ofiara nie mogła krzyczeć, jednocześnie została lekko nacięta tętnica szyjna.Ranny umiera wtedy w ciszy z wykrwawienia, o ile wcześniej nie utopi się własną krwią.

 

- Nie przyszło ci może do głowy że skoro udało mi się wcześniej zgubić cie, to lepiej ze mną nie zadzierać? - jednocześnie wycinał mu na czole symbol konkurencyjnej gildii złodziei. - Musze jednak przyznać, że dobrze się stało. Mała wojenka, którą wywołasz mi nie zaszkodzi, a w przyszłości może uda mi się jakoś na tym zyskać.

 

Opuścił uliczkę, zostawiając konającego rabusia. Poszedł ku arenie gdzie miał się spotkać z Aryą i Briokiem. Czekali na niego pod głównym wejściem. Nie mieli już przy sobie ziół, ale za to kilka nowych narzędzi, co oznaczało że im też udały się interesy.

 

- Może jesteście głodni? - zapytał, zaskakując ich. Widocznie go nie poznali.

 

- Yy ee. Tak.Wyglądasz inaczej. - wzdrygnęli się lekko przestraszeni.

 

- Ha ha. Mam nadzieje że wam się podobają moje nowe ubrania. - rozbawiło go ich zachowanie. - Chodźcie, tam jest jakaś karczma. Ja stawiam, więc zamawiajcie co chcecie. - ruszył zadowolony, na kolejny posiłek.

 

Złożyli zamówienia. Drogo rozrzutnie zamówił mnóstwo mięsa, choć warzywami nie gardził i też ich sporo zażądał. Dzieciaki skromnie poprosiły tylko o zupę. Sporo mu zajęło namówienie ich by zjedli coś jeszcze.

 

- Minęło zaledwie kilka godzin, a ty się tak zmieniłeś. Ledwo cię poznaliśmy. - powiedział Briok wskazując na Drogo obgryzioną kostką.

 

- To pewnie przez to jedzenie. Najedzony człowiek wygląda lepiej. - zaśmiał się. - Choć nowe ubranie też pewnie ma na to wpływ. - znów się zaśmiał, po czym wgryzł się w pieczone udko kurczaka.

 

- Wychodzi że chyba dobrze ci dziś poszło. - stwierdziła Arya zajadając się gulaszem.

 

- Tak. Za butelki dostałem więcej niż oczekiwałem, a i potem udało mi się wygrać trochę w 3 kubki. Koleś chyba nie spodziewał się że będę miał tyle szczęścia. - zaśmiał się i napił wina.

 

- My już wszystko załatwiliśmy i możemy wracać. - powiedział najedzony Briok.

 

- Ja większość też mam za sobą. Odwiedzę jeszcze rzeźnika i zielarza. Pomożecie mi? - zapytał się klepiąc po pełnym brzuchu.

 

- Pewnie. -odpowiedzieli razem z wielkimi uśmiechami na twarzy.

 

Zebrali się i zadowoleni ruszyli na ostanie zakupy, po których poszli z powrotem do domu.

Następne częściZaginiony wojownik - 6

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Freya 27.02.2017
    Znowu masz literówki, nie rozumiem jak to robisz, przecież wystarczy przeczytać i od razu możesz poprawić. Fabuła jest dosyć ciekawa, ale literówy psują całą przyjemność czytania. Pzdr. ;)
  • Tanaris 27.02.2017
    Akcja taka spokojniejsza, ale jak zwykle, bardzo mi się podobało :) tylko zrób coś z błędami jak napisała wcześniej Freya ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania