Zagubienie w miłości - rozdział dziesiąty

Dziękowałam losowi, że nie pozwolił mi na popełnienie błędu. Jednak chociaż przez chwilę chciałam poczuć ponownie te jego zmysłowe i delikatne usta na swoich. Przecież wiedziałam jak to mogło się dalej potoczyć.

 

Wzięłam telefon do ręki. Nie znałam numeru, ale odebrałam.

 

- Esme Jones, słucham.

 

- Cześć piękna - o kurczę, to był Patrick. Byłam totalnie zaskoczona.

 

- Hej Patrick. Co się stało, że dzwonisz?

 

- Z tęskniłem się za tobą piękna. Ten nasz pocałunek siedzi mi ciągle w głowie i nie mogę przestać o tobie myśleć - no to mi pojechał z grubej rury. Czułam jak czerwień wychodzi mi na twarzy.

 

- No wiesz... Jestem zaskoczona twoim wyznaniem, Patrick - widziałam jak Kurt nakładał nam jedzenie na talerzy i co chwilę spoglądał w moją stronę.

 

- Wiem, bo ja też. Możemy się spotkać w następny weekend? Proszę, nie odmawiaj mi - słychać było w głosie jego błaganie.

 

- Oczywiście, że możemy się spotkać. Daj mi znać, o której będziesz miał samolot to po ciebie wyjadę na lotnisko - Kurt przystanął na dłuższą chwilę i przysłuchiwał się mojej rozmowie.

 

- Nawet nie wiesz jak ja bardzo się cieszę. Już nie mogę się doczekać.

 

- Ja również. To do zobaczenia - rozłączyłam się i z głupim uśmieszkiem weszłam do kuchni.

 

- Kim jest Patrick? - a co to było za pytanie?

 

- Nie muszę się tobie tłumaczyć, prawda? - postawił przede mną talerz z pachnącym spaghetti, a sam usiadł na przeciwko mnie.

 

- Chyba mam prawo wiedzieć z kim spotyka się moja była dziewczyna, która bez słowa uciekła ode mnie - no to właśnie mój dawny facet był wkurzony i zacznie robić mi awanturę w moim własnym domu.

 

- Gdybyś dobrze pomyślał dlaczego uciekłam od ciebie, to nie byłbyś taki zdenerwowany i nie wpieprzał się w moje życie, bo do cholery nie masz prawa! - wstałam od stołu i chciałam iść do łazienki, ale ciepła, duża dłoń powstrzymała mnie.

 

- Wytłumacz mi to! - miałam już dosyć jego rozkazów.

 

- Daj ty mi w końcu spokój! - głowa ponownie mnie rozbolała i zrobiło mi się słabo.

 

- Esme, połóż się - kolejny raz wziął mnie na ręce i zaniósł mnie tym razem do mojej sypialni - Przepraszam - wyszeptał mi we włosy i pocałował w czoło kładąc mnie do łóżka.

 

- Dziękuję ci za wszystko, ale wyjdź i zostaw mnie samą - posłusznie wykonał moją prośbę, ale przystanął przy drzwiach.

 

- Przyniosę ci tabletkę z wodą - i znikł, by po chwili pojawić się z butelką wody i tabletkami - Proszę.

 

Połknęłam tabletkę i odwróciłam się na bok. Słyszałam jak jego kroki się oddalają, a drzwi od pokoju zamykają. Przez tyle lat tęskniłam za nim, ciągle myślałam i zastanawiałam się dlaczego on mi to zrobił? Dlaczego mnie zdradził? Przecież niczego mu nie odmawiałam, nasz związek był dla mnie udany, ale widocznie dla niego taki nie był. Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Zasnęłam.

 

KURT

 

Wyszedłem z jej sypialni i poszedłem do kuchni, żeby posprzątać po kolacji, której i tak żadne z nas jej nie zjadło. Resztę jedzenia wyrzuciłem do śmieci i zmyłem naczynia. Otworzyłem lodówkę i wyjąłem sobie butelkę zimnej wody mineralnej. Wypiłem jej zawartość i pustą butelkę wyrzuciłem. Zebrałem swoje rzeczy i zatrzasnąłem za sobą drzwi. Nie powinienem jej zostawiać samej, ale ta dziewczyna ponownie mnie zraniła. Odeszła ode mnie bez jakichkolwiek wytłumaczeń. Nawet po takim czasie nie zamierzała mi powiedzieć dlaczego to zrobiła i niby co ja jej zrobiłem. Obwinia mnie o coś, o czym ja nie mam żadnego pojęcia. Przecież byliśmy tacy szczęśliwi, tak bardzo się kochaliśmy, a teraz nienawidzimy siebie i ciągle słowami ranimy. Jak to było możliwe, że człowiek może się tak zmienić, być takim obojętnym? Ta jedna intymna chwila u Esme w salonie, powróciła mi wspomnienia. Może dlatego pragnąłem ją pocałować i poczuć się jak pięć lat temu. Nie wiedziałem co tak naprawdę mną prowadziło. Przecież kochałem tą dziewczynę kiedyś, a teraz martwiłem się o jej zdrowie. Cholera, widocznie jakieś uczucie we mnie pozostało. Przecież cały mój świat znikł bez niej, ale z pojawieniem się tej drobnej blondynki ponownie w moim życiu, dała mi jakąś radość, której dawno nie czułem. Tak naprawdę to ja bez niej byłem niewiele wart.

 

Po pół godzinie dojechałem do domu. Patrząc na mój wóz to więcej w niego nie wsiądę, póki nie naprawią mi go. Byłem zmuszony wynająć jakiś samochód, a być może dostanę zastępczy na czas naprawy. Zresztą nie to mi teraz w głowie siedziało. Moje myśli i umysł, wypełniała szczupła, seksowna i piękna blondyna o rzadko spotykanym imieniu Esme. To ja miałem ją ponownie rozkochać i zniknąć z jej życia, tak jak ona wtedy, ale to Esme była obojętna na mnie. Była zimna, nie miła i bardzo pewna tego, że ja jej zrobiłem coś złego. Dlaczego ona nie chciała mi niczego powiedzieć? Musiałem to z niej wyciągnąć.

 

ESME

 

Poranek był trochę ciężki, ale to przez moją głowę, która ciążyła mi na karku. Nalałam ciepłej wody do wanny i ze zrobioną, pachnącą kawą weszłam do wanny. Taka kąpiel była mi potrzebna, żeby się zrelaksować. Do pracy miałam jeszcze ponad dwie godziny, więc mogłam pozwolić sobie na małą przyjemność. Po godzinie wyszłam z wanny i zaczęłam się szykować do pracy. Założyłam na siebie jasno różową koszulę, do tego jaśniejszej barwy żakiet i spodnie z materiału oraz białe szpilki. Włosy zaplotłam w warkocza i pomalowałam grubo rzęsy. Byłam gotowa.

 

Kiedy miałam już wychodzić z domu, przypomniałam sobie, że muszę koniecznie zaprowadzić samochód do mechanika. Szkoda, że mojego ojca tu nie było, bo tak to by mi tato naprawił. Wzięłam telefon do ręki, by zadzwonić po taksówkę, ale ktoś wyprzedził moje myślenie. Odebrałam.

 

- Cześć Esme. Jestem pod wieżowcem, bo przecież nie możesz pojechać swoim samochodem - co go to interesowało czy nim pojadę czy też nie.

 

- Istnieją taksówki, ale widocznie boisz się, że spóźnię się do pracy.

 

- Możesz skończyć z tymi swoimi uszczypliwościami? - może faktycznie byłam nie miła, ale nie miałam zamiaru czuć się z tego powodu winna.

 

- Zastanowię się nad tym. Już wychodzę - rozłączyłam się i wzięłam białą aktówkę i wyszłam z domu, zamykając drzwi na klucz.

 

Wsiadłam do windy i w tym czasie co zjeżdżałam na dół, postanowiłam sobie, że nie będę w pracy mieszała swojej przeszłości z teraźniejszością. Praca to pracy i muszę wykonywać ją tak jak zawsze, nie patrząc na to czy Kurt jest moim szefem czy nie. To były nasze prywatne sprawy, które nie miały miejsca w pracy. Z tym postanowieniem wysiadłam z windy i wsiadłam do samochodu Kurta. Nie sądziłam, że od wczoraj spędzę z nim aż tak dużo czasu, w którym wiele się wydarzyło. Aż bałam się pomyśleć co przyniosą kolejne dni z moim nowym szefem, a z byłym facetem. Przyszłość potrafi zaskoczyć bardziej niż własne myśli czy pragnienia.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Magda 28.04.2016
    Świetnie ;) pisz dalej koniecznie ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania