Zagubienie w miłości - rozdział ósmy

KURT

 

Byłem zaskoczony tym, że ojciec poprosił mnie, bym przez jakiś czas przejął jego obowiązki w firmie. Na początku myślałam, że jest chory, ale to było błędne myślenie. Tato stwierdził, że musi odpocząć, nacieszyć się mamą i poświęcić jej czas, którego miał mało. Nie miałem sumienia mu odmówić, zwłaszcza że ja sam nic ciekawego do roboty nie miałem.

Kiedy ojciec przekazywał mi wszystkie sprawy, wspomniał o swojej niezastąpionej asystentce, Esme. Na sam dźwięk tego imienia ciarki złości mnie przechodziły. Miałem nadzieję, że to tylko zbieg okoliczności. Jak człowiek może się łatwo mylić. Tata podsunął mi pod nos zdjęcie, wspólne zdjęcie jego, mamy i Esme. Tej Esme, dla której byłem gotów poświęcić własne życie. Słuchałem o niej jaka to ona jest wspaniała, ciepła i niezastąpiona. Wręcz ideał, który zniszczył mnie. Przez jej zniknięcie cierpiałem i nie mogłem dać sobie rady, a przede wszystkim nie mogłem znaleźć nigdzie miejsca. Przez pierwszy rok wszędzie ją widziałem, w każdej kobiecie była ona. Dostawałem szału. Przyjaciele martwili się o mnie i ciągle wyciągali mnie na imprezy. To nic nie dawało. Wyjechałem. Zwiedziłem piękne miejsca, którymi się zachwyciłem i nawet w jednym kupiłem piękny i malowniczy dom. Wyremontowałem go i o dziwo sporo ludzi chciało go ode mnie kupić. Postanowiłem zająć się taką sprzedażą wyremontowanych domów. Szło mi znakomicie i dorobiłem się własnych pieniędzy. Nie potrzebowałem tak jak Oscar, pieniędzy ojca. Stać mnie było na wiele. Teraz kiedy przyjąłem obowiązki taty, musiałem dać na zaś pracę swoim ludziom, by nie musieli iść na przymusowy urlop.

 

Wyczekiwałem poniedziałku jak głupi. Byłem taki ciekawy jak wygląda teraz Esme. Czy w ciągu tych pięciu lat zrobiła się bardziej piękniejsza i czy była wolna.

Angelice przekazałem, żeby skierowała od razu Esme do gabinetu, ale żeby nic jej o zmianie nie informowała. Byłem cholernie ciekawy jej reakcji na moją osobę.

Kiedy weszła, a ja usłyszałem jej głos, poczułem to co kiedyś, ale nienawiść do niej przewyższała wszystko. Stałem na przeciw niej i skalowałem ją wzrokiem. Kurwa ona była cudowna. Nawet po takim długim czasie ta kobieta była cudna. Jej zielone oczy mogły nie jednego faceta doprowadzić do wrzenia. Te rozkoszne usta, które tak często całowałem, były teraz lekko otwarte ze zdziwienia. Wiedziałem, że ta chwila jej zaskoczenia będzie niezapomniana. Była taka idealna, była na wyciągnięcie ręki, była z pewnością gotowa na ponowne połączenie naszych warg. Stop do cholery, ocknij się człowieku nim będzie za późno. Podałem jej teczkę z harmonogramem jej zajęć na najbliższe dwa dni. Tak wszystko ustawiłem, by do wtorku ze mną pracowała w gabinecie. Pragnąłem zemsty, takiej zemsty przez, którą ona będzie cierpiała tak jak ja pięć lat temu.

 

Zbliżała się godzina dziesiąta. Na tą godzinę zaplanowałem pisanie nowej umowy dla naszego klienta. Czekałem kiedy wejdzie i weszła. Była cała spięta i zestresowana. Mówiło mi to wszystko jej ciało, które tak doskonale znałem.

 

- Usiądź - powiedziałem tonem służbowym.

 

- Dziękuję - jej głos był bardzo cichy.

 

- Gotowa do pisania?

 

- Tak - nie spuszczałem z niej oka.

 

Dyktowałem jej poprawki, które musiała na nieść na umowę i zmienioną wydrukować i przynieść mi do sprawdzenia.

 

Widziałem jak się męczy i nie zręcznie czuję się w moim towarzystwie.

 

- To wszystko - odrzekłem.

 

- Rozumiem. Czy coś jeszcze? - zapytała, a ja miałem ochotę, by podeszła do mnie i pocałowała. Fantazję przerwał mi telefon.

 

- Tak Angeliko?

 

- Panna Hanson do pana - kurwa, jeszcze tej dziwki mi tu brakowało, ale może małe przedstawienie dla Esme będzie dobre.

 

- Wpuść ją - spojrzałem na dziewczynę, która stała ze opuszczoną głową - Popraw umowę i przynieś mi jak najszybciej, bo jesteśmy umówieni z klientem na lunch.

 

- To ja mam z tobą jechać? - patrzyła nie dowierzając.

 

- Przecież to twój obowiązek - drzwi się otworzyły i weszła Miriam. Wyglądała tak jakby stado dzikich koni ją przerąbało.

 

- Kochanie, tak się z tęskniłam za tobą - rzuciła lodowate spojrzenie na Esme i mnie pocałowała - Ona długo tu będzie stała? - gdyby nie zemsta to wyrzucił bym tą sukę tam gdzie jej miejsce.

 

- Możesz odejść i pamiętaj o czasie - Esme była wkurzona. Wyglądała jak wulkan, który miał wystrzelić.

 

- Ale awansowałeś ogierze - złapała mnie za krocze, co wywołało u mojego przyjaciela podniecenie.

 

- Zastępuje ojca

 

- Widzę, że masz ochotę ogierze na penetrację ustną - odpięła mi suwak i chciała wyjąć mojego penisa.

 

- Pojebało cię Miriam?! Ja tu pracuje. A tak w ogóle to czego ty chcesz? - ale z niej suka, zero skrupułów i zero hamulców.

 

- Nie dzwonisz, nie odbierasz. Zapomniałeś o swojej kici? - gdzie ty człowieku miałeś oczy i rozum? Zadawałem sobie pytanie.

 

- Nie mam czasu na głupoty.

 

- Głupoty? Jestem dla ciebie głupotą? - jeszcze chwila i rozpłacze mi się tu.

 

- Jestem w pracy i nie mam teraz czasu na rozmowy.

 

- Jesteś pozbawiony jaj, Kurt - wyszła wkurzona, trzaskając drzwiami.

 

Co to za głupia i pusta kobieta. Nic prócz kasy i pieprzenia ją nie interesowało. Ona była dla mnie odskocznią i mogłem ją pieprzyć kiedy chciałem. Ogólnie mówiąc, dziwka.

 

Po godzinie weszła Esme z nową, poprawioną umową. Przejrzałem ją i stwierdziłem, że wszystko jest idealnie.

 

- Dobra i przede wszystkimi szybka robota - pochwaliłem ją, ale ona nic się nie odezwała - Za pół godziny wychodzimy.

 

- Dobrze - odwróciła się i chciała wyjść .

 

- Esme, poczekaj - stanęła i odwróciła się w moją stronę.

 

- Tak szefie? - jej ton był bardzo służbowy.

 

- Dlaczego znikłaś? - nie wiem czemu zadałem to pytanie.

 

- Domyśl się geniuszu - jak się domyśl?

 

- Zastanawiałem się przez pięć lat.

 

- Mało domyślny jesteś, zdrajco. Widocznie lubisz dziwki, a nie normalne, szanujące się kobiety - wyszła, zostawiając mnie samego z ostatnimi słowami, jakie powiedziała.

 

O co jej do licha chodziło? Nigdy jej nie zdradziłem, kiedy byliśmy razem, więc skąd takie oskarżenia? Domyślam się, że była zazdrosna o Miriam, ale przecież Esme głupia nie jest i powinna wiedzieć, że tego typu kobiety mnie nigdy nie interesowały.

 

Wstałem z fotela, zabrałem dokumenty i wyszedłem z gabinetu. Przy recepcji czekała już na mnie Esme, która rozmawiała z Angeliką i zaśmiewały się obie. Jak ja kochałem ten jej radosny śmiech i uśmiech pełen wdzięku. Przybrałem powagę szefa i odezwałem się.

 

- Panno Williams, możemy jechać - spojrzała na mnie, tymi swoimi zielonymi oczami wrednie i ruszyła za mną.

 

- Dupek - powiedziała to bardzo cicho, ale ja mam doskonały słuch i nie umknęło mi to uwadze. Uśmiechnąłem się pod nosem. Potrafiła mnie wprowadzić w dobry nastrój.

 

- Jedziemy moim samochodem - spojrzała na mnie.

 

- Chyba śnisz. Ty jedziesz swoim, a ja swoim - wcisnęła pilot i odblokowała drzwi od swojego całkiem niezłego BMW. O dziwo, nasze samochody stały obok siebie.

 

- Uparta jak zawsze - zaśmiałem się.

 

- A ty wredny i do tego babiarz - zamknęła drzwi od auta i włączyła silnik - Jadę za tobą - odkręciła radio i czekał jak wyjadę.

 

Esme miała pazurki, których wcześniej nie posiadała. Mała kocica, widocznie lubi się ostro bawić. Więc niech tak będzie. Zobaczymy kiedy ulegnie mojej osobie. Rozkocham ją ponownie w sobie i zostawię, tak jak ona mnie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Monika 27.04.2016
    Super:) dodaj jak najszybciej kolejną część:)
  • Magda 27.04.2016
    Fajnie się zaczyna :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania