Zagubienie w miłości - rozdział szósty

Stanęłam przy szafie i wyjęłam swoją kreację. Jednak zastanawiałam się czy ona nie była zbyt odważna, ale chciałam wyglądać i czuć się seksownie. Ekspedientka w butiku powiedziała, że wyglądam w niej cudownie i ja sama tak się w niej czułam. Była złota i krótka, z dużym dekoltem, na cienkich ramiączkach, do tego miałam szpilki podobnego koloru. Do tego wyciągnęłam ze szkatułki kolczyki całe złote, by dobrze się kontrastowały z moim ubiorem.

Moje blond włosy podkręciłam, robiąc delikatne loki. Zrobiłam w miarę delikatny makijaż, a usta pomalowałam różowym błyszczykiem.

 

Byłam gotowa. Zamówiłam taksówkę i gotowa zeszłam na dół. Mama była zachwycona moim wyglądem, tak jak i tata oraz Patrick, który przyszedł na kolację. Nie wiedziałam czemu on tak na mnie działał.

 

- Może iść z tobą - podszedł do mnie.

 

- Wybacz, ale mam partnera na dzisiejszy wieczór - pomógł założyć mi marynarkę.

 

- Na noc też - przygryzł lekko moją skórę za uchem. Było to przyjemne uczucie. Odsunęłam się od niego.

 

- Nie twój interes kolego - wzięłam torbę i wyszłam, ale usłyszałam za sobą jego słowa.

 

- Rozgrzeje dla nas łóżko - co za pewny siebie dupek.

 

Wsiadłam do taksówki i pojechałam pod klub, pod którym miał czekać na mnie Oskar. Myślałam, że nie przyjdzie, ale gdy samochód się zatrzymał, Oskar otworzył mi drzwi i zapłacił za podróż. Nie chciałam się zgodzić, ale on był gorzej uparty niż osioł. Wyglądał perfekcyjnie. Miał na sobie białą koszulę, odpiętą pod szyją, do tego czarne, dopasowane spodnie z materiału. Włosy ułożone w artystyczny nieład. Co tu dużo mówić, był przystojny i seksowny. Trochę przypominał mi Kurta. Może gdyby nie Kurt, to może bym poszła na randkę z Oscarem.

 

- Jaki z pana przystojniak, panie Donovan - pocałowałam go w policzek.

 

- Za to najjaśniejsze gwiazdy, ty przyćmiewasz swoim blaskiem - zarumieniłam się na jego słowa.

 

- Ty naprawdę mówisz takie słowa kobietą? - spojrzał na mnie i się uśmiechnął.

 

- Tylko tym, które na to zasługują - podał mi ramię - Chodź się piękna bawić - ruszyliśmy do wejścia przed, którym pokazałam zaproszenie.

 

W środku było pełno ludzi, muzyka rozbrzmiewała w całym pomieszczeniu. Mimo klimatyzacji było bardzo duszno. Światła reflektorów zmieniały co co róż barwy kolorów, by za chwilę migotać przez dłuższą chwilę. Nie puszczając ramienia mojego towarzysza, rozglądałam się za Brit i JJ, ale nie widziałam żadnej z nich.

 

- Chodź piękna, postawię ci drinka - skierowaliśmy się do baru, przy którym stała, rozradowana Brit.

 

- Esme! Moja kochana - rzuciła się na mnie jak na coś co było warte kupę kasy - Myślałam, że już nie przyjdziesz - rzuciła spojrzenie na mojego partnera.

 

- Jak mogłaś tak pomyśleć. Moja własna przyjaciółka - ucałowałam ją i złożyłam życzenia oraz wręczyłam jej prezent, którym była bransoletka, wysadzana kryształkami. Uwielbiała taką biżuterię.

 

- A ten przystojniak to kto? - Britney była bardzo zainteresowana Donovanem.

 

- To jest Oskar, syn mojego szefa, a to moja najlepsza i najbardziej szalona przyjaciółka, Britney - uśmiechała się kokieteryjnie.

 

- Miło mi ciebie poznać, Oscarze - podała mu dłoń, a on ją podniósł do ust i pocałował.

 

- Mnie jeszcze bardziej - czyżby Oscarkowi wpadła w oko moja przyjaciółka? Na to wyglądało.

 

- Gdzie jest JJ? - przerwałam im to długie spojrzenie, w którym rozbierali siebie nawzajem.

 

- Ee... Nie ma jej.

 

- Jak nie ma? Pokłóciłyście się, tak?

 

- Nie, nie, nie! Wyjechała z tym swoim koszykarzem na krótki urlop - kamień spadł mi z serca. One potrafiły się kłócić i tygodniami do siebie nie odzywać. Zawsze to ja musiałam je ze sobą godzić.

 

- Wielka miłość trwa.

 

- Tak jak i nasza, kochanie - koło Brit, stanął potężnie zbudowany blondyn.

 

- Chyba śnisz na jawie Alfredo - pokazała mu, że jest głupi. Cała Brit.

 

- Bawcie się dobrze, a my kochana później pogadamy.

 

- Koniecznie - wzięła Alfredo za rękę i zginęła w tłumie.

 

- Fajna przyjaciółka, Esme - pokiwałam głową i wypiłam do dna swojego drinka.

 

- Chodź tańczyć - pociągnęłam Oscara za rękę i po chwili obydwoje szaleliśmy na parkiecie.

 

Fajnie się razem bawiliśmy, ale po jakimś czasie Oscar znikł mi z oczu, więc udałam się do baru, by napić się czegoś mocniejszego.

 

- Piwo z wkładką poproszę - powiedziałam do rudego barmana.

 

- Proszę - uśmiechnął się.

 

Podniosłam kufel i wypiłam połowę.

 

- Widzę, że przyjaciółka Brit jest bardzo spragniona - usłyszałam męski głos za plecami.

 

- Na to wyszło - odpowiedziałam, nie odwracając się za siebie - Też chcesz się napić Donovan? - wskazałam miejsce obok siebie.

 

- Z tobą piękna zawsze - usiadł i zamówił to samo co ja.

 

Siedzieliśmy tak przez pewien czas, popijając różne alkohole, które były darmowe. Czułam, że szumi mi już nieźle w głowie i dlatego musiałam iść tańczyć. Oczywiście z moim przystojnym partnerem. Oscara, też miał dużo procentów w głowie, jednak trzymał się lepiej niż ja. Natomiast ja po dwóch utworach straciłam całkowicie świadomość z rzeczywistością.

Ocknęłam się w łóżku, w bardzo wygodnym łóżku w pachnącej pościeli. Cholera, to nie było moje łóżku. Odwróciłam się na drugi bok i zobaczyłam plecy, męskie, umięśnione plecy. Zerwałam się z łóżka i zaraz usiadłam. Obraz w oczach kręcił mi się jak karuzela na placu zabaw.

 

- Dzień dobry piękna - podskoczyłam na dźwięk męskiego głosu, który znałam.

 

- Cholera! Co ja tu robię Oscar? Do tego w samej bieliźnie - w tym momencie to sobie uświadomiłam.

 

- Byłaś tak pijana, że straciłaś świadomość i wpadłaś prosto w moje ramiona - uśmiechnął się.

 

- Nie sądziłam, że doprowadziłam się do takiego stanu - upojenie, upojeniem, ale chyba on nie dobierał się do mnie. Patrzyłam na niego, na siebie i na wspólne łóżko. Widocznie Oscar wyczytał moje pytanie w myślach.

 

- Podejrzewasz mnie, że mógłbym ciebie w takim stanie wykorzystać? - wstał z łóżka. Jego goła sylwetka przeszła koło mnie - Nie patrz tak, ja zawsze śpię nago - wszedł do łazienki. Usłyszałam szum odkręconej wody.

 

Nie dostałam żadnej odpowiedzi na swoje myśli. Wstałam i zaczęłam szukać swoich rzeczy. Znalazłam je po drugiej stronie łóżka równo ułożone na krześle. Ubrałam sukienkę, buty wzięłam w rękę, po drodze zwinęłam torebkę i wyszłam z pokoju hotelowego. W rejestracji poprosiłam, by mi zamówili taksówek, która po pięciu minutach przyjechała i zawiozła mnie do domu.

 

To był naprawdę ciężki poranek. Budząc się przy Oscarze poczułam się dziwnie. Ostatnim mężczyzną przy, którym się obudziłam był Kurt. Ciekawa byłam czy jeszcze kiedykolwiek ktoś zajmie jego miejsce w moim łóżku jak i w sercu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Magda 24.04.2016
    Świetny ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania