Poprzednie częściZakamarki serca

zakamarki serca 2

Ilona po rozmowie z Kamilą postanowiła wezwać do swojego gabinetu Kasię, by nakłonić ją do wyciągnięcia z młodej adeptki jak najwięcej informacji, co do jej najbliższych planów.

- Kasiu, wiesz, że Kamila, Maciej i Tobiasz tworzyli takie swoiste trio.

- Od samego początku, to znaczy odkąd przyszła Kama to zaczęli – Kasia rozłożyła ręce i dla większego wydźwięku dorzuciła lekko skwaszoną minę – wiesz?

- Tak, wiem. Byli takim nieformalnym małym teamem. Wszyscy o tym wiedzieli. Myślę, że czuje się bardzo samotna – tu spojrzała na Kasię, która już na tyle znała Ilonę by wiedzieć, co ów powłóczyste spojrzenie znaczy.

 

W tym samym czasie Kamila zaczęła się zachowywać tak jakby i ona w dniu dzisiejszym dostała wypowiedzenie w trybie natychmiastowym. Poskładała wszystkie zapiski do skoroszytu a z biurka uprzątnęła wszelkie przybory do przyniesionego kartonowego pudełka. Tak, więc gdy prawa ręka Ilony, Kasia, weszła do wspólnie zajmowanego pokoju, nie musiała się wysilać z podchodami pod temat. Pracowały w nim w trójkę, tą trzecią była Marzena, którą chyba także zainteresowały te skrzętne porządki, bo od progu usłyszała tłumaczącą się Kamilę.

- Mówię ci, że się pakuję, bo to jest…- przerwała, nie wiedząc jak to ująć, bądź nie chciała powiedzieć, co tak naprawdę sądzi o tym wszystkim.

- Ale jak to się pakujesz? – Marzena nie miała zamiaru ustąpić.

- Co? Nie, no śmieję się, nie. – Dziewczyna stojąc tyłem do drzwi, chyba wyczuła, że do pokoju wróciła Kasia i prawdopodobnie to spowodowało jej konsternację. Mimo, że była tylko dwa lata młodsza, nie mogły znaleźć wspólnych tematów, czuła jakąś barierę między ich relacjami.

- Powiem ci, że tak ogólnie to ludzie w korporacji gadają,..yyy,… to mówili, że bardzo się cieszą, że jesteś z nami – Kasia weszła w słowo, przerywając konwersację.

- Ja się nie cieszę, tak bardzo – usłyszała odpowiedź.

- Cieszą w sensie, że…- zawahała się szukając argumentów.

- Chcą cię bliżej poznać. – Przyszła z pomocą Marzena, kończąc rozpoczętą myśl koleżanki.

- No właśnie. Bo wiesz, nie będziemy tam ściemniać, tak, że ..yyh…wszyscy gadają właściwie to samo i każdy na pewno myślał, że za bardzo przyległaś trochę do Maćka i dlatego – wciągnęła powietrze – znaczy tak, przyjaźnie są ekstra, ale no, ja na przykład mało cię poznałam.

Nastąpiła dłuższa przerwa, Kamila była zaabsorbowana przeszukiwaniem narożnej szafki, Marzena kartkowaniem swojej teczki z dokumentami, a Kasia filtrowaniem słów nim podejmie dalszy wywód.

- Fajna z ciebie dupa i trzeba by to pokazać.

- …fajna dupa, nie patrząc na resztę, co? – przerwała ripostą oceniana.

Nerwowy śmiech, jaki wydobył się z ust Kasi, był aż nadto wymowny. Momentalnie się jednak zreflektowała.

- Trzeba by to pokazać w najbliższym czasie. Myślę, że to dla ciebie ważny moment.

- Znaczy, wiesz, ja na pewno nie będę nic robić pod publiczkę. Absolutnie. Nic na siłę nie będę robić.

- Oczywiście, że nie – przytaknęła Marzena nie odrywając głowy od matrycy komputera. – Tylko z nami spędzaj więcej czasu. Ja na przykład zauważyłam, że jak zostajemy po godzinach to więcej gadamy.

Marzena wstała od biurka i podchodząc do Kamili wygłosiła kolejne swoje spostrzeżenie.

- Ja się wtedy mega cieszę, bo bardzo lubię z tobą rozmawiać. Tylko było często tak, że w ciągu dnia to w sumie się zajęłyśmy obowiązkami i milczałyśmy. Nie wiem czemu. - Zakończyła wzruszając ramionami.

 

Tylko taka moja mała informacja, co do Marzeny. Mimo swoich trzydziestu jeden lat, jeszcze daleko jej do dorosłości. Żyje w świadomości, że świat to idealne miejsce, gdzie każdy pragnie szczęścia i zabawy. Jej infantylne podejście do codzienności rozbraja jej znajomych, którzy traktują ją jak maskotkę. Mieszka jeszcze z rodzicami i czeka na szlachetnego mężczyznę. Wrażliwa aż do przesady, co drażni na dłuższą metę.

Przed kilkoma tygodniami poparła Ilonę w sprawie studentki, przytakując, że to jeszcze nie pora na indywidualne zlecenia dla Kamili. Widząc teraz, co dzieje się z tą młoda dziewczyną, ma wyrzuty sumienia. Przed końcem pracy, gdy Kamila wyszła do toalety przyznała się Kasi, co do swoich rozterek.

- Nie wiem jak mam jej pomóc dzisiaj. Pytałam się kilka razy czy mogę coś zrobić, czy mogę jakoś rozśmieszyć, ale niestety się nie udało. Więc nie chcę się tak narzucać i co chwilę podchodzić do niej.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • ania_marzycielka 04.05.2019
    Ciekawe :) Czekam na następną część :) Pozdrawiam.
  • Robert. M 05.05.2019
    Mam nadzieję, że podołam i dalej moje wypociny będą
    ciekawym skrótem myślowym,
    Miłego dnia.
  • pkropka 05.05.2019
    Całkiem dobrze radzisz sobie z pokazaniem babskich gierek. Wszystko jak na razie brzmi bardzo prawdopodobnie.
    Forma tez ciekawa, na razie dużo faktów.
  • Robert. M 05.05.2019
    Przyznam bez bicia, że dialogi są praktycznie odzwierciedleniem faktycznych
    zdarzeń. Dlatego żadna zasługa w pokazywaniu tych rozgrywek i emocji.
    Moim zadaniem jest wprowadzić w ten zakątek, stworzyć podwaliny
    do akcji i naszkicować daną postać, by czytający wiedział z jaką osobą ma
    do czynienia. Mam jedynie problem, czy przedstawiać tak szczegółowo jak
    Marzenę, czy raczej pozostawić to pod wyobraźnie czytelnika.
    Ale to mój problem, w końcu każdy czytający i tak widzi to po swojemu.
    Dziękuję za poświęcony czas
  • Orchid.Solma 04.07.2019
    Jestem byś zostawił czytelnikowi własne doznania, teraz rozumiem dlaczego interesujesz się światem kobiet.
    Doceniam, ja nie umiałabym opisywać świat oczami mężczyzn, czytając pierwsze opowiadanie zastanawiałam się czy nie jesteś kobietą
    (być może jesteś i robisz nas wszystkich w bambuko), teraz zrozumiałam, że w cale by mi nie przeszkadzał taki zwrot akcji (mowa o twoim nicku).
    Kiedy kolejna część?
  • Robert. M 04.07.2019
    Rozumiesz dlaczego interesuję się światem kobiet?
    To tak jak ja, p prostu ten drugi jest mi znany, a Waszego
    nie sposób okiełznać. I to może tak ..hm, pociąga?
    Potrafiłabyś, wystarczy, że wpisywałabyś własne spostrzeżenia
    a po pewnym czasie tok myślenia (o ile my myślimy, chyba raczej działamy)
    jak chłopisko by się uaktywnił.
    Kolejna, to raczej się nie pojawi. Kamila to był taki mój kaprys, nie miałą
    zaistnieć w dłuższej perspektywie.
    Kłaniam się za wizytę.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania