Pokaż listęUkryj listę

Zakazana miłość i skarb Rozdział 15 Dwie bestie

Rozdział 15 Dwie Bestie

 

- Oto i jest – rzekł Eryk – Jezioro Dwóch Bestii. Ostatnim razem gdy tu byliśmy nie powidło nam się, lecz teraz będzie inaczej, tym razem się uda!

- Z tego miejsca dostaniemy się do Wiecznego Miasta? – spytała Rozalia.

- Tak.

Niebo spowiły deszczowe chmury, zanosiło się na sztorm, ktoś z załogi zauważył jak z wody zaczyna się coś wynurzać. Przygotowano armaty i wystrzelono w stronę tajemniczego stworzenia.

- Zanurzyło się!

Wszyscy byli spięci, nie wiadomo było kiedy bestie zaatakują. Każdy wyostrzył zmysły i czekał w skupieniu.

- Ucichło – odparł Bill.

Wtem z ogromnym hałasem, wynurzyły się dwie gigantyczne Mureny. Jedna rozwarła pysk i ruszyła na statek, lecz po otrzymaniu kilku armatnich kul, usunęła się. Druga natomiast zaczęła skradać się od tyłu, wyglądało to tak jakby chciała wślizgnąć się na statek. Potwór dostrzegł Pulchritudę i rozwarł pysk chcąc ją pożreć.

- No choć ty głupie monstrum!

Bestia znalazła się niebezpiecznie blisko Pulchritudy, potwór nagle zawył przeraźliwie, a z jej pyska polała się krew. Ranna uniosła się wysoko i wróciła do wody. Nikt nie zauważył, że to dlatego iż szpada wiedzmy gwałtownie się wydłużyła kaleczą Bestię.

- Obie Bestie są w wodzie, lada chwila się wynurzą!

Nagle Jack dostrzegł jak woda się unosi i zaraz później zobaczył rozwścieczoną murenę. Mężczyznę sparaliżowało ze strachu, potwór ruszył na niego, lecz nagle ostry hak rzucony przez Roba wbił się w oko bestii. Rob pociągnął za łańcuch a murenie została ogromna blizna. Obolała bestia, zniknęła pod taflą wody. Bill poczuł, że jest obserwowany, gdy spojrzał za siebie ujrzał murenę, zakrzyknął ze strachu lecz nagle pojawił się Smaffie który zaczął strzelać do potwora z pistoletu. Murena zawyła i usunęła się.

- Smaffie?! Ty, ty wykazałeś się odwagą !

- Naprawdę?

Nagle obie mureny gwałtownie wybiły się ku niebu, obie zamierzały rzucić się na statek by roznieść go w pył.

- Nie pozwolę, by te dwie kreatury przeszkodziły mi w dostaniu się do Wiecznego Miasta! – odparła wściekła Meleficus.

Kobieta upewniła się czy nikt na nią patrzy, wszyscy zapatrzeni byli w mureny. Meleficus uniosła rękę a wówczas z nieba stąpiła błyskawica, mureny zostały porażone i na wpół żywe zanurzyły się z powrotem.

Zrobiło się spokojnie, po bestiach ani śladu. Nikt nie wiedział czy to koniec, czy jest to tylko cisza przed burzą.

- Patrzcie, światło! – zawołała Rozalia, wskazując palcem na niebo.

Z pośród ciemnych chmur zajaśniało jasne światło, wyglądało jak gwiazda. Lecz nagle się powiększyło, z gwiazdy stąpił strumień światła otulając cały statek, który uniósł się w powietrze. Wszyscy się zlękli.

- Unosimy się! wrzasnął Bill.

- Niesamowite! – odparła podekscytowana Rozalia.

- Zaczyna się – dodała Meleficus.

Statek unosił się coraz wyżej, nagle z jeziora gwałtownie wynurzyły się mureny. Ruszyły w stronę statku lecz był już zbyt wysoko a po chwili całkowicie zniknął w chmurach. Statek znalazł się w samym sercu burzy, błyskawice szalały niczym rozjarzone demony, błyskając coraz jaśniej i wydając coraz to głośniejsze grzmoty, a temu wszystkiemu towarzyszył obfity deszcz. Dwie srebrne błyskawice ruszyły na okręt niczym strażnicy nieba, Meleficus uniosła dłoń a pioruny rozstąpiły się i zniknęły, Eryk dostrzegł dziwne zachowanie przewodniczki. Żaglowiec wpadł w potężny powietrzny wir, załoga wpadała w panikę, każdy trzymał się mocno by nie zostać wyssanym ze statku. Nagle nastała cisza, załoga zobaczyła błękitne niebo oraz śnieżnobiałe kłębiaste chmury.

- Patrzcie! – zawołała Rozalia.

Na niebie zaczęły tworzyć się dziwne białe wzory i zawijasy. Było ich coraz więcej i więcej, a każda biała linia rozgałęziała się i łączyła z następnymi, gdy tylko białe wzory przestały się tworzyć przekształciły się w ogromne złote drzwi. Wszyscy paczyli z niedowarzaniem, drzwi były tak wielkie, że cały statek bez najmniejszego wysiłku zmieścił by się w dziurce od klucza. Rozalia spojrzała w dół była ciekawa czy drzwi sięgają ziemi czy też wiszą w powietrzu. Jednak dolna ich część otulona była chmurami. Gigantyczne złote wrota zaczęły otwierać się powoli i spokojnie, jednak podmuch tym spowodowany był tak silny, że o mało nie zdmuchnął całej załogi. Statek był coraz bliżej. Po chwili okręt przekroczył progi bram, i tym samym wszyscy znaleźli się w Wiecznym Mieście.

 

Ciąg dalszy nastąpi

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania