Poprzednie częściZaklinaczka -Rozdział I

Zaklinaczka -Rozdział VI

Święta minęły mi zdecydowanie za szybko, Edmund i ojciec byli zajęci spotkaniami ze szlachtą by otworzyć uzdrowisko, gdzie mieliby leczyć chorych. Natomiast ja pozostawiona sama sobie większość swojego czasu spędzałam przy boku Adelajdy, towarzyszyłam jej przy pracy, rozmawiałam z nią (przeważnie o hrabim, chciałam o nim jak najwięcej wiedzieć). Ponadto doskwierała mi tęsknota za rodziną, listy stąd rzadko rozwożono do odległych miast, jednak idealizowałam w nich mój pobyt tutaj, nie chciałam by się o mnie martwili.

- Adelajdo -zagadnęłam służącą siedząc obok niej w kuchni -nie tęsknisz za rodziną?

Kobieta milczała przez dłuższą chwilę.

-Jestem sierotą - odpowiedziała cicho -nie mam za kim tęsknić.

- Przepraszam, nie powinnam pytać -zrobiło mi się jej żal -jesteś dla mnie jak rodzina, znosisz moje towarzystwo i moje humory.

Adelajda spojrzała na mnie z uśmiechem i przytuliła mnie do siebie.

-Jesteś wyjątkową osobą, Łucjo -powiedziała całując mnie w czoło.

Naszą chwilę przerwało wbiegnięcie przerażonego Mariusza do pokoju.

-Bandyci! -wykrzyknął. -Kryjcie się! -wybiegł.

Obydwie zerwałyśmy się na nogi i zbiegłyśmy do piwnicy, ukryłyśmy się pomiędzy półkami z zapasami. Ktoś naparł na frontowe drzwi, które ustąpiły po trzecim uderzeniu, w domu rozległ się odgłos kroków.

-Weźcie młodą, ze starą zróbcie co chcecie -polecił czyjś głos brzmiący jak pomruk.

Chwyciłam mocniej dłoń służącej i zaczęłam modlić się w myślach, oby nas nie znaleźli, oby nas nie zabili. Tupot butów rozległ się na schodach prowadzących do piwnicy, zamknięte drzwi na minutę opóźniły nadejście mężczyzn. Zaczęłam drżeć, obcy byli coraz bliżej i nie mieli dobrych zamiarów.

- Tu są ! -rozległ się głos za naszymi plecami.

Odwróciłam się w tamtym kierunku, stał tam mężczyzna po czterdziestce, miał krótkie czarne włosy i brodę. Patrzył na nas beznamiętnym spojrzeniem, ruszył po woli w naszą stronę.

- Proszę , nie -jęknęłam.

-Za późno, słoneczko -oznajmił sucho i wyciągnął po mnie ręce.

Odskoczyłam przerażona ciągnąc za sobą Adelajdę, kobieta była sparaliżowana ze strachu, nie dziwiłam się jej, moje serce biło zdecydowanie za szybko.

-Zapłacę wam -obiecałam -dam wam tyle złota ile chcecie.

- Złoto -skwitował lekko -złoto już sobie wzięliśmy.

- Czego chcecie? - kiedy on podchodził, ja coraz bardziej się cofałam, aż wpadłam w ramiona drugiego mężczyzny.

Krzyknęłam ze zgrozą, kiedy przerzucił mnie sobie przez ramię, Adelajda trzymała moją dłoń, dopóki nie została rzucona na regał ze słoikami. Z jej skroni popłynęła wąska struga krwi, miała zamknięte oczy. Kopałam zaciekle i wierzgałam nogami, bandyci wsadzili mnie na konia i ruszyli galopem jakby ktoś ich ścigał. Widziałam jeszcze, że dwór stanął w promieniach, wpatrywałam się w niego nawet wtedy, gdy pozostał świecącą plamką na tle śniegu.

Mężczyźni pokrzykiwali coś pomiędzy sobą, byli w bajecznych nastrojach, jechaliśmy pośród drzew góra kwadrans, kiedy stanęliśmy raptownie. Był bardzo stary i częściowo zawalony, ktoś ściągnął mnie z konia i brutalnie pociągnął za sobą. Weszliśmy do małego domku skrytego w cieniu budynku. Weszliśmy do małego, śmierdzącego pomieszczenia, w którym był stół i przytwierdzone do niego pasy. Naprzeciwko nas stał mężczyzna koło trzydziestki, miał ciemne loki i niewielki zarost. Patrzył na mnie z zimną obojętnością, jak wszyscy tutaj.

-Wiesz, co masz zrobić -polecił bandyta stojący za moimi plecami, mężczyzna skinął sztywno głową. -Nie będę na to patrzył.

-Sumienie cię ruszyło? -zakpił. -My nie mamy czegoś takiego.

W pomieszczeniu rozległ się ich śmiech a zaraz potem trzasnęły drzwi. Ten, który został ze mną patrzył na mnie znudzony i zaczął szukać czegoś w swojej torbie.

-Chodź tutaj -polecił mi.

Stałam cały czas po drugiej stronie stołu, nie miałam zamiaru się do niego zbliżać. Na małym stoliku pojawiły się: nóż, bandaże i opatrunki.

-Podejdź tutaj -powtórzył.

Kiedy się nie ruszyłam chwycił mnie za przedramię i pociągnął w soją stronę.

- Zostaw mnie! -krzyknęłam i podrapałam go w twarz. Odsunął się ode mnie zdziwiony i uśmiechnął lekko. -Niegrzeczna jesteś.

Pociągnął mnie tak mocno, że wylądowałam unieruchomiona w jego ramionach. Z łatwością podniósł mnie i położył na stole, przypiął moje dłonie i stopy pasami. Spróbowałam wykręcić rękę co było niemożliwe, mężczyzna przyłożył mi nóż do ręki, zimne ostrze podrażniło moją skórę. Kolejne co poczułam to fala bólu rozchodząca się po moim ciele. Po moich policzkach popłynęły łzy a z ust wydobył się krzyk, potem było tylko gorzej aż w końcu zemdlałam.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Frodo Baggins 03.10.2016
    Fajna seria. Czekam na następne części

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania