.

.

Średnia ocena: 4.6  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • little girl 24.02.2016
    "Zostałem brytalnie podniesiony z ziemi." - brutalnie
    "weszło do środka trzech ludzi(spacja)- Marco Maciavelli i dwóch strażników."
    "Uzbrojeni mężczyźni stanęli obok mnie i postawili mnie szarpnięciem na nogi." - powtórzenie "mnie"
    "Spojrzałem(spacja)na niego krótko i po prostu odparłem:"
    "Skinąłem jeno głową zbyt wąciekły, by się odezwać" - wściekły
    No, historia idzie do przodu i robi się coraz ciekawiej ;) Czekam na ciąg dalszy, 4 :)
  • elenawest 25.02.2016
    Dzięki za wytknięcie błędów ;-)
  • elenawest 25.02.2016
    Błędy już poprawione ;-)
  • Akwus 26.02.2016
    Elen, lubisz mnie, więc zaryzykuje, że się nie obrazisz, jak wykorzystam ten tekst, by pokazać, czemu przymiotniki są ZŁE :D

    "Zostałem brutalnie podniesiony z ziemi." ---> Szarpnęli mnie do góry, wykręcając ręce. Trzaśnięcie w lewym barku rozeszło się promieniście po ciele, ledwo pozwalając mi stanąć na nogach.. ---> Czujesz brutalność w moim przykładzie?

    "Brudnej, oślizgłej i ponurej, a zaraz potem wepchnęli mnie do jakiegoś obskurnego pomieszczenia. Na odchodnym otrzymałem jeszcze silny kopniak w żebra, od którego zeszło mi powietrze z płuc, a sam skuliłem się na brudnej podłodze. Dopiero po dłuższej chwili udało mi się powoli zaczerpnąć powietrza. Bok i zranione ramię bolały mnie, jak jasny gwint, ledwo zdołałem usiąść na podłodze i oprzeć się o ścianę." ---> Zatrzasnęli drzwi i w jednej chwili w pomieszczeniu zapanował półmrok. Coś śliskiego pokrywało podłogę, cuchnęło jak rzeczny szlam. Szlam zmieszany z krwią. Pomimo ciemności oprawcy poruszali się sprawnie, znali drogę, musieli przechodzić tędzy dziesiątki razy. Rozwalona beczka po winie, skrzynie z symbolem orła pokryte kurzem, sterta szmat, chyba jakieś przegniłe sienniki. Starałem się zapamiętać jak najwięcej. Bez broni, musiałem wykorzystać do ucieczki to co miałem szansę tu znaleźć.
    Zatrzymaliśmy się, lecz po chwili chrzęst rygla oznajmił, że wpakują mnie jeszcze głębiej.
    Prowadzący mnie drab szarpnął moją ręką powodując kolejną falę bólu. Wyprostowałem się odruchowo, by stłumić go choć trochę. Błąd. Drzwi były niższe ode mnie i oprych nie zamierzał przegapić okazji. Pchnął z taką siłą, że pomimo mego oporu trzasnąłem twarzą w nadproże. Ból. Ból i krew. Kaszlnąłem, próbując odkrztusić ją z płuc.
    Śmiali się. Pchnęli do pomieszczenia zatrzaskując drzwi. Upadłem na kolana, wspierając się po nadgarstki w wodzie. Jej smród i lepkość wskazywały na to, że moi poprzednicy spędzali w tej klitce całe dni bez wiadra na odchody. ---> owszem, moje dłuższe, ale zamiast przymiotników masz działanie - bohater nie jest bierny, nie tylko opisujesz jak do ciągną do celi, on szuka sposobu na ucieczkę, jest aktywny, dostaje po mordzie i przez to wszystko poznajemy otoczenie :)

    "- Cholera! - mruknąłem sam do siebie. Zdawałem sobie sprawę, że najpewniej zginę. Boże, jakim ja byłem kretynem! Zacząłem się wyzywać w myślach. Przeleciałem już chyba po wszystkich znanych mi obelgach, wymyśliłem kilka nowych, całkiem obrazowych i już miałem sam siebie dość, gdy wtem drzwi otwarły się z hukiem i weszło do środka trzech ludzi - Marco Maciavelli i dwóch strażników. Uzbrojeni mężczyźni stanęli obok i postawili mnie szarpnięciem na nogi. Skrzywiłem się niemiłosiernie, gdy ramię zapiekło cholernie." ---> - Stercum! - zakląłem i od razu pożałowałem tego żartu krztusząc się po raz kolejny.
    A więc to miał być koniec kariery, która nie zdążyła się jeszcze rozpocząć. Głupcy nie zasługują na drugą szansę, a dając się tu zamknąć byłem królem głupców. Próbowałem ruszyć lewą ręką. Prócz bólu towarzyszącemu tej próbie, nic nie osiągnąłem. Twarz pulsowała, zalana krwią. Mogłem ją przetrzeć dłońmi umazanymi w tym szlamie. Wolałem krew. "Nie przyjdą prędko" - tego byłem pewien. Nie było więc sensu silić się na godność. Usiadłem, mocząc całe spodnie i opierając się o ścianę. Starałem się wyrównać oddech. Z każdą minutą umysł coraz bardziej odzyskiwał ostrość, do ręki powoli wracało czucie.

    Kroki na zewnątrz oznaczały, że nadszedł mój czas. Przymknąłem oczy skupiając się na dźwiękach. Trzech mężczyzn. Dwójka w podkutych butach, dociążeni bronią. Jeden lekko odziany, poruszał się z większą gracją od pozostałych. Chrzęst rygla. Pomimo bólu dźwignąłem się wspierając zdrową ręką. Nie byłem w stanie się wyprostować, ale przynajmniej stałem zamiast rozmawiać z nimi z kolan.
    Najpierw weszli zbrojni. Jeden cios. Normalnie uchyliłbym się przed nim odpowiadając kontrą. Tym razem nie miałem jednak sił. Plusk szlamu zlał się ze śmiechem mojego oprawcy. Podnosząc twarz z wody wiedziałem już, gdzie jest moje miejsce. Nie próbowałem wstawać. ---> Znów dłuższe, owszem. Ale nie wydaje Ci się, że mocniejsze? Pozbyłem się też huku otwieranych drzwi, bo uważam, że niepotrzebnie zwiększa tępo tej sceny. W dalszej części Marco pyta SPOKOJNIE. Zbudujmy napięcie, a na pierdolnięcie przyjdzie jeszcze czas :)

    " Spojrzałem na niego krótko i po prostu odparłem:
    - Mam cię zabić." ---> i to jest przepiękne zdanie! Krótki i na temat, bez zbędnego pieprzenia i rozbudowywania emocji! Nawet jeszcze bardziej skróciłbym poprzedzającą je narracje, by dodać jeszcze więcej mocy.

    Dalej masz dialog, więc się nie czepiam w tym wpisie, ale również jest fajnym warsztatowym materiałem.
  • elenawest 26.02.2016
    Dzięki, chociaż nie sądzę, by przymiotniki były złe :-P
  • Akwus 26.02.2016
    są złe :) są niejednoznaczne, nieostre, dla każdego mogą znaczyć co innego, opisują a nie opowiadają. Te same opisy otoczenia da się pokazać poprzez dialogi, działania bohaterów, poprzez akcję. Wrzucenie opisu, który składa się głównie z przymiotników jest najgorszym rozwiązaniem :)
  • elenawest 26.02.2016
    Spoko
  • Bardzo podoba mi się Zakon :D Czekam na dalsze losy Josepha :)
  • elenawest 01.03.2016
    Bardzo mi miło, że przeczytałaś :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania