Zamknij oczy cz 1

Historia mojej fizycznej choroby, bez wątpienia jest o wiele mniej zachwycająca od wykrytej cztery lata temu i wciąż następującej ''przewlekłej psychozy''.

- Tak.. - westchnęłam, wypuszczając zmęczone życie przez usta,które juz nigdy nie będą mówić o pięknie świata, odkrywanego oczami mojej duszy...

 

Po dłuższej pauzie, zebrałam się na odwagę, ściągnęłam każdy mięsień twarzy, tak aby sprawić wrażenie niewzruszonej, posągowej maski,zamrugałam nerwowo czarnymi jak smoła oczami co oczywiście zepsuło cały efekt i przełykając ciężki ołów w gardle,odezwałam zimnym,pozbawionym czegokolwiek,głosem.

 

- Dla rozwiania wszelkich wątpliwości. Byłam niewidoma, aż do ósmego czerwca czterdziestego piątego roku. To wtedy, w niezwykłych, wręcz intymnych okolicznościach (W tym momencie, cała posągowa twarz, ożyła jak dawniej... Pod napływem rozpalonej krwi, zbierającej się głównie w okolicach policzków, dokończyłam.) Zobaczyłam o wiele więcej, niż każdy przeciętny człowiek może znieść.

Zawsze odbierałam świat...

 

- Przepraszam, że Ci przerwę Adrienne,ale czas naszych zajęć, również ma ograniczenia. Terapia grupowa w naszym zakładzie,owszem jest kluczowa dla naszych pacjentów, lecz nie możemy sobie pozwolić na łamanie regulaminu, złotka - powiedziała, świdrującym spojrzeniem, badając nasze reakcje, oddziałowa Ann

- Oho ..żmija zaczęła kąsać - pomyślałam.

Sam jej piskliwy głos, przyprawiał mnie i zapewne nie tylko mnie o mdłości. Słowo złotka w kontraście z jej urodą a raczej brzydotą,pobudzał wytwarzanie w przesadnych ilościach, moich, kwaśnych soków żołądkowych, które chcą za każdym razem jak ją widzą, wydostać się wprost na ociekającą łojem twarz, nieumiejętnie przykrytą grubą warstwą sypkiego pudru.

Każdy wyraz, mimika, mowa jej ciała były fałszywe. Czysto fałszywe.. jak cały personel tej bandy świrów, do której się zaliczam.

 

W każdą noc, z głośnym trzaskiem kruszonego lodu, łamie zbyt mocno, wykrochmaloną, szpitalną pościel i wśród chemicznego zapachu leków, przypominam sobie piękną czerń, sprzed czterech lat...

Nadal czuję miejsca nakreślane pod Twoimi ciepłymi, ciężkimi dłońmi, które tężały i w pulsujących drganiach mięśni, domagały się coraz większych doznań. Świeża krew, falą ognia, rozchodziła się tuż przy skórze z takim impetem, że z odległości kilku centymetrów od niej, słychac było uspokajający szum czerwonego morza. Czułam waniliowy smak ust, wymieszany jednocześnie z dotykiem chropowatych, męskich dłoni..

Słone krople łez, słodko-gorzkie słowa, zapach, głos i poezja całego świata, zamknięta w Tobie. Do czasu..

Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że dosłownie i w przenośni zobaczę wszystko takim jakim jest naprawdę.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Alesta 24.05.2017
    Jest dynamika, są uczucia, przyciąga uwage, jest i 5.
  • AnkaxLunka08 24.05.2017
    Dziękuję :)
  • Emi Ayo 24.05.2017
    Racja, ciekawe to jest :) Chociaż jakoś nie są to moje klimaty... Mimo wszystko naprawdę jest to fajnie i ciekawie napisane :) Z chęcią kolejne częsci przeczytam. Myślę, że 5 mogę zostawić ;)
  • KarolaKorman 02.06.2017
    ,,usta,które'' - po przecinku daj spację, by słowa się nie zlewały
    Pod konie poetycko się zrobiło z tymi metaforami :) Ciekawy wstęp do kontynuacji :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania