Z tym piątkowaniem to wiesz... zależy, niektórzy wyrażają podziw inaczej *puszcza oczko*. No jednak uszło, w końcu musiało go coś scalić z postacią z poprzednich serii ;) Dziękuję :)
No wiesz, teoretycznie to charakter mu się dopiero kształtował, większość części był małym chłopaczkiem ;p
No i nie bądź bezduszny, że czekałeś, aż on kogoś zabije... ;_;
Szymon Szczechowicz po prostu dostaniesz kaganiec w obawie o zdrowie autorki ^^(przepraszam, że się wtrącam, ale musiałam) tylko jeszcze nie wiem jak ta Twoja broda się do nie go zmieści :P
Szymon Szczechowicz .. myślałam, że Johnny Depp na helu..^^ Rasia wiesz mi, że i tak nie jest źle, masz szczęście, że dziś oboje wykończeni jesteśmy :D
No cóż, z chęcią Was kiedyś ugoszczę, o ile nie przyjdziecie z nożem i pistoletem, a Szymon zamiast brody nie zapuści włosów i nie ubierzecie się w jakieś wojskowe ubrania, bo wtedy... xD
Szymon Szczechowicz Akhem.. ah to nie moje klimaty, ja tylko te co szkodzą.. jakaś dobra szkocka... ah ja tam wielkich wymagań nie mam, Dorian Gray starczy mi na papierze (choć dalej go nie odzyskałam)
Szymon Szczechowicz myślisz, że moją da się jeszcze bardziej zniszczyć? Cóż muszę spróbować, a co do książki to nie miałam zbytniego wyboru... Dobra KONIEC Dajmy Rasi spokój (tak byśmy też siedzieli u Ciebie w domu, stąd te ostrzeżenia haha)
Wybacz Rasiu, że czytam tylko poszczególne rozdziały :( lecz nie mam kompletnie czasu na inne. Zawsze obiecuję sobie, że przeczytam wszystko, lecz jakoś nie wychodzi. Musisz mi wybaczyć ;) Jeśli chodzi o tekst jest jak zawsze u ciebie świetny i tak jak powiedział kolega na górze (nie mówię o Bogu, lecz o Szymonie) "nic tylko piątkować"
P.S. Widzę, że Ano się uczepiła cię na dłużej ;) Nie jestem przynajmniej jedyny :D
Nie no nie szkodzi, mam tylko nadzieję, że ogarniasz, co tu się dzieje :) Może znajdziesz kiedyś czas - na wakacjach, czy coś :) A mnie już to tam wiesz, te oceny zawsze mnie tu irytowały, a teraz mam już powód, żeby całkiem je olać xD I nie tylko nas :)
Ps. Szymon pewnie by się ucieszył, że ktoś mógł pomylić go z Bogiem xD
Rasia ależ oczywiście, że się ucieszyłem! Moja cząstka duszy, należąca do tworzącego w romantyzmie poety cieszyła się jak dziecię, śmiejąc się głośno! :D
Rasia wszyscy ostatnio mnie cieszą! To jest niesamowite, jak mogę być ucieszony! :D Aż się ze mnie wylewa ucieszenie...! (yyyy chyba robi się trochę dziwnie) :D
Jeśli mam być szczera to też na to zabójstwo czekałam. Oczywiście jak zwykle wspaniała otoczka. No i kocham Cię za to, że mi Partyzanta przypomniałaś! Tak dawno nie słuchałam tej piosenki.. ah.. wspaniale. No i generalnie cóż tu więcej mówić.. Rasia jesteś genialna, z resztą nie pierwszy raz to ode mne słyszysz. Jestem fanką tej serii, a odczucia o niej tym bardziej się we mnie kumulują, że mam wszystko przeczytane na świeżo. Znowu przepraszam, iż mym palcom nie starcza siły, by kliknąć w tę wspaniałą gwiazdkę i wystawić Ci jeden (prawie jak Kordian O.o).. musisz pogodzić się z piątką.. *chlip* przepraszam... :(
Rasia ufff to dobrze.. kamień z serca, bo już zaczynałam mieć wyrzuty sumienia ;) Ah no i tak na marginesie, to nie mogę się następnej części doczekać ^^
Wszyscy czekali na morderstwo Jeffa... I co, tak go tępiono, a teraz się mu kibicuje... Straszne :)
Dziękuję, czuję się usatysfakcjonowana, że tak udało mi się wzbudzić w Was emocje :D
Tak, jak obiecałam teraz się rozpiszę ;p Rasia, UWIELBIAM po stokroć Twoje opowiadanie, to w jaki sposób prowadzisz historię, jak powtórzę się grasz na emocjach, to genialne! Dodanie piosenki, którą bardzo lubię ;D było świetnym posunięciem. Sprawiłaś, że znów zakręciła się mi łezka w oku. Cholera! Dobrze, że tym razem byłam już bez makijażu ;D Co do moich odczuć, jeśli chodzi o Jeffa? Kurczę, żal mi go, bardzo. Ze złoczyńcy w moich oczach Przemieniłaś go w człowieka, którego chce się przytulić, dać ukojenie, pomóc. to wielka sztuka! Nie zmienia to jednak faktu, że potem stał się maszyną do zabijania, potworem. Nurtuje mnie pytanie, dlaczego? Skoro w jego serduchu jest tyle dobra, myślę, że musiało stać się coś jeszcze, co wpłynęło całkiem destrukcyjnie na jego osobowość ;(
Jakby nie patrzeć, można stwierdzić że na razie w jego życiu są same wzloty i upadki. Hm... dość dobitne upadki. Ale tak, masz trochę racji - zdradzę tylko tyle :) Na resztę niestety musicie poczekać :D Dziękuję Ci bardzo i taki komplement, że dzięki te historii Jeff stał się w Waszych oczach kimś innym jest dla mnie wielką pochwałą i satysfakcją :)
Tą serią przekonałaś mnie do Jeffa. We wcześniejszych jego postać nie była tak dobrze opisana, nie wiedziałam czemu się tak zachowuje, dlaczego taki jest. Jako chłopca i nastolatka go polubiłam, co będzie później, to nie wiem. Ciekawi mnie co nim kierowało, gdy chciał zabić Jacka, gdy ten przeszedł na stronę przeciwnego wojska, bo przecież się kolegowali, a Jack sam pisał, że Jeff kiedyś był inny, że się zmienił. Zabić za zdradę rozumiem, ale przecież byli dobrymi kolegami/przyjaciółmi? więc dziwię się, że chciał to zrobić tak po prostu. Kolejna sytuacja, gdzie zastanawia mnie zachowanie Jeffa była gdy skrzywdził Sue. Ona była dziewczyną, czy nie martwił się krzywdząc ją, choćby ze względu na Mary? Czemu się tak zmienił? Rozumiem, iż zabił rodziców, za to jak go traktowali i to przez nich trafił do domu dziecka i odebrano mu siostrę, ale pozostałe sytuacje mnie zastanawiają. Nie mogę doczekać się, kiedy w tę serię wkroczy Jack. Interesuje mnie perspektywa z jakiej duży Jeff patrzy na świat. Oczywiście pod tą częścią zostawiam 5.
Cieszy mnie wielce to Twoje główkowanie i spokojnie, obiecuję to jeszcze wszystko rozpisać :D No czemu mnie nie dziwi, że nie możesz doczekać się Jacka xD Dziękuję Ci w każdym razie bardzo, bardzo mocno i będę się starała z całych sił, by w efekcie końcowym jeszcze zaskoczyć :)
No a co do tej zmiany - tu nasuwa się wniosek, że poznając kogoś, nie znamy jego przeszłości i nie możemy oceniać go całościowo jako złego człowieka. W końcu nikt nie rodzi się zły.
Szczerze mówiąc, nie dziwię się, że Jeff zabił swoich rodziców. Ten żal, który nosił w sobie tyle czasu, najpierw przez traktowanie jego i jego siostry przez nich, później za pobyt w sierocińcu i w końcu za śmierć dziewczynki, musiał dać o sobie znać. To ich winiło całe zło, jakie spotkało jego i Mary, bo to od niech się zaczęło. To od nich na samym początku zaznali złego traktowania, braku szacunku i samych nieprzyjemności. Później na swojej drodze spotykał równie złych ludzi, co tłumaczy jego stosunek do dorosłych, czego wyrazem były też słowa skierowane do tej dziewczynki z izolatki. Ciekawe jest, że postanowił jej pomóc w imię pamięci o siostrze, a jednak w dorosłym życiu dopuszczał się tak okropnych czynów, jak na przykład przypadek Sue. W ogóle interesująca może być psychologia człowieka, który widzi w dorosłych zło, a sam dorasta. Tu pojawia się taki konflikt. Nawet z czasem przecież upodabnia się do tych dorosłych, co wyraźnie zostało ukazane w poprzednich seriach, a jednak sądzi, że robi to, co powinien, mści się za śmierć swojej kochanej siostrzyczki, która tak niesprawiedliwie zginęła i której obiecał ją chronić i odczuwa satysfakcję, która moralnie jest czymś złym, ale uważa to za namiastkę sprawiedliwości (bo i tak sądzi, że to za mało). To wszystko razem sprawia, że ciężko jest określić Jeffa, staje na pograniczu tego, kim był jako dziecko i kim staje się teraz, gdy już jest coraz starszy. Pojawia się pełno tych sprzeczności, w których można się pogubić. Ale to one urozmaicają tę historię, a właściwie postać. Jeff wydaje się tu prawdziwym człowiekiem, który wciąż ewoluuje, zmienia się jego światopogląd, charakter. Z przyjemnością śledzę właśnie ten cały proces. Jego szef natomiast wydaje się kolejnym człowiekiem na wskroś dobrym. Na początku był nieufny w stosunku do Jeffa i nie ma w tym nic dziwnego, później zapałał do niego sympatią i stał się wobec niego lojalny. Dotrzymał słowa i nie wyrzucił go z pracy, zresztą nie zamierzał raczej tego robić. Współczuje bohaterowi i nie pochwala tego, co zrobił. Sam raczej nie dopuściłby się takiego czynu. Jeśli chodzi o zabójstwo, nie wątpię, że to wspomnienie pozostanie w bohaterze na zawsze. Słowa jego ojca były zapewne tylko próbą ochrony własnego życia i chociaż nie poskutkowały, musiały zmusić Jeffa nad przemyśleniem ich. Na tym chyba już zakończę kolejny wywód. A, piosenka faktycznie świetnie pasuje do bohatera, obrazuje jego rozterki. Błędów tym razem również nie wyłapałam. Zostawiam 5:)
Nie ma błędów drugi raz, no ja nie wierzę :D A co do tych słów ojca Jeffa - nie są przypadkowe. Sądziłam, że ktoś szybciej wyłapie, co miały na celu :D Ale nie szkodzi, będzie wiadomo potem. Cieszę się niezmiernie, widząc Twój rozległy komentarz. Tak myślałam, że ocenisz szefa jako tego dobrego. Bardzo ładnie ujęłaś ten fakt, że Jeff widzi w dorosłych zło, ale sam się nim staje. I tak jak już wcześniej pisałam Neli - co do późniejszych motywacji Jeffa, to jeszcze wszystko przed Wami :)
Dziękuję bardzo raz jeszcze :)
Chyba jestem trochę zbyt emocjonalna, nie mieści mi się w głowie, że to zrobił... No cóż, żal wzbierał w nim przez lata. Muszę to przetrawić, spróbować zrozumieć, co się dzieje w jego głowie. Zostawiam 5
Cieszy mnie, że tak przeżywasz to opowiadanie :) Cały czas mnie intryguje, jak to wyjdzie, kiedy nie znasz jego późniejszych losów :D Dziękuję bardzo i przyznaję, że Jeff jest postacią dosyć złożoną, trzeba nad nią trochę pogłówkować.
Komentarze (111)
No i nie bądź bezduszny, że czekałeś, aż on kogoś zabije... ;_;
Nie miałaś się poczuć jak piesek, ale z tym merdaniem... może i lepiej xD
To jeszcze zależy jaki pies ;p
P.S. Widzę, że Ano się uczepiła cię na dłużej ;) Nie jestem przynajmniej jedyny :D
Ps. Szymon pewnie by się ucieszył, że ktoś mógł pomylić go z Bogiem xD
Dziękuję, czuję się usatysfakcjonowana, że tak udało mi się wzbudzić w Was emocje :D
No a co do tej zmiany - tu nasuwa się wniosek, że poznając kogoś, nie znamy jego przeszłości i nie możemy oceniać go całościowo jako złego człowieka. W końcu nikt nie rodzi się zły.
Dziękuję bardzo raz jeszcze :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania