Coraz bardziej zaczynają denerwować mnie te niskie oceny pod Twoimi kolejnymi pracami. Nie wiem, kto jest takim wielkim zazdrośnikiem albo zadufanym w sobie małolatem, ale sądzę, że historia rozwija się bardzo ciekawie i brnie szybko do przodu.
Miło czyta się Twoje prace i poznaje część przeszłości, odkrywa nieznane lądy.
Ode mnie masz 5, bo na mniej nie zasługujesz. To, że miałaś krótką przerwę, nie zmieniło wiele - cały czas potrafisz zaciekawić czytelnika : 3
Pozdrawiam cieplutko!
Dziękuję za taką miłą opinię, strasznie się cieszę, że mnie tak wysoko cenisz i podoba Ci się taki obrót opowiadania! :) Miło mi, że przyrównujesz to do odkrywania nowych lądów :D
Nie powiedziałabym, że ta część odstaje od reszty. Mnie się bardzo podobała. Z opisu ze stacji benzynowej już wynikało, że Jeff nie traktuje Rose jak zwyczajnej dziewczyny. Okrył ją swoją skórzaną kurtką, czego, jak mówi, nigdy nie robi, no i mówi o niej, że jej ciało to ,,nienaruszalna świętość". Dalej to się tylko potwierdza - po raz pierwszy zaprasza dziewczynę do swojego mieszkania, nie mówiąc już o końcówce, kiedy zbiera się do wyznania, zamiast po prostu ją pocałować. Może chce, żeby dziewczyna od razu wiedziała, kim on jest, a nie postrzegała go tylko takim, jakim dał jej się poznać w tej indywidualnej relacji. Wtedy, gdy nie znałaby prawdy, byłoby to trochę, jak oszukiwanie jej. Swoją drogą, ciekawe są te słowa Xaviera, a nie mogę w tej chwili niestety dopasować ich do sytuacji, w której mógłby je wypowiedzieć. Rose w wielu momentach przypominała trochę małą dziewczynkę, na przykład w opisie, kiedy spała w samochodzie, albo gdy kłamała, że nie zaglądała do szafek w łazience u Jeffa. W pewien sposób przywodziła nawet trochę na myśl Sue, ale może to dlatego, że była gimnastyczką... Jeszcze jedną kwestią, nad którą się zastanawiałam, to porządek w mieszkaniu bohatera, taki sam panował wszędzie tam, gdzie później mieszkał, pokazałaś to już w poprzedniej serii podczas wizyty Jacka. Można powiedzieć, że już wtedy był uczulony na tym punkcie, tak samo jak na możliwości zaglądania do jego rzeczy. Nie był zadowolony, gdy odkrył, że Rose to robiła i nie zezłościł się na nią chyba tylko przez wzgląd na uczucia, jakie w nim budziła. W każdym razie coraz wyraźniej widać tę jego dorosłą postać i bardzo dobrze wychodzi Ci ukazywanie tego procesu. To nie jest jakaś nagła zmiana. Zwyczajnie stopniowo się zmienia. Tyle chyba ode mnie tym razem. Mam co najwyżej jedną uwagę, nie jest to jakiś błąd, ale w tym zdaniu: ,,Ostrzegałem cię jednak, że moje mieszkanie nie należy do największych" - pasowałby tu czas teraźniejszy, ponieważ mówi to tuż po tym, jak ją zaprasza, ale to tylko taka moja sugestia. Zostawiam oczywiście 5:)
Cieszę się, że zwróciłaś uwagę na takie drobiazgi jak chociażby ten porządek - rzeczywiście to miała być taka cecha wspólna łącząca z przyszłością. Co do słów Xaviera - chodzi o to, że nie pamiętasz, kiedy je wypowiedział? To był moment, kiedy Jeff pytał o jego dziewczynę i o to, czy Xavier o wszystkim mu opowiada. Uff, ulżyło mi, że co do tej płynności dorastania Jeffa nie ma zbytnich uwag. A co do tego mini-błędu, to akurat jest celowe. W sensie, że to jest zdanie typu "ale pamiętaj, ostrzegałem Cię". No chyba że brzmi źle, to zmienię :)
Rasia, tak sobie pomyślałam, że pewnie to było celowe, ale lepiej było się upewnić:) Co prawda zazwyczaj chyba daje się coś na początku typu: Ale pamiętaj, ostrzegałem cię... albo coś w tym stylu. Jednak w sumie nie brzmi to jakoś źle, sądzę, że może tak zostać.
Chodziło mi raczej, że to miało być takie miłe, bo liczę się bardzo z Twoim zdaniem i jeśli Ty mówisz, że coś może zostać, to nie czuję potrzeby zmieniania tego :)
Rasia, a ja nie napisałam, czy to było miłe, czy nie, tylko, że dziwne uczucie. Czuję się zaszczycona, że liczysz się z moim zdaniem, bo moja samoocena sprawia, że raczej nie uznaję swojej opinii za znaczącą...
No co Ty! A ja tak zawsze czekam na Twoje komentarze :D Uwielbiam je czytać no i zawsze wyłapujesz, jak coś jest źle, więc jestem bardzo wdzięczna i wiele to dla mnie znaczy :) Więcej wiary w siebie! Jeśli Cię to pocieszy, to ja też często się tak nie doceniam. Ale niepotrzebnie, naprawdę :)
Super! Bardzo się ucieszyłam, widząc wyczekiwany rozdział. Mogłabyś nawet w co drugim słowie robić błąd, a ja i tak bym na to nie patrzyła. Treść i to jak wciągnęła mnie Twoja historia sprawiają, że nic więcej się nie liczy. 5
Zaczne niemiło... Miało być w środę! Znowu prowokujesz! A wczoraj nie miałam siły już komentować. Czy Ty sobie wyobrażasz o jaki ból sumienia nie przyprawiłaś?! Pierwsze widzę... są zapałki. Drugie myślę... cholera, dziś już nic nie mogę.
Dobra teraz drugi ochrzan. To ma być na szybko?! To odstaje od reszty?! Rasia, piszesz świetnie (no już nie udawaj takiej skromnej ;)) i mam nadzieję, że zdajesz sobie z tego sprawę! Tu widzę, że już drugą część tworzysz tak, by skumulować nasze poczucie oczekiwania, niecierpliwość, sprawić, by efekt przyszłych wydarzeń, jakie spotkają Jeffa wywarł na nas maksymalnie duże wrażenie, a jednocześnie dajesz sobie swobodne miejsce na rozbudowanie relacji, wątków. To się chwali, bo widać, że nie tworzysz "z przypadku", widać Twoją skrupulatność. Przyznaję, że we mnie to poczucie oczekiwania udało Ci się wytworzyć, i to ogromne. Bo co takiego jeszcze mogło spotkać naszego ulubieńca Jeffa, że z takiego kochanego chłopaka stał się takim potworem. Owszem zaczęło się od morderstwa ridziców, taki punkt kulminacyjny i myślę, że to już w nim takie małe ziarenko zasiało. Jako, że do tej pory aspekt psychologiczny udało Ci się rozwinąć naprawdę wyśmienicie, jestem bardzo ciekawa jak to dalej rozwiniesz. Wkońcu do największej agresji, brutalności wobec innych ludzi skłonności mają z reguły ci, których samych takie traktowanie dotknęło. Pole do manewru stworzyłaś sobie szerokie i dlatego tym ciekawsza jestem. Wciąż masz we mnie wielką fankę Zapałek ( tak, mimo tych wszystkich prowokacji z Twojej strony, znaj miłosierdzie swojego czytelnika:D). No i czekam na część następną! (mam nadzieję, że niedługo):D
No i na to czekałem! Muszę podpisać się pod pierwszym ochrzanem mojej przedmówczyni. Miało być w środę... było w czwartek, kiedy też to przeczytałem i dałem anonimową piątkę, jako że na komentarze me siły nie pozwalały już...
Co do samej części, którą nam sprezentowałaś tutaj - czy zawsze musisz kończyć w sposób tak okropny, wredny i prowokujący? Zawsze musisz zostawiać swoich czytelników z wielką pustką oczekiwania w duszy? Jak tak możesz... bezwzględna jesteś...
Co do samego Jeffa, powtórzę to, co mówiłem już niejednokrotnie i co pewnie jeszcze wiele razy powtórzę. Świetna psychologizacja jego postaci. Doskonała. Wyborna.
I nawet już nie pytam kiedy następna część, żeby się nie denerwować, ze znów prowokujesz zwlekając z jej dodaniem. :D
Szymon Szczechowicz patrz i znowu wychodzi na wierzch psychopatyczne oblicze Rasi. Ona znęca się nad nami! To sadystka! Ja cierpię! Ach, no i racja co do terminu. Lepiej nie wiedzieć kiedy następne Zapałki bo tylko się wkurzę. Ach...
Napisałam, że w środę albo w czwartek, bo nie mam czasu ;p A rozdział naprawdę pisany w pośpiechu, dlatego nie byłam aż taka zadowolona. Przyjmuję jednak do wiadomości Twoje zażalenia. Pocieszę Cię za to, że kolejna część już dzisiaj ;p
No i dziękuję za taki obszerny i przemiły komentarz, cieszy mnie Twoje miłosierdzie! Jestem zadowolona, że ten aspekt psychologiczny wyszedł wiarygodnie, a do tego sprawiłam, że Jeffa dało się polubić. No i racja, tutaj jeszcze nie nadszedł moment ostatecznej przemiany, jeszcze troszkę Was pomęczę :) Miło mi, że zwróciłaś uwagę na sposób, w jaki serie się scalają, bo główkowałam nad tym tyle, że czasem budziłam się w środku nocy i doszlifowywałam pomysł. Dziękuję bardzo raz jeszcze :D
A teraz do Szymona, jak już tak popsułam xD
Wiele osób czepia się tych końcówek, ale Ty też masz do tego tendencję, więc przywitaj się ze swoją bronią!
Ja jestem bardzo bezwzględna, w końcu ja to Jeff xD Dziękuję bardzo :)
Rasia oż Ty psychopatko, wszystko by nas zamczęczyć! Ale skoro kolejna część dzisiaj, to jeszcze jestem w stanie ten jeden raz przystać na przebaczenie... ;)
Rasiu, mam pytanie, niby po dialogu bohatera dajemy – gdy jest to info, o "mówieniu" – małą literką i kropa dopiero. Ale popatrz:
- Wszyscy faceci są tacy sami – stwierdziła z przekąsem. (wiadomo)
- Mylisz się, jeszcze kiedyś się przekonasz – zapewniłem ją, a ona spoglądała, jak się krzątam. (czy zapewnienie traktujemy tak?)
- Nie czuję się w porządku, że śpisz na ziemi – zagadnęła znowu. (wiadomo)
- Jesteś gościem. Goście śpią na łóżku, gospodarze nie – wydedukowałem jakże mądrze. (czy wydedukowanie traktujemy tak?)
Czy też dwie rzeczy traktujemy jak: powiedziała, rzekła, zapytała, dodała itp.? Zawsze miałem z tym wątpliwości i może poradzisz? Tak samo jak traktować: – wyjaśniła. , czy .– Wyjaśniła.
W tym wypadku zapewniał i dedukował słownie. Ogólnie chodzi o to, że obiecał jej, że jeszcze kiedyś się o tym przekona - zapewnił ją. Gdyby sobie myślał o tym gospodarzu i dedukował, to wtedy z dużych liter, ale że on mówił o tym na głos, to i jego dedukcja małą literą ;) Mam nadzieję, że jakoś Ci to ładnie zebrałam. Trudno mi to w każdym razie wytłumaczyć, myślę, że to kwestia wprawy ;) A wyjaśniła, jeśli występuje po dialogu i bohaterka coś objaśnia, to małą :)
Neurotyk, może ja spróbuję wyjaśnić tak bardziej ogólnie. Żeby stwierdzić, czy słowo po myślniku w takich przypadkach napisać z małej czy z wielkiej litery, najlepiej zastanowić się, czy to wyrażenie odnosi się bezpośrednio do wypowiedzi. Na przykład te ,,powiedziała", ,,rzekła" itd. są jakby dopowiedzeniem narratora, wchodzą w skład tego samego zdania, w którym występowała wypowiedź bohatera. Wtedy, jak się przyjrzeć, samo to wyrażenie po myślniku nie miałoby samodzielnego sensu. Jeśli taki sens ma, to jest to już oddzielne zdanie, a więc rozpoczyna się je od wielkiej litery. To, według mnie, lepszy sposób niż zapamiętywanie pojedynczych wyrazów.
Tu występuje sarkazm, Asiu ;) Kto postać Jeffa śledzi od trzech serii, ten już raczej to wyczuwa.
W każdym razie dziękuję i tak, że dzielisz się wątpliwościami i cieszę się, że Ci się podoba i zaglądasz :)
Jakże fajnie zacząć dzień z Zapałkami. Przed chwilą wstałam i pierwsze co zrobiłam, to przeczytałam rozdział, który bardzo mi się podobał jak zawsze. Jeffy jest uroczy! Kocham jego i Rose. Ich relacja jest kochana (a ja się powtarzam). Bardzo podoba mi się jego zachowanie, jak dał jej swoją kurtkę czy pozwolił jej spać na łóżku. Boję się najgorszego... 5 :)
Ale się ucieszyłam, widząc Twój komentarz, uśmiechałam się cały czas, aż nie doszłam do końca :) Cieszę się, że tak polubiłaś Jeffa i Rose :) Dziękuję bardzo.
Nadrabiam zaległości. Ta część wiele mi wyjaśniła, jeśli chodzi o późniejsze zachowanie Jeffa co do kaleczenia kobiet.
Strasznie mi się ten rozdział podobał : ) 5
Naprawdę pod tym względem dużo się w tym rozdziale wyjaśniło? To akurat nie zabieg celowy, szczerze mówiąc :) Ale skoro każdy może dostrzec tutaj istotne dla niego szczególiki, to tym bardziej się cieszę i dziękuję, że znów zajrzałaś oraz że rozdział się podoba :)
Rasia wydaje mi się, że skoro jej ciało traktował jak świętość, to po tym ( obojętne co by to nie
było) co ona mu zrobi, mógł chcieć pokazać, że w ciele kobiety nie ma nic świętego. Stąd używanie
noża i okaleczanie. Tak sobie tylko gdybam : )
Ach, Ty się odwołałaś do tego jednego wyrażenia :D No tak, rzeczywiście, w takim razie pod tym względem masz sporo racji, podoba mi się Twój sposób główkowania :)
Ależ zakończenie :) Muszę przeczytać kolejną część od razu, bo mnie ciekawość zżera :) Nie umiem komentować Twojej pracy, to jest po prostu genialne 5 :)
Wiesz, teoretycznie nie ma żadnego problemu, żebyś przeczytała je sobie odwrotnie, potem wzięła się za pierwszą część, bo zobaczysz tę historię z jeszcze innej perspektywy i z innymi wątkami. Sama się zresztą przekonasz, bo ta seria jeszcze nie nałożyła się na poprzednie :)
Rasia w porządku, więc wszystko w swoim czasie :) Chciałabym szybciej nadrabiać, ale czas nie zawsze na to pozwala. Na tę chwilę jestem zachwycona opowiadaniem :)
Oczywiście, ja Ciebie, broń Boże, nie pospieszam. I tak bardzo się cieszę, że codziennie znajdujesz czas na to opowiadanie :) I miło mi, że czujesz się zachęcona :)
Komentarze (76)
Miło czyta się Twoje prace i poznaje część przeszłości, odkrywa nieznane lądy.
Ode mnie masz 5, bo na mniej nie zasługujesz. To, że miałaś krótką przerwę, nie zmieniło wiele - cały czas potrafisz zaciekawić czytelnika : 3
Pozdrawiam cieplutko!
Dobra teraz drugi ochrzan. To ma być na szybko?! To odstaje od reszty?! Rasia, piszesz świetnie (no już nie udawaj takiej skromnej ;)) i mam nadzieję, że zdajesz sobie z tego sprawę! Tu widzę, że już drugą część tworzysz tak, by skumulować nasze poczucie oczekiwania, niecierpliwość, sprawić, by efekt przyszłych wydarzeń, jakie spotkają Jeffa wywarł na nas maksymalnie duże wrażenie, a jednocześnie dajesz sobie swobodne miejsce na rozbudowanie relacji, wątków. To się chwali, bo widać, że nie tworzysz "z przypadku", widać Twoją skrupulatność. Przyznaję, że we mnie to poczucie oczekiwania udało Ci się wytworzyć, i to ogromne. Bo co takiego jeszcze mogło spotkać naszego ulubieńca Jeffa, że z takiego kochanego chłopaka stał się takim potworem. Owszem zaczęło się od morderstwa ridziców, taki punkt kulminacyjny i myślę, że to już w nim takie małe ziarenko zasiało. Jako, że do tej pory aspekt psychologiczny udało Ci się rozwinąć naprawdę wyśmienicie, jestem bardzo ciekawa jak to dalej rozwiniesz. Wkońcu do największej agresji, brutalności wobec innych ludzi skłonności mają z reguły ci, których samych takie traktowanie dotknęło. Pole do manewru stworzyłaś sobie szerokie i dlatego tym ciekawsza jestem. Wciąż masz we mnie wielką fankę Zapałek ( tak, mimo tych wszystkich prowokacji z Twojej strony, znaj miłosierdzie swojego czytelnika:D). No i czekam na część następną! (mam nadzieję, że niedługo):D
Co do samej części, którą nam sprezentowałaś tutaj - czy zawsze musisz kończyć w sposób tak okropny, wredny i prowokujący? Zawsze musisz zostawiać swoich czytelników z wielką pustką oczekiwania w duszy? Jak tak możesz... bezwzględna jesteś...
Co do samego Jeffa, powtórzę to, co mówiłem już niejednokrotnie i co pewnie jeszcze wiele razy powtórzę. Świetna psychologizacja jego postaci. Doskonała. Wyborna.
I nawet już nie pytam kiedy następna część, żeby się nie denerwować, ze znów prowokujesz zwlekając z jej dodaniem. :D
No i dziękuję za taki obszerny i przemiły komentarz, cieszy mnie Twoje miłosierdzie! Jestem zadowolona, że ten aspekt psychologiczny wyszedł wiarygodnie, a do tego sprawiłam, że Jeffa dało się polubić. No i racja, tutaj jeszcze nie nadszedł moment ostatecznej przemiany, jeszcze troszkę Was pomęczę :) Miło mi, że zwróciłaś uwagę na sposób, w jaki serie się scalają, bo główkowałam nad tym tyle, że czasem budziłam się w środku nocy i doszlifowywałam pomysł. Dziękuję bardzo raz jeszcze :D
Wiele osób czepia się tych końcówek, ale Ty też masz do tego tendencję, więc przywitaj się ze swoją bronią!
Ja jestem bardzo bezwzględna, w końcu ja to Jeff xD Dziękuję bardzo :)
- Wszyscy faceci są tacy sami – stwierdziła z przekąsem. (wiadomo)
- Mylisz się, jeszcze kiedyś się przekonasz – zapewniłem ją, a ona spoglądała, jak się krzątam. (czy zapewnienie traktujemy tak?)
- Nie czuję się w porządku, że śpisz na ziemi – zagadnęła znowu. (wiadomo)
- Jesteś gościem. Goście śpią na łóżku, gospodarze nie – wydedukowałem jakże mądrze. (czy wydedukowanie traktujemy tak?)
Czy też dwie rzeczy traktujemy jak: powiedziała, rzekła, zapytała, dodała itp.? Zawsze miałem z tym wątpliwości i może poradzisz? Tak samo jak traktować: – wyjaśniła. , czy .– Wyjaśniła.
Opowiadanie ciekawe :) Czekam na więcej :)
W każdym razie dziękuję i tak, że dzielisz się wątpliwościami i cieszę się, że Ci się podoba i zaglądasz :)
Strasznie mi się ten rozdział podobał : ) 5
było) co ona mu zrobi, mógł chcieć pokazać, że w ciele kobiety nie ma nic świętego. Stąd używanie
noża i okaleczanie. Tak sobie tylko gdybam : )
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania