Cóż, przynajmniej to zakończenie nie jest urwane w sposób brzydki i perfidny. Chociaż tyle...
Całość, jak zawsze porywa i woła o pomstę do nieba, że nie ma więcej na tą chwilę.
Szczególnie spodobało mi się jedno zdanie, zaczekaj, zaraz je znajdę...
O, jest! ,,[...] zrozumiałem, że zakochanie to gówniany stan".
Za całość oczywiście 5 :)
No i czekam, czekam, czekam :D
Akurat taki cytat wybrałeś sobie z całej serii? xD Cieszę się, że nie byłam teraz zła niedobra. Dziękuję, a anonimek zostawił przy okazji 3, jak miło xd Ktoś musi mnie mocno kochać.
Rasiu, ach no wybaczę Ci po tej części. Chociaż dalej czuję się torturowana, bo milion wersji krąży mi po głowie na temat tego, co niedługo przydaży się Jeffowi... No i Rose. Chyba wiesz, że jak zwykle masz ode mnie 5, prawda? No dobra, raz będę miła, zlituję się. Super, Rasia, czekam na następną część!!!:D
Hmm... od czego tu zacząć... Tak, chyba od początku. A więc, o czym już chyba wspominałam poprzednio, fakt, że Jeff wyznał Rose całą prawdę wywołuje we mnie pozytywne odczucia, ale też bardzo mi pasuje do bohatera. W końcu robił różne rzeczy, jednak nie można powiedzieć, żeby nie miał w pewien sposób rozumianego honoru, mówię w pewien sposób, bo to, jak traktował kobiety w swoim dorosłym życiu nie było zbyt honorowe. Jednak owo przyznanie się do win oznaczało, że, co sam nawet powiedział, jeśli miałaby go pokochać, to ze świadomością jego wad. Może przez to właśnie, że się zakochał, nie chciał, aby wyobrażała go sobie jako kogoś innego, takiego, jakiego mogła go poznać podczas spotkań, co jest z jego strony bardzo uczciwe. Doceniam również to, że chciałby się dla niej zmienić. Zamierza rzucić palenie, już rzucił pracę dla Ralpha i chciałby cofnąć to, co złego robił, choć jestem świadoma, że nie żałuje zabójstwa rodziców, a jedynym powodem jego rozterek nad tym czynem jest to, że dziewczyna mogłaby go przez to odrzucić. Tak więc miłość do Rose może go zmienić na lepsze, ale raczej nie tak naprawdę, to znaczy nie w jego wnętrzu, a gdyby jej zabrało, znów jego natura wzięłaby nad nim górę i może tak właśnie się stało. Może właśnie strata jej doprowadzi do tego, jak później będzie postępował. Po wyznaniu prawdy bohater obawia się odrzucenia, ale ma nadzieję na wybaczenie, co zauważa również dziewczyna. Mimo to przez cały czas obawiał się decyzji, jaką podejmie i sporo wysiłku musiało go kosztować nie odzywanie się do niej, co zresztą też udało Ci się pokazać. Pod koniec części, kiedy jest mowa o paleniu, to Rose przejmuje pałeczkę pewnej siebie, a Jeff ma być uległy. Ta zamiana ról była zabawna, ładnie zakończyłaś tę część. No ale teraz trochę jeszcze o Rose. Z uwagą czytałam jej wypowiedź. Mówiła, że nie może sobie wyobrazić, przez co przechodzili Jeff i jego siostra, z tym można się zgodzić, ale bardziej zastanowiło mnie, gdy twierdziła, że pewnie każdy na jego miejscu zabiłby takich rodziców. To ciekawe stwierdzenie, bo myślę, że nie każdego byłoby stać w ogóle na taki czyn, a jeszcze w dodatku gdy chodzi o rodziców... Z nimi każdego łączy jakaś specjalna więź, silniejsza lub słabsza, choćby przez samą świadomość roli, jaką pełnią w życiu człowieka. Na przykład Mary bardzo wyraźnie to odczuwała, dlatego była gotowa bronić rodziców podczas niektórych rozmów z bratem. Dlatego ta wypowiedź tak mnie zainteresowała. Może Rose chciała też trochę sama siebie przekonać, że rozumie czyn chłopaka, usprawiedliwić go przed sobą przez wgląd na uczucia, jakimi go darzy, a może ona byłaby zdolna do popełnienia zbrodni, gdyby znalazła się w takiej sytuacji, może wcale nie ma tak łagodnej natury, jak mogłoby się wydawać... No ale nie będę tu już się dłużej rozpisywać, komentarz i tak jest dość obszerny, choć rekordu raczej nie pobiłam :D Część jak zwykle świetna. Błędów żadnych nie znalazłam. Na koniec tradycyjnie zostawiam 5:)
Może nie pobiłaś, ale na pewno byłaś bardzo blisko :) A co do Rose i tego zdania - po części to na pewno tłumaczenie, a po części trzeba też pamiętać, że ona sama ma swoisty żal do rodziców przez to, że nigdy nie ma ich w żadnym ważnym dla niej momencie życia. Cieszę się, że rozpatrujesz historię i samego Jeffa pod tak wieloma aspektami i cieszę się, że dostrzegasz praktycznie wszystko to, na czym chciałabym skupić uwagę czytelnika :) No i cieszę się, że zakończenie się podobało, dziękuję Ci bardzo!
Wiedziałam, czułam, że mu wybaczy hehe Szczerze też bym tak zrobiła :D To niesamowite jak z kogoś kogo nie nawidziłam w poprzednich częściach, Zrobiłaś chłopaka, w którym można się zakochać :D 5
Na pewno tak będzie, znając jego losy potem. Kiedyś pisałam, że stanie się coś, co spowoduje całkowitą destrukcję. Tak się mi wydaje :p Tym bardziej, że pamiętam jego rozmowę z Sue, gdy się ukrywali.
Zdarzyło mi się płakać przy tym opowiadaniu, a czasem śmiać albo po prostu czytać bez emocji. Wszystko mi się w nim podoba, jest takie prawdziwe. Jak się cieszę, że tak to się potoczyło! Jednak jak był dorosłym żołnierzem, to wciąż palił, więc boję się o Rose, co wymyśliłaś. Jeśli ona nie przeżyje to ja chyba też XD może jakaś rozłąka na kilka lat, jakiś wyjazd? Nie chce by Jeffy ją stracił na zawsze.
Ale się w to wczułaś xD Strasznie mi miło z tego powodu, ale niestety na odpowiedź przyjdzie Ci troszkę poczekać ;p W każdym razie mam nadzieję, że ładnie połączę te wszystkie części.
Patrzę na tę parę z czułością. Patrzę z czułością na „złego chłopca” i czuję smutek, bo mam świadomość, że nie będzie im dane długie pasmo szczęścia. A przecież bohater wciąż ma czyste intencje mimo dłoni splamionych krwią zemsty. Zajmujący ten portret człowieka :) Przyglądam mu się dalej.
Ach, niewiele Ci już tego patrzenia jak na razie zostało, a czasu na pisanie następnych części tak niewiele :( Cieszę się, że zapałałaś do Jeffa i Rose sympatią :) I czyżby ktoś tutaj Jeffa polubił? :D
Komentarze (26)
Całość, jak zawsze porywa i woła o pomstę do nieba, że nie ma więcej na tą chwilę.
Szczególnie spodobało mi się jedno zdanie, zaczekaj, zaraz je znajdę...
O, jest! ,,[...] zrozumiałem, że zakochanie to gówniany stan".
Za całość oczywiście 5 :)
No i czekam, czekam, czekam :D
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania