Na razie nic nie zdradzam, wszystko wyjaśni się w następnym rozdziale :) Cieszę się, że fajnie wyszła ta część no i szczerze mówiąc, ja też Jeffowi tutaj współczuję. Dziękuję za odwiedziny :)
Codzienność jest trudna, ten czas, kiedy święto zmienia się w dzień powszedni. Po kłótni w przypływie impulsu można zapukać do drzwi nieswojego domu... Ciekawe! :)
Coś czuję, że co komentarz, to inna teoria tutaj wypłynie :D Cieszę się, że część wydała się w jakiś sposób intrygująca i bardzo miło Cię widzieć tutaj tak szybko :) Dziękuję.
Cieszę się, że udało Ci się aż tak wczuć w ten rozdział :) No i jak zawsze jesteś z Jeffem całym sercem, przynajmniej w tej serii :D Dziękuję za ocenę :)
Dziś chyba nie będzie długo, ale w każdym razie tak szybko leci czas w tych Zapałkach, nie żeby za szybko czy coś, ale przez to, że ma widoczne te cechy pozytywne, bardziej przypomina mi tego małego Jeffa niż dorosłego i teraz to ich staranie się o dziecko... W tych ostatnich częściach dokonuje się w pewnym sensie synteza. Po tym jak Rose cieszyła się na myśl o dziecku i jak Jeff naprawdę starał się ją uszczęśliwić, naprawdę zrobiło mi się go żal w tej chwili, czuł się winny za coś, co nie było jego winą, choć jest to zrozumiałe ze względu na to, że postrzega to jako zawiedzenie dziewczyny. Po raz kolejny doznał krzywdy ze strony swoich rodziców, przeszłość dała o sobie znać i to sprawia, że fakt, iż oni nie żyją, niczego nie zmienia. Co prawda wcześniej już powodem takiego myślenia mogła być Mary, która nie żyje bez względu na to, czy ich rodzice żyją czy nie. Ale przez to, że bohater nie miał pojęcia wcześniej o tym, że może być bezpłodny, uderzyło w niego z pełną mocą, tak jakby dopiero teraz go po raz kolejny skrzywdzili, nawet po śmierci. Tak,, miało być krótko, nie powiem, żeby było bardzo długo, ale dłużej, niż się spodziewałam. Błędów nie znalazłam, zostawiam 5:)
Cieszę się, że tak odebrałaś tę część i zaczęłaś współczuć Jeffowi. No i ostatnio coś takie krótkie te komentarze Twoje... aż strach :D Dziękuję bardzo i cieszę się, że błędów żadnych nie było albo chociaż są mało widoczne :)
Rasia, mnie też brakuje moich długich komentarzy :D Ale nie dość, że miałam dziś sprawdzian z angielskiego, na następnej lekcji kartkówkę na pół lekcji z matematyki i na kolejnej niezapowiedzianą (to znaczy zapowiedzianą dwie godziny wcześniej) kartkówkę z fizyki, na którą musiałam uczyć się na przerwach, na koniec była już nieżywa, a jeszcze Szymon upatrzył mnie sobie na wyładowanie się i pastwił się nade mną, nie chcąc wstawić "Wywiadu":( W każdym razie postaram się bardziej rozpisywać na przyszłość:)
Ależ ja sobie żartuję, Twoje komentarze odpowiadają mi takie, jakie są :D Ale dziękuję, że się tym tak zmartwiłaś i współczuję kartkówek. Zwłaszcza z fizyki!
Rasia, oj, wiem, że nie mówiłaś poważnie, ale ciekawie mi się zawsze tak rozpisywało :D Kartkówka z fizyki nie była taka zła, tylko w jednym zadaniu wartości nie zdążyłam policzyć, ale to już przez zaćmienie jakieś chyba, bo jak policzyłam, to uświadamiałam sobie, że czegoś nie podniosłam do kwadratu i tak trzy razy :D Ale może to dlatego, że była po tych poprzednich formach sprawdzenia wiedzy... Największego jednak wstrząsu doznałam, gdy usłyszałam od naszego "ukochanego" fizyka, że podanie przez nauczyciela rozwiązania zadania, jeśli uczniowie nie potrafią go zrobić, było by bez sensu, bo skoro sami tego nie wymyślili, to nie zapamiętają go (więc od czego, się pytam, jest nauczyciel).
Nie mogę wyzbyć się wrażenia, że Rosy spotkała jakaś nieprzyjemność bądź, co także przychodzi mi a myśl - zdradziła Jeffa. Nie wiem, ale to takie moje spostrzeżenia. Co do samego tekstu, ten rozdział był bardzo dobry, inny od pozostałych w ostatnim czasie, a mianowicie wprowadził na powrót nutę niepewności, znaków zapytania oraz smutku, do którego przyzwyczaiła historia Jeffa. Oczywiście 5 :)
W takim razie mam nadzieję, że do samego końca niczego nie będziesz pewna. Racja, ten rozdział był czymś pomiędzy tym szczęśliwym życiem z Rose a koszmarnym dzieciństwem z rodzicami. Fajnie, że to wychwyciłaś :) Dziękuję bardzo :)
Znowu pobudzasz wyobraźnię, bo znowu uruchomiłaś te resztki moich złączy między szarymi komórkami i momentalnie w mojej głowie pojawiło się milion opcji. Zawsze miło wracać do zapałek, ale pędzę dalej i będę wkońcu znowu na bieżąco:D
Mnie również ta opcja wielości rozwiązań się podoba, to urocze czytać te kilka komentarzy, wśród których prawie każdy przedstawia swoją wersję wydarzeń :D
Komentarze (23)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania