Coraz lepiej Rasiu, coraz lepiej się to rozwija. Powinienem czytać lekturę dniem i nocą, żeby zdążyć, a przerywam tylko na Zapałki... ehh :D
Mam tylko jedno, drobne zastrzeżenie - Generał co rusz darł na nich mordę, a oni wypluwali płuca na codziennych ćwiczeniach i biegach. - Generałowie raczej nie siedzą na prowincjonalnych poligonach a już na pewno nie należy do ich obowiązków musztrowanie szarych szeregowców! Myślę, że jakiś porucznik wystarczy w tym miejscu.
Drugie pojawienie generała (tego od zwolnienia z więzienia za rok) zmieniłbym też raczej na pułkownika.
Mam nadzieję, że nie poplątałem się zbytnio w tym komentarzu i rozumiesz co mam na myśli :D
No i pięć naturalnie zostawiam :)
Chodzi mi po prostu o to, że to raczej osoby mające wyższe stopnie mogą decydować o rozdzielaniu żołnierzy do poszczególnych oddziałów, a już na pewno im łatwiej nagiąć prawo niż osobom z niższych szczebli. Oczywiście nie zamierzam się o to kłócić, bo ja mam tyle z wojskiem wspólnego, że ho, ho :) Chciałabym jednak znać Twoje zdanie.
Rasia jak najbardziej rozumiem Twój punkt widzenia, jednak pułkownik to też nie byle kto w armii. Gdybym miał to odnieść do armii polskiej to jest to najwyższy stopnień przed generałem. Poza tym, możesz to rozwiązać tak, że owy pułkownik napisał do generała list w wyniku którego generał ten załatwił zwolnienie. :)
Wiesz co, to już może łatwiej będzie zamienić tego generała teraz na pułkownika, a ewentualnie w stolicy umieścić generała. Tak przynajmniej sądzę. Dziękuję bardzo za pomoc i dodatkową edukację (internet w tym wypadku wyparł się na pomaganie mi ;p).
Byłam ciekawa, w jaki sposób trafi do wojska i bardzo mi się spodobało ukazane przez Ciebie rozwiązanie - błysk wrodzonych umiejętności bezpośrednio na poligonie. Jeffa nurtuje, kto podsunął decydentom pomysł wysłania go do koszar. Jako czytelnik lubię tajemnice :) 5 :)
Aż mnie wprawiłaś w uśmieszek, dziękuję :) Cieszę się, że mogę przenieść Cię w całkiem inny świat. Tak, racja, to jeszcze nie ten sam Jeff, choć powoli się już niestety zmienia.
Ciekawe jest to, nad czym zastanawiał się sam Jeff, a więc dlaczego w ramach kary trafił akurat do wojska. Jego pierwsza myśl była taka, że chcieli, żeby się napatrzył na to, co dla niego stało się nieosiągalne, jednak sytuacja całkiem się odwróciła, i to z powodu wyskoku. Wyjaśniłaś w każdym razie, jak Jeffowi udało się, a właściwie póki co uda się, wstąpić do wojska. Kiedy bohater trafił do więzienia, Rose powiedziała, że postara się o jego służbę, w tym wypadku wszelkie jej starania są już niepotrzebne, nawet gdyby mogła cokolwiek zrobić. Można powiedzieć, że uniezależniłaś go od niej, tak samo zresztą jak z tym plecakiem, który Ralph wyniósł z domu dziewczyny, żeby nie musiał tam wracać. Skoro już jestem przy Ralphie, to jego relacja z Jeffem również jest interesująca. Co prawda znają się od początku pobytu bohatera w sierocińcu, Ralph zachęcał go do spróbowania swoich "wyrobów", ten się opierał, później zaczął dla niego trochę pracować. Łączyło ich trudne życie w placówce i współpraca, przez którą można by pomyśleć, że ich stosunek opierał się głównie na interesach, a jednak czytając kolejne części można dojść do wniosku, że jednak łączyła ich jakaś więź swojego rodzaju. Ralph wykonywał czasami dla Jeffa różne przysługi, odwiedzał go w więzieniu, odnosił się z dezaprobatą do jego występków i ciągłego pakowania się w kłopoty, a więc również pouczał go. Pod koniec, gdy dowiedział się, że Jeff ma już praktycznie załatwiony wstęp do wojska, zasmucił się i wyraził nadzieję, że się tam nie zmieni. To nie są jakieś puste słowa, jego intencje są szczere, co dodatkowo dodaje mu, jako postaci, trochę pozytywnego zabarwienia, bo jak by nie patrzeć, zazwyczaj odgrywał rolę dilera, co już z góry, ze względu na tę jego profesję, powodował, że w porównaniu do zwyczajnych ludzi był zabarwiony negatywnie. Bardzo podoba mi się właśnie to, jak potrafisz stworzyć wiele wymiarów jednej postaci, która nie jest ani całkiem dobra, ani całkiem zła. Dzięki temu wszystko staje się bardziej rzeczywiste, bohaterowie w wyobraźni stają się prawdziwymi ludźmi, a co za tym idzie, ich historia mocniej zapada czytelnikowi w pamięć. Tak, ale to już jest uogólnienie, a uzupełnieniem tego wątku może być fakt, że Jeff w narracji nazwał Ralpha przyjacielem. Tyle chyba z takiej mojej analizy. Widzę, że poprawiłaś te tytuły w wojsku. Ciekawa jestem, czy wyjaśni się, za czyją sprawą Jeff dostał tę karę w wojsku, a nawet czy jest tu coś głębszego, co można wyjaśnić. Od czasu do czasu podsuwasz takie tajemnice, a ja z reguły uwielbiam wszelkie łamigłówki, chociaż obawiam się, że w swoich mogę się niedługo pogubić. No ale miałam kończyć. Zastanawia mnie tylko jedno zdanie: ,,Jutro odpracujesz swoją nieumyślność, już ja o to zadbam!" - ,,nieumyślność" oznacza raczej, że coś jest zrobione niechcący, mówiąc kolokwialnie. Ja odniosłam wrażenie, że chciałaś tu użyć słowa w znaczeniu ,,bezmyślny". Czasem nazbyt szybko w mojej głowie pojawia się jakaś myśl i czytając dalej, muszę ją korygować. Dlatego tu na początku pomyślałam, że może chodzi o nieumyślność spóźnienia, ale czytając dalej, stwierdziłam, że słowa mężczyzny odnosiły się raczej do występku. Jeśli jest inaczej, to mnie popraw. Cóż, w każdym razie zostawiam 5:)
Tak, chodziło o bezmyślność. Czasem kiedy coś napiszę w pierwszym odruchu, to przy sprawdzaniu tego jakoś głębiej nie roztrząsam niektórych słów i czasem tak się dzieje, nie wiem, jak to dokładniej wytłumaczyć. Już poprawiam :)
Cieszę się, że Ralph nabrał nieco rozmiarów, no i bardzo mi się podoba, że rozgryzasz tę służbę w wojsku. Obiecuję, że w swoim czasie to się wyjaśni. Pewnie przyjaźń Ralpha i Jeffa wypada dosyć blado w porównaniu do relacji z Xavierem, może stąd ta niepewność. Ja też lubię bardzo łamigłówki! Najlepsze są te, po których rozwiązaniu wszyscy czytelnicy mówią "O, rany, nie spodziewałem się!". Ale czy takie wyjdą, to zobaczymy. Mam w każdym razie na parę asów w rękawie :)
Rasia, to świetnie. Chyba każdy lubi takie łamigłówki (albo prawie każdy). Ja uważam, że Tobie póki co bardzo dobrze to wychodzi, choć niekoniecznie łatwo jest coś takiego poprowadzić, żeby wyszło tak, jak powinno.
Oceniłam już dawno :D 5. Muszę to napisać! Swietnie wyszło Ci jakby przepłynięcie do tematu wojska, bardzo naturalnie, niewymuszenie. Teraz historia nabiera temperamętu, a bardxiej dochodzi do moment, który jest bardziej znany z poprzednich części.
Dziękuję bardzo, cieszę się, że odniosłaś takie wrażenie :) Przepraszam, że ostatnio mało dodaję, ale naprawdę brak mi czasu. Mam nadzieję, że wkrótce to nadrobię :)
Ciekawy pomysł na wciśnięcie Jeffa do wojska. Znów się nie rozwodzę, zostawiam 5 i pędzę dalej, bo się wciągnęłam (może nawet lepiej, że czytam po kilka części na raz?)
Nie mogę się oderwać od czytania. Ale niestety są jeszcze obowiązki. Cieszę się, że Jeff dostał szansę. Tylko czy jej nie zmarnuje... Naprawdę już nie wiem, co Ci pisać w tych komentarzach. Po prostu jesteś świetna w tym, co robisz ;) 5
Komentarze (34)
Mam tylko jedno, drobne zastrzeżenie - Generał co rusz darł na nich mordę, a oni wypluwali płuca na codziennych ćwiczeniach i biegach. - Generałowie raczej nie siedzą na prowincjonalnych poligonach a już na pewno nie należy do ich obowiązków musztrowanie szarych szeregowców! Myślę, że jakiś porucznik wystarczy w tym miejscu.
Drugie pojawienie generała (tego od zwolnienia z więzienia za rok) zmieniłbym też raczej na pułkownika.
Mam nadzieję, że nie poplątałem się zbytnio w tym komentarzu i rozumiesz co mam na myśli :D
No i pięć naturalnie zostawiam :)
Cieszę się, że Ralph nabrał nieco rozmiarów, no i bardzo mi się podoba, że rozgryzasz tę służbę w wojsku. Obiecuję, że w swoim czasie to się wyjaśni. Pewnie przyjaźń Ralpha i Jeffa wypada dosyć blado w porównaniu do relacji z Xavierem, może stąd ta niepewność. Ja też lubię bardzo łamigłówki! Najlepsze są te, po których rozwiązaniu wszyscy czytelnicy mówią "O, rany, nie spodziewałem się!". Ale czy takie wyjdą, to zobaczymy. Mam w każdym razie na parę asów w rękawie :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania