.

 

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 12

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (21)

  • Angela 10.04.2016
    No, nie mogę zaprzeczyć, Jeff na powrót stał się tym samym skurwielem co w pierwszej serii. Aż mnie ciarki przechodziły,
    kiedy czytałam jego myśli. 5
  • Rasia 10.04.2016
    Aż się Angela zezłościła xD Hm... może "cieszę się", że udało mi się ładnie scalić te serie i znów powrócić do początków, to złe słowo, ale jednak jest mi miło, czytając tak emocjonalny komentarz :) Dziękuję!
  • Kto tu dał jedynkę?! Ta część zachęciła mnie do przeczytania poprzednich, ale nie wiem, czy dam radę...
  • Rasia 10.04.2016
    Och, trochę Ci powiem, że zaczęłaś dość niefortunnie, ale nie szkodzi. Jeśli czujesz się zachęcona do dalszego czytania, to bardzo mi miło :) Serie są trzy, ale możesz zacząć czytać od ostatniej, nic się nie stanie :) Oczywiście nie zmuszam do niczego i jeśli stwierdzisz, że nie dasz rady, to jakoś to przeboleję :) A jedynki to dzieło anonimów, także nimi kierować się nie należy. W każdym razie dziękuję za taką miłą opinię :)
  • Rasia 10.04.2016
    Dziękuję za anonimową piątkę ;)
  • Rasia 10.04.2016
    Za drugą również, ale jednak wolałabym znać tych, którzy mnie nimi nagradzają ;)
  • Marzycielka29 10.04.2016
    Jedna jest ode mnie :*
  • Rasia 10.04.2016
    W takim razie dziękuję, że wciąż czytasz :)
  • Podoba mi się kontrast zarysowany między postaciami Jeffa i Jacka. Są kompanami w czasie akcji, ale (już to wiem) Jack ocalił w sobie wrażliwość.

    Dzisiaj mam taką oto refleksję – siła Jeffa jest pozorna. Nieograniczona władza nad słabszymi to karykatura tego pojęcia. Dyktatura polega na żałosnym rozpasaniu. To Jack okazuje prawdziwą siłę, kiedy chroni kobietę. Będzie przy niej również wtedy, gdy pozna całą prawdę.

    Jack pojawił się w życiu Jeffa, by stale przypominać o niespełnieniu. Życie bohatera nie jest dopełnione, bowiem kieruje się w stronę ślepego zapomnienia.

    W tym miejscu postawię 5 :)
  • Rasia 10.04.2016
    Bardzo ciekawa interpretacja, oczywiście w przypadku Jeffa może być ich kilka, wszystkie poprawne. Droga do zapomnienia jest jednak jak najbardziej na tak, to w pewnym sensie główny motyw jego postępowań. Dziękuję Ci bardzo za te refleksje i cieszę się, że już na tym etapie po poznaniu dwóch perspektyw można wyrobić sobie nowe zdanie :)
  • KarolaKorman 10.04.2016
    ,, ubraną ciasny gorset,'' - w ciasny
    ,,ale puściłem go pomimo uszu. '' - tu chyba ,,go'' nie pasuje
    ,,ocierały się przeszkodę, '' - o przeszkodę
    Docieramy do początku, a może do końca? Sama nie wiem, co jeszcze skrywasz :) Za tę część 5 :)
  • Rasia 10.04.2016
    Czemu pozjadałam tyle literek? :( Ach, wygłodniałe pióro po tygodniu niewstawiania tekstu xD Dzięki, Karolka, za zwrócenie uwagi. Już poprawiam. Hm... powoli zbliżamy się do końca, aczkolwiek koniec nie jest tym, co czytelnicy Zapałek znają... Więcej nic nie powiem :) Dziękuję bardzo!
  • KarolaKorman 11.04.2016
    Aś tu mnie zaskoczyła i zaciekawiła jeszcze bardziej :) To pisz, pisz i wstawiaj :)
  • Neli 11.04.2016
    Pamiętam, jak czytając to w pierwszej serii, popłakałam się. Przez ten rozdział czuję żal do Jeffa, stał się już tym złym mężczyzną. Z tym rozdziałem znikły wszystkie jego zalety, którymi zaimponował mi w tej serii. Czytając tę część chciałam, żeby na miejscu Amandy pojawiła się Rose i inny żołnierz, który potraktowałby ją w ten sam sposób, co Jeff Amandę. Może wtedy coś by w nim pękło? Rozdział świetny, odrażający, dobrze, ciekawie napisany.
  • Rasia 11.04.2016
    Naprawdę za pierwszym razem płakałaś?
    Jeju, Neli, w pierwszym momencie mnie przeraziłaś. Pomyślałam, że znienawidziłaś Rose i pomyślałaś, że to ją należałoby ukarać w ten sposób. Aż mnie dreszcz przeszedł, autentycznie się przestraszyłam! Teraz aż mi się chce śmiać, bo ulżyło mi, kiedy doczytałam do końca! Mnie również jest przykro, że Jeff stał się taki jak w obecnych rozdziałach. Tak jak już jednak mówiłam Karoli - jego historia nie skończy się tak jak ostatnia seria i mam nadzieję, że warto czekać na nowości :)
  • Neli 11.04.2016
    Rasia, serio. Wtedy tak bardzo mi się jej szkoda zrobiło.
    Nie znienawidziłam Rose, bez obaw. Coś podpowiada mi, że może się jeszcze pojawić w tej serii, fajnie by było.
    Nawet jeśli Zapałki skończyłyby się tak samo, jak w poprzednich seriach, wcale nie znudziłoby mi się czytanie. Jeśli kiedyś będziesz miała odrobinę czasu i chęci przeczytać jakiś romans, zapraszam do mnie :)
  • Rasia 11.04.2016
    Wiem, wiem, Neli. Mam tyle zaległości :( W takim razie miło mi, że aż tak udało mi się Ciebie poruszyć :) Dziękuję i cieszę się, bo trochę się obawiałam, że takie powtórzenia mogą znużyć.
  • Billie 14.04.2016
    Coraz trudniej mi się czyta :( opisy tych okropieństw są coraz śmielsze. Jednak musze przyznać, że naprawdę dobrze piszesz. Chciałbym kiedyś znaleźć tę historię na regałach księgarni :) 5
  • Rasia 14.04.2016
    Jako niewtajemniczoną, mogą poinformować Cię, że te rozdziały są taką kulminacją tego, co najgorsze. Najbardziej zaawansowanym stadium ludzkiego potwora. Mam jednak nadzieję, że nie zniechęci Cię to do czytania. Dziękuję za przeuroczy komplement, bardzo mi się miło zrobiło! :) No i na te księgarnie też bym miała kiedyś ogromną ochotę... ale jeszcze troszkę pracy przede mną :) I gdybyś tylko widziała moje początki (nawet nie te, na opowi, ale ogólnie początki), tam to śmiałości w ogóle nie było, szczerze mówiąc, bałam się nawet użyć brzydkiego słowa! :D Do tego też jednak trzeba się troszkę przełamać, a przy takiej osobowości jak Jeff niestety jest to potrzebne. Uf, dziękuję :)
  • Lucinda 24.04.2016
    Nie sądziłam, że kiedyś będę się cieszyć, że mam zaległości z tym opowiadaniem, ale dziś się tak stało. Trochę się uspokoiłam, choć brzmi to paradoksalnie, biorąc pod uwagę treść, w każdym razie nie mam już takiej ochoty rzucać zeszytem od matematyki, a to już coś. No i co ja mogę powiedzieć... Podoba mi się ukazanie zdarzeń, które znamy już poniekąd z poprzednich serii, tym razem z perspektywy Jeffa. Widać tę jego bestialskość, która cały czas rośnie, już nawet nie musi się hamować. Cieszy go krzywdzenie innych, a wszelkie reakcje strachu tylko potęgują w nim poczucie władzy, tak jakby w końcu chciał wykorzystać to, że teraz on jest silniejszy, że to on krzywdzi, a nie jest krzywdzony. Jakby chciał odpłacić światu za wszystko, co go spotkało. Nie ma litości dla słabszych od siebie. Natomiast ciekawy jest jego stosunek do Jacka. Jak wspomina, na początku chciał mieć z niego marionetkę, ale to się zmieniło. Zastanawiam się, czym takim mężczyzna "zasłużył sobie" na taką pozycję, może swoją rezerwą i brakiem okazywania strachu zyskał szacunek Jeffa... W tych częściach bohater jest ukazywany właściwie bardziej jak zwierzę niż jak człowiek, może właśnie zgodnie z tym obrazem "atakuje" on tych, którzy okazują strach, a oszczędza nielicznych, którzy nie wykazują takich reakcji obronnych. Poza tym ciężko jakoś określić prawdziwy stosunek bohatera do Jacka. Trzymają się razem, a nawet Jeff nazywa go, jak by nie patrzeć, swoim przyjacielem, ale trochę bawi go chyba usposobienie Jacka, które jest tak różne od jego usposobienia. Nie do końca traktuje go poważnie i może stąd też nie postrzega go jako zagrożenia dla siebie. Widać to, na przykład gdy wymyśla mężczyźnie w myślach, że tamten zjada słodycze i nawet się nie dzieli, to wręcz zakrawało na komizm, a ponieważ miało to miejsce tuż po zastrzeleniu przez Jeffa kobiety, w pewien sposób komentarz ten rozładowuje napięcie. W takich zestawieniach, czasem wydawało by się szczegółów, można zauważyć, w jak przemyślany sposób tworzysz tę historię, no chyba że był to przypadek, w co nie chciałabym wierzyć. Wracając jeszcze do Jeffa i Jacka, tę pewność siebie pierwszego i jego brak poczucia zagrożenia widać również przez sam fakt, iż możliwość wykiwania żołnierza przez kobietę bardziej go bawiła, niż złościła. Jedyne źródło jego wściekłości było takie, że sam nie mógł "zabawić się" z nią. Można również wnioskować, że Jeff nie przeceniał trochę Jacka. Amandę odstąpił mu dlatego, że spodziewał się po koledze, że tamten będzie się zachowywał podobnie jak on, że ulegnie jakimś naturalistycznym instynktom. W tych wszystkich rozważaniach pojawia się też pytanie, kiedy ten złudny obraz zacznie się zacierać. Tu pod koniec wspomniana była chwila wątpliwości, która jednak szybko się rozwiała. Czy Jeff będzie tłumił wszystkie te instynktowne ostrzeżenia aż do czasu, gdy odczyta listy i sam przekona się, jaka jest prawda? Czy do tego czasu będzie się kierował złudzeniami? Musiałby naprawdę chcieć, aby Jack był taki, jaki mu się wydaje, tylko dlaczego? Czego on od Jacka oczekuje, co takiego w nim widzi? Może to takie rozmyślania na wyrost trochę. A idąc dalej tym tropem, jak wpłynie to na zmianę wizerunku Jacka, czy będzie wściekły na siebie o swoją pomyłkę, czy na Jacka, bo okazał się kimś innym. No ale rozpisuję się znowu, a tu mam wciąż matmę, nie mówiąc, że czytanie i rozmyślania oraz pisanie tego trwało mniej więcej tyle, co słuchanie Fantazji polskiej Paderewskiego, a więc około dwudziestu minut. Mam przynajmniej nadzieję, że z nową cierpliwością pochylę się nad zadankami :D
    ,,Carl, któremu napluła twarz, sam mnie o to poprosił" - powinno być chyba ,,w twarz". 5:)
  • Rasia 25.04.2016
    Nie odpisałam wczoraj, bo nie miałam aż tyle czasu, a nie chciałam zrobić tego połowicznie. Przede wszystkim dziękuję za tak długi komentarz, tym razem przeszłaś samą siebie! :) Bardzo trafne spojrzenie z tymi słodyczami i nie, to nie jest przypadek :) Takie rzeczy raczej są u mnie długo obmyślane. Myślę, że stawiasz słuszne pytania i znajdziesz na nie odpowiedź w następnych partiach tekstu :) Dziękuję Ci bardzo, błąd już poprawiony i cieszę się, że znów miałaś okazję głęboko przeanalizować bohaterów.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania