„To było chyba pierwsze dziecko, jakie zabiłem.”
Pamiętam, jak los kiereszował jego psychikę. Nie usprawiedliwiam barbarzyńskiego czynu, ale wiem, co kieruje czynami Jeffa. Pokazujesz, co pokazać należy. 5!
Rozdział trzymający w ogromnym napięciu mimo, że znam te wydarzenia. Chętnie także przeczytałabym np. jak Jeff jeszcze wspomina siostre, co ona by navto powiedziała. Mery odgrywa dużą rolę w jego życiu, ale przypuszczam, że coś może pojawi się podobnego w końcowych częściach, a jak nie, to tylko moja sugestia :) 5
Mogę po cichu zdradzić, że takich rozmyślań możesz się spodziewać. Może nie w następnym rozdziale, ale na pewno się pojawią :) Dziękuję bardzo i cieszę się, że mimo wszystko wciąż w czytelniku jakieś napięcie istnieje :)
Napisałaś gdzieś tam: ,,nie jestem pewna" a powinno być pewien.
Opowiadanie wciąż mnie wciąga, mam chęć przeczytać więcej. Bardzo podoba mi się styl Twojego pisania, przyjemnie się czyta. Bez wątpienia 5 :)
Ach, racja, tam miało być "pewny". Dziękuję za wyłapanie :) Czasem jednak ta żeńska forma gdzieś mi się wkradnie. Dziękuję bardzo. Rzeczywiście, to już nie te czasy, kiedy na raz czytałaś 20 części :) Dziękuję za miłe słowa!
Przeczytałam. :) Okay, kiedyś było tego trochę więcej, ale teraz i tak miałam sporo do nadrobienia. Chociaż nie wiem czy była to najlepsza decyzja. Bo widzisz, Twoje serie mają w sobie coś takiego, że lepiej mi się je czyta jednym tchem. Nie wiem dlaczego. Dostrzegam w nich niewielkie niedociągnięcia, takie jak powtórzenia (było ich może kilka) albo jedną czy dwie nieścisłości logiczne (Jeff powiedział, że spotyka się z Rose przedostatni raz, a spotkali się później dwa razy czy skoro nie miał swojego auta, to dlaczego tak często jeździł z Rose samochodem? Szef mógł mu pożyczać, ale przecież wóz był też potrzebny w cukierni. Chociaż... to było wieczorem...). No i niepotrzebny okazał się ten nawias. :) Mniejsza z tymi nieścisłościami, które po prostu wyszukuję automatycznie we wszystkim, co czytam, bo nie byłabym po prostu sobą. U Ciebie urzekły mnie postacie! Teraz rozumiem już wszystko to, co mi się nie podobało we wcześniejszych seriach i przepraszam, że wytykałam Ci nieistniejące błędy. O.O Nigdy nie pamiętam czy w tej emotce mają być duże, czy małe litery. :D Mniejsza z tym. Czekam z niecierpliwością na kolejne części! Być może nie zostawię pod nimi komentarza, bo będę chciała przeczytać je, kiedy już całkowicie skończysz pracę nad zapałkami, ale w ostatniej na pewno się ujawnię. Choć nie wiem. Może nie będę mogła się powstrzymać?
Okay, chyba już wystarczy tego gadania bez ładu i składu. Seria jak zwykle świetna, pewnie dlatego, że przeczytałam ją niemal jednym tchem (nie licząc kilku pierwszych części, które pochłonęłam mniej więcej w czasie ich wstawiania). Tak, one mają w sobie to coś i z każdą kolejną przeczytaną za jednym zamachem stają się coraz lepsze.
A tak dla uściślenia: jestem Amy, tylko pod innym nickiem. :)
Czytając początek komentarza, zastanawiałam się, o co, kurczę, chodzi? Zrobiło mi się nawet głupio, że Cię u siebie nie kojarzyłam, a jednak :) Cześć, Amy! Owszem, zdaję sobie sprawę, że seria nie jest idealna, to jest taka wersja "na brudno", pisana raczej czasem na szybko, bo teraz nie mam wiele czasu (co nie znaczy, że nie sprawdzam tego co piszę, po prostu nie ślęczę nad tekstem tyle, co kiedyś, choćbym chciała). Wszystkie poprawki naniosę, jednakowoż dopiero po skończeniu tej serii, przerobię też resztę Zapałek. Z tym spotkaniem muszę zobaczyć i poczytać uważnie, ale dzięki, zwrócę na to uwagę :) No a z samochodem to, jak sama zauważyłaś, nie był potrzebny w pracy w godzinach nocnych, kiedy Jeff widywał się z Rose. Hehe, w emotce litery na tyle duże, na ile jest Twoje zdziwienie :) Nie przepraszaj, no co Ty! To dla mnie ważne, że jesteś wymagającą czytelniczką i nawet rozdział za rozdziałem wytykasz mi niewyjaśnione wątki. Nie szkodzi, że ich pilnowałam, ale cieszy mnie Twoja spostrzegawczość. Każdy potrzebuje kogoś, kto czuwa nad jego uchybieniami. Dziękuję Ci bardzo, bardzo mocno. Cieszę się, że seria wywarła na Tobie pozytywne wrażenie i Cię zadowoliła. No i w ogóle, że jeszcze po tym wszystkim zechciałaś ją czytać :) Dzięki jeszcze raz!
,,równolegle do niej.'' - mam wrażenie, że powinno być z jej zajęciami
„To było chyba pierwsze dziecko, jakie zabiłem.” - czy to zabiłem jest celowe?
Kolejna świetna część, wielkie 5 :)
Jak wrócę do domu to zobaczę dokładniej to zdanie ;) "Zabiłem" jest tutaj celowe. Chodzi o to, że bezpośrednio Jeff rzeczywiście nie zabił żadnego dziecka, ale w Sue uśmiercił je pod względem psychiki. Dziękuję za czujność i odwiedziny :)
Mam ostatnio niewiele czasu, ale może dzisiejszej nocy uda mi się nadrobić jakąś część zaległości. Co do ,,zabiłem'' tak pomyślałam, a jak sprawdzisz drugą wątpliwość, daj znać :)
Rozmyślałam sobie trochę nad tym Twoim wypisem i szczerze mówiąc, zdaje mi się jednak, że taki zapis byłby dopuszczalny. Zdaje mi się po prostu, że to powtórzenie "zajęć" brzmiałoby tutaj niezbyt korzystnie, ale jeśli masz wrażenie, że lepiej to jakoś przekształcić to powiedz, a ja coś pomyślę :)
Słowo ,,zajęciami'' użyłam tylko, by podkreślić słowo ,,jej'' , bo tyczy się do zajęć, nie po to, byś go użyła. W tym zdaniu rozeszło ni się o słowo ,,niej'', którego użyłaś, a wydaje mi się, że powinno być jej, a tyczyło się zajęć.
Wiem, poplątałam teraz, ale pewnie się domyślisz, o co mi chodzi, pozdrawiam :)
Hmmm... Ta fascynacja i podekscytowanie Jeffa podczas jego pierwszego spotkania z Sue jeszcze bardziej sprawia, że jego obraz przypomina fanatyka, psychopatę, cierpliwego, nastawionego na osiągnięcie celu. Chęć zemsty bardzo daleko go zaprowadziła. Mówi nawet, że pierwszy raz zabił dziecko, choć dla dzieci wcześniej miał litość, czego przykładem jest choćby niemowlę, które zabrał do szpitala, gdy jego matka umarła pobita przez żołnierzy. Wyraźnie pokazałaś też jego pobudzenie, ekscytację na widok strachu, jaki wywoływał w dziewczynce i świadomości krzywdy, jaką jej wyrządza. Widać tę różnicę pomiędzy punktem widzenia Sue z wcześniejszej serii i postrzeganiem tego przez Jeffa. Tu dominują te "pozytywne" w emocje, które on odczuwa, przez co jeszcze bardziej przykry, a wręcz straszny staje się obraz całościowy. Dziś chyba tylko tyle ode mnie, bo nie chcę lać wody ani ewentualnie się powtarzać.
,,Dziewczyna próbowała oświecić pomieszczenie telefonem" - nie żbym miała jakieś zastrzeżenia, ale to ,,oświecić" nie kojarzy mi się jednoznacznie z oświetlaniem... No ale ja tak jakoś mam;
,,Ta twoja niepewność i niewinność mnie urzekają. Fascynuje" - tu chyba miało być ,,fascynują". 5:)
Cieszę się, że tutaj ta zmiana perspektywy odegrała ważną rolę. Miło mi też, że udało mi się wcielić w tę skórę psychopaty. Hm... chociaż "miłe" to raczej złe słowo. Dziękuję za i tak długi komentarz :)
Już poprawiam literówkę, a z tym "oświecić" dzięki Tobie też wygląda dla mnie inaczej, chyba jednak to zmienię, dziękuję za odrobinę śmiechu :D
Komentarze (23)
Pamiętam, jak los kiereszował jego psychikę. Nie usprawiedliwiam barbarzyńskiego czynu, ale wiem, co kieruje czynami Jeffa. Pokazujesz, co pokazać należy. 5!
Opowiadanie wciąż mnie wciąga, mam chęć przeczytać więcej. Bardzo podoba mi się styl Twojego pisania, przyjemnie się czyta. Bez wątpienia 5 :)
Okay, chyba już wystarczy tego gadania bez ładu i składu. Seria jak zwykle świetna, pewnie dlatego, że przeczytałam ją niemal jednym tchem (nie licząc kilku pierwszych części, które pochłonęłam mniej więcej w czasie ich wstawiania). Tak, one mają w sobie to coś i z każdą kolejną przeczytaną za jednym zamachem stają się coraz lepsze.
A tak dla uściślenia: jestem Amy, tylko pod innym nickiem. :)
„To było chyba pierwsze dziecko, jakie zabiłem.” - czy to zabiłem jest celowe?
Kolejna świetna część, wielkie 5 :)
Wiem, poplątałam teraz, ale pewnie się domyślisz, o co mi chodzi, pozdrawiam :)
,,Dziewczyna próbowała oświecić pomieszczenie telefonem" - nie żbym miała jakieś zastrzeżenia, ale to ,,oświecić" nie kojarzy mi się jednoznacznie z oświetlaniem... No ale ja tak jakoś mam;
,,Ta twoja niepewność i niewinność mnie urzekają. Fascynuje" - tu chyba miało być ,,fascynują". 5:)
Już poprawiam literówkę, a z tym "oświecić" dzięki Tobie też wygląda dla mnie inaczej, chyba jednak to zmienię, dziękuję za odrobinę śmiechu :D
się w nim pierwiastek ludzki. 5
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania