Żarliwość
Byłam jak Anna Karenina, spragniona miłości i dla niej gotowa pójść, choćby na szafot. Tak mnie paliło od środka jedno jego spojrzenie, szept spod zamglonych oczu.
Tarzaliśmy się w uczuciu i spijaliśmy słodycz z każdego dotyku, aż stałam się seksoholiczką. Później nic już się nie liczyło, ja z niczym się nie liczyłam.
Wtedy to nastała noc.
Tak poznałam Damę Kameliową. Zaprzyjaźniłyśmy się, z czasem nie mogłyśmy już bez siebie istnieć. Jak dwie połówki zgniłego jabłka.
Ale jeszcze nie to było najgorsze. Dramat rozpoczął się, kiedy dołączyła do nas Nana. W taniej spelunie, razem z nią, sprzedawałyśmy się początkowo za grosze, później rujnowałyśmy największe majątki.
Działo się. Zapłakani ojcowie pukali do naszych drzwi, rzucając się przed nami na kolana. Mężowie zabierali nam dzieci.
Nic nas to nie obchodziło, jedynie Dama Kameliowa chwilami łamała się jak osika. Ja płakałam tylko ukradkiem, żeby inne nie widziały, że tęsknię za synem i może trochę brakowało mi salonów, znaczenia w towarzystwie.
Niemniej świetnie się bawiłyśmy, dopóki dziewczyny nie zaczęły chorować. Małgorzatę wykończyła gruźlica. Oszpecona przez ospę Nana, zaszyła się w jakimś tanim hoteliku i tam, jak słyszałam - umarła.
Osamotniona rzuciłam się pod pociąg.
Jedyną naszą winą było to, że za bardzo kochałyśmy, jednak ludzie do dzisiaj nas oceniają. Niektórzy potępiają, inni współczują. Rozumieją tylko mężczyźni.
Komentarze (78)
P.S. Jakieś mendalne półalfabetyczne kurwy te minusy ponastawiały.
I kij im w nerę.
Kochają nas...
Tekst ciekawy, choć trochę szybko przelatuje nad tematem, ma się wrażenie namalowanej na płask alegorii. Ode mnie 4/6
betti 6 min. temu
Fenomen, jak te głąby mnie czytają... ja sobie d. nie zawracam ich wypocinami, a oni każde moje słowo z ekranu zlizują i pamiętają... czysty debilizm.
Ujęty problem posługuje się literackimi postaciami. Właśnie tymi, które balansowały pomiędzy seksem, a miłością.
Strata dawnego świata i upadek w nowym. Czasami inaczej - stary, dobry świat i porażka, kiedy coś się w nim emocjonalnie zmienia jak w wypadku Nany.
Uniwersalny i ponadczasowy problem.
Tekst jest dobrze napisany, a poprawka zaciekawionego była dobra, ale ta pierwsza. Bez przecinaka.
Podział na pół-zdania jest bez sensu.
I rzeczywiście jest tu prześlizgnięcie się nad problemem. Bez pogłębionej refleksji ukazanej w dodatkowych wydarzeniach, czy opisie odczuć.
Bez kilku zdań refleksji.
Taki szybki sztych w miniaturze.
Dziękuję.
To uważam za problem tekstu.
Ja rozumiem (chyba) o jakie przemyślenia apelujesz. I dobrze to napisałaś. Z polotem i erudycją.
Ale za mało tu natręctwa apelacji o przemyślenie sprawy.
Nie ma wstrząsu, który by skłaniał natrętnie do tych refleksji.
Jest dobry tekst z dobrymi odwołaniami, ale historia napisana jest tak, że nie zdąży tarpnąć.
Ja przeczytałem z przyjemnością, choć nie bezkrytycznie.
Dużo gorsze są te gównoburze, niż treść, forma i umiejętności przy tekście.
I ten cholerny atak na autora, a nie jego dzieło.
Wyraziłem swoje zdanie, choć te nie jest jakoś miarodajne, ale napisałem zdanie o tekście, a nie o autorze.
Znaczenie ma dla odbiorców. Dla niektórych ma znaczenie tylko, że to Ty napisałaś.
'Dla mnie ma znaczenie, że Ty i jak.
Toteż wyjawiłem swoją opinię.
Również miłego wieczoru życzę.
W internetowym słowniku PWN nie znalazłem precyzyjnego objaśnienia, ale w korpusie znajdujemy tekst z podobną sytuacją: "Dobrze jest mieć pomocników, choćby na ławce rezerwowej!"
https://sjp.pwn.pl/korpus/zrodlo/chocby;1626,1;5226.html
Chyba tylko słabi pisarze uważają, że nie muszą dbać o tekst, bo pan redaktor im poprawi. Po pierwsze nie wszystko korektor wyłapie (a wydawnictwa selfpubowe potrafią robić nawet takie sztuczki, że biorą kasę za korektę i poprawiają tylko pierwszych kilka rozdziałów), po drugie to zmusza autora do przemyślenia tekstu. Są też błędy które nie są proste do zauważenia, w rodzaju błędnej frazeologii czy merytoryki. O dobrą korektę merytoryczną teraz trudno.
Dwa zdania i cztery się nono mistrz pióra.
Pisze jej duch, o czym świadczy finalne zdanie: " Osamotniona rzuciłam się pod pociąg."
Karenina się rzuciła na tory, narratorka choć nią nie jest, o czym informuje wstęp: "Byłam jak Anna Karenina (…)" też popełniła identyczne w formie samobójstwo. Zakazana, pozamałżeńska, choć szlachetna w swej istocie miłość narratorki, miała widocznie tylko takie rozwiązanie. Uwaga, uwaga! Pragnące się rozwieść – czeka was (nie, nie szafot:) - śmierć pod kołami parowej lokomotywy.
A może jednak pod kołami Pendolino? Ciekawą jest możliwość współczesnego dziania się akcji. Ta wersja rujnuje jednak jedyny fajny element tej mini – spotkania się bohaterek wielkiej literatury światowej z bohaterką mającą podobne przeżycia do Kareniny. Opcja sklejenia się czasów. Przyjmijmy dla dobra tekstu, że Nana i Kameliowa to bohaterki żywcem rzucone w jego linijki, a nie żadne ksywki, koleżanki z półświatka narratorki.
Robię co mogę, aby ratować tekścik, ale i tak na pewno oberwę, bo nie mogę przejść do porządku dziennego nad tytułem podsumowującym proceder prostytucji. Żarliwość kurewek? :D
Ale jaja... no comment, betti, przemyśl to! :D
Podpowiem, dopisz ze trzy zdanka na temat nowych partnerów bohaterek, niech żarliwość panów, ich ogromne żądze uzasadnią tytuł, bo teraz tekścior jest kompletnie niewiarygodny w zderzeniu z nim.
A co poza tym kładzie tekścik na łopatki? Zapis.
Zdania do poprawy, jeśli naprawdę chcesz, betti, pracować nad swoim rozwojem, jak często deklarujesz.
1. "Byłam jak Anna Karenina, spragniona miłości i dla niej gotowa pójść, choćby na szafot." ---> bez drugiego przecinka, bo zdanie wtrącone nie może rujnować sensu podstawowego. Teraz masz: Byłam jak Anna Karenina, (…), choćby na szafot. Czaisz betti, czy jaśniej wyłuszczyć? :D
2. "Tak mnie paliło od środka jedno jego spojrzenie, szept spod zamglonych oczu." ---> spojrzenie paliło, okey, ale... szept palił, masz tu konflikt związku głównego (podmiotu i orzeczenia) w drugim zdaniu, rozwiąż problem, bo wstyd. Umiejętności rodem z podstawówki gdzieś zniknęły ze ślicznej główki, no jak tak można, betti, no jak? :D
3. "Tarzaliśmy się w uczuciu i spijaliśmy słodycz z każdego dotyku, aż stałam się seksoholiczką. Później nic już się nie liczyło, ja z niczym się nie liczyłam." ---> niekorzystne, czterokrotne nadużycie zaimka zwrotnego. A tak na marginesie, pozwolę sobie na pytanie, pan też się uzależnił od seksu? I czy narratorka apeluje o czystość seksualną w związku? Współżycie co najwyżej raz w tygodniu i oczywiście w ramach obowiązku, czyli bez uczucia i słodyczy w dotyku? :D
4. "Wtedy to nastała noc." ---> zaimek wskazujący do usunięcia, zaimek przysłówkowy pełni identyczną funkcję w zdaniu.
5. Tak poznałam Damę Kameliową.---> czyli jak? W jakich okolicznościach? Poprzedzające wypowiedzenie sugeruje jedynie symboliczną porę spotkania bohaterek.
W następnych zdaniach też niezręczności, ale nie mam już czasu na kontynuowanie korekty. Zresztą... deklarujesz, że bardzo dobrze piszesz, więc moja pomoc od początku zbędna. :D
Pewnie pisałaś żarliwie, bez namysłu, w minut pięć, stąd i wady.
Dwie gwiazdki... tak, to obiektywna ocena.
Festina lente, betti! :D
A co chciałaś przekazać?
Nie spiesz się z odpowiedzią, bo będę później.
Ciekawe czy potrafisz obronić swoje przesłanie. :D
Podyskutujemy.
Miłej niedzieli, betti :D
Cóż, ja jednak powalczę. Może w dalekiej przyszłości nie popełnisz kolejnego gniota w formie streszczenia lub tworu wierszopodobnego.
Jeżeli docenisz krytyczne, merytoryczne uwagi i przyłożysz się do pisania tak, że już nie będzie można się przyczepić ani do formy, ani treści, szczerze pogratuluję.
No to do spotkania pod kolejnym tekstem, może zaskoczysz progresem?
W końcu to portal literacki, betti, postaraj się.
Samotna to jesteś jedynie w formie (a i często treści) uwag pod tekstami. Nie chodzi o bycie wojownikiem, betti. Postaraj się przełamać swoją naturę, wejdź w rolę życzliwego doradcy. Przestaniesz być samotna.
A czy to nie jest życzliwie, kiedy punktuję błędy? Trzeba głasiać, żeby kolejne teksty z błędami czytać?
Forma punktowania błędów jest istotna dla autora. Chyba zdajesz sobie z tego sprawę?
Kiedy przeczytałam twoje teorie spiskowe, konałam ze śmiechu...
W sumie ty chyba niczego nie rozumiesz... utwierdzam się w tym coraz mocniej.
Bo wszyscy są źli, a ty ta dobra... wszyscy się nie znają na wierszach, na prozie, tylko ty. Masz obsesję co do swojej nieomylności. Tak nie wolno funkcjonować w grupie. Bo każdy człowiek nie jest nieomylny.
Dzięki za robienie mi dnia :D
Na tym tutaj kończę, praca woła.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania