Zdrada Część Pierwsza

Dawno, dawno temu w dużym mieście mieszkała sobie królewska rodzina. Miasto nazywało się Little California. Była to kraina niezwykła, bo nie miała żadnych kolorów. Wszystko było czarno-białe, jak w starych filmach i telewizorach. Wszystko, nawet niebo, ale oczywiście królestwo Boga jest najpiękniejszym i najszczęśliwszym miejscem, którego nie jesteście w stanie sobie wyobrazić. Tak więc wszystko było szare, czarne i białe, a miasto było bardzo spokojnym miejscem. Niewiele się tu działo.

Królewska rodzina składała się z króla, królowej, księcia i pięciu księżniczek. Oni, tak samo jak całe miasto i inni mieszkańcy, którzy dziwnym zbiegiem okoliczności bardzo rzadko wychodzili z domów, byli czarno-biali. Mimo, że byli ważnymi osobistościami i mieli mnóstwo pieniędzy, mieszkali na ciemnej, brudnej, zimnej ulicy. Każdej nocy chuligani i zboczeńcy grasowali po chodnikach, siejąc postrach wśród mieszkańców. Ulica miała niecałe pół kilometra długości. Po jednopasmowej drodze jechało się tylko w jedną stronę. Po obu jej stronach stały rzędy dużych, masywnych kamienic, tak odrażających i obleśnych, jak tylko można sobie wyobrazić. Były pokryte brzydkimi graffiti, emanowało od nich przenikające do szpiku kości zimno. W jednej z takich kamienic mieszkała rodzina. Była duża, ale miała tylko dwupokojowe mieszkanko z kuchnią i maleńką łazienką. W jednym pokoju spali rodzice, a w drugim ich syn i pięć córek.

W dniu swoich 14 urodzin książę dostał od ojca w prezencie czarno-biały kabriolet. Chłopak był bardzo szczęśliwy. Od razu postanowił się nim przejechać.

Po urodzinowym przyjęciu książę zabrał swoich rodziców i siostry na przejażdżkę po mieście. Ojciec zgodził się tylko na okrążenie kamienic, bo robiło się późno. Samochód był pięcioosobowy, ale rodzina jakoś się tam upchała. Książę oczywiście usiadł za kierownicą, obok niego miejsce zajął król. Królowa trzymała na kolanach jedną księżniczkę, druga tak samo siedziała z jedną z sióstr i identycznie usiadły dwie ostatnie księżniczki. Książę odpalił samochód i ruszyli. Powoli okrążyli kamienice, zajęło im to jakieś 10 minut. Książę prowadził z małą pomocą ojca.

Gdy kończyli robić okrężenie, na rondzie książę zobaczył na ziemi niezwykłą istotę - żabę. Była niesamowita, bo jako jedyna w całym mieście miała kolory. Była jasnozielona, miała śliczne, czarno-żółte oczka i była mała. Książę troszkę zwolnił, by się jej lepiej przyjrzeć. Żaba wskoczyła na maskę samochodu i przemówiła do księcia melodyjnym głosem:

- Biedny nieszczęśliwiec!

- Słucham? - zdumiał się książę.

- Biedny jesteś, bo wychowałeś się w kamiennej rodzinie, a ojcem twoim jest zdrajca.

- Nie rozumiem.

- Przyjdzie czas - żaba zeskoczyła na ziemię i dała mu znak, by jechał.

Zdumiony książę ruszył i wrócił pod kamienicę. Rodzina nie słyszała jego rozmowy z żabą, radośnie o czymś dyskutowała. Książę zaparkował pod prąd.

Rodzina wróciła do domu i zasiadła do kolacji. Gdy wreszcie wszyscy kładli się spać, książę siedział przy oknie w pokoju, wpatrując się w niebo usiane gwiazdami. Na parapet wskoczyła żaba, ta sama, którą spotkał podczas przejażdżki.

- O czym wtedy mówiłaś? - spytał książę, kiedy już się przywitali.

- Jesteś nieszczęsliwy, bo wychowałeś się w rodzinie zbrukanej zdradą i niewiernością - odparła żaba - Opowiem ci coś. Dawno temu, zanim jeszcze się urodziłeś, twój czcigodny wówczas ojciec dopuścił się obrzydliwej zdrady. Współżył z inną kobietą o alabastrowej cerze, oczach błękitnych jak niebo o poranku, włosach złotych jak kłosy pszenicy i ustach czerwonych jak najsłodsze wino na świecie. Była piękna, ale twoja matka piękniejsza, i dp tego miała wspaniały charakter. Tamta kobieta była rozpieszczona i rozkapryszona, ale bardziej spodobała się królowi. Spłodzili razem dzieci, wybranka twego ojca urodziła trzy córki. On jednak wciąż pozostawał w związku z twoją matką, rodziła mu córki tak piękne, że nawet urodziwe dzieci z zakazanej miłości przy nich blakły, ale on wolał tamtą rodzinę. Wkrótce twoja matka ponownie zaszła w ciążę, na świat miałeś przyjść ty. Kochanka króla miała tego dość i kazała mu wybierać - albo ona, albo twoja matka. Król nie mógł się zdecydować. Wreszcie zrozumiał, że kocha twoją matkę i zostawił kochankę, utrzymując ten romans w tajemnicy przed wszystkimi. Jego partnerka była wściekła. Zapowiedziała, że król już nigdy nie zobaczy swoich córek, a żona o wszystkim się dowie, zostawi go i zabierze swoje dzieci, a król zostanie sam. Twój ojciec się wystraszył. Poszedł do szamanki, która mieszkała kilkadziesiąt kilometrów od domu i wziął od niej substancję, którą otruł kochankę i trzy córki. Po tym wszystkim pamięć o nich podobno odeszła w niepamięć, ale on nigdy nie zapomniał... nigdy nie zapomniał...

Zszokowany książę wziął żabę na drżące ręce i równie drżącym głosem wyszeptał:

- Co? To niemożliwe!

- Możliwe - odparła żaba - Twój ojciec dopuścił się zdrady, a teraz ty będziesz płacił za jego grzechy. Codziennie będziesz o tym myśleć, będziesz cierpiał za swojego ojca, który zdradził całą rodzinę, który zbrukał swoje ręce ciałem innej kobiety, który zgrzeszył i popełnił morderstwo, otruwając swoją drugą rodzinę. Twój ojciec to morderca i truciciel, ale przede wszystkim zdrajca, okropny zdrajca! A ty będziesz płacił za jego złe czyny, płacił tak boleśnie, że pewnego dnia pozbawisz go wszystkiego, na czym mu zależy, zniszczysz to, co on kiedyś zniszczył! A on nigdy nie zapomniał... nigdy nie zapomniał... nigdy nie zapomni i to kiedyś do niego wróci, będzie płacił za swoje grzechy, przeszłość do niego przyjdzie i da mu to, na co zasłużył. A on nigdy nie zapomniał...

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Nefer 24.07.2019
    Jest w tym jakis pomysl i zawiązanie intrygi, calosc psuje jednak technika wykonania, czyli język. Bledow jako takich niewiele, ale wszedzie panoszy sie czasownik "być", prawdziwe slowo-wytrych. Jego nadużywanie, zwlaszcza w narracji, swiadczy o niezbyt bogatym slownictwie. Warto nad tym popracować.
    Pozdrawiam i zachęcam do dalszej pisaniny.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania