Zeszyt mądrych myśli

Znalazłem mój stary „Zeszyt mądrych myśli”. Zakurzony, brudny, połowa okładki wydarta... A może zjedzona przez myszy? Kiedyś zapisywałem w nim wszystkie wspaniałe zdania zasłyszane od innych.

Dlaczego mi zaginął? Jak to się stało? Był mi przecież tak potrzebny i ważny? Odnalazł się… tam, na wysypisku życia, pośród moich „śmieci”?

Ciężarówka odjechała podnosząc kurz, wcześniej bez pardonu wysypując wszystko to, co oficjalnie należało do mnie. On leżał na wierzchu stosu książek, ubrań i innych niewiele więcej wartych przedmiotów. Może to znak? Może tam była odpowiedź, dlaczego wszystko tak się potoczyło?

Siadłem na jednej z walizek. Co w niej było? Nie wiedziałem, nie ja ją przecież pakowałem.

Wziąłem mój „Zeszyt mądrych myśli”, przecież musiałem wiedzieć, a tam na pewno tkwiły odpowiedzi... Zadzwonił telefon, zerknąłem na baterię, była na jednej kresce, jednak to dzwoniła moja córka. Pomyślałem: „ Do zeszytu zajrzę później.”

– Halo, cześć kochanie. Co słychać?

– No, cześć tato. No... dobrze, wszystko raczej.

Słyszałem po głosie, że coś było na rzeczy, zawsze wiedziałem, kiedy dziecko obawiało się, powiedzieć mi prawdę.

– Coś się stało? Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć – zachęcałem.

Chwila wahania i w końcu zaczęła:

– Bo, wiesz, słyszałam jak mama z tobą postąpiła. No, że wyrzuciła cię z domu. Dlaczego wszystko zapisane miałeś na nią?

Roberta skończyła studia, była już wtedy mądrą dziewczyną i jak zwykle zadała trafne pytanie. Ja dałem jej najgłupszą z możliwych odpowiedzi:

– Bo ją kochałem... i wciąż kocham.

Po drugiej stronie zapadła cisza. Znów zerknąłem na baterię, była niepełna kreska.

– Jesteś tam jeszcze? – spytałem.

– No, tak, jestem. Ale... tato, ty, teraz nic nie masz przecież?

– Jak to nie mam? – odpowiedziałem bez namysłu. – Mam wszystko! Mam najwspanialszą córkę na świecie. Mam ciebie.

– No, tak... No, wiem. Ale, tato, pamiętasz za dwa tygodnie moje wesele?

– Tak, oczywiście kochanie, pamiętam. Zapłaciłem już za wszystko, jak jeszcze miałem pieniądze. Martwisz się tym? Nie rozumiem?

– Nie, nie o to chodzi. Tylko teraz, no, wiesz... Jesteś bezdomny... Jak ktoś się zapyta, to będzie mi trochę wstyd.

Zrobiło mi się ciemno przed oczami, nie mogłem wydusić słowa.

– Tato... Tato, jesteś tam? Wszystko w porządku? – dotarł do mnie w końcu głos Roberty.

– Tak, kochanie, jestem. Bateria w telefonie mi pada, może dlatego przerywa.

– Bo, wiesz, ja mam taki pomysł, w sumie to mama wymyśliła... Nieważne. – Moja córcia najwyraźniej przełamała ostatnie krępujące ją opory. – Chodzi o to, że może tata Andrzeja, wiesz, mojego narzeczonego, poprowadziłby mnie w kościele do ołtarza, a ja bym wszystkim powiedziała, że ty do Stanów wyjechałeś na kontrakt.

– Co...? – głos uwiązł mi w gardle.

– Wiesz, bo jego tata już się nawet zgodził. – Roberta rozkręcała się, widać leżało jej to na sercu. – Co? Możemy tak zrobić? Nie obrazisz się? – Moj telefon alarmował, że za chwile się wyłączy, mimo to dłuższą chwilę dochodziłem do siebie.

– Dobrze córeczko, niech będzie jak chcesz. Wiesz bateria mi się naprawdę...

– Tak? Zgadzasz się?! To będzie mój najwspanialszy dzień, zobaczysz! Pokażę ci zdjęcia! I tortu ci zostawię... - Na szczęście mi przerwało, bo już miałem się poryczeć.

W słuchawce nastąpiła głucha cisza, telefon rozładował się zupełnie.

Moja pierwsza myśl po tej rozmowie: „Dlaczego nie rozładował mi się dwie minuty wcześniej?”. Siedziałem tak jakiś czas na kupie rupieci, w końcu dotarło do mnie, że gapiłem się w mój „Zeszyt mądrych myśli”. Bezwiednie otworzyłem go na pierwszej stronie, gdzie wielkimi literami, wyblakłymi już z powodu upływu czasu, kiedyś zapisałem:

„Pierwsza i najważniejsza jest zawsze rodzina. Człowiek może stracić wszystko, ale jeśli ma rodzinę...”

Nie czytałem dalej. Dotarło do mnie, że nic nie mam.

– To chujowo, Grzechu – powiedział przepitym głosem Ziutek i popatrzył na mnie z żalem, chyba większym niż wtedy, gdy stłukła mu się butelka jabola. – Napijmy się jeszcze wina. Teraz… ja jestem twoją rodziną.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 11

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (29)

  • Justyska 02.07.2018
    "Siadłem na jednaj z walizek" - jednej - literówka
    "– Nie, nie o to chodzi. Tylko teraz, no, wiesz... Jesteś bezdomny... Jak ktoś się zapyta, to będzie mi trochę wstyd. Zrobiło mi się ciemno przed oczami, nie mogłem wydusić słowa." tu chyba trzeba wydzielić komentarz od dialogu.

    Kurczę Maurycy, bardzo przejmujący tekst i niestety przedstawia historię możliwą. Serio chwyta ze serducho,
    Pozdrawiam!
    ps "Ohana znaczy rodzina, a w rodzinnie nikt nikogo nie odtrąca, ani nie odrzuca" - cytat z bajki "Lilo i Stich"
  • Dzięki Justyska za komentarz i wskazania. Błędy poprawione :)
  • Keraj 02.07.2018
    wystarczy przeczytać, brak słów do komentarza 5
  • Dzięki bardzo Karej :)
  • Tina12 02.07.2018
    Ludzie nie patrzą na ludzi na to jakimi zasadami się kierują tylko na portfel.
    Swoją drogą też miałam taki zeszyt złotych myśli.
  • Ja nie miałem takiego zeszytu, ale ostatnio z kimś rozmawiałem i mi o nim powiedział... Od tego drobiazgu powstało to opowiadanie :)
    Dzięki bardzo Tina :)
  • Tina12 02.07.2018
    Maurycy Lesniewski
    Nie ma za co. W gimbazie każda z moich psiapsi miała taki zeszyt.
  • Tina12 ja sobie teraz tez coś takiego założę :)
  • MarBe 02.07.2018
    Piękna złota myśl, lecz czasem rodzina szybciej nas do dna dobija niż najcięższy balast.
  • Dzięki MarBe za refleksje :)
  • Margerita 02.07.2018
    posiadać zeszyt ze złotymi myślami to bardzo fajna rzecz tekst mi się podoba pięć
  • Miło mi bardzo Marg :)
  • Worldovsky 02.07.2018
    Życie.
    Smutne.
    Ciekawa relacja.
    Rozmowa telefoniczna.
    Wzbudza uczucia.

    „Pierwsza i najważniejsza jest zawsze rodzina. Człowiek może stracić wszystko, ale jeśli ma rodzinę...
    Nie czytałem dalej. Dotarło do mnie, że nic nie mam."

    Z rodziną najlepiej na...
    Pozdrawiam.
  • Miło, że zajrzałeś, jeszcze bardziej, że został po Tobie ciekawy komentarz.
    Pozdrawiam i dzięki!
  • Szymon Skolarus 03.07.2018
    bardzo ciekawe:)
  • Dzięki bardzo!
  • Adam T 03.07.2018
    No, żeż!! No, Moryc!! No, jprdl!!
    KAPITALNE to jest.
    Zaczynasz tak nostalgicznie, stare bagaże doświadczeń, itede, itepe. Nagle dzwoni córka, ok, klimat jest, chociaż cieplej się robi, bo ten dialog jest bardzo prawdziwy (kwestie córki świetne, zresztą Ty TO masz do dialogów vide. Piekarnia), no i się okazuje, kim jest bohater teraz, bo to, że po rozstaniu, to pikuś. Mało "kim jest", ważne jak córka planuje pójsć do ołtarza!!! Tutaj to jest cep przez łeb dla czytelnika.
    No i potem kompletnie olewcza kwestia Ziutka:
    "To chujowo, Grzechu.", bo w sumie, po co ten Grzecho gada i gada, skoro jabol stygnie.
    Jedna rzecz mi nie leży:
    "Bateria była na jednej kresce. Pomyślałem: „ Do zeszytu zajrzę później.”

    – Halo, cześć kochanie. – Dzwoniła moja córka, pewnie się martwiła. – Co słychać?

    – No, cześć tato. No... dobrze, wszystko raczej."

    Osobiscie, dałbym komentarz "Dzwoniła moja córka..." przed kwestią "Halo, cześć kochanie". Tak, jak to napisałeś, wygląda, że to "Halo, cześć, kochanie" mówi właśnie córka, co zresztą sugeruje komentarz. No i, robi się dziwnie, bo to córka, a mówi "cześć, kochanie".
    Ja bym to tak:
    "Jednak zadzwonił telefon. To była moja córka, pewnie się martwiła. Pomyślałem: "Do zeszytu zajrzę później".
    – Halo, cześć kochanie. Co słychać?
    – No, cześć tato. No... dobrze, wszystko raczej".
    Taka luźna sugestia.
    A tekst bardzo dobry.
    Pozdrawiam ;)
  • Siema Adamie!
    Bardzo dzięki za tak bogaty komentarz, z sugestii odnośnie dialogu, chętnie skorzystam. Trochę się sam zastanawiałem nad tym fragmentem, powie otwarcie :)
    Dzięki bardzo jeszcze raz.
    Pozdrawiam!
  • Fanriel 03.07.2018
    Samo życie... Przejmujący, bardzo dobry tekst. Pozdrawiam.
  • Miło mi bardzo gościć Cię pod swoim tekstem, tym bardziej miło, że tekst przypadł do gustu.
    Pozdrawiam
  • Pasja 03.07.2018
    Witam
    Skąd znamy takie historie? Tym sposobem możemy stoczyć się do rynsztoka. Jedną chwila i nie masz już rodziny.
    Bardzo mocny i poruszający trzewia tekst.
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego:)
  • Dzięki Pasjo za podzielenie się odczuciami.
    Pozdrawiam serdecznie :)
  • Canulas 18.07.2018
    Ale to w chałupiszczu już.
    Trudno powiedzieć czy mi tytuł nie siadł. Może po prostu jakoś przeleciało.
    Obadam już z włości.
  • Dzięki.
  • Canulas 18.07.2018
    Zaczyna się bardzo refleksyjnie.

    "Może tam była odpowiedź, dlaczego wszystko tak się skończyło? " - a jakby ostatnie słowo "potoczyło"

    Ładne to jest. Kurde. Takie... aż się śmieszkować nie chce.

    "Chodzi o to, że może tata Andrzeja, wiesz, mojego narzeczonego, poprowadziłby mnie w kościele do ołtarza, a ja bym wszystkim powiedziała, że ty do Stanów wyjechałeś na kontrakt. " - o kurwa. To jak dostać kopa w skroń i nadziać się na pręt, który ktoś wcześniej obsrał. Lipton.

    "– Moj telefon alarmował, że za chwile się wyłączy, mimo to dłuższą chwilę dochodziłem do siebie po tym, co usłyszałem. " - wywaliłbym: "Po tym, co usłyszałem", bo z racji kontekstu jest to niepotrzebne. Jak tam chcesz.

    Nooo, kurcze no. Ładne. Naprawdę. Nieczęsto ja, naczelny pan mądraliński, mam tak przykorkowany łęb, że nie mam z czego się mądrzyć.
    Ładne, kurwa. I smutne.

    Wkurwiło mnie.
  • Dzięki bardzo Canie za zerknięcie i bardzo celne sugestie, które łykam jak pelikan :)
    Bardzom wdzięczny!
  • KarolaKorman 21.07.2018
    ,,zerknąłem na baraterię,'' - baterię
    ,,Na szczęście mi przerwało,'' - i tutaj bardziej pasowałoby: przerwała
    ależ smutna historia, a córka dobiła go do dna :(
    Myślałam, że coś wymyśliła, by mu pomóc, a tu taka entuzjastyczna wiadomość - aż sarknęłam :(
    5 wstawiłam :)
    Pozdrawiam :)
  • KarolaKorman 21.07.2018
    No, i oczywiście złota myśl w zeszycie całkiem na czasie :(
  • zaraz zajmę się tym co mi wskazałaś.
    Dzięki bardzo Karola, za zerknięcie i komentarz:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania